Troll (2022) – recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Kiedy reżyser Tomb Raider czerpie garściami z norweskich legend

Troll (2022) – recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Atak potwora w wykonaniu reżysera Tomb Raider

Iza Łęcka | 07.12.2022, 21:02

„Troll” jest jedną z grudniowych niespodzianek skandynawskich twórców debiutującą na Netflixie. Materiały promujące produkcję oraz przedpremierowe opinie na temat filmu zwiastowały niezwykle widowiskowy obraz, który swoim stylem mógłby dorównywać najgłośniejszym produkcjom spod szyldu King Konga czy Godzilli. Czy jednak Roar Uthaug wywiązał się z zadania aż tak dobrze? Zapraszam do recenzji.

Gatunek skupiający się na mocarnych potworach od kilku ładnych lat przeżywa swoisty renesans. Kiedy w 2014 roku Legendary Pictures wypuściło na rynek całkiem przyzwoitą „Godzillę” stało się jasne, że dla wytwórni będzie to kura znosząca złote jaja – i za bardzo się nie pomylono. Choć cztery widowiska tworzące uniwersum nie spotkały się z aż tak dużym entuzjazmem recenzentów, niemal dwa miliardy dolarów w box office sprawiły, że zdecydowano się iść o krok dalej. Wiemy, że twórcy pracują nad przeniesieniem kultowych bestii na mniejszy ekran, bowiem na mocy współpracy Apple TV+ i studia Legendary Television powstaje serial, który ma ukazać dalsze losy świata zamieszkiwanego przez bestie określane mianem Tytanów. I kiedy wydawać by się mogło, że już wiele pokazano w tym gatunku, na Netflixie debiutuje całkiem przyjemny, ale przede wszystkim bardzo efektowny film sięgający do norweskiego folkloru, tradycji i legend, ozdobiony świecącym sreberkiem efektów specjalnych i udanym CGI.

Dalsza część tekstu pod wideo

Troll (2022) – recenzja filmu [Netflix]. Silna główna bohaterka

Troll (2022) – recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Nora

Dzieciństwo Nory upływało na górskich wycieczkach po okolicy oraz słuchaniu baśni i opowieści wygłaszanych przez jej ojca, który na norweskim folklorze znał się jak mało kto. Po latach bohaterka zapomina o wszelkich bajeczkach, a raczej mocno je weryfikuje ze swoim światopoglądem, i jako profesorka z dziedziny geologii oraz paleontologii bada przeszłość. Kiedy po miesiącach prac nad pewnym projektem w końcu udaje się jej dobrnąć do kulminacyjnego momentu, radość jej zespołu zostaje przerwana. Okazuje się, że w wyniku prac nad trasą ingerującą w górski ekosystem doszło do ogromnej eksplozji i masakry niewiadomego pochodzenia. Choć początkowo badaczka odrzuca wszelkie domysły związane z okolicznymi legendami, staje się jasne, że przyjdzie się jej zmierzyć z nie lada wyzwaniem – bowiem zbudzony został troll żądny krwi.

Recenzowany „Troll” efektami specjalnymi stoii trzeba podkreślić, że te dopracowane ujęcia bardzo dobrze wkomponowują się w ogólną stylistkę produkcji. Zbudowana ze skał bestia z jednej strony przypomina twór na kształt człowieka (zbliżenia robią ogromne wrażenie), choć w jego wyglądzie dostrzeżemy fragmenty mchu, mniejszych roślin czy drzew. Dzięki czemu on swego rodzaju symbolem głosu natury, która nieustannie wystawiana na próbę przez człowieka, tłamszona i niszczona w końcu powstaje, by się zbuntować, atakując siedliska ludzi. Próba wplecenia wątków ekologizmu, odwołań do hipernatury oraz naukowego wytłumaczenia dziejącego się na naszych oczach przewrotu jest bardzo dobrym zabiegiem, który przede wszystkim odróżnia „Trolla” od pozostałych widowisk tego typu, lecz w drugiej połowie filmu coraz mniej dochodzi do głosu, ustępując miałkiej i bardzo przewidywalnej historii. A szkoda...

Szkoda także, że Roar Uthaug oraz Espen Aukan, którzy wspólnie pracowali nad scenariuszem, nie pokusili się o bardziej złożone nakreślenie protagonistów. Co prawda, główna bohaterka – zdecydowana, inteligentna i próbująca za wszelką cenę poznać prawdę o nadnaturalnym zjawisku badaczka – wydaje się być idealnym materiałem na czołową postać, choć to kobieta, jakich wiele we współczesnych produkcjach filmowych i telewizyjnych. Reszta pomysłów dotyczących jej ekranowych towarzyszy pozostawia wiele do życzenia, gdyż są to osoby do bólu sztampowe i jednowymiarowe. Tak oto oglądając „Trolla” śledzimy poczynania nieco zahukanego asystenta pani premier, który od pierwszego spotkania z Norą zdaje się być jej najlepszym przyjacielem, na naszej drodze staje przystojny, zachęcający wojskowy, który w najbardziej przewidywalnym (ale nieadekwatnym) momencie decyduje się na tandetną przemowę o odwadze i powinnościach wojska stającego w ochronie kraju. Jest jeszcze ojciec głównej bohaterki posiadający spore trudności w odróżnieniu rzeczywistości od fikcji – jak możecie się domyślić, okazuje się on największym merytorycznym wsparciem dla pani profesor w walce o prawdę i przeciwko zatwardziałym biurokratom. Po opowieści odznaczającej się tak obiecującymi założeniami można było się spodziewać znacznie więcej, tymczasem im dalej w las, tym autorzy scenariusza nie wysilają się za bardzo, by dodać animuszu swoim postaciom.

Troll (2022) – recenzja filmu [Netflix]. Potraktujcie tę produkcję z przymrużeniem oka, a będziecie się dobrze bawić

Troll (2022) – recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Kapitan

Od pierwszej do ostatniej minuty recenzowany „Troll” cieszy oko – klimat Norwegii pełnej spokojnych dolin między większymi pagórkami i górami, które ozdabiają urocze, drewniane chatki, zdaje się niemal wyciągnięty z pocztówek. Do tego pewien niepokój... Główna oś fabuły bazuje na starej, trochę już zapomnianej, a na pewno pomijanej przez pewne grupy, legendzie przedstawiającej proces powstania i uśpienia trolli. W tych podaniach jest tajemnica, którą na pewnym etapie filmu twórcy bardzo zgrabnie pielęgnują, zasiewają ziarnko niepewności, jakie szybko wybucha i atakuje nas akcją od pierwszej do ostatniej minuty. W widowisku dzieje się naprawdę sporo i jest to jedna z jego największych zalet – a pomysł na realizację ujęć z potworem wydaje się naprawdę przemyślany i skrupulatnie zrealizowany. „Trolla” dobrze się ogląda, choć im dalej w las warto coraz mocniej pomijać fabułę, której finał trochę równa z ziemią zacne podstawy.

Pamiętając o produkcjach rozbudowujących serię MonsterVerse, powinniśmy podejść do recenzowanego „Trolla” z pewną łagodnością. Jeżeli bowiem w trakcie seansu nie tylko skupimy się na żwawej akcji czy bardzo dobrze zrealizowanych efektach specjalnych, to będziemy bombardowani stekiem fabularnych głupot, których nie brakuje. Branie całkiem na poważnie opowieści o norweskim potworze i konsekwencjach jego pojawienia się (oraz przedstawieniu przyczyn wyginięcia jego gatunku) mija się z celem i sprawi, że nie będziecie się dobrze bawić. Tutaj już po kilkunastu minutach nonsens goni nonsens, autorzy scenariusza sięgają po najbardziej nietrafione i płytkie rozwiązania rodem z Hollywood, które krok po kroku odzierają obraz z unikalnej atmosfery.

Odnoszę wrażenie, że recenzowany „Troll” nie wykorzystał swojego potencjału w 100%. Oczywiście, nadal pozostaje to dobra propozycja traktująca o bardzo interesującym potworze, lekka i przyjemna rozrywka, przy której dwie godziny mijają zaskakująco szybko. Roar Uthaug dostarczył widowisko, które miało pokazać przede wszystkim walkę z kolejną gigantyczną bestią i po prostu to zrobił, a jej rozmachu i realizacji nie powstydziliby się filmowcy z największych wytwórni. Kiedy jednak zagłębimy się w fabułę to pewien niesmak pozostaje...

Atuty

  • Jest intensywnie niemal od pierwszej do ostatniej minuty,...
  • Hollywoodzki rozmach
  • Efekty specjalne robią wrażenie
  • Całkiem obiecujące podstawy scenariusza,...

Wady

  • … ale bez większej treści
  • Zgrzyty fabularne i bezsens w scenariuszu
  • Sztampowe postacie
  • … które na późniejszych etapach nie zostały całkowicie wykorzystane

„Troll” nie uwiedzie Was zbyt nowatorską fabułą, a raczej przytłoczy bzdurnymi wątkami, miałkim przedstawieniem bohaterów czy ckliwymi momentami. Najnowszego filmu Netflixa jednak nie ogląda się dla wnikliwej historii, a przede wszystkim dla dopracowanych efektów specjalnych i dynamicznego tempa akcji – tam dzieje się naprawdę sporo. To idealna propozycja na zimowy wieczór, kiedy chcemy się odmóżdżyć, i nie celujemy w wyszukany seans.

5,5
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper