Najgorsze wysokobudżetowe gry pierwszej połowy 2020 roku

Najgorsze wysokobudżetowe gry pierwszej połowy 2020 roku

Igor Chrzanowski | 23.08.2020, 12:02

Wiadomo nie od dziś, że tworzenie dużych gier jest potwornie drogie i koszty takowej produkcji sięgają co najmniej kilku milionów dolarów. Niestety nie zawsze wysoki budżet skutkuje otrzymaniem naprawdę dobrego dzieła, dlatego dziś przyjrzymy się tym najsłabszym grom z 2020 roku.

Prace nad wysokobudżetowymi grami nie tylko dużo kosztują, ale też i trwają przez wiele długich lat. Niektórzy potrafią spędzić nad swoim dziełem tak wiele czasu, że ich gatunak już dawno stracił swoje przysłowiowe 5 minut sławy, kolejni zaś tłumaczą słabą jakość swojego dzieła problemami z pandemią. W 2020 roku otrzymaliśmy wiele wybitnych gier, ale też i kilka totalnych gniotów, które pomimo wielkiego budżetu nie spełniały pokładanych w nich nadziei. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Dziś zaprezentujemy Wam aż 8, naszym zdaniem, najsłabszych wysokobudżetowych tytułów z pierwszego półrocza trwającego roku - kolejność na liście jest czysto losowa.

Predator: Hunting Grounds

Asynchroniczny model rozgrywki wieloosobowej został śmiało wprowadzony na dużą skalę przy Evolve i mimo, że tamta gra definitywnie już umarła, jego następcy podjęli temat zdecydowanie lepiej, bardziej rozumiejąc jak powinno to działać. Niestety ekipa odpowiedzialna za Predatora nie wyciągnęła lekcji z przeszłości i pod wieloma aspektami popełniła podobne błędy co twórcy Evolve. Dzieło IllFonic jest strasznie biedne w zawartość, ma bardzo słabo rozpisany balans, a zabawa jako tytułowy łowca jest najzwyczajniej w świecie nudna. Nie na taką grę o kultowym kosmicie zasługują fani.

Bleeding Edge

Ninja Theory znane jest z wybitnych gier single-player, gdzie system walki jest wprost fantastyczny, szalenie satysfakcjonujący i niezmiernie podatny na zabawę combosami. Gdy deweloperzy zapowiedzieli sieciowego hero-slashera sam byłem mega ciekaw co z tego wyjdzie - postacie zapowiadały się ciekawie, a doświadczenie studia wskazywało na dobry szpil. Niestety czegoś tutaj zabrakło i trochę ciężko jednoznacznie określić czego. Na pewno słabo wypadły tylko 2 tryby rozgrywki, nieintuicyjna praca kamery i średnio zbalansowana walka pomiędzy konkretnymi postaciami. Po zaledwie kilku miesiącach od premiery tytuł jest praktycznie martwy - w Game Passie mało kogo interesuje, a na Steam w Bleeding Edge gra teraz... 14 osób.

Mafia II: Definitive Edition

Mafia II ma status jeszcze bardziej kultowy niż legendarna "jedynka" i przez wielu uznawana jest za jedną z najlepszych gier poprzedniej generacji konsol. Dlatego zapowiedź remastera tak znakomitego dzieła na PS4, Xbox One i PC wywołała niemałą sensację, rozpalając serca fanów oryginału obietnicami jeszcze lepszej zabawy niż w 2010 roku. Premiera odświeżonego klasyka okazała się być istnym dramatem - to niby wciąż ta sama gra co dekadę temu, ale ani nie wygląda jakoś znacznie lepiej, ani nie naprawia błędów znanych graczom oryginału. Ba, remaster jest tak popsuty, że niejeden łowca glitchy dorobił się sporej liczby scen do przygotowania zabawnych kompilacji.

Warcraft III: Reforged

Remaster ukochanego przez fanów Warcrafta III mógł być dla Blizzarda prawdziwą żyłą złota, pokazującą reszcie branży jak powinno się przygotowywać odświeżone edycje tak wielbionych klasyków. Dlaczego zatem Reforged jest najbardziej znienawidzoną grą tego roku? Deweloperzy naobiecywali przysłowiowych gruszek na wierzbie, a dostarczyli nam produkt jedynie co najwyżej "poprawny" - prawda, assety wyglądają w wielu miejscach lepiej niż oryginalne, ale cała reszta została po prostu totalnie skopana. Tragicznie wykonana rozgrywka, cut-scenki, tryb sieciowy i pominięta zawartość doprowadziły fanów do białej gorączki. I słusznie.

Disintegration

Co jak co, ale od byłych twórców takich hitów jak Halo czy SOCOM oczekuje się znacznie więcej niż od typowych debiutantów na rynku, którym można wybaczyć nawet większe niedociągnięcia. Stworzone przez V1 Interactive Disintegration na pewno nie wygląda jak tania produkcja - wszystkie assety, zwiastuny i generalnie jakość audio-wizualna gry wskazują na to, że pomimo bycia pierwszym dziełem studia, gra miała naprawdę solidnych rozmiarów budżet. Zapowiadano nam unikatowe połączenie FPS-a z elementami strategii czasu rzeczywistego, co brzmiało na papierze rzeczywiście świetnie. Niestety ostateczna wersja gry jest nudna, biedna w zawartość i oferuje kampanię single-playerową chyba jeszcze gorszą niż podstawka pierwszego Destiny - a to już wyczyn.

Crucible

Amazon jest obecnie jedną z najbogatszych firm na świecie, dlatego rozrywkowy oddział korporacji może szastać pieniędzmi na lewo i prawo, bawiąc się formułą, eksperymentując z różnymi gatunkami oraz zatrudniając do swoich produkcji najlepszych specjalistów z branży. Ich pierwszych wielkim dziełem miało być sieciowe Crucible - połączenie hero-shootera z paroma innymi dość ciekawymi elementami, co zapewne jakieś 4 lata temu wzbudziłoby wielką sensację. Niestety Amazon Games ociągało się z wydaniem gry na rynek i tak po prostu przespało najgorętszy okres hype'u na produkcje pokroju Overwatcha. Dość wspomnieć, że po 3 tygodniach od premiery Crucible... wróciło do fazy zamkniętej bety. 

The Outer Worlds - Nintendo Switch

The Outer Worlds jest jedną z najlepszych gier RPG 2019 roku, a sam Obsidian naprawdę przyłożył się do tego, aby ze swojego teoretycznie niezależnego dzieła stworzyć produkcję ze sporym rozmachem i zawartością trzymającą nas przed ekranami na kilkadziesiąt godzin. Przeniesienie takiego tytułu na Nintendo Switch nie powinno być zatem raczej wielkim problemem - wszakże na "pstryczku" zmieściły się takie gry jak chociażby Doom czy Wolfenstein II. Okazało się jednak, że port tak znakomitego RPG-a powierzono ekipie, która dokonała z nim absolutnych cudów, bo inaczej tego nazwać się nie da. Trzeba być naprawdę udanym, żeby za gotowy uznać program działający miejscami nawet w 7 czy 15 klatkach na sekundę. 

Resident Evil Resistance

W przeciągu ostatnich 3-4 lat Capcom pokazał, że potrafi robić absolutnie fenomenalne gry i nie ma chyba już nikogo, kto zwątpiłby w tę tezę. Okazuje się jednak, że nawet najlepszym wciąż zdarzają się potknięcia. Ktoś tam w japońskiej siedzibie "żółto-niebieskich" musiał pozazdrościć sukcesów Dead by Daylight, dlatego na siłę spróbowano stworzyć kopię tego typu asynchronicznego multiplayera w środowisku Resident Evil 2 i 3. Tak jak w przypadku wymienionego hitu, mamy tu grupkę 4 graczy próbujących uciec z zamkniętego obiektu, gdzie ciągle poluje na nich jeden z przerażających przeciwników znanych z serii. Niestety wykonanie tego wszystkiego jest tak mierne, że chyba już nikt nawet nie ma zamiaru w ten tryb zagrać.

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper