Legend of Mana Remastered – recenzja gry. Nostalgia bywa wredna

Legend of Mana Remastered – recenzja gry. Nostalgia bywa wredna

Patryk Dzięglewicz | 22.06.2021, 16:00

Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że Square-Enix od kilku lat wydaje remastery klasyków, które swoją premierę miały jeszcze pod szyldem Squaresoftu (i nie tylko). Zwykle miło wraca się do nich po latach, o ile odświeżenia danego tytułu dokonano z głową. Ostatnio byłem zadowolony z remastera Saga Frontier i z niecierpliwością czekałem na recenzowane właśnie Legend of Mana, m.in. na PS4. Szkoda tylko, że gwałtowny przypływ nostalgii nie potrafi przykryć popełnionych zaniechań, chociaż sprawia, iż są łatwiejsze do przełknięcia.

Nie bez kozery oryginalne Legend of Mana zostało prawdziwym klejnotem na pierwszym PlayStation. Oczywiście w większości była to zasługa bogatej w detale (jak na tamte czasy), kolorowej, baśniowej oprawy wizualnej, ale sama rozgrywka również niesamowicie wsysała, natomiast brak mocniej zarysowanego tła fabularnego rekompensowały świetnie napisane postacie niezależne.  Poprzednie odsłony serii zostały zremasterowane/zremakowane całkiem dobrze jak chociażby Trials of Mana, choć bez pewnych zgrzytów się nie obeszło. Liczyłem, iż z Legend of Mana też miło przypomnę sobie dawne czasy, ale podchodząc do tej recenzji coraz bardziej krążyło mi po głowie jedno uczucie - rozczarowanie. Nostalgia bywa jednak wredna, bowiem gdy ją odrzucić naga prawda o danej grze potrafi czasem zaboleć. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Powrót na stare śmieci w Legend of Mana Remastered

Legend of Mana Remastered – recenzja gry. Nostalgia bywa wredna

Zacznijmy od tego czym była/jest Legend of Mana. To dość nietuzinkowe, nieliniowe jRPG oparte bardziej na eksploracji wykreowanego świata niźli samej fabule. Trochę może przypominać to serię SaGa ale LoM jest bardziej przystępniejsze i co tu dużo mówić, przyjemniejsze w odbiorze. Nie ma tutaj wyznaczonego przez scenariusz protagonisty (czy jak w przypadku Trials of Mana kilku), tylko wybieramy sobie męskiego bądź żeńskiego awatara i bez zbędnych ceregieli lądujmy w bajkowym świecie Fa’Diel. Od prawie tysiąca lat samej many brakuje, jej resztki wprawdzie starano się okiełznać, ale mimo to zaprzestano wojen, bowiem nie było już o co walczyć. Zapanował pokój ale natura wszystkich myślących istot jest zawsze jedna – skoro nie ma po co się bić o rzeczy wielkie, będziemy toczyć spory o rzeczy małe, więc wszyscy pogrążają się w załatwianiu nieco bardziej przyziemnych spraw. Mimo wszystko są postacie, które uważają iż można przywrócić manę na świat i znów wykorzystać ją do niecnych celów.

Kogo wesprzemy i kogo wspomożemy w jego problemach zależy jednak tylko od nas, bowiem mamy tutaj raczej zbitkę pojedynczych raz krótszych raz dłuższych przygód niż jedną ciągłą opowieść. I to właśnie jest siła całego scenariusza, bo gdzie nie wstąpimy czeka nas nowa przygoda, przy czym sama rozgrywka jest tak sprytnie prowadzona, by dać nam złudzenie nieliniowości oraz otwartości świata gry. Przygody - zadania są oczywiście pretekstem do poznawania nowych postaci zamieszkujących Fa’Diel i dzisiaj też cały system sprawdza się dobrze. Owszem część z nich będzie obowiązkowa do wykonania, by posunąć akcję gry naprzód resztę możemy przechodzić według własnego widzimisię. Wszystko rzecz jasna podszyte jest dawką humoru, ale co bardziej poważniejszych i zmuszających do myślenia momentów również nie brakuje. W każdym razie pod względem scenariuszowym tytuł wciąż się broni i nawet dzisiaj szukanie i zaliczanie kolejnych zadań samo w sobie było całkiem przyjemne. Szkoda tylko, że remaster nie wprowadził dodatkowych wyzwań, zwłaszcza że kilku wątkom przydałoby się rozwinięcie.

Świat Legend of Mana Remastered w rękach gracza

Legend of Mana Remastered – recenzja gry. Nostalgia bywa wredna

Z perspektywy współczesnej sama rozgrywka nie oferuje specjalnie wiele, ale to w niczym nie przeszkadza, by spróbować czerpać z niej satysfakcję. Poszerzamy po prostu swoją wiedzę o wykreowanym świecie Legend of Mana (remaster), dzięki umieszczaniu poszczególnych miejscówek na mapie za pomocą zdobytych artefaktów. Nadal cieszy fakt, że można stawiać je dowolnie, a w kilku przypadkach dobór odpowiedniego sąsiedztwa ma pewne znaczenie dla dostępności niektórych przygód. Większość z nich rzecz jasna to lokacje, gdzie będziemy toczyć boje z rozmaitymi przeciwnikami. 

Niestety tutaj pierwsza łyżka dziegciu w tej do tej pory pozytywnej recenzji. W porównaniu do tego co odczuwałem na PSX i PSP walki początkowo wydają się dość toporne i trzeba do nich przywyknąć. Do boju stajemy wraz z towarzyszącą nam akurat postacią plus zwierzątko, jeśli jakieś sobie wyhodowaliśmy. Przeciwnicy są tępi jak but, ale nadrabiają szybkością, w każdym razie przy ich nasza postać zdaje się poruszać jak mucha w smole, więc wroga nie tak łatwo trafić, a co dopiero zasypać gradem ciosów. Również umiejętności bojowe, czy magia zdają się działać z pewnym opóźnieniem. Jak już wspomniałem wraz z upływem czasu przestaje to przeszkadzać, ale jak ktoś zaliczył już chociażby remake Trials of Mana może nieco sarkać. Poziom starć w Legend of Mana Remastered nadal jest dość banalny i jeśli nie pałętamy się tam, gdzie nie powinno nas jeszcze być to nic nam nie grozi. 

Pan/i Złota Rączka – żadna praca nie jest straszna

Legend of Mana Remastered – recenzja gry. Nostalgia bywa wredna

Na plus wybija się za to multum broni, których możemy użyć oraz awans dzięki zbieranym kryształom funkcjonującym jako punkty doświadczenia, a także możność zabawy we dwie osoby. Co ciekawe remaster pozwala w ogóle walki wyłączyć. Dziwna koncepcja, ale przydaje się w momentach, jeśli zgubimy się w jakimś terenie, bądź gdy walka z potworami stanowiłaby tylko stratę czasu  

Żeby nie było, że Legend of Mana Remastered skupia się jedynie na przygodach i walce znajdziemy tu także nieco pobocznej aktywności. Jedna z nich to hodowla naszych potworków ze schwytanych wcześniej jaj. Odpowiednio karmione mogą nabywać różnych umiejętności, przez co stają się przydatne w boju. Do radę także przenieść je do specjalnie przygotowanej dla tego wydania minigierki - Ring Ring Land. Dla nich też będziemy hodować specjalne owoce w naszym niezwykłym sadzie. Dostajemy też własną pracownię, gdzie wykujemy sobie własny oręż, instrumenty (pozwalają rzucać czary), a nawet stworzymy Golema, by nam pomagał w walce. Wszystko to zrobimy dzięki ogromnej liczbie dostępnych przedmiotów i minerałów pozwalających samemu dobierać pasujące nam cechy i zdolności. Cóż takich rzeczy w dzisiejszych grach mamy od groma, ale zawsze dobrze pobawić się w crafting nawet w staroszkolnej produkcji.

Legend of Mana Remastered – remaster nieidealny, nostalgia w odwrocie 

Legend of Mana Remastered – recenzja gry. Nostalgia bywa wredna

Jak napisałem wyżej cechą wyróżniającą recenzowany tytuł z natłoku innych była oprawa wizualna. Czy ktoś mógł się oprzeć tym kolorowym obrazkom? Wersja odświeżona też początkowo zapowiada się świetnie, co podkreśla świetnie animowane intro, zachęcające by jak najszybciej odpalić nową przygodę. Tła w grze po podniesieniu rozdzielczości do Full HD wciąż potrafią zrobić wrażenie i przyciągają oko. Niestety tutaj druga rzecz, która znacznie obniża mi przyjemność obcowania z Legend of Mana Remastered, czyli to co zrobiono (bądź nie) zrobiono ze sprite’ami postaci. Pozostawiono je w oryginalnej rozpikselizowanej formie, co strasznie się gryzie z odświeżonym środowiskiem gry. Wprawdzie fani starej szkoły mogą zarzucić mi, iż robię z igły i widły, ale jak dla mnie wyglądają one źle na tle otoczenia, aż oczy krwawią. Przecież chwalony przeze mnie ostatnio remaster SaGa Frontier mógł otrzymać ładne „nowe”sprite’y to dlaczego nie można było to samo zrobić tutaj, w trakcie odświeżania reszty grafiki? Zawsze przecież dało radę stworzyć dwie ich wersje do wyboru, jeśli jakiś fan musowo wolałby te z pierwotnego wydania sprzed lat. 

Chociaż często powtarzam, że do wszystkiego da radę przywyknąć, to w tym przypadku grania na PlayStation 4 pikseloza postaci raziła mnie jak diabli i nic nie mogłem na to poradzić. Szkoda, bo mordki bohaterów widziane  w belkach dialogowych są bardzo ładne. Na szczęście z udźwiękowieniem w grze jest już znacznie lepiej. Nawet w nowej aranżacji utwory muzyczne utrzymały swój klimat, a ich różnorodność wciąż cieszy. Cóż, Yoko Shimomura nawet po latach brzmi po prostu fenomenalnie, zresztą remaster oferuje wybór pomiędzy nową a starą oprawą muzyczną. Co do innych bonusów, które oferuje Legend of Mana Remastered, nie ma już tego wiele, ot dostaliśmy możliwość zapisu gry w niemal każdym momencie oraz całkiem ładną galerię obrazków do obejrzenia.

Legenda w odwrocie, czy tylko z zadyszką?

Na początku recenzji wspominałem o nostalgii, to dobra rzecz pozwalająca na nowo odkrywać stare tytuły. Niestety czasem i ona nie pomaga, by bawić się tak dobrze jak przed laty. Pomimo moich utyskiwań w Legend of Mana Remastered grało mi się całkiem znośnie, ale mogło być lepiej gdyby nie kilka zaniechań. Oczywiście wspaniale, że perełki sprzed lat zyskują nowe życie, ale ich remastery często powinny być lepiej przemyślane. W obecnym stanie nie jestem pewien czy gra znajdzie nowych wielbicieli, ale starzy z chęcią pewnie zrobią sobie powrót do przeszłości, chociaż mnie osobiście on nieco rozczarował.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Legend of Mana (remaster)

Atuty

  • Wykreowany świat rozwijany ręką gracza
  • Postacie w grze i ich zadania
  • Oprawa muzyczna w nowej aranżacji
  • Miłe dla oka odświeżone środowisko gry…

Wady

  • ...ale rozpikselizowane sprite’ty nie są już takie miłe
  • Starcia też już nie tak przyjemne jak dawniej
  • Obsługa menusów też mało intuicyjna

Powrót do życia kolejnej perełki ze stajni Squaresoftu. Legend of Mana Remastered było na dobrej drodze by znów znów zabłysnąć, ale kilka niedociągnięć nie pozwala grze na PS4 rozwinąć skrzydeł tak jak na to zasługuje.
Graliśmy na: PS4

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper