Assassin’s Creed Valhalla: Gniew Druidów - recenzja dodatku. Asasyn ponownie spotyka Wiedźmina?

Assassin’s Creed Valhalla: Gniew Druidów - recenzja dodatku. Asasyn ponownie spotyka Wiedźmina?

Mateusz Wróbel | 20.05.2021, 22:00

W poprzednim tygodniu na rynku ukazał się Assassin’s Creed Valhalla: Gniew Druidów, pierwsze fabularne rozszerzenie do bestsellerowej części o zakapturzonych zabójcach. Czy Ubisoft zaoferował oczekiwaną jakość? Przeczytajcie naszą recenzję.

Nie odkryję Ameryki mówiąc, że trzy ostatnie odsłony serii Assassin's Creed na wielu płaszczyznach przypominają naszą dumę narodową - Wiedźmina 3: Dziki Gon. Assassin's Creed: Origins był pierwszym, który czerpał garściami z elementów RPG, lecz taki miszmasz gatunków nie każdemu wyszedł na dobre. Ubisoft poprawił się za sprawą Assassin's Creed: Odyssey, a jeszcze lepiej poszło im przy Assassin's Creed Valhalla, części, która jest zdecydowanie najlepszą z "nowej trylogii". Czy wysoka jakość została podtrzymana przy pierwszym dodatku do przygody Eivora z klanu Kruka? Niestety, ale nie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Podróż w nieznane

Assassin’s Creed Valhalla: Gniew Druidów - recenzja dodatku. Asasyn ponownie spotyka Wiedźmina?

Główny bohater tym razem przenosi się na Zieloną Wyspę. Na miejscu spotyka swojego kuzyna - Barida - który próbuje wznieść w Irlandii swoje własne państwo. Niestety, ale mieszkańcy tegoż kraju nie są skorzy mu pomóc, ponieważ jest poganinem. Bardzo litościwym i wysłuchującym każdego poddanego poganinem, lecz te cechy charakteru nie wystarczyły, aby pozwolić wyżej wymienionej postaci odegrać większą rolę w Irlandii.

Assassin's Creed Valhalla: Gniew Druidów skupia się więc na pomocy wikingowi z naszej rodziny. W trakcie przygody poznajemy wiele postaci, ale trudno tutaj ich za cokolwiek pochwalić. Względem podstawki, mieszkańcy Zielonej Wyspy - nie licząc Ciary, która niejednokrotnie potrafiła zaskoczyć - są nijacy i trudno odczuć, aby zwracali jakąś większą uwagę Eivorowi - komuś, kto podbił całą Anglię. Ich przeszłość oraz plany na przyszłość nie zrobiły na mnie większego wrażenia i cudem powstrzymałem się od pomijania dialogów.

Niewykorzystany potencjał czuć również przy Dzieciach Danu, czyli odpowiednikach Zakonu Starożytnych. Oglądając materiały promujące Gniew Druidów czułem, że odegrają oni większą rolę w fabule, a każde zbliżenie się do ich chaszczów, w których odprawiają swoje nikczemne rytuały, będzie wywoływało gęsią skórkę na ciele. W wersji finalnej główni przeciwnicy w Irlandii zostali spłyceni do maksimum i pisząc recenzję dzień po ukończeniu DLC, już nie pamiętam, kto do nich należał. To tylko świadczy o tym, jak bardzo druidzi zostali potraktowani po macoszemu przez twórców.

Brak pomysłu

Assassin’s Creed Valhalla: Gniew Druidów - recenzja dodatku. Asasyn ponownie spotyka Wiedźmina?

Będąc już przy minusach Gniewu Druidów, warto wspomnieć także o misjach fabularnych i pobocznych. Te pierwsze są niczym innym, jak kopią tych z podstawki (atakowanie twierdz, szukanie członków Dzieci Danu po wskazówkach znajdowanych w strzeżonych miejscach itd.) i może 2-3 zadania wprowadzały jakiś powiew świeżości. A gdy już to robiły, to o minusach dodatku można było choć przez chwilę zapomnieć, bo ogólne założenia fabularne wcale nie były takie złe. Z kolei zadania poboczne zbierane z gołębników były tym, za co AC: Origins dostał ostre lanie - sztucznym przedłużeniem rozgrywki poprzez udanie się do miejsca X i wyeliminowania celu Y. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że około jedna piąta dodatku właśnie na nich się skupiała.

Wybaczyć co nieco DLC do AC: Valhalli można dzięki świetnej oprawie dźwiękowej - Einar Selvik ponownie podołał zadaniu i zaoferował odbiorcom soundtrack potrafiący w odpowiednich momentach wyluzować pozwalając zwiedzać pobliskie wsie, a w innych - zamrozić krew w żyłach, gdy zbliżaliśmy się do największych wrogów Eivora. Świetną robotę wykonała także Julie Fowlis, aktorka dubbingująca wyżej wspomnianą Ciarę, której przepiękny głos niejednokrotnie usłyszymy w trakcie paro-minutowych filmików przerywnikowych.

Assassin’s Creed Valhalla: Gniew Druidów - recenzja dodatku. Asasyn ponownie spotyka Wiedźmina?

Jak to już bywa w przypadku Ubisoftu, Francuzi nie zawiedli przy projektowaniu lokacji. Północno-zachodnia część Europy słynie z bagnistych, podmoczonych terenów i to właśnie one przeważają w IX-wiecznej Irlandii. Główny bohater niejednokrotnie topi się w błocie, wskakuje do zabrudzonych jezior czy przepływa rzeki, aby dostać się do ciężej dostępnych posiadłości. Szczerze powiedziawszy, zwiedzając Zieloną Wyspę czuć unoszący się w powietrzu zapach wsi - projektanci lokacji po raz kolejny pokazali, że potrafią zaoferować swoim klientom zjawiskowe widoczki.

Dodatek do Assassin's Creed Valhalla zawiera znane z przygody w Anglii aktywności dodatkowe, więc fani całowania ścian będą mieli tutaj sporo zajęcia. Wymaksowanie Gniewu Druidów zajmie nawet 15 godzin, odnajdując wszystkie skarby, niszcząc skażone miejsca, zabijając legendarnych drengrów i zwierzęta, czy także łapiąc kartki niesione wiatrem. Jedyną nowością w tymże aspekcie są placówki handlowe, które musimy odnowić, jeśli chcemy poprawić relację handlową między Dublinem a Anglią. To dodatkowa aktywność wprowadzająca pewien powiew świeżości, który - jeśli interesuje nas fabuła wystarczająca na około 6/7 godzin - możemy ominąć wedle własnego życzenia szerokim łukiem.

(Nie) warto

Cóż... Assassin's Creed Valhalla: Gniew Druidów podąża drogą Assassin's Creed Origins: Ukryci. Oba fabularne dodatki nie wprowadziły tak naprawdę niczego nowego i są jedynie marnymi zapychaczami, które spodobają się - śmiem twierdzić - wyłącznie osobom mającym wyczyszczoną Anglię na 100% i wciąż chcącym wykonywać kolejne aktywności w świecie wikingów. Nowe tereny są piękne, fabularnie - pomijając płytkie postacie - nie jest aż tak bardzo źle, ale ja osobiście liczyłem na coś więcej. Na coś, co choć trochę zbliży serię o zakapturzonych zabójcach do poziomu rozszerzeń do Wiedźmina 3. Trzymam kciuki za to, aby podbój Paryża był bardziej efektowny.


Dodatek recenzowano na PC wyposażonym w GTX 1080, 16GB RAM-u i procesor i5 8600K. W rozdzielczości 1440p (QHD), ustawieniach graficznych: bardzo wysokie, gra nie miała żadnych ścinek, a klatki na sekundę bardzo rzadko spadały poniżej 65. Optymalizacja zdecydowanie gorzej wypadała w przypadku podstawki.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Assassin’s Creed Valhalla: Gniew Druidów

Atuty

  • Przepiękne tereny
  • Rozwijanie handlu z pomocą specjalnych placówek
  • Niesamowita oprawa dźwiękowa

Wady

  • Oprócz Ciary, bardzo nijakie postacie
  • Cholernie żmudne misje przedłużające czas wątku głównego
  • Okropne zadania opcjonalne z "gołębników"
  • Dzieci Danu nie robią żadnego wrażenia

Assassin's Creed Valhalla wzięło lekcje od Assassin's Creed Origins. W obu przypadkach pierwsze rozszerzenie nie wprowadza prawie żadnych nowości i jest cholernie żmudne. Mam nadzieję, że atak na Paryż będzie bardziej zjawiskowy.
Graliśmy na: PC

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper