Recenzja gry: Dark Souls II: Scholar of the First Sin

Recenzja gry: Dark Souls II: Scholar of the First Sin

Wojciech Gruszczyk | 12.04.2015, 09:12

Dark Souls II to jedna z najlepszych gier ubiegłego roku i jednocześnie poprzedniej generacji. Tytuł zebrał setki nagród, mnóstwo pozytywnych opinii i pokazał, że From Software ma pomysł na tę serię. Mogliśmy w ciemno obstawiać powstanie ulepszonej wersji, która niedawno trafiła na rynek. Często i gęsto twórcy idą na łatwiznę i przygotowują nudne „edycje HD”. Z Japończykami jest inaczej. Kolejny raz pokazują, że mają jaja. 

Zacznijmy od tego, że z Dark Souls II: Scholar of the First Sin może się zapoznać każdy zainteresowany. Ulepszona wersja pozycji trafiła na PlayStation 4, PlayStation 3, Xboksa One, Xboksa 360 i komputery osobiste, ale nie wszyscy mogą czerpać pełną przyjemność z tego upiększonego zestawu. Wyłącznie tytuł na konsolach aktualnej generacji oraz PC-tach (wersja DirectX 11) otrzymał wszystkie bonusy i w moim odczuciu tylko w tym wypadku warto nabyć tę produkcję.

Dalsza część tekstu pod wideo

Z dodatkowych lokacji, nowych przedmiotów, wielu ulepszeń w balansie, usprawnień w aspekcie wyszukiwania graczy do rozgrywki sieciowej mogą korzystać nawet gracze, którzy sięgnęli po pozycję Dark Souls II w dniu premiery. Autorzy postanowili te wszystkie elementy wrzucić w darmowej łatce, ale nie oznacza to, że możemy Japończyków uważać za świętych Mikołajów... Najlepsze elementy Scholar of the First Sin są dostępne wyłącznie dla graczy, którzy kupią tytuł na PlayStation 4, Xboksa One lub blaszaki (DirectX 11).

I te nowości są wyczuwalne od dosłownie pierwszej sekundy rozgrywki. Gra śmiga w 60 klatkach na sekundę, a ta mała zmiana robi kolosalną różnicę. Jest płynniej, przyjemniej i mogę śmiało uznać, że dużo, dużo, dużo lepiej. Trudno ukryć, że produkcje From Software na poprzedniej generacji nie radziły sobie z płynnością, ale akurat Scholar of the First Sin pozwala mi uwierzyć, że Japończycy w końcu nauczyli się ujarzmiać konsole. To nadal nie jest stałe 60 fps-ów, czasami tytuł potrafi chrupnąć, ale ten problem pojawia się rzadko.

Po chwilowej ekscytacji związanej z płynnością gry, pojawia się kolejny pozytyw. Produkcja zdecydowanie przejaśniała i wygląda lepiej niż edycja z poprzedniej generacji. Ostrzejsze krawędzie, lepsze cieniowanie, głębsza perspektywa, świetne efekty światła... Tak ta gra powinna wyglądać od zawsze. Musicie mieć jednak świadomość, że oprawą graficzną w Scholar of the First Sin trudno się ekscytować. Przed ponownym wsiąknięciem w świat Dark Souls II, spędziłem kilkanaście godzin w Bloodborne i...  From Software pokazało klasę tworząc piękne, klimatyczne i wyjątkowo brutalne Yharnam. Twórcy podnieśli poprzeczkę o przynajmniej kilka poziomów i na tle tej pozycji Dark Souls II prezentuje się po prostu jak starszy, brzydszy brat.

We wstępie wspomniałem, że Japończycy tworząc tę wersję pokazali jaja... Wiece dlaczego? Bo 3/4 deweloperów odświeżając swoją pozycję boi się ruszać podwaliny projektu, czasami tylko dodają małe kąski, a zazwyczaj usprawniają tylko grafikę, poprawiają błędy i wydają takie do połowy surowe mięcho. From Software zaryzykowało i postanowiło przebudować niemal każdą miejscówkę. Do wcześniej znanych nam lokacji trafili nowi przeciwnicy, niektórzy znajdują się w innych miejscach i ta zmiana... Jest totalnym kopem świeżości. Jeśli uważacie się za speców Dark Souls II to właśnie dla tej innowacji powinniście spróbować Scholar of the First Sin. W wielu pomieszczeniach traficie teraz na nowych rywali, czasami autorzy do tego stopnia utrudnili zabawę, że musimy mierzyć się z 10 przeciwnikami jednocześnie. Niemożliwe? Nierealne? Nie do przejścia? Po części tak. W tej sytuacji gra wymaga od nas zupełnie nowego stylu walki, nie możemy teraz grać na pamięć (przecież byłem tam 10 razy!), a często „wyciągamy” 1-2 rywali z grupki, staramy się atakować mniejsze ekipy i zabawa jest błogim szaleństwem. Nie będę ukrywał, że ta przyjemność czasami wydaje się dzika i przynajmniej w kilku miejscach miałem wrażenie, że autorzy dosłownie przesadzili... Ale z drugiej strony, chciałem wyzwania? To dostałem czerwonego smoka zamiast rycerza w jednej z pierwszych lokacji. Takie przyjemne niespodzianki spotykacie na prawie każdym rogu i śmiało mogę uznać, że ubarwiają i ożywają rozgrywkę. Ponownie ze strachem w oczach wchodzimy do lokacji, spokojnie eksplorujemy każdy korytarz... Mała zmiana, ale efekt genialny.

Autorzy poszli nawet o krok dalej w zmienianiu swojej pozycji i kosmetyczne ulepszenia znajdziemy również w budowie niektórych lokacji. Pojawiają się nowe przejścia (ukryte lub normalne) i jest to na pewno ukłon w stronę graczy, którzy spędzili z tym tytułem od kilkudziesięciu do setek godzin. Projektanci oczywiście nie przewracają budynków do góry nogami, ale w ciekawy sposób urozmaicają rozgrywkę.

Przetasowania w lokacjach sprawiają, że gra jest trudniejsza, bo po prostu wymaga od nas nowego podejścia do rozgrywki. Musimy w pewien sposób ponownie się jej uczyć, ale nie obawiajcie się o poziom nie do przeskoczenia. Twórcy usprawnili rozgrywkę sieciową, dzięki której możemy teraz zdecydowanie szybciej dołączać do zabawy innych śmiałków lub przyłączać ich do swoich zespołów. Walka w Sieci jest dzięki temu przyjemniejsza, a gwoździem programu jest zwiększenie liczby zawodników na jednym serwerze do sześciu. Zmagania w większych grupach dają mnóstwo satysfakcji... Chociaż nie trudno zgadnąć, że biegając w liczniejszych zespołach możemy opanować najtrudniejsze momenty. Nawet gdy mamy przed sobą dziesięciu gotowych na wszystko przeciwników… Przy dobrej taktyce możemy miażdżyć, siekać, ciachać i eliminować dosłownie każdą ekipę. Przed rozpoczęciem pisania tego tekstu wyskoczyłem na kilka wypadów z Rogerem oraz znajomymi – wspólnymi siłami możemy przenosić góry, a często walka zamienia się w świetną partię szachów... Ja idę w lewo, Ty prawo, atakuj, odbijaj, UCIEKAMY… Słodko i niebezpiecznie!

Dark Souls II: Scholar of the First Sin zostało wzbogacone o wszystkie wcześniej wydane rozszerzenia z trylogii The Lost Crowns, które rozszerzają zabawę o dodatkowe 11 godzin. Są to bez wątpienia trzy bardzo ciekawe dodatki, dzięki którym możemy zgłębić historię produkcji i poukładać opowieść w odpowiedni sposób. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z tymi przygodami, to na pewno zostaniecie pozytywnie zaskoczeni. Przygotujcie się tylko na sporą liczbę przeciwników i kilka zaskakujących innowacji.

W kilku słowach przedstawiłem nowości, które trafiły do Dark Souls II: Scholar of the First, ale musicie wiedzieć, że From Software przygotowując tę wersję zaryzykowało. Twórcy mogli odświeżyć grafikę, podkręcić animacje i wrzucić projekt na rynek. Fani i tak by to kupili? Pewnie i tak. Ale autorzy nie chcieli iść na skróty.

Stajemy tutaj przed sporym wyzwaniem, które chociaż z pozoru znamy, to musimy się go uczyć na nowo. Nie jest to na pewno produkcja bez wad – grafika odstaje na tle młodzieży, liczba przeciwników to czasami przesada, animacja nadal potrafi chrupnąć – ale mimo wszystko to świetnie przygotowana nowa wersja wyśmienitej produkcji.

Grę w zeszłym roku pokochaliśmy... A teraz możemy ze spokojem ducha powrócić do tego świata. To jeden z sensowniej przygotowanych kotletów na rynku, ponieważ twórcy – powtórzę się trzeci raz –  mają jaja.

Czy warto powrócić do tego świata? Na pewno można spróbować. Jeśli zatopiliście się w wersji z poprzedniej generacji, to mogę śmiało przypuszczać, że w nowych szatach ta gra ponownie zrobi na Was wrażenie.

Jest szybciej, odrobinę ładniej, czasami trudniej... Czy chcemy czegoś więcej? Jasne, ale to już dostaniemy przy Dark Souls III... Do tego czasu cieszmy się z umieraniem w tym miejscu.  

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Dark Souls II: Scholar of the First Sin

Atuty

  • Walka ponownie sprawia przyjemność
  • Więcej przeciwników, więcej mięska!
  • Grę odkrywamy na nowo
  • Pozycja wyładniała
  • Zabawa w Sieci nabiera rozmachu
  • Sporo zabawy (nowości w podstawce + dodatki)

Wady

  • To nadal nie stałe 60 klatek
  • W niektórych momentach twórcy przesadzili z ilością przeciwników
  • Przy Bloodborne wygląda jak brzydki brat

Więcej, mocniej, lepiej, trudniej? Myślę, że właśnie te słowa najlepiej opisują Scholar of the First Sin... Ale musicie wiedzieć, że nie jest to gra bez wad...

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper