Velma (2023)

Velma (2023) - recenzja, opinia o serialu [HBO]. Jak nie redefiniować znanej marki

Piotrek Kamiński | 09.02.2023, 21:00

Velma Dinkley jest szkolnym wyrzutkiem, kompletnie zafiksowanym na szukaniu swojej zaginionej matki, olewając przy tym wszystkich i wszystko, począwszy od swojego ojca, przez najlepszą przyjaciółkę sprawiającą, że swędzą ją części intymne, a na zakochanym w niej na zabój koledze kończąc. A, jest też Fred. Fred ma małego siurka. Śmiejmy się. 

Niedalej jak miesiąc temu pisałem o tym jak wielkim fanem Scooby'ego jestem właściwie od zawsze i jak dotkliwie spoliczkowała mnie "wersja" jego przygód w wykonaniu Mindy Kaling. Na potwierdzenie tych słów mogę podzielić się prywatną ciekawostką - dokładnie teraz, kiedy piszę te słowa, jadę do uczniów puścić im odcinek "Scooby and Scrappy Doo" w oryginale, w ramach lekcji. Jestem fanem. Czekałem na ten serial od pierwszej zapowiedzi, licząc na dojrzałe spojrzenie na temat, serial w stylu "Krzyk" z postaciami ze "Scooby-Doo" albo coś w tym stylu. Później natomiast pokazały się projekty postaci, pierwszy pełnoprawny zwiastun i już byłem w miarę pewien, że nie jest to produkcja dla mnie. Ale może chociaż dam radę spojrzeć na nią przychylnym okiem, jeśli odetnę się od własnych oczekiwań? Nie. Nie da się. Ten serial to dno i siedemdziesiąt metrów mułu. Normalnie w tego typu sytuacjach dorzuciłbym po prostu aktualizację do już istniejącego tekstu i poszedł zająć się czymś innym. Czuję jednak, że "Velma" jako całość zasługuje na zupełnie nowy tekst. Po pierwszych dwóch odcinkach mogłem jeszcze oszukiwać samego siebie, że może jeszcze coś z tego będzie, może jeszcze się rozkręci. Po obejrzeniu wszystkich dziesięciu odcinków wątpliwości te absolutnie wyparowały, nie pozostawiając po sobie choćby cienia śladu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Velma (2023) - recenzja serialu [HBO]. O co tu chodzi, jakby? 

Typowa Velma

Ktoś zabija popularne uczennice z lokalnego liceum i zabiera im mózgi. Podejrzenie szybko pada na Freda Jonesa i tylko oskarżająca go Velma może udowodnić, że chłopak jest niewinny. Prawdziwy morderca wciąż jest na wolności i zdaje się, że ma coś wspólnego ze zniknięciem mamy głównej bohaterki kilka lat wcześniej. Ale to wszystko nieważne, ponieważ fabuła woli skupiać się na tym, czy Velma preferuje chłopców, czy dziewczynki i na kobiecej stronie Freda, który i tak nic nie znaczy, bo jest białym chłopcem z za dużą sumą na koncie.

Istnieje teoria wedle której Mindy Kaling, jako osoba z zamożnej rodziny, tak naprawdę zrobiła cały ten serial jako żart z ultra lewicowego lobby, mocno obecnie trzymającego Hollywood za jąderka i tak naprawdę wszystkie te "gagi" w serialu mają podwójne dno i nabijają się z obecnego statusu quo. Ja zwolennikiem tej teorii nie jestem. "Velma" musiałaby być produkcją znacznie bardziej wyrafinowaną żeby można było w ogóle myśleć o tego typu inteligencji twórców. Szkopuł w tym, że inteligencji w tych niby "dorosłych" żartach nie ma wcale. Cała finezja, którą są w stanie wykazać się twórcy, polega na zauważeniu motywu, czy innego stereotypu, wytknięciu go palcem i przejściu do kolejnej, równie śmiesznej sceny.

Velma (2023) - recenzja serialu [HBO]. Animowane szambo w 10 odcinkach 

Daphne jako królowa

Intryga zasadniczo trzyma się kupy - przynajmniej kiedy scenarzyści postanawiają poświęcić jej minutkę, albo dwie - ale nie została przygotowana w dobry, pozwalający snuć własne domysły sposób. Przez większą część serialu postacie po prostu błądzą, szukając czegokolwiek, co zbliżyłoby je do rozwiązania zagadki, ale ponieważ same nie wiedzą czego szukają, my jako widzowie również nie wiemy co właściwie się dzieje. Nie byłoby w tym niczego złego, gdyby nie fakt, że tak naprawdę wszystkie faktyczne wskazówki dostajemy dosłownie w dwóch ostatnich odcinkach, choć widząc kierunek, w którym idzie serial i ewidentne inspiracje scenarzystów, można było się spodziewać, że właśnie w tym tonie zakończenie dostaniemy. Gdzieś w połowie dziewiątego odcinka jedna z postaci staje się tak podejrzana i jednocześnie tak bardzo pasuje do obecnych trendów scenopisarskich, że nie da się jej nie podejrzewać.

W kwestii charakteru tak naprawdę jedynie Norville w jakikolwiek sposób przypomina swoje klasyczne wcielenie i to też głównie przez wzgląd na fakt że jest absolutnym nieogarem, sympatycznym gamoniem i zasadniczo jedyną postacią, którą widz może szczerze polubić. Ponieważ poza nim mamy nieznośną Velmę, która zasadniczo jest  jedynie tubą, przez którą Mindy Kaling może gadać co jej ślina na język przyniesie, po czym nazwać to charakterystyką postaci -a w postaci krył się zasadniczo potencjał na głębszą eksplorację psychiki porzuconego dziecka i szkolnego outsidera, tyle że scenarzyści postanowili spuścić go w kiblu razem z resztą elementów, które miały jakiś tam logiczny sens - Daphne, którą można opisać zasadniczo jako seksi, popularną dziewczynę, z niewiadomych przyczyn lecącą na swoją koleżankę i Freda... Który ma małego ptaszka i duże kompleksy z tego powodu.

To z "cechami" tych dwóch ostatnich bohaterów mam największy problem. Ponieważ to nie jest serial o Scoobym. Nie jest to również serial o rozwiązywaniu zagadek, ale o seksualnych problemach nastolatków - często pozbawiony zresztą sensu. Fred ma małego, ale w pewnym momencie obraca bez kompleksów trzema dziewczynami jednocześnie, bo taki żart chcieli akurat dać scenarzyści. Ci sami scenarzyści z jednej strony narzekają na sekaualizację bohaterów dzisiejszej telewizji, ale nie przeszkadza im to w pokazywaniu chodzących do liceum nastolatek kompletnie nago, jedynie z odrobiną piany zakrywającą strategiczne miejsca. To jest największy grzech "Velmy". Ten serial sam nie wie czym chce być, przez co staje się produkcją dla nikogo. Odrzuca fanów Scooby'ego, fanów animacji, fanów slasherów i ostatecznie wszelkich innych fanów, jakich potencjalnie dało się zdobyć. Ten serial to szambo. Nie polecam nawet z ciekawości.

Atuty

  • Norville jest całkiem sympatyczny;
  • Są tu zalążki paru ciekawych historii;
  • Pojedyncze, intrygujące pomysły. 

Wady

  • Cała reszta. 

"Velma" spaliła doszczętnie wszystkie dobre chęci, jakie można było jej ofiarować. To nie jest serial o Scoobym, ani nawet z tego samego świata. To smutne wołanie o pomoc, podszyte nienawiścią do całego świata. Ani tak zabawne, ani tak sprytne jak zapewne twórcy myślą, że jest. Unikać jak ognia.

1,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper