Recenzja: Mindjack (PS3)

Recenzja: Mindjack (PS3)

Pyszny. | 21.02.2011, 10:02

Jeżeli jakimś cudem Mindjack znalazło się w pobliżu Twojej konsoli, czym prędzej poinformuj o tym urząd ochrony praw konsumenta. Zadzwoń pod konkretny numer telefonu, podkabluj twórców oraz wydawcę i zaskarż ich. Szans na prawne zwycięstwo nie masz, ale będziesz z siebie zadowolony, bo takie zachowanie zdaje się być jedynym komentarzem wobec niezaprzeczalnie żenującej jakości tej gry.

Naprawdę, ta produkcja jest aż tak słaba... Myślicie, że przejmowanie kontroli nad umysłami przypadkowych przechodniów czy żołnierzy wrogiej frakcji to fajna zabawa? Może i tak. A co powiecie na to, że aż pięciu graczy może jednocześnie wbić się do kampanii rozgrywanej przez gracza-hosta i wspólnie patroszyć wyskakujących zewsząd oponentów? Mało tego, delikwent dołączający do Twojej gry może być zarówno Twoim sojusznikiem, jak i oponentem, który bez skrupułów wyśle Ci w klatę setki mistrzowsko wycelowanych kul.

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Przyznaje, sam zamysł Mindjack był naprawdę ciekawy. Idea przejmowania kontroli nad umysłami sprawdzałaby się nieźle gdyby nie fakt, że sztuczna inteligencja przeciwników to najgorsze branżowe pomyje, jakie widziałem na przestrzeni kilku ostatnich lat. Główny bohater opowieści, o jakże ambitnym imieniu Jim [mogli dać mu Bob, na cześć Bobby'ego Koticka - dop. Nariko] posiada rzadką umiejętność wychodzenia z siebie, stawania obok w postaci duchowej i skutecznego przejmowania kontroli nad umysłem innego człowieka lub mechanicznego potwora pokroju... stalowej małpy, czy raczej goryla (!). W momencie, w którym nasz "duszek" lata w poszukiwaniu ofiary, kontrolę nad postacią sterowaną przez nas dotychczas przejmuje SI. Odnajdujemy interesującą nas ofiarę, wchodzimy w jej ciało i umysł, przejmujemy kontrolę nad delikwentem i przechylamy szalę zwycięstwa w danej sekcji na naszą stronę. To wszystko. Właśnie na tym polega Mindjack. Żadnych zagadek logicznych, o które taki patent się wręcz prosi, zero elementów zręcznościowych (no, chyba że mamy na myśli morderczą walkę ze skopaną detekcją kolizji), ogólny brak jakiejkolwiek odskoczni pomiędzy strzelaniem oraz przejmowaniem umysłów celem... zwiększenia naszej siły ognia. Co najciekawsze, to dopiero początek narzekań.

Kompletnym nieporozumieniem jest brak możliwości zapauzowania gry. Myślałem, że takie rzeczy się w XXI wieku nie zdarzają, jednak tytuł wydawany przez Cenegę [wiecie już na jaką infolinię dzwonić ;) - dop. Nariko] boleśnie uświadomił mi, że jest inaczej. Co z graczami mającymi słabsze pęcherze? Nie ma odpowiedniego zapisu w instrukcji czy umowie licencyjnej, tak więc Mindjack negatywnie wpływa nie tylko na naszą psychikę, ale także i fizjonomię. Skandal. Ale to nie wszystko. Wyobraź sobie, że wychylasz się zza węgła w odległości jakichś 50 centymetrów od chroniącej Cię przeszkody i oddajesz strzał tylko i wyłącznie po to, by... ostatecznie i tak trafić w mur. Dołóżmy do tego mało intuicyjne sterowanie, bo kto to wymyślił, by przejmowanie umysłu oraz ciała przeciwnika odbywało się poprzez wduszenie obu gałek analogowych w momencie, w którym trzeba walczyć z kamerą, by "duszek" nie zleciał nam w nieodpowiednią stronę? Nie byłoby tragedii gdyby nie fakt, że w XXI wieku odpowiednio wycelowane i wystrzelone pociski dochodziły do celu tylko wtedy, gdy grze się to spodoba...

Naprawdę, chciałem dać Mindjack szansę, ale mój zapał prysł po jakichś 30 minutach oględzin produkcji Feelplus. Wtem pomyślałem, że może chociaż cover-system, czyli rzecz standardowa i do granic możliwości dopracowana w dzisiejszych czasach, został chociaż w miarę normalnie skopiowany z innych gier. Niestety, nic z tych rzeczy. Często zdarza się, że bohater zamiast przejść z osłony za osłonę, najzwyczajniej w świecie wstaje i jeśli nie zgarnia kulki w łeb, to częstokroć w magiczny sposób blokuje się na dotychczas chroniącej jego żywot przeszkodzie. Myślisz sobie, że jesteś odporny na takie "potworki"? Tak więc co powiesz na fakt, że nawet jeśli uda Ci się odpowiednio wychylić, (w co wątpię, ale spróbować można), to i tak nigdy nie wiadomo w którą stronę zwrócona będzie broń głównego bohatera? Nie ma tragedii? A paskudna oprawa graficzna? Jeżeli to również nie działa na Twoją wyobraźnię, to pomyśl sobie, że za każdym razem gdy Jim osiągnie punkt kontrolny zwany Checkpointem, traci cały zdobyty do tej pory arsenał, a gra zostawia mu tylko podstawowy pistolet. Cholera, tego bym się nie spodziewał.

Oprawa graficzna, jak mawiał legendarny Zeratul, ssie pałkę po całości. Biegamy po sterylnie wyglądających przestrzeniach otwartych, w których zerowa interakcja z otoczeniem, rozpaćkane tekstury czy monotonna kolorystyka mogą okazać się dla graczy o słabszych żołądkach przeszkodą nie do przeskoczenia lub... po wąskich i krętych niczym londyńskie uliczki korytarzach, skąpanych obowiązkowo w jednej i tej samej, surowej kolorystyce. Nie myślcie sobie, że można tu cokolwiek strącić czy rozwalić. Nie myślcie sobie także, że przy tak tragicznym poziomie oprawy, w której niektóre elementy przypominają te żywcem wyjęte z gier na PlayStation 2, nie spada płynność animacji. Bo spada, i to momentami bardzo znacząco, momentalnie uniemożliwiając komfortową rozgrywkę. I jeszcze te dialogi niczym z serii Resident Evil oraz miałka i totalnie oderwana od standardów gatunku historia, przy której można doznać rozstroju emocjonalnego. Aktorzy chyba połapali się, w jakim projekcie uczestniczą, albowiem wyczytali co mieli wyczytać w bez emocjonalny sposób, wzięli wypłatę i czym prędzej uciekli.

Mimo to, o Mindjack będzie jeszcze głośno. Dlaczego? Otóż jest to pierwszy tak odważny branżowy projekt, który zakłada scalenie w jedną całość rozgrywki dla pojedynczego gracza z trybem multiplayer. Wszystko jest tutaj tragicznie zaprojektowane, to fakt. Ale szczytna i naprawdę ambitna idea owej gry będzie wzorem dla dużo bardziej utalentowanego studia deweloperskiego, które podpatrzy patenty zawarte w Mindjack, przemyśli sprawę, poprosi wydawcę o konkretną kasę i za rok, dwa lub trzy zaoferują nam rewolucyjny, przewracający gatunek gier akcji do góry nogami tytuł. Jednak nawet gdybym chciał podwyższyć ocenę Mindjack, to nie mogę. Nie w momencie, gdy praktycznie każdy element tej produkcji jest, nie bójmy się nazwać rzeczy po imieniu, naprawdę skopany. A od wydawcy PS3Site powinienem otrzymywać dodatkowe wynagrodzenie za recenzowanie takich crapów. Słyszy pan, panie prezesie?

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Mindjack

Atuty

  • Nie zawiesza się przy odpalaniu ;)

Wady

  • Nie jest dodawana za darmo do kolejnej odsłony Pani Domu lub Przyjaciółki...

Nie myślcie nawet by w to zagrać. Lepiej już zdrapać tynk ze ścian.

Pyszny. Strona autora
cropper