Nieobliczalni 2 (2022)

Nieobliczalni 2 (2022) - recenzja, opinie o filmie [Netflix]. Czy ich broń jest zabójcza?

Piotrek Kamiński | 11.05.2022, 21:00

Dwóch kompletnie niedopasowanych do siebie policjantów z Paryża ponownie musi połączyć siły by rozwiązać sprawę zagadkowej śmierci, która może mieć znacznie głębsze dno, niż mogłoby się z początku wydawać.

Omar Sy jest obecnie na netflixowym topie za sprawą popularności "Lupin", więc nie powinno nikogo dziwić, że czerwone N wyciągnęło z szafy stary film z jego udziałem i wyłożyło pieniądze na jego kontynuację. Problem w tym, że robienie sequeli po dziesięciu i więcej latach rzadko kiedy jest dobrym pomysłem, nawet jeśli oryginał jest ukochanym klasykiem. A pierwsza część "Nieobliczalnych" była co najwyżej okej...

Dalsza część tekstu pod wideo

Nieobliczalni 2 (2022) - recenzja filmu [Netflix]. Niewykorzystany potencjał scenariusza

Detektywi w akcji

Konstrukcja scenariusza przywodzi na myśl klasyki w stylu "Zabójczej broni", czy innego "Tango i Cash". Dwóch policjantów o zupełnie różnym usposobieniu zostaje zmuszonych do współpracy. Przez cały czas sprzeczają się o swoje metody, o to kto jest lepszy i tak dalej. Oczywiście odkryją w pewnym momencie większy spisek, zdejmą niegodziwego antagonistę i zrozumieją, że w sumie to jednak się lubią. Tak wyglądała pierwsza część i... Tak samo wygląda i druga.

Na domiar złego fabuła jest tym razem zwyczajnie nieciekawa, powolna, prosta i bardzo szybko staje się oczywiste, kto jest zły, kto jest zdrajcą i tak dalej. Najgorzej jednak, że historia jest zwyczajnie źle skonstruowana. Pierwsze zwłoki (czy raczej ich połowa) mają marginalny związek z szerszą konspiracją, która sama w sobie jest z resztą miałka i choć potencjał zdecydowanie był, to absolutnie nie został wykorzystany. Do kompletu część późniejszych zwrotów akcji jest tak piekielnie naciągana - w szczególności jeden, którego nie będę tu przytaczał, bo to już sam koniec filmu. Ale spokojnie, nie trać głowy!

Spora część humoru w filmie bierze się z dziwacznej rywalizacji dwóch głównych bohaterów, granego przez Omara Sy kapitana Ousmane'a oraz jego partnera, Francois (Laurent Lafitte). Detektyw Francois Monge ma pretensje do dawnego kolegi, że tamten został kapitanem, a on nie. Na każdym kroku więc stara się pokazać jak zaradnym i profesjonalnym jest gliną. Od czasu do czasu trafi się też żart na temat orientacji seksualnej chłopaków, a i humor rasistowski nie jest scenariuszowi Stephane'a Kazandjiana obcy.

Nieobliczalni 2 (2022) - recenzja filmu [Netflix]. Czy formuła "buddy cop movie" się już wyczerpała?

Szybkie gokarty w przerwie od pracy? A może właśnie praca!

Rasizm jest, przynajmniej teoretycznie, istotnym elementem całego filmu. Problem w tym, że właśnie wcale tak nie jest, więc kiedy historia skręca nagle na wątek rasowy, bierze się to trochę znikąd. Przez cały film główni bohaterowie robią sobie kilka głupich, kolorowych dowcipów, jasne, ale za każdym razem mamy się z nich śmiać, opowiadane są dla naszej rozrywki. Po czym nagle rzecz staje się poważna i kręci się wokół niej cały finał. Nie ma w tym ani ładu, ani składu. Tak samo z resztą jak i napięcia w finałowej walce z czasem, która, nawiasem mówiąc, nie ma niemalże żadnego sensu, jeśli dobrze się nad nią zastanowić.

Właściwie jedynym, co jakoś ciągnie ten film do przodu jest jego obsada. Dokładniej dwóch głównych bohaterów. Omar Sy już wielokrotnie udowadniał, że ma gwiazdorski potencjał. Jego wesoła twarz i naturalna charyzma przyciągają widza do ekranu, co udowodnił już przeszło dziesięć lat temu w świetnych "Nietykalnych" i ostatnio znowu w bardzo angażującym (i deko absurdalnym) "Lupin". Mimo że w dzisiejszym filmie gra postać, że tak powiem, prostą, wciąż jest sercem całej produkcji. W kwestii osobowości postać Laurenta Lafitte'a jest znacznie bardziej interesująca i choć pod względem czystego magnetyzmu nie może się on równać z Omarem, to i tak buduje tu ciekawego bohatera i, przede wszystkim, relację z tym drugim. Jego detektyw Monge jest kobieciarzem. Ma takie gadane, że potrafi wymigać się przed zwolnieniem i w tym samym czasie uwieść rozmawiającą z nim panią psycholog. Ale jest też niesamowicie zakompleksiony, non stop czując potrzebę aby udowadniać, że nie jest gorszy, szukając wymówek dla swoich porażek, zazdroszcząc Ousmane'owi. Do dynamicznego duetu dołącza też w pewnym momencie grana przez francuską piosenkarkę Izię Higelin lokalna detektyw Alice. Rozumiem potencjał wrzucenia do filmu rozpoznawalnej twarzy z branży muzycznej - u nas też się tak przecież robi - ale w tym wypadku nie był to najlepszy pomysł. Mówiąc krótko i prosto, Alice jest zwyczajnie nieciekawą postacią, do tego zagraną w równie nieciekawy sposób.

Podobno reżyser filmu, Louis Leterrier, przejął ostatnio stołek przy produkcji najnowszej, dziesiątej już odsłony "Szybkich i wściekłych". Patrząc na jego klasyczne już, dwie pierwsze części "Transportera" jest to dobra wiadomość, lecz tamte filmy mają już swoje lata. Od tamtej pory nakręcił też beznadziejną "Iluzję" (wiem, że ludzie lubią ten film, ale jak dla mnie jest to po prostu szajs i do dziś nie zabrałem się za kontynuację, bo szkoda mi czasu), "Starcie tytanów" i, cóż, dzisiejszy film. Sceny akcji są szybko i dziwnie pocięte, wszystkie postacie poza duetem głównych bohaterów są płaskie i nieciekawe, intryga płytka i przewidywalna, a sam film zwyczajnie za długi. Jeśli tak ma wyglądać kolejna przygoda Dominica Toretto i jego rodziny, to może wreszcie doczekamy się końca serii "Szybcy i Wściekli". Obym się mylił, bo w sumie lubię te głupie filmy. A ten? Niezbyt. Można obejrzeć, ale ciężko byłoby go komuś szczerze polecić.

Atuty

  • Relacja głównych bohaterów;
  • Kilka niezłych żartów.

Wady

  • Słaba intryga;
  • Cała reszta obsady raczej płaska, szablonowa i nieciekawa;
  • Kiepski montaż;
  • Bardzo nierówne tempo.

"Nieobliczalni 2" to taka "Zabójcza broń" z dyskontu. Teoretycznie to samo, ale zrobione nieskończenie gorzej. Jedynie duet Sy i Lafitte ciągnie jakoś cały film naprzód, bo poza tym, jest to produkcja co najwyżej przeciętna, a to zdecydowanie za mało żeby móc ją komukolwiek polecić.

5,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper