Risen

Risen - recenzja i opinia o grze [PS4,XONE,PC,Switch]. Wyspa

Krzysztof Grabarczyk | 29.01.2023, 20:00

Piranha Bites w 2009 roku dostarczyło na rynek całkiem udane Risen. Gra była niczym fantazja dla fanów m.in. serii Gothic. Oryginalnie została wydana przez Deep Silver. W zgodzie ze współczesną tradycją, zdecydowano o przeniesieniu gry na bardziej aktualne sprzęty. Dzięki wstecznej zgodności, zagramy również na PS5 oraz XSX. Zapomnijcie jednak o terminie "remaster". To standardowy port, bez większych usprawnień, z zachowaniem minimalnej kosmetyki. Jak Risen wypada po kilkunastu latach w nowym środowisku? Zapraszam do recenzji.

Risen - padłeś, powstań

Dalsza część tekstu pod wideo

undefined

Recenzowaną produkcję otwiera bardzo tradycyjne intro, w którym poznajemy głównego bohatera w niesprzyjających okolicznościach. Okręt opanowany przez Inkwizytorów za chwilę straci panowanie na grzmiących falach oceanu, który pochłonie statek oraz jego (w większości) nikczemnych pasażerów. Budzisz się na plaży, gdzie rozpoczynasz podróż w głąb tajemniczej wyspy. Towarzyszy Ci jedyna ocalała z nieszczęsnego rejsu, oferując bardzo umowny tutorial. W tym miejscu na jaw wychodzi główna bolączka Risen. Gra bardzo rzadko daje jakiekolwiek wskazówki co do sterowania oraz mechaniki. Gdy nie wszedłem w konwersację z pierwszym NPC, gubiłem się w walce. System nie daje żadnych podpowiedzi. Podobnie jest z kwestią rozwoju postaci, lecz o tym za moment. Pierwsze starcia z lokalną fauną nie należą do łatwych. Mamy uniki, możliwość zablokowania, lecz nie oszukujmy się, ten system jest mocno przestarzały. Responsywność pozostawia sporo do życzenia.

W recenzowanej grze główny nacisk stawiany jest na eksplorację nowych obszarów. Przeszukiwać możemy każdy kufer (często wymaga klucza), szafki, beczki, itd. Możemy również zdecydować co ze sobą zabrać, choć rekomendujemy lootowanie wszystkiego co się da w pierwszych godzinach przygody. Historia zaprowadzi gracza w głąb wyspy, gdzie zapoznamy przedstawicieli kilku ugrupowań. Od tej pory możemy zdecydować do kogo dołączyć. Wolność wyboru to jedna z zalet Risen. Brutalna Inkwizycja (Białe Szaty) manipulująca ludzkim umysłem, tajemnicza, nie stroniąca od magii i czarów monarchia oraz obozowisko wyjętych spod prawa wojów. Jest w czym wybierać, natomiast twórcom udało się wprowadzić ciekawe wątki polityczne, jak na 2009 rok. Dzisiaj ta narracja wypada dość blado, z uwagi na techniczne ograniczenia. Przymykając jednak oko na kwestię wizualną, Risen zachęca do ponownego ukończenia historii.

Recenzowane Risen stawia na aspekty moralne. W zależności od wybranej strony, każda frakcja kieruje się własnymi pobudkami. Chodzi przede wszystkim o badanie tajemniczych ruin na terenie wyspy. Wraz z przyłączeniem się do danego stowarzyszenia, zmienia się natura questów. W grze pojawia się również opcja wyboru odpowiedzi, lecz rzadko ma jakikolwiek wpływ na przebieg fabuły. Służy bardziej pozyskaniu dodatkowych informacji o świecie Risen. Rozmowy z NPC są również kluczowe pod innym, znacznie istotniejszych względem.

Risen bywa restrykcyjne

Dochodzi do jednego z filarów rozgrywki w Risen. Rozwój postaci zależny jest często od napotykanych w grze NPC. Za zdobywane doświadczenie, w ramach walki z przeciwnikami, wykonywanie questów, zyskujemy dostęp do nowych szkoleń. Doskonalić możemy się w ramach tak podstawowych atrybutów jak Siła czy Mądrość. Prócz tego, dla określonego typu broni oraz umiejętności skradania się. Risen jest pod tym względem dość restrykcyjne i wymaga jasno określonego celu by stworzyć optymalny set dla naszej postaci. Zupełnie jakby gra wyznawała podejście "jak coś jest do wszystkiego, jest do niczego". W Risen urzeka również mnogość rozwiązań danego zadania. Nie ma jednej, właściwej solucji. Dla graczy lubujących się w rozwiązywaniu problemów po swojemu, znajdzie się tutaj wiele okazji. Trochę jak z serii Fable, popularnej również w tamtych latach.

W recenzowanej produkcji walka jest kolejnym kluczowym elementem. Z racji już dość przestarzałych mechanik, nie smakuje zbyt dobrze. Standardowo atakujemy, blokujemy a nawet parujemy ataki wrogów. Wraz z rozwojem oręża, techniki ulegają stopniowemu zaawansowaniu. Muszę Was ostrzec, że pierwsze chwile w Risen bywają pod tym względem frustrujące i starcie z pospolitym Żądłoszczurem potrafi napsuć krwi. Archaizmy wymagają cierpliwości. Na szczęście, wciąż dobrze brzmi muzyka. Eksploracja przy spokojniejsze nucie wypada znacznie lepiej, a rzut kamery możemy dowolnie zmieniać, choć polecam ten domyślny - najlepiej sprzyja w walce i kamera nie wariuje.

Risen to trudna produkcja do sklasyfikowania. Z jednej strony, należy do grona RPG sprzed 14 lat. Opiera się na innych fundamentach i odnajdą się tutaj głównie fanatycy koncepcji pokroju Gothica. Z drugiej strony, jeśli przebrniemy przez skąpą ilość informacji podawanych przez tutoriale, zasilimy się poradnikami jak skutecznie rozwijać postać, to świat potrafi wciągnąć na kilka chwil. Grę możemy polecić przede wszystkim fanom gatunku, którzy nigdy wcześniej nie ograli pierwszej odsłony. Solidna wycieczka ku przeszłości. Szkoda, że wydawca nie pokusił się o lepszą kosmetykę.

Ocena - recenzja gry Risen

Atuty

  • Świat
  • Muzyka
  • Mnogość wyborów
  • Niektórzy bohaterowie

Wady

  • Archaizmy
  • Oprawa
  • Brak większych zmian w nowej wersji
  • Restrykcyjny rozwój postaci

Risen mocno się zestarzał. Walka bywa frustrująca, levelowanie postaci jest z początku mało przejrzyste. Tytuł wymaga nauki i cierpliwości. Nadrabia mnogością wyborów i wciąż interesującym światem. Wszystko w ramce z 2009 roku. Czy jesteście na to gotowi? Zdecydujcie sami.
Graliśmy na: PS5

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper