Alfred Hitchcock – Vertigo

Alfred Hitchcock – Vertigo – recenzja i opinia o grze [PS5, PS4, Xbox, Switch, PC].Dziwny jest ten świat…

Kajetan Węsierski | 26.09.2022, 17:00

Gry wideo można podzielić na kilka rodzajów pod kątem tego, co jest ważne dla deweloperów. Mamy gatunki, w których najważniejsza jest mechanika i zaangażowanie gracza poprzez ciekawe rozwiązania, mamy gatunki, gdzie kluczowa jest fabuła i przyciąganie gracza dzięki fantastycznym doznaniom wizualnym, a mamy także gatunki oparte na warstwie fabularnej i pochłanianie gracza, odsłanianiem kolejnych kart historii. W tej trzeciej grupie znajduje się Alfred Hitchcock – Vertigo.

Recenzowany tytuł zadebiutował pierwotnie na PC w grudniu minionego roku, ale osobiście miałem okazję poznać go dopiero kilka dni temu - za sprawą premiery na pozostałych sprzętach (PS4, PS5, XO, XSX|S i NS). Mamy tu do czynienia z naprawdę intrygującą grą przygodową (tudzież filmem interaktywnym), który bardzo mocno inspiruje się wątkami, klimatem i stylistyką kultowego „Zawrotu Głowy” od Alfreda Hitchcocka

Dalsza część tekstu pod wideo

Za stworzeniem produkcji stoi doświadczone Pendulo Studio, które ma na swoim koncie gry z serii Runaway, fantastyczne Yesterday, a także stosunkowo świeże Blacksad: Under the Skin. Tym razem sięgnęli po coś zupełnie nowego i - pomimo wszystkich zawiłości - względnie utrzymanego przy ziemi. Nie ma tu w teorii fantastyki, czy nadnaturalnych sytuacji. Wszystko jest jednak tak ograne, iż wydaje się bardzo surrealistyczne. 

Fabuła w Alfred Hitchcock – Vertigo

Alfred Hitchcock – Vertigo - Początek

W grze poznajemy pisarza, niejakiego Eda Millera - i dzieje się to w bardzo drastycznych okolicznościach. Mężczyzna budzi się na środku drogi, po czym w oddali dostrzega swojego ojca… Podczas próby samobójczej. Gdy bohaterowi nie udaje się go uratować, dochodzi do niego, że chwilę temu miał miejsce wypadek, w którym prowadzony przez niego samochód spadł ze skarpy. Według jego słów zginęły dwie kobiety - jego żona oraz córka. 

Chwilę później przenosimy się nieco w przyszłość i wcielamy się w specjalistkę psychologii, która ma za zadanie zrozumieć, co dzieje się ze wspomnianym Edem. Dlaczego? Cóż… Choć twierdzi, że sceny z poprzedniego akapitu wydarzyły się w rzeczywistości, to dowiadujemy się, że kobieta o godności jego żony nigdy nie istniała, a o córce nie słyszano w żadnym spisie narodzin, ani choćby szpitalu. Na tym etapie sytuacja robi się prawdziwie pomieszana. 

A jakby tego było mało, dostajemy tu także trzecią perspektywę - pewnego stróża prawa. I tu przez pierwsze kilkadziesiąt minut zabawy właściwie nie do końca wiemy, jaki jest cel umieszczenia jej w całej opowieści. Na początku to właśnie ten wątek jest jednak najbardziej angażujący. Pewnie ma to związek z faktem, iż stanowi najbardziej przerażający element recenzowanego Alfred Hitchcock – Vertigo.

Co więcej, gdy wszystko zaczyna nam się coraz bardziej przeplatać, to cała pozycja zyskuje odpowiedniego rozpędu. No i właśnie - tu warto wspomnieć o pierwszej wadzie samej gry. Kojarzycie zapewne słynny cytat samego Hitchcocka: „Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć”? No - tutaj rzeczywiście zaczynamy wstrząsami, ale na rosnące napięcie trzeba poczekać. Początek jest tu delikatnie nużący. 

Czy to jeszcze gra?

Alfred Hitchcock – Vertigo - Analiza

Perspektywę Eda Millera w Alfred Hitchcock – Vertigo obserwujemy podczas sesji terapeutycznych z panią doktor, gdzie najpierw przeżywamy wspomnienia, a później - dzięki hipnozie - wspólnie z nią przeprowadzamy odpowiednią analizę zdarzeń, próbując zweryfikować, które sytuacje działy się w rzeczywistości, a które stanowią wyłącznie obraz niebywale wybujałej wyobraźni pisarza. Pierwszy segment pozwala nam na nieco zwiedzania i interakcji z otoczeniem, a drugi to głównie formuła point’n’click.

Kolejna perspektywa, a więc nasza pani psycholog, to przede wszystkim próba „leczenia” Eda. W przerwach pojawiają się jednak także wątki prywatne, które pomagają nam definiować to, jaką osobą w rzeczywistości jest kobieta. Był to element, przy którym osobiście najbardziej się nudziłem - niekiedy miałem wręcz wrażenie, że został wepchnięty na siłę. W pierwszy takim segmencie mogliśmy… Wyłączyć budzik, zjeść kanapkę i odpisać na sms’a. Budowanie napięcia, które niestety do niczego nie prowadziło.

Pozostaje także perspektywa szeryfa Nicka Reyesa, o którego powiązaniu z „głównym” wątkiem dowiadujemy się po jakimś czasie. W niej można poczuć się najbardziej jak w grze wideo, albowiem odnosi się wrażenie, że biorąc pod uwagę całą recenzowaną grę, tu do zrobienia jest najwięcej - widać to już po początku i po kapitalnie zrealizowanej scenie w domu rodzinnym naszego zawodowego partnera. 

Jeśli miałbym w skrócie opisać mechaniki w Alfred Hitchcock – Vertigo, to choć projekt określa się mianem narracyjnej gry przygodowej, to miałem wrażenie, że dużo częściej mamy tu do czynienia z filmem interaktywnym. Niestety samej rozgrywki (w pełnym jej rozumieniu) jest stosunkowo mało. Co więcej, gdy już jest, to przebiega ona w sposób… Filmowy. I to niestety nie tylko w dobrym znaczeniu. 

Nie brakuje wad…

Alfred Hitchcock – Vertigo - Retrospekcja

Co mam na myśli przez „niedobry filmowy sposób”? Otóż wszystko dzieje się tu niewiarygodnie wolno. Fajnie, że mamy możliwość biegania po otwartym terenie, ale gdy jesteśmy już w zamkniętym pomieszczeniu, a nasze postaci zaczynają poruszać się niemal ślamazarnie, to zaczyna robić się to irytujące. W pewnej retrospekcji, jako młody Ed, odkładamy dla mamy zakupy w konkretne miejsca. I trwa to wieczność! 

Kolejnym minusem jest bez wątpienia warstwa artystyczna. Nie zrozumcie mnie źle - widoczki potrafią być naprawdę urzekające, a niekiedy czuć odprężenie, gdy patrzy się na te pastelowe barwy i niecodzienną stylistykę. Niemniej… To, jak zaprojektowano tu twarze bohaterów, jest dla mnie czymś niezrozumiałym. Nie chodzi nawet o fakt, iż mamy 2022 rok - te projekty nie są archaiczne, a po prostu brzydkie. 

Co więcej, gra potrafi klatkować. I nie mam pojęcia, skąd się to bierze. Odległość wyświetlania nie jest kosmiczna, mechaniki nie pochłaniają wiele, a grafika to przecież nie fotorealizm. Mimo tego, gdy wchodziłem do nowej lokacji, to przez kilka sekund miały miejsce poważne spadki animacji. A w recenzowane Alfred Hitchcock – Vertigo grałem na PlayStation 5, więc ewidentnie bierze się to z nieoszlifowanej optymalizacji. 

Na sam koniec trzeba wspomnieć o zdecydowanie zbyt długim ładowaniu - i tu już muszę użyć argumentu o 2022 roku. Nie wypada, aby w dzisiejszych czasach, gdy bebechy większości sprzętów stoją na kartach SSD, wszystko ładowało się tak wolno. Pomijając nawet koszmarnie przeciągnięte ładowanie pomiędzy sekwencjami, z immersji wybijają nawet te pomniejsze pauzy, których jest tu na pęczki. 

Alfred Hitchcock – Vertigo - Reasumując

Alfred Hitchcock – Vertigo - Rozmowa

Koniec końców, choć ostatnie kilka akapitów mogło dać Wam wizję, że gra mi się nie podobała to… Nic bardziej mylnego. Bawiłem się zaskakująco dobrze. Powiem nawet więcej, w recenzowane Alfred Hitchcock – Vertigo grało mi się znacznie lepiej, niż się spodziewałem. Historia po jakimś czasie zaczęła wciągać, a niektóre wątki chciało się dociągnąć do końca. Łapałem się nawet na tym, że w kluczowych momentach trudno się było oderwać od konsoli i zająć innymi obowiązkami. 

Jak jednak wspomniałem, gra ma sporo mniejszych minusów - choćby to wolne tempo, którego przyspieszenie sprawiłoby, że zamiast około 10 godzin, zabawa zajęłaby pewnie jakieś 3/4 tego. I to właśnie takie małe mankamenty sprawiają, że trudno polecić mi ów tytuł szerokiemu gronu odbiorców. Jestem wszak pewien, że nie wszyscy będą na tyle wyrozumiali. Umówmy się - w czasach przesytu gier, te muszą bawić od początku.

Nie można napisać, żeby „wytrzymać pierwsze kilka godzin, bo potem się rozkręci”. To troszkę brak szacunku dla czasu, który chce się poświęcać na rozrywkę. Niemniej - jeśli jesteście fanami przygodówek, chcecie dobrego fabularnego thrillera, który wciągnie Was narracyjnie, a jednocześnie nie ma dla Was znaczenia, że Wasze decyzje niespecjalnie wpływają na obraz świata przedstawionego, to… Warto dać szansę

Nie jest to oczywiście poziom produkcji od Davida Cage i dosłownie pod każdym względem jest to tytuł prostszy i mniej rozbudowany. Czuć pewne ograniczenia, ale nawet z nimi można się tu nieźle bawić - czego jestem najlepszym przykładem. Czy Alfred Hitchcock byłby zadowolony? Mam wątpliwości - ale nie mam ich w kontekście tego, że nie będąc legendarnym filmowcem, można tu przyjemnie spędzić kilka godzin.  

Ocena - recenzja gry Alfred Hitchcock – Vertigo

Atuty

  • Ciekawa historia
  • Bardzo dobra muzyka
  • Atmosfera robi znakomitą robotę

Wady

  • Nasze wybory niespecjalnie wpływają na świat
  • Projekty postaci są brzydkie
  • Powolny rozwój akcji
  • Długie ładowanie
  • Okazjonalne spadki płynności

Alfred Hitchcock – Vertigo nie jest grą idealną i pod wieloma względami odstaje od przedstawicieli gatunku, którzy wieszają poprzeczki innym. Nie brakuje tu wad, niedociągnięć i pewnych zawodów, ale koniec końców... Bawiłem się tu lepiej, niż mógłbym się spodziewać. Jeśli chcecie prostej gry narracyjnej z nastawieniem na fabułę, a powolne tempo rozwoju nie jest dla Was przeszkodą, warto sprawdzić - najlepiej na jakiejś fajnej promocji.
Graliśmy na: PS5

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper