Assassin’s Creed Valhalla – graliśmy w przygodę wikingów. Będziemy mordować

Assassin’s Creed Valhalla – graliśmy w przygodę wikingów. Będziemy mordować

Wojciech Gruszczyk | 12.07.2020, 21:48

Po latach wyczekiwania i przeskoczeniu niezliczonej liczby dachów, Ubisoft w końcu pozwoli graczom wcielić się w potężnego, zabijającego z zimną krwią wikinga. Pierwsze chwile z Assassin’s Creed Valhalla potwierdzają moje przypuszczenia – studio wciąż rozwija swoją koncepcję i szykuje krwawego kolosa.

Od lat wiedzieliśmy, że nadejdzie dzień, w którym Ubiosft ogłosi Assassin’s Creed z wikingami w roli głównej. Prezentacja Valhalli była niezwykle wyczekiwanym wydarzeniem i od pierwszych materiałów wiem, że już od dnia premiery ten tytuł będzie uruchomiony na mojej konsoli. Gdy nadarzyła się okazja do sprawdzenia produkcji jeszcze przed premierą – dosłownie rzuciłem się na klawisze i potwierdziłem swoje przybycie na cyfrowe wydarzenie. Po spędzeniu z grą dobrych trzech godzin wiem jedno: właśnie na to liczyłem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Assassin’s Creed Valhalla pokaże historię wikingów

Assassin’s Creed Valhalla – graliśmy w przygodę wikingów. Będziemy mordować

Głównym bohaterem Assassin’s Creed Valhalla został Eivor, który na materiałach przedstawionych dotychczas przez Ubisoft nie pokazuje swojego najdoskonalszego oblicza. Wiking jest dowódcą, który silną ręką rządzi w grupie i chętnie podcina gardła kolejnym wrogom. Moje pierwsze spotkanie z protagonistą najnowszej produkcji Ubiosftu pokazało mi, czego tak naprawdę mogę oczekiwać od tego tytułu.

Twórcy postanowili nie rzucać nas od razu na głęboką wodę, więc na początku możemy jeszcze pobujać się po rodzimej Skandynawii. Ogromny teren stanowi tylko przedsmak atrakcji, bowiem w IX wieku wikingowie mierzyli się z problemem przeludnienia i jedyną opcją były właśnie inwazje. Deweloperzy zgrabnie tłumaczą dlaczego w kolejnych godzinach będziemy biegać po nowych terenach i siać postrach ostrymi zabawkami. Dla wikingów była to jedyna droga ucieczki oraz jedyna opcja na przetrwanie.

Assassin’s Creed Valhalla – graliśmy w przygodę wikingów. Będziemy mordować

W prezentowanym fragmencie rozgrywki miałem okazję uczestniczyć w kilku fabularnych misjach, które potwierdziły, że podjęty zostanie nie tylko temat samej inwazji, ale i twórcy postarają się wytłumaczyć działania brutalnych wojowników. Gracze zobaczą jak wyglądała wczesnośredniowieczna Anglia, która była trawiona licznymi wojnami domowymi rozpętanymi przez niedoświadczonych władców. Eivor miał nawet okazję pomóc młodemu Anglikowi, który postanowił sprzymierzyć się z wojownikami z dalekiej Norwegii, by dzięki ich wsparciu objąć tron zachodniej Anglii. W wielu miejscach będziemy uczestniczyć w dyskusjach, których wybory pokażą nasz stosunek do mieszkańców podbitych terenów. Podczas mojej sesji główny bohater kilkukrotnie miał okazję wziąć udział w wymianie zdań, w której wyraźnie podkreślono, że wikingowie mogą zdobywać angielskie tereny pomagając okolicznym mieszkańcom lub podejdą do tematu na swój krwawy sposób – trzeba jednak pamiętać, że oba wybory przyczynią się do śmierci wielu Anglików.

To jeszcze nie czas, by odpowiedzieć na pytanie, czy fabuła Assassin’s Creed Valhalla uniesie ciężar i zachęci do wielogodzinnego przemierzania terenów, jednak jestem pewien, że w tej grze nie zabraknie jednego: obłędnej atmosfery. W trakcie rozgrywki przemierzamy rozbudowane, różnorodne tereny, które pokazują siłę francuskiego IP. W Assassin’s Creed mamy okazję odwiedzać rozmaite miejsca, a wczesnośredniowieczna Anglia należy do jednych z tych ładniejszych. Anglia z IX wieku została dopieszczona przez melodie wikingów – udźwiękowienie zachęca do plądrowania kolejnych miasteczek.

W Assassin’s Creed Valhalla często leje się krew

Assassin’s Creed Valhalla – graliśmy w przygodę wikingów. Będziemy mordować

Seria Assassin’s Creed nie od wczoraj jest przeznaczona wyłącznie dla dorosłego odbiorcy, ale Valhalla zdecydowanie podniesie poziom brutalności. Walki są ponownie przeładowane dokonywaniem wyborów i dopasowaniem idealnych reakcji do ruchów przeciwników – teraz zdrowie nie regeneruje się automatycznie, ale możemy odrobinę je odbudować poprzez wykonanie skutecznego ataku z bliska. Każdy taki ruch jest efektowny i bezlitosny: odcinanie głowy rywala, nabijanie go na topór czy skakanie na jego ciało po nabraniu dużego rozpędu to kilka z możliwych propozycji. Wikingowie należeli do bestialskich wojowników, którzy podczas walki często potrafią całkowicie zdominować wroga, o czym nie zapomniano w grze. Prezentuje się to znakomicie.

Eivor może teraz swobodnie mieszać broń i choć tarcza pozwala odbijać ataki wrogów, to jednak chwytając w łapy dwa topory, atak nabiera zupełnie innej jakości i charakteru. Wiking staje się agresywniejszy, a dostępne umiejętności pozwalają niezwykle efektownie poradzić sobie z czyhającym zagrożeniem. Potraktowanie rywali spartańskim kopem i obalenie ich, by następnie wykonać ostateczny skok, zatrucie broni, której wykorzystanie niesie za sobą bardziej dotkliwe konsekwencje dla przeciwnika lub wpadnięcie w niego z impetem, by po chwili rozpocząć już krwawe combo to kilka ze zdolności, które zrobiły na mnie wrażenie. Walka na pozór nie zmieniła się bardzo względem poprzednich części, ale podczas rozgrywki miałem wrażenie, że Ubisoft zdecydował się wysunąć na pierwszy plan brutalność działań. Świetnie sprawdza się korzystanie z samej tarczy, która w Assassin’s Creed Valhalla nie tylko służy do obrony – wikingowie chętnie przy jej pomocy rozbijają głowy przeciwników. Mechanika została płynnie wrzucona do gry i wygląda bardzo efektownie. Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że nawet rywale, którzy zostaną pozbawieni miecza, w ostateczności próbują nas zaatakować tarczą.

Główny bohater musi także sięgać po łuk, który we fragmencie był wykorzystywany nie tylko do zabijania przeciwników, ale pomagał w rozwiązywaniu problemów na większą skalę – powraca typowe strzelanie do elementów otoczenia, dzięki którym możemy jednocześnie zaatakować nawet kilku wrogów. Twórcy pozwolą rozwijać bohatera dzięki trzem drzewkom progresji, które zostały w efektowny sposób zestawione na gwiazdozbiorze – standardowo nauczymy się tutaj nie tylko nowych umiejętności, ale dla przykładu, powiększymy pasek zdrowia.

Assassin’s Creed Valhalla to gra od inwazji do inwazji

Assassin’s Creed Valhalla – graliśmy w przygodę wikingów. Będziemy mordować

W Assassin’s Creed Valhalla oznaką zwiększającej się dominacji na angielskich terenach będzie możliwość budowania osady. W trakcie testów miałem jednak okazję uczestniczyć w kilku rajdach. Wojownicy w tym wypadku przedzierają się przez kolejne fale rywali, muszą niszczyć bramy, by pokonać kolejne fortyfikacje. Na naszej drodze stają następni wrogowie, od czasu do czasu musimy mierzyć się z większymi przeciwnikami – mini-bossowie posiadają okazalsze paski zdrowia, korzystają z rozbudowanych ataków, ale nie możemy tutaj liczyć na zupełnie nowe atrakcje. Zdecydowanie lepiej wypada sama inwazja, w której wyczuwa się gęstą atmosferę prawdziwej wojny. Zawsze u swojego boku mamy towarzyszy, możemy ich wskrzeszać, ale muszę przyznać, że samo udźwiękowienie nadaje takim akcjom klimatycznego wydźwięku.

Przyjemnie wypada mechanika, która idealnie nadaje się do tej serii. Przemierzanie krainy za pomocą łodzi przeładowanej naszymi towarzyszami broni staje się teraz naturalną częścią rozgrywki – to dzięki nim możemy łatwo decydować się na inwazję. Eivor nie musi działać na własną rękę, a często będzie wzywał łódź (wystarczy znaleźć rzekę), na którą wskoczy i zaprosi SI do rozpoczęcia ataku. W prezentowanym kodzie sztuczna inteligencja nie zawsze reagowała w odpowiedni sposób, jednak omówione poczucie wsparcia oferowanego przez towarzyszy broni jest bardzo przyjemne i pasuje do realiów inwazji.

Assassin’s Creed Valhalla – graliśmy w przygodę wikingów. Będziemy mordować

Eivor nie jest jedynie wikingiem. Ubisoft wyraźnie podkreśla, że gracze tak naprawdę wcielą się w assassyna, który chętnie wykorzystuje ukryte ostrze (rozwijając broń możemy zabijać jednym atakiem) lub zdobywa budynki, wdrapując się po nich. Teraz jednak wchodząc na szczyt wieży nie będziemy się jedynie rozglądać, a możemy obwieścić swoje zwycięstwo i zawiadomić swoich towarzyszy o przejętym terenie. W grze nie zabrakło klasycznego skoku wiary, po którym lądujemy w sianie – wychodząc Eivor ma już na głowie kaptur i może płynnie wmieszać się w tłum. Czy takie klasyczne elementy pasują do wikinga? Aktualnie nie było tego zbyt dużo, więc nie odczułem, by twórcy wymuszali na mnie reakcje, które nie pasowałyby do nordyckiego najeźdźcy. Trudno jednak powiedzieć, jak rozwinie się fabuła i czy faktycznie w pewnym momencie nie będziemy wcielać się w typowego skrytobójcę... Choć jestem też pewien, że taki scenariusz dla wielu graczy byłby niezaprzeczalnym atutem.

Assassin’s Creed Valhalla to jednak kolejna odsłona Assassin’s Creed. Świat jest ponownie przeładowany wydarzeniami, znajdźkami, małymi obozami, licznymi sekretami czy też misjami pobocznymi. Twórcy ciekawie ubarwiają wydarzenia, chcąc dobitnie ukazać sytuację panującą w podzielonej Anglii czy też warunki najazdów wikingów, ale musicie wiedzieć, że najnowsza gra nie zaoferuje zupełnie nowego oświadczenia. Nie jest to odkrywcze, biorąc pod uwagę, że jest to już 12 część serii, ale gameplay jest mocno wypełniony elementami serii, więc nawet jeżeli część fanów będzie zachwycona, niektórzy mogą kręcić nosem. Mam przy tym jednak świadomość, że Assassin’s Creed Valhalla zachęca jednym: atmosferą. Świetnie wypada motyw inwazji, podczas której mamy okazję walczyć u boku swoich braci, całość oferuje przyjemny gameplay, a twórcy zadbali o klimatyczne, czerpiące z nordyckich przyśpiewek i melodii, udźwiękowienie.

Assassin’s Creed Valhalla brzmi obiecująco

Assassin’s Creed Valhalla – graliśmy w przygodę wikingów. Będziemy mordować

Grając w Assassin’s Creed Valhalla czułem, że Ubisoft umiejętnie wykorzystał motyw wikingów, by pokazać graczom skalę wydarzeń. Choć całość jest kolejną częścią znanej serii, w produkcji nie brakuje indywidualnych elementów wyróżniających nową odsłonę. Czy będzie to rewolucja? Zdecydowanie nie, ale raczej nikt z francuskiego studia na to nie liczy. Fani mogą szykować się na intrygujące przedstawienie wydarzeń, które zostały ubrane w krwawe pojedynki i efektowne napaści. Mam jednak świadomość, że przez trzy godziny doświadczyłem wyłącznie ułamka oferowanych atrakcji, a najlepsze dopiero przede mną. To właśnie z tego powodu wyczekuję na premierę, bo chcę już wcielić się w Eivora, który zasłuży na miejsce w Walhalli.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Assassin's Creed Valhalla.

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper