Recenzja: VA-11 HALL-A (PS Vita)

Recenzja: VA-11 HALL-A (PS Vita)

Laughter | 14.05.2018, 21:49

Witam w VA-11 Hall-A. Przed zagraniem koniecznie przygotujcie sobie drinka i zrelaksujcie się. Wygoda i nieco alkoholu idealnie dopełnią nastrój, w którym zatopicie się w kilka chwil po odpaleniu tej niepozornej perełki. Vita nie odeszła całkowicie w cień i daje nam możliwość zapoznania się z potwornie hipnotyzującym indyczkiem.

VA-11 Hall-A zabiera nas w przyszłość do lat 70. i miasta Glitch City. Jest to miejsce wyjątkowe z wielu powodów. Właśnie tutaj uznano po raz pierwszy autonomiczność sztucznej inteligencji i za sprawą reform politycznych przyznano jej prawa obywatelskie. Rozwój technologiczny przyczynił się do tego, że społeczeństwo rozbudowało się o syntetyczne formy życia w postaci Lilimów, gadające psy, a nawet pojedyncze przypadki mózgów żyjących poza swym oryginalnym ciałem. To właśnie tu znajduje się również bar VA-11 Hall-A czy jak wolicie – po prostu Vallhalla. Kąt, do którego przybywają zbłąkane dusze, aby znaleźć ukojenie na dnie butelki.

Dalsza część tekstu pod wideo

VA-11 Hall-A #1

VA-11 Hall-A wyróżnia się pod paroma względami. Po pierwsze konsolowych gier w klimatach cyberpunku (zwłaszcza tych faktycznie dobrych) nadal mamy jak na lekarstwo. Trudno też znaleźć drugą produkcję, gdzie wcielamy się w barmankę. Okazuje się, że taki pomysł spisuje się jednak idealnie w formie graficznej powieści. Wszak jest to praca, gdzie każdego dnia przyjdzie nam wysłuchiwać zwierzeń gadatliwych pod wpływem alkoholu klientów. Każdy człowiek to suma przeżytych doświadczeń – istna księga pełna najróżniejszych opowiadań. Nam przyjdzie nie tylko poznać ich fragmenty, ale stać się również częścią powieści, a nawet wpłynąć na ich rozwój poprzez serwowanie drinków

Trzon zabawy sprowadza się więc do rozmów. Nie mamy na nie bezpośredniego wpływu, więc nie liczcie na wybory moralne. Zamiast tego wrzucono nas w skórę genialnie rozpisanej i już ukształtowanej protagonistki. Poznajemy losy Jill Stingray, biseksualnej i sfrustrowanej 27 latki o zapędach nerdowskich, które stara się hamować i ukrywać przed resztą. Zapomnijcie jednak o zbędnej ekspozycji, która wszystkie informacje wyłoży Wam jak na tacy. Spotkaliście się z irytującymi sytuacjami, w których "główny zły" lub bohater w nienaturalny sposób tłumaczą swój plan, wypowiadając kwestie mające po prostu doinformować gracza, aby, broń Boże, coś mu nie umknęło? Tutaj nie uświadczymy tego taniego zabiegu burzącego immersję i, poza krótkim wstępem, dowiemy się wszystkiego sami na własną rękę poprzez kontekst rozmów i sytuacji.

VA-11 Hall-A #2

Co poza rozmowami? Jesteśmy barmanką, więc naturalnie podajemy drinki, o które proszą bywalcy. Tutaj ujawnia się również aspekt nieliniowości. Zazwyczaj nasi klienci proszą o konkretny trunek. Czasem jednak, jak w prawdziwym życiu, nie wiedza, czego dokładnie chcą, i rzucają bardziej ogólne zamówienia, podając po prostu smak lub kategorię. Niekiedy możemy improwizować i mieszać składniki wedle własnego uznania lub dodawać większą ilość alkoholu. Wszystko w formie minigry, która choć prosta, to sprawdza się wystarczająco jako przerywnik w środku ciekawej wymiany zdań. Po pracy możemy z kolei się relaksować, przeglądając internetowe fora typu "chan" czy sprawdzając najświeższe plotki i wiadomości z magazynu Augmented Eye. Można też wyskoczyć na zakupy, ale pamiętajcie, by rozsądnie zarządzać budżetem. Nie chcecie przecież skończyć bez prądu lub z nieopłaconym abonamentem ulubionej platformy porno, prawda?

Nic przesadnie rozbudowanego, bo to w zasadzie jedynie przerywniki od posuwania wątku fabularnego do przodu. Do tego często komiczne. Scenariusz tkany przez wizyty klientów oraz bardziej osobiste motywy głównych bohaterów jest sam w sobie bardzo angażujący… o ile nie przeszkadzają Wam ściany tekstu. To wybijająca się ze schematów historia przepełniona nie tylko rozbrajającym poczuciem humoru, ale i zmuszającą do refleksji nad filozofią cyberpunku. Zastanowimy się nad etyką, istotą człowieczeństwa, a także nad tym, w jaki sposób odbierać szczęście i naszą sytuację życiową. Czasem wspomniana problematyka ozdobiona zostanie poetyckim wręcz wydźwiękiem, a przeważnie zaskakuje swoją bliskością pomimo akcji osadzonej w przyszłości.

VA-11 Hall-A #4

Łatwo się zżyć z bohaterami, którzy mimo skomplikowanych problemów, przedstawiają sytuacje mogące wydarzyć się w rzeczywistości, nawet jeśli twórcy ukazują je w przerysowany sposób. To jest właśnie siłą produkcji. Autorzy na wielu płaszczyznach rozumieją cyberpunk i nie chodzi tutaj tylko o sam wygląd czy klimat, ale właśnie sposób życia w futurystycznej dystopii, od której mieszkańcy szukają ucieczki. Oczywiście nie brakuje standardowych elementów, jak chciwe megakorporacje stojące ponad prawem, obowiązkowe nanomaszyny i biotechnologiczne ulepszenia czy wszechobecna inwigilacja. Fani nurtu będą się rozpływać na każdym kroku, bo wyłapywanie licznych smaczków samo w sobie dostarcza ogromną frajdę.

"Estetyka" – w kontekście VA-11 Hall-A będzie to prawdopodobnie moje ulubione słowo, które przychodzi mimowolnie. Każdy widzi, z jakim stylem graficznym mamy do czynienia. Dostaliśmy pixel art utrzymany w cyberpunkowych tonach, czyli ciemne barwy, fiolet, purpura i ogólny mrok rozświetlany przez neony czy inne źródła sztucznego, krzykliwego światła. Do tego portrety postaci mocno zainspirowane japońską kreską i stylem anime, ale bardziej skierowane w stronę retro, przywodząc na myśl seriale z lat 80. i 90. Jasne, wielu pewnie rzuci okiem na zrzuty ekranu i machnie ręką, twierdząc, że ma do czynienia z kolejną niezależną popierdółką. Cóż, ich strata, ja pod względem oprawy audiowizualnej mogę się wypowiadać jedynie w samych superlatywach i nie zmieniłbym tutaj absolutnie niczego.

VA-11 Hall-A #5

Ścieżka dźwiękowa to już dla mnie temat na osobny felieton. Kompozytor Michael Kelly spisał się na medal i od niemal dwóch lat przesłuchuję nieustannie jego twórczość oraz utwory z VA-11 Hall-A. W tym wypadku powiem wprost – dosłownie zakochałem się w tej muzyce i jestem od niej autentycznie uzależniony. Towarzyszy mi na każdym kroku i nie opuszcza słuchawek oraz urządzeń audio. Wielka w tym zasługa ciekawych inspiracji. Kompozycje przesiąknięte są klimatem retrofuturyzmu, który bardzo silnie nawiązuje do dwóch kultowych i niesamowicie przeze mnie cenionych gier. Mianowicie mowa tutaj o Policenauts od legendarnego Hideo Kojimy oraz Shin Megami Tensei: Soul Hackers.

Efekt? Po prostu boski. Trudno zaszufladkować ścieżkę do jednego gatunku lub ram, ale bije z niej futurystyczny wydźwięk. Syntezatory i muzyka elektroniczna mieszają się tutaj z jazzowymi wstawkami i razem z obrazem tworzą niezapomniane kompozycje. Dzięki temu nasz niewielki bar z dystopijnej przyszłości cechuje się wyjątkowo wyróżniającym klimatem. Dawno nie miałem do czynienia z pozycją tak zgrabnie łączącą wizualny kontekst z warstwą muzyczną. Va-11 Hall-A stanowiło dla mnie wspaniałe doświadczenie sensoryczne, które z miejsca zaczęło wywoływać bezmiernie pozytywne wrażenie. Ta gra naprawdę potrafi utkwić w głowie i dostarczyć wspomnień, do których będziemy długo wracać.

 

Na krótką wzmiankę zasługują też liczne easter-eggi. Parodię Big Bossa czy Millera z serii Metal Gear rozpozna większość graczy. Tak samo jak wyłapią, do czego odnosi się "JC Elton" czy pewna czcionka na sklepie. Nieliczni zorientują się, skąd pochodzi nietypowa wzmianka o szynszyli i uśmiechną pod nosem na widok zabiegów artystycznych wyrwanych bezpośrednio z mocno niszowego, ale znów uwielbianego przeze mnie The Silver Case. Część zapewne zaśmieje się na głos, gdy usłyszy, że Kanye West został dyktatorem własnego państwa i otoczył się armią seksownych robotów. Odniesienia są mniej lub bardziej subtelne, ale w żadnym wypadku nie wypadają nachalnie i pełnią jedynie rolę miłych dodatków potęgujących wrażenia z wykreowanego uniwersum.

Vita dogorywa od wielu lat, żyjąc głównie w świadomości koneserów i fanów nieszablonowych gier. Właśnie do nich VA-11 Hall-A trafi najbardziej i oczaruje niesamowitym klimatem oraz lekkim piórem, którym rozpisano nie tylko scenariusz, ale przede wszystkim barwne charaktery większości bohaterów. Możecie liczyć, że przez około trzynaście godzin poznacie naprawdę wyjątkowe osobistości i będziecie stopniowo odkrywać kolejne warstwy opowieści, a potem czekają na Was następne ścieżki i odnogi prowadzące do innych zakończeń.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry VA-11 Hall-A: Cyberpunk Bartender Action

Atuty

  • Klimat retrofuturyzmu wylewający się z ekranu
  • Cyberpunkowa estetyka
  • Cudowna ścieżka dźwiękowa
  • Świetnie rozpisane dialogi, postacie i poczucie humoru

Wady

  • Przyrządzanie drinków mogłoby być nieco bardziej rozbudowane

Mocno obsceniczne, często wulgarne, ale przede wszystkim fenomenalne i potwornie stylowe – takie właśnie jest VA-11 Hall-A. Obowiązkowy tytuł dla miłośników cyberpunku i klimatów retrofuturyzmu, a także jedna z najlepszych visual noveli na rynku.
Graliśmy na: PS Vita

Laughter Strona autora
cropper