Recenzja: Killzone: Shadow Fall (PS4) - Zestaw Buntownika

Recenzja: Killzone: Shadow Fall (PS4) - Zestaw Buntownika

Paweł Musiolik | 09.04.2014, 15:31

Dawno, dawno temu postanowiliśmy co jakiś czas także recenzować DLC, które przecież stają się już nieodłącznym elementem gier. to jeden z tytułów startowych, który zbiera mieszane opinie. Jedni chwalą grafikę, inni wsiąknęli w tryb sieciowy do którego właśnie w minioną środę wypuszczono pierwszy dodatek wyceniony na 39 złotych. Pakiet Buntownika dodaje nową klasę do rozgrywki sieciowej, 3 rodzaje klasycznej broni, 3 umiejętności raz mniej znaczące rzeczy. Sprawdziłem czy warto w to DLC inwestować.

Przede wszystkim warto wiedzieć, że z perspektywy czasu, podstawowe klasy postaci w trybie dla wielu graczy były jednak trochę nie do końca dobrze zbalansowane. Widać było, że Guerrilla Games chciało w ten sposób wymusić współpracę z innymi graczami, ale to nie bardzo się powiodło, co było mocno widać w trybie Strefy Wojny gdzie często grupki graczy wolały kampić na końcu mapy zamiast wypełniać cele. Dlatego wprowadzono trzy zdolności, po jednej na klasę. I tak Snajper otrzymał Drona Obronnego, Szturmowiec załapał się na emiter e-pulse, a klasa wsparcia otrzymała stacjonarny lokalizator wypuszczający echo zupełnie jak podstawowa umiejętność Snajpera. Efekt? Każda z tych klas stała się bardziej samodzielna, co oczywiście czasami może zaburzyć współpracę w drużynie, ale po rozegraniu kilkunastu meczów zauważyłem, że dzięki nowym umiejętnością gracze chętniej sięgają bo mniej wykorzystywane zdolności, co znacznie poszerzyło zakres działania drużyn. Tutaj więc muszę przyznać, mamy zmianę jak najbardziej na plus.

Dalsza część tekstu pod wideo

Kolejną i chyba największą nowinką jest czwarta klasa – Buntownika. Zanim rzucicie się ochoczo na niego ostrzegam – granie nim to wyższa szkoła jazdy. Startujemy wyłącznie z pistoletem i każdą umiejętność czy broń musimy zdobyć sami na zabitym wrogu. Efekt? Jeśli nie radzimy sobie zbyt dobrze będziemy ostro łojeni w tyłek. Buntownik poza kradzieżą dowolnej umiejętności (nie ogranicza go żadna klasa) dysponuje jednak czymś przydatnym jeśli ktoś nas będzie chronił. Otóż możemy hakować każdy gadżet wroga. Helghaści postawili działko stacjonarne? Możemy je zhackować i wykorzystać przeciwko nim. Zamiast niszczyć tarcze – warto je przejąć. Jednak jeśli nie gramy w rozumiejącej się dobrze drużynie – będzie nam niezmiernie ciężko gdyż Buntownik wystawiony na ostrzał zbyt wiele nie zrobi. No, chyba że wyposażymy się w odpowiednie umiejętności niczym hiena cmentarna.

Ponadto pojawił się znane z poprzednich odsłon narzędzia zagłady. Snajperowi dorzucono StA-14, które plasuje się gdzieś na średnim poziomie – dosyć mocna broń połączona z umiarkowanie dużym magazynkiem i zasięgiem. Szturmowiec jako najmocniejsza klasa otrzymał broń dodatkową w postaci karabinka LS12. Ten pluje nabojami jak szalony, ale ma mocny odrzut i jest bezużyteczny na długi dystans. Wsparcie dostało kultowy karabin ISA – M82. I używa się go tak samo jak w poprzednich odsłonach. Jest trochę niecelny na dalsze dystansy, ale w ogólnym rozrachunku – znacznie podnosi zdolności bojowe. Niestety, zrezygnowano ze znanego z dźwięku zmienianego gdy przy wystrzale kończy się nam magazynek. Drobnica, ale... przywykłem do niej.

Na koniec zostawiłem sobie dodatki, które raczej nie stanowią prawie żadnej wartości. Skórka dla OWLa, dodatkowe egzekucje i nieprzetłumaczone głosy dla naszej postaci. Owszem, pojawia się dodatek w postaci poszukiwania skrzynek z zawartością ale... wymieniamy je jedynie na emblematy. Dodatkowy poziom trudności dla jednego gracza gdzie mamy 3 życia spodoba się hardkorowym fanom, którzy nawet jeśli ukończyli grę – chętnie zrobią to raz jeszcze.

W ogólnym rozrachunku Pakiet Buntownika jest całkiem ciekawą paczką dostępną za darmo w przepustce sezonowej, ale jednak nie do końca jestem przekonany czy warto wydać na nią aż 39 złotych. Mając na uwadze to, że mapy dostajemy za darmo, tak te DLC wydaje się po prostu ubogie o przynajmniej jeszcze jeden zestaw broni i jedną klasę.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Killzone: Shadow Fall

Atuty

  • Nowe umiejętności wyrównały klasy postaci
  • Dodatkowa broń jest przyjemna w użyciu
  • Dodatkowy poziom trudności dla prawdziwych wyjadaczy

Wady

  • Zbyt mało zawartości jak na taką cenę

DLC warte uwagi jeśli mamy z góry zakupioną przepustkę sieciową. Jednak nie warto wydawać aż 39 złotych za ten zestaw. Gdyby pojawiła się jeszcze jedna klasa, może ze 3 karabiny to kto wie...

Paweł Musiolik Strona autora
cropper