Watch Dogs Legion – graliśmy w nową przygodę hakerów. Ubisoft serwuje nowe doświadczenie

Watch Dogs Legion – graliśmy w nową przygodę hakerów. Ubisoft serwuje nowe doświadczenie

Wojciech Gruszczyk | 12.07.2020, 21:55

Watch Dogs Legion to kolejna przygoda hakerów od Ubisoftu. Twórcy chcą jednak mocno rozbudować grę oferując spory powiew świeżości. Czy pozycja może jednak osiągnąć duży sukces i zaproponować tym razem coś więcej niż „zwykłą kontynuację”? Sprawdźcie nasze wrażenia z najnowszej pozycji Francuzów.

Wielu graczy zarzuca Ubisoftowi odcinanie kuponów od znanych IP. Kolejny Assasyn, następny Far Cry, a może jeszcze jeden Watch Dogs? Jeśli należycie do grona tych graczy, to zapraszam Was do Londynu. Najnowsza produkcja francuskiego producenta i wydawcy zrywa szaty typowych sandboxów i oferuje coś zupełnie nowego. Czy gra bez jednego, głównego i określonego z góry bohatera może odnieść sukces? Po trzech godzinach z Watch Dogs Legion mogę śmiało stwierdzić, że wielu graczy będzie zaskoczonych tym tytułem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na początku był... Wybuch. Czyli fabuła Watch Dogs Legion

Watch Dogs Legion – graliśmy w nową przygodę hakerów. Ubisoft serwuje nowe doświadczenie

Ubisoft dotychczas nie skupiał się na prezentacji fabuły Watch Dogs Legion. Było kilka zwiastunów, zobaczyliśmy fragmenty rozgrywki, ale dopiero podczas pierwszej sesji z grą mogłem doświadczyć konkretnego wstępu do historii, która nie będę ukrywał, że mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Produkcja została osadzona w Londynie, w pozornie niedalekiej przyszłości, bo choć miasto w wielu miejscach przypomina prawdziwą-aktualną stolicę Wielkiej Brytanii, to jednak na ulicach możemy dostrzec kilka bardziej futurystycznych wozów, a gdzieś tam w tle zawsze pojawiają się gadżety, które przypominają, że to jednak nie jest najbliższa nam rzeczywistość.

Czas akcji nie jest konkretnie określony, ale już samo wydarzenie, którego byłem świadkiem w pierwszych 15 minutach rozgrywki pozwoliło mi sądzić, że deweloperzy bardzo mocno inspirowali się jednym z najgłośniejszych tematów ostatnich lat: terroryzmem. Najpewniej jeszcze dwa lata temu podejmowanie tego zagadnienia byłoby bardzo ryzykowne, tymczasem w obliczu ostatnich pandemicznych niedogodności, Ubisoft stawia na problem na tyle bliski, by zaciekawić odbiorcę, ale nie na tyle zaskakujący, by oburzyć szeroką publikę.

Jesteście również zdania, że dobry film musi zacząć się od porządnego trzęsienia ziemi? Scenarzyści Watch Dogs Legion są na pewno fanami takiego budowania akcji, ponieważ najnowsza przygoda hakerów rozpoczyna się od ataku bombowego na Londyn. Nasz bohater próbuje zareagować, udaje mu się ocalić kilka dzielnic, jednak w innych częściach miasta rozgrywa się prawdziwy koszmar. Na nasze nieszczęście to DedSec zostaje oskarżone o akt terroryzmu, a jak możecie się domyślać – to gracz wskakuje w buty przedstawicieli hakerskiej grupy, która nie tylko musi oczyścić swoje dobre imię, ale przede wszystkich odpowiedzieć na najtrudniejsze pytanie: kto i dlaczego postanowił zniszczyć Londyn?

Watch Dogs ukazuje zmiany zachodzące w mieście w obliczu zagrożenia

Watch Dogs Legion – graliśmy w nową przygodę hakerów. Ubisoft serwuje nowe doświadczenie

Akcja jest na tyle interesująca, że gdy wskoczyłem już w buty bohaterki, automatycznie pobiegłem za kolejnym punktem, później za następnym i tak szybko minęła mi dobra godzina rozgrywki. Wydarzenia są prowadzone niezwykle sprawnie, by utrzymywać żywe, stałe zainteresowanie opowieścią, jednak muszę tutaj zaznaczyć, że dużym plusem są okoliczności akcji – twórcy świetnie zobrazowali jak szybko zmienił się Londyn po ataku, który z tętniącego dobrą energią miejsca zmienił się w represyjne, pogrążone w strachu miasto, prowadzone twardą ręką przez prywatną grupę odpowiedzialną za dopilnowanie porządku na ulicach.

Deweloperzy z Ubisoftu bardzo sprawnie pokazują odmieniony Londyn, ale nie zapominają także o społeczności – na ulicach pojawiają protestujący, cały czas kluczowe punkty metropolii są kontrolowane przez żołnierzy, a wchodząc do wyznaczonego miejsca możemy dostać pałką lub zostać zaatakowanym przez nadgorliwych strażników. Cały Londyn pamięta o wydarzeniach, w których aktywnie uczestniczyliśmy na samym początku gry. Gracze muszą jednak wziąć sprawy we własne ręce i tutaj rozpoczyna się najciekawszy etap Watch Dogs Legion.

Szpieg, robotnik, nauczyciel – w Watch Dogs Legion każdy jest hakerem

Watch Dogs Legion – graliśmy w nową przygodę hakerów. Ubisoft serwuje nowe doświadczenie

Watch Dogs Legion nie posiada jednego bohatera. To miasto i jego mieszkańcy są na pierwszym planie opowieści, a gracze od początku rozgrywki otrzymują dostęp do kilku Londyńczyków, których możemy płynnie zmieniać. Nie ukrywam – przed wkroczeniem do przedstawionego świata nie byłem fanem tej koncepcji i nadal nie jestem do niej przekonany, choć podczas gry dostrzegłem w mechanice ogromny potencjał, bo... Tutaj faktycznie każda postać jest inna.

Na początku historii wcielamy się w szpiega, który płynnie prześlizguje się po pokojach ze strażnikami, celnie strzela, by w momencie intensywnej akcji chętnie wymierzyć kilka prostych i odesłać swojego przeciwnika w zaświaty. Nie możemy jednak zbytnio przyzwyczaić się do jednej postaci, ponieważ każdy mieszkaniec Londynu ma swoje atuty, które możemy wykorzystywać w trakcie misji. Podczas przemierzania miasta łatwo zeskanujemy wszystkie osoby, by dowiedzieć się kim tak naprawdę są – to pozwala znaleźć połączenie umożliwiające wykorzystanie kolejnej postaci do nadchodzącej misji.

Jak to wygląda w praniu? Musiałem wejść na budowę, by wykraść dane z jednego z komputerów, więc by móc wykonać zadanie,wskoczyłem w buty robotnika, który płynnie przeszedł obok swoich „kolegów po fachu”. Innym razem miałem okazję wskoczyć w buty strażnika, którego firma ochraniała ważny budynek – tutaj muszę zaznaczyć, że po automatycznym wejściu do budynku, pracownicy nabierają pewnych podejrzeń, więc choć nie sięgną od razu po broń, możemy usłyszeć klasyczne: „Hej, czy ja Cię znam?” lub „Kolego, a co Ty tutaj robisz?”. Podczas rozgrywki miałem wrażenie, że deweloperzy świetnie wykorzystali mechanikę, którą tak dobrze znamy z Hitmana – jak wiadomo Agent 47 korzysta z różnych przebrań i tutaj również uniform ma ogromne znacznie i może zaważyć o pomyślności zadania... Choć nie musimy zabijać przypadkowego Londyńczyka, by wskoczyć w jego kurtkę.

Cześć, Michał, a może chciałbyś zostać hakerem? Watch Dogs Legion stawia na misje poboczne

Watch Dogs Legion – graliśmy w nową przygodę hakerów. Ubisoft serwuje nowe doświadczenie

Trzeba jednak przyznać, że nie każdy Londyńczyk marzy o zostaniu członkiemDedSec. Ludzie czują, że sprawa w wybuchami nie jest taka oczywista, na ulicach można dostrzec protestujących, którzy nawołują „gdzie jest DedSec?”, a przyłączenie do swojej drużyny kolejnych osób nie jest łatwe. Na początku rozpoczynamy od typowego skanowania, natomiast po dojściu do wniosku, że dana osoba będzie przydatna – dochodzi do interakcji. Część mieszkańców miasta wyraźnie jest skłonna do pomocy, więc na mapie pojawiają się ich „ikonki”, ale w zasadzie możemy spróbować zwerbować wszystkich.

W trakcie testów nigdy nie widziałem, by sprawa była załatwiona w 2 minuty. To nie jest typowe „hej, jesteśmy hakerami, może Ty też chcesz?” – podczas rozgrywki udało mi się zwerbować pięć osób i za każdym razem uczestniczyłem w rozbudowanej misji pobocznej. Raz musiałem przejąć dane, innym razem wgrać na sprzęt innej osoby wirusa, wcześniej przejmowałem zakładniczkę, by na końcu rozbrajać samochód-pułapkę wyładowany bombami. Misje są na tyle ciekawe, że w pewnym momencie zapomniałem o głównym wątku... Ale czy ich różnorodność jest na tyle duża, by po kilku godzinach nie pojawiły się „powtórki”? Lepsze pokazanie wydarzeń i dobitniejsze podkreślenie głównej fabuły miało być jednym z powodów, przez które deweloperzy zdecydowali się opóźnić premierę Watch Dogs Legion.

Nadal pałam zbytnią sympatią do idei „bohater-miasto”, ale koncepcja jest na tyle niebanalna, że podczas rozgrywki byłem przekonany, iż różne postacie zapewnią inne doświadczenie. Muszę podkreślić, że nie tylko odzienie pozwala odróżnić Londyńczyków – zainteresowani mogą posiadać inne bronie, a nawet własne gadżety. Dla porównania: szpieg może korzystać nie tylko ze specjalnego zegarka dezaktywującego urządzenia, ale posiada także samochód z wyrzutnią rakiet. Robotnik może przywołać drona-pomocnika, na którego możemy wejść i wlecieć na dach budynku... Lub tak jak ja – przelecieć przez połowę miasta. Trzecia kobieta w moim zespole posiadała pająka-robota, który pozwolił mi wejść do trudno dostępnych miejsc, by następnie otworzyć przejście lub hakować system. Mogę sobie tylko wyobrazić, na jakie postacie natrafimy podczas przemierzania Londynu i jak w ciekawy sposób wykorzystamy ich atuty.

Watch Dogs Legion to jednak... Watch Dogs

Watch Dogs Legion – graliśmy w nową przygodę hakerów. Ubisoft serwuje nowe doświadczenie

W całej tej zabawie nie możemy zapomnieć o jednym: Ubisoft nie ucieka od mechanik znanych z dwóch poprzednich części. Tutaj ponownie chwytamy w łapę smartfon i podczas ucieczki możemy włączyć samochód stojący na parkingu, by wywołać zamieszanie. Łatwo hakujemy urządzenia innych mieszkańców lub wywołujemy drobne spięcia, by móc przejść obok porażonego strażnika. To wszystko jest niezwykle płynne, a jeśli już wcześniej wcielaliście się w hakera, to nie będziecie specjalnie zaskoczeni.

W trakcie misji każdy Kowalski może włamać się do miejskiego monitoringu, by przeskakiwać między kamerami, a na końcu otworzyć wcześniej niedostępne drzwi. W Watch Dogs Legion ponownie będziemy uczestniczyć w gierkach logiczno-eksploracyjnych, podczas których musimy przykładowo utworzyć połączenie pomiędzy dwoma punktami, dzięki czemu otrzymamy dostęp do bazy danych. Te wszystkie mechaniki powracają, choć teraz nie korzystają z nich wyszkoleni hakerzy, którzy od dziecka siedzą w piwnicach, by włamywać się do lokalnych szkół i zmieniać sobie oceny. Teraz każdy Londyńczyk jest hakerem i... Jest to dziwne. Będę się powtarzał, ale nadal nie jestem przekonany do tej idei „mieszkaniec-haker-bohater”, ale faktycznie dostrzegam potencjał pomysłu.

Watch Dogs Legion – graliśmy w nową przygodę hakerów. Ubisoft serwuje nowe doświadczenie

Ubisoft nie ucieka od znanych rozwiązań: ponownie więc strzelanie jest przyjemne, możemy podchodzić do misji „po cichu”, by eliminować przeciwników z ukrycia, a gdy trzeba wskakujemy w samochód, włączamy jedną ze stacji radiowych i mkniemy przez Londyn. Miasto jest duże, posiada zróżnicowane strefy, często pojawiają się w nim zamknięte tereny, które z góry są oznaczone jako „niedostępne”. Londyńczycy nie są oczywiście osobami, którym możesz powiedzieć „tutaj nie wejdziesz”, a zabawa w hakera sprawia, że dostajemy się do miejsc, które z pozoru są zamknięte.

Tytuł podobnie jak jego poprzednicy oferuje niezwykle przyjemną zabawę. To nadal takie „GTA z hakerami”, więc wykorzystywanie smartfona do kontrolowania niektórych punktów w mieście daje sporo frajdy. Łatwo też chwycić za broń i szybko wymierzyć sprawiedliwość, ale tutaj niestety nie miałem okazji sprawdzić jak faktycznie reagują władze. W trakcie testów siła policji była ustawiona maksymalnie na jedną gwiazdkę – przez to też wiem, że Ubisoft pozwolił mi się bardziej zabawić i wypróbować sporo elementów, a siły ochrony miasta były bardziej pobłażliwe na moje często irracjonalne zachowania. Mam jednak przeczucie, że w ostateczności każdy głupi ruch będzie odpowiednio stłamszony, a bohater zostanie szybko spacyfikowany. W końcu przecież biegamy po mieście kontrolowanym przez strażników, kamery i drony, prawda?

Czy Watch Dogs Legion zapewni coś nowego?

Watch Dogs Legion – graliśmy w nową przygodę hakerów. Ubisoft serwuje nowe doświadczenie

W Watch Dogs Legion tworzymy cichy ruch oporu, którego zadaniem jest rozwikłanie tajemnicy dotyczącej zamachu na Londyn – historia na pierwszy rzut oka nie jest specjalnie skomplikowana, a po raz pierwszy doświadczając rozgrywki miałem wrażenie, że wszystko zostało wyłożone na tacy. Nadal mam jednak nadzieję, że gra przynajmniej kilka razy mnie zaskoczy. Czy tak będzie? Przekonamy się dopiero po premierze, jednak trzecia gra o hakerach od francuskiego Ubiosftu to na pewno inne doświadczenie niż poprzednie części.

To nadal jest „Ubi-Game”, więc nie brakuje wielu elementów zapożyczonych z poprzednich części, ale powiedzmy sobie szczerze: każde studio na świecie to robi. Twórcy korzystają z wcześniej wypracowanych mechanik, czerpią garściami ze stworzonych animacji, tymczasem najważniejsze jest jedno: czy produkcja została na tyle odświeżona i rozbudowana o nowe elementy, że zachęci do siebie odbiorców? W Watch Dogs Legion poczułem, że właśnie ten „bohater-miasto” może być prawdziwym „game-changerem”, ale czy to pozytywne (choć czasami mieszane) uczucie będzie na tyle mocne, by przetrwać kilkunastogodzinną historię? Na to pytanie jeszcze nie odpowiem, ale chętnie wcielę się ponownie w Londyńczyków i po prostu będę dobrze się bawił... Bo akurat tego w Watch Dogs Legion nie brakuje.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Watch Dogs Legion.

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper