Recenzja: Skate 3 (PS3)

Recenzja: Skate 3 (PS3)

Pyszny. | 20.05.2010, 15:41

Pierwsze Skate było przełomem dla branży elektronicznej rozrywki. Graczom z całego świata spodobało się realistyczne podejście do czesania trików, o czym dobrowolnie zagłosowali własnymi portfelami. Część druga należycie rozwijała pomysły poprzedniczki i ostatecznie zepchnęła z deskorolkowego tronu wirtualne przygody Tony'ego Hawka. W momencie otrzymania recenzenckiego kodu Skate 3 zadałem sobie zasadnicze pytanie: czy Electronic Arts utrzymało wysoki poziom poprzedniczek? Ja już wiem. Pora, byście i Wy poznali prawdę.

W SKATE 3 nie zmieniło się wiele od czasów świetności drugiej części serii. Wydawałoby się, że EA przestraszyło się komercyjnej klapy pomysłu Activision na dodanie do gry plastikowej deskorolki sterowanej własnym ciałem w Tony Hawk's: RIDE. Tym samym nie zmienił się prawie wcale zestaw trików, mechanika gry pozostała praktycznie niezmieniona, a całość wygląda tak, jak gdyby elektronicy świadomie wpadli na genialny pomysł zarobienia kolejnych ciężarówek hajsu jak najmniejszym nakładem pracy własnej. W sumie fakty przemawiają za tą teorią, bo która konsolowa nowość oferowana jest przez ogromny koncern w cenie półproduktu? Żadna, mości panowie. W opozycji do tego faktu SKATE 3 już w dniu premiery znalazło się na liście tytułów, które można kupić w naprawdę przedniej promocji "A drugą grę dostaniesz za 1 PLN". Zbieg okoliczności?

Dalsza część tekstu pod wideo

Ale koniec z narzekaniem starego wygi. Port Carverton to nazwa skejterskiego katharsis każdego fana jeżdżenia na deskorolce. Gdzie nie spojrzymy, tam znajduje się jakaś rampa, skocznia, specjalnie przygotowany zjazd i budynek, który zadziwiającym zbiegiem okoliczności okazuje się być przystosowany do czesania kolejnych kombinacji. Metropolia złudnie zachęca gracza do zmierzenia się z każdym występującym w niej krawężnikiem. Możemy poskakać po terenach akademickich, w centrum lub na pozamiejskich bezdrożach. Całość robi naprawdę pozytywne pierwsze wrażenie tym bardziej, że co rusz otrzymujemy na ekranie informację o odblokowaniu jakiegoś nowego zadania. Oczywiście wszystko do czasu, bowiem po kilkunastu minutach jeżdżenia i rozglądania się na lewo i prawo dochodzimy do wniosku, że częstokroć bazują one na bliźniaczym schemacie. Co więcej, są powtarzalne i brak im naprawdę mile widzianej w produkcjach tego typu spektakularności. Wybaczcie, ale nikt po ograniu dwóch poprzednich odsłon serii nie wmówi mi, że pstrykanie sobie fotek czy niby-szaleńcze wyścigi na deskorolkach z przeciwnikami to coś, czego nigdy wcześniej bym nie widział. Oczywiście jest kilka wyjątków, z których najśmieszniejszym wydaje się być ten z... gruchotaniem sobie kości w narzucony przez grę sposób.

Historia w połączeniu ze świetnym intro jak najbardziej przekonały mnie do zainwestowania w SKATE 3 swego czasu. W końcu nie od dziś marzyłem o tym, by jako pulchny czarnuch pokroju Bizzare'a stworzyć swoje własne skejterskie imperium w konwencji "od totalnego zera do skejterskiego bohatera" i pokazać wszystkim, kto tak naprawdę jest największym gangsta w dzielnicy. Cel przygody? Sprzedać 1 milion sztuk deskorolek własnej produkcji, czego dokonamy dzięki wykonywaniu wspomnianych w powyższym akapicie zadań. Gdy po raz pierwszy wyjechałem na miasto, miałem na sobie wątpliwej jakości spodnie i t-shirt niczym z hipermarketów Carrefour. Z czasem jednak wszystko się zmieniało. W miarę odnoszenia kolejnych sukcesów zyskiwałem na popularności, a tym samym odblokowywałem ogromne ilości ubrań i innych gadżetów tematycznych. Dość powiedzieć, że ciuchów dostępnych w najnowszym tworze EA jest tyle, że spokojnie można by zapełnić nimi ze dwie, może nawet i trzy kolejne odsłony Grand Theft Auto. I jest to naprawdę świetny pretekstem do kupienia tej gry przez wszystkich graczy lubujących się w ubieraniu i rozbieraniu wirtualnych postaci (hm, wiem jak to brzmi). Dodatkowo w grze dostępna jest opcja wymodelowania własnego bohatera, co również powinno przypaść takim osobom do gustu. Fakt, bardzo trudno jest w odpowiednim edytorze stworzyć kogoś ładnego i prezentującego się po prostu fajnie, jednak liczą się chęci i fakt istnienia w ogóle takiej możliwości. We wszystkich wymienionych przed momentem aspektach w stronę EA leci wielki plus.

Jeśli przy okazji SKATE  3 stykacie się z serią po raz pierwszy, moim zadaniem jest wytłumaczenie Wam istoty zabawy oraz jej charakteru. I tak oto w grze zapomnieć możecie o trikowych combosach za miliony punktów. Skate to nie Tony Hawk's Pro Skater, tutaj zamiast kombinacji 42 trików przy jednym skoku bardziej liczy się skuteczne i dokładne wykonania kick-flipa w połączeniu z manualem (balans na desce na podłożu) i ewentualnym grabem. Nie nazwałbym SKATE 3 symulatorem, ale na pewno bliżej mu do tego miana niż totalnie arcadowym produkcjom konkurencji. Triki wykonuje się przy pomocy gałki analogowej w połączeniu ze spustami pada, co może doprowadzić do frustracji mniej otwartych na nowości graczy. Przykładowo, żeby wykonać skok należy zamiast wciskania przycisku "X" przytrzymać gałkę analogową wychyloną ku dołowi, by po chwili szarpnąć nią w górę. Triki wykonuje się na tej samej zasadzie, z tą tylko różnicą, że zmuszeni jesteśmy do obracania gałeczką na wszystkie strony, także rola przycisków okazuje się być marginalna. Nie mnie oceniać czy takie rozwiązanie jest wygodne czy też nie, bowiem zależy to od indywidualnych preferencji każdego z Was. Polecam samemu sprawdzić grę poprzez wersję demonstracyjną lub na standzie w sklepie.

Produkcja elektroników stawia na dokładność i precyzję. Z jednej strony jest zdecydowanie bardziej statyczna niż w konkurencyjnym tytule od Activision, z drugiej zaś - nakazuje graczowi cieszyć się z każdej udanie wykonanej kombinacji. Oprócz tego otrzymamy również możliwość uczestnictwa w specjalnym pokazie trików. Zadania zaserwowane przez EA sprawiają co prawda wrażenie trudnych, momentami wręcz niewykonalnych. Produkcja została jednak tak równomiernie zbalansowana, że nawet gracz niedzielny po uprzednim obniżeniu poziomu trudności powinien poradzić sobie ze stawianymi naprzeciw niemu wyzwaniami w mgnieniu oka. Z kolei hardkorowiec, który już niejednego zęba na asfalcie przy upadku z deski złamał, również znajdzie coś dla siebie. Podwyższenie poziomu trudności skutkuje bowiem zdecydowanie większą karalnością nieudanych lub niepewnie wykonanych kombinacji. Jednym słowem: upadek czubem deski prostopadle do podłoża możemy przeżyć lub też nie, a wszystko zależeć będzie od obranego poziomu trudności gry. Dobrze, że EA pomyślało o wszystkich.

Specyfikę Skate obrazuje także dostępność absolutnie wszystkich trików oraz zadań od samego początku gry. Miło, że od razu możemy jechać gdzie chcemy i wypełniać wszystkie zadania. Jeszcze milej robi się, gdy odkryjemy opcję teleportowania nas do owych zadań ze specjalnie przygotowanej do tego celu mini-mapki. Szkoda tylko, że w związku z tym EA nie postawiło przed graczem jakiegoś systemu motywacji warunkującego kolejne jego działania. Nie wiem jak Wy, ale osobiście wolałabym, niczym w Need for Speed, odblokowywać wraz z postępami kolejne dzielnice danego miasta. A tutaj do czynienia mamy z deskorolkowym sandboxem, który urzeknie co prawda lwią część fanów produkcji pokroju GTA czy Red Faction: Guerrilla w ujęciu czysto sportowym, jednak całą resztę może zwyczajnie znudzić. I mnie znudził, co na pewno rzutować będzie na ocenę końcową tytułu.

Samotnicy pobawią się z najnowszym Skate około 10-15 godzin, w zależności od obranego poziomu trudności gry. Gdy ukończymy tryb dla jednego gracza, na pewno każdy z Was spróbuje przeprowadzić fajne akcje w multi. A to okazuje się niczym innym, jak jedną wielką możliwością dzielenia się stworzonymi treściami ze znajomymi. Opcje Skate.reel oraz Skate.park są tego najlepszym przykładem. Założenie było proste: gracz w trybie rozgrywki wieloosobowej wykonał zaskakująco trudną kombinację i chciałby podzielić się nią ze znajomymi. Przyciska więc "Select", a w specjalnym menu dostosowuje nagrany uprzednio samoistnie przez grę kilkudziesięcio-sekundowy filmik. Po chwili klika "X" i... już! Pokazówka znajduje się w naszym profilu na Skate.ea.com! A trzeba zaznaczyć, że sytuacja ma się podobnie przy okazji projektowania własnych skate parków. Problem polega tylko na tym, że aby cieszyć się wszystkimi owymi dobrodziejstwami, należy wklepać w menu gry dołączany do pudełka z grą kod. W przypadku zakupienia przez Was używanej kopii otrzymacie co prawda możliwość aktywowania funkcjonalności sieciowych gry, jednak będzie Was to kosztowało równowartość 33 PLN. W związku z tym zalecam przemyślenie sensowności kupowania używanego egzemplarza recenzowanej tu produkcji.

W kwestii oprawy graficznej i dźwiękowej będzie krótko, bowiem nie ma za bardzo czego opisywać. Dźwiękowo EA zawsze trzyma dostatecznie wysoki poziom i nie inaczej jest w SKATE 3. Grafika to z kolei udana kopia poprzedniej części serii. Miasto oraz postacie prezentują się trochę plastikowo, do tego interakcja z otoczeniem prócz ramp i podjazdów stoi na praktycznie zerowym poziomie, ale całość w ogólnym rozrachunku w dalszym ciągu robi całkiem pozytywne wrażenie. Nie ma więc na co narzekać.

 Słowem końca przyznam, że SKATE 3 to w dalszym ciągu dobra gra. Aż dobra i tylko dobra, biorąc pod uwagę fakt absolutnej stagnacji zaimplementowanej w nią mechaniki. Wszystko, co w SKATE 3 miało bowiem zrobić pozytywne wrażenie, widzieliśmy już kilkunastokrotnie w innych grach gatunku albo poprzednich częściach owej serii. Jest technicznie, ale nie zmienia to gorzkiego faktu, iż całość przypomina mi bardziej rozbudowane DLC aniżeli pełnoprawną kontynuację. Nowi w temacie, i mam tu na myśli osoby nie mające do tej pory stycznością z produktem EA, na pewno nie przejmą się moją opinią i z uśmiechem na ustach wyruszą na podbój Port Carverton. Polecam im ten produkt, i to bardzo. Zaznajomieni z serią gracze doznają z kolei totalnego uczucie deja vu, po czym szybko znudzą się grą i po ewentualnym zaliczeniu wszystkich zadań rzucą nią w kąt. W związku z tym, mimo wciąż wysokiej jakości produktu, jego ocena końcowa nie można być inna, niż...

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Skate 3

Atuty

  • Stary dobry Skate
  • Ogrom gadżetów i ciuchów do odblokowania
  • Mechanika rozgrywki (dla nowych w temacie)

Wady

  • Starzejąca się oprawa
  • Brak nowości
  • Nudna
  • Mechanika rozgrywki (dla wyjadaczy)

Brak innowacji zabił ten tytuł. Ileż można robić i jeździć tak samo?

Pyszny. Strona autora
cropper