Jego ostatnie życzenie – recenzja filmu. Próżne nadzieje

Jego ostatnie życzenie – recenzja filmu. Próżne nadzieje

Jędrzej Dudkiewicz | 22.02.2020, 21:00

To jest naprawdę zadziwiające i chciałbym kiedyś dowiedzieć się, z czego wynika. Serwis Netflix coraz częściej przyciąga utalentowanych i uznanych twórców, jak również potencjalnie ciekawe historie. Tak było w przypadku Jego ostatniego życzenia, które wyreżyserowała Dee Rees (wcześniej zrobiła dla Netflixa bardzo dobre Mudbound), w obsadzie znaleźli się zaś Anne Hathaway, Ben Affleck i Willem Dafoe. Co mogło pójść nie tak?

Elena McMahon jest odważną dziennikarką, która nie waha się sięgać po potencjalnie niebezpieczne tematy, jak na przykład te związane z nielegalnym handlem bronią. Tym razem wpada na trop takich transakcji w Nikaragui, a wszystko to ma miejsce w trakcie kampanii prezydenckiej w USA. Pewnego dnia spotyka się z ojcem, który zajmuje się właśnie szmuglowaniem broni. W wyniku nieprzewidzianych zdarzeń, Elena znajdzie się w samym centrum wielkiej afery.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jego ostatnie życzenie – recenzja filmu. Próżne nadzieje

Jego ostatnie życzenie – o czym to w ogóle jest?

Jego ostatnie życzenie jest filmem, który ma tyle różnych problemów, że aż trudno zdecydować się, od którego z nich zacząć. Większość z nich związana jest z fatalnym scenariuszem. Po pierwsze, na dobrą sprawę, zupełnie nie wiem, o czym ten film miał być. Czy miała to być historia wewnętrznego konfliktu bohaterki, która przez okoliczności została zmuszona do robienia rzeczy, którym całe życie gorąco się przeciwstawiała? A może o ciemnych interesach, w których udział bierze CIA, załatwiając sprawy dla amerykańskiego rządu, których ten zdecydowanie nie chciałby komunikować społeczeństwu? A może o jeszcze czymś innym? Trudno powiedzieć, bo w Jego ostatnie życzenie jest zdecydowanie za dużo wątków, większość z nich została ledwie naszkicowana, a całość jest tak poszatkowana, że wygląda jakby była to zaledwie jedna trzecia nakręconego materiału, na szybko posklejana w coś, co po prostu nie ma większego sensu. Trudno jest się bowiem przejmować czymkolwiek z tego, co dzieje się na ekranie, jeśli widz nie ma najmniejszej szansy zrozumieć, z czego wynika większość rzeczy, w tym działania bohaterów. Na czele z tym, że Elena decyduje się pomóc ojcu. Postać ta budowana jest jako bezkompromisowa, a jednak w mgnieniu oka wsiada do samolotu i sprzedaje broń ludziom, o których nic nie wie. Czemu?! Dodajmy do tego sporo absurdów, na czele z finałowym plot twistem, który jest po prostu koszmarny, nie tylko dlatego, że całkowicie bezsensowny. Jak łatwo się domyślić, nie ma w tym filmie też chociażby grama napięcia. A powinno być, bo Elena przez większość czasu jest w niebezpieczeństwie. Ale nawet gdy w hotelu, w którym przebywa dochodzi do strzelaniny (jak, czemu, po co? Kogo to obchodzi?!), nagle pojawi się gość, o którym już dawno można było zapomnieć, że pojawił się wcześniej i jej pomoże, a po chwili nikt już o całej sprawie nie będzie pamiętać. Niestety, ale beznadziejne scenariusz i reżyseria Jego ostatniego życzenia kompletnie położyły ten film.

Jego ostatnie życzenie – starania aktorów na nic się nie zdają

Czy są w tej produkcji jakieś plusy? O dziwo tak. Przede wszystkim widać, że aktorzy występujący w filmie bardzo starają się cokolwiek wycisnąć ze scenariusza. Największą robotę wykonuje oczywiście grająca główną rolę Anne Hathaway, która jest na ekranie niemal cały czas. To ona sprawia, że Elena jest chociaż odrobinę ciekawą osobą, ale nawet Hathaway nie udaje się przekonać widza do sensowności jej wyborów i działań. Trochę mniej się chce chyba Benowi Affleckowi, który cały czas wygląda, jakby był strasznie wszystkim znudzony i tylko odliczał czas do zakończenia pracy, by można było dostać czek i iść do domu. W pamięć całkiem nieźle zapada też Willem Dafoe jako ojciec Eleny, jego epizod jest krótki, ale aktorowi udaje się wycisnąć z niego maksimum.

I to w zasadzie tyle. No, od biedy można by jeszcze pochwalić całkiem niezłe zdjęcia, które momentami jakkolwiek budują chociaż w minimalnym stopniu atmosferę zagrożenia. Ani to, ani kilku wykonawców, którzy starają się dobrze wykonać swoją pracę nie zmieni jednak niestety tego, że Jego ostatnie życzenie to po prostu bardzo słaby film.

Atuty

  • Aktorzy, w większości, bardzo się starają (ale co z tego?);
  • Niezłe zdjęcia

Wady

  • Bardzo źle napisany scenariusz, pełen dziur, zbyt dużej liczby wątków;
  • Nie wiadomo w ogóle o czym ten film jest;
  • Koszmarny końcowy plot twist;
  • Zero napięcia

Jego ostatnie życzenie to kolejny film na Netflixie, którego oglądanie spokojnie można sobie odpuścić.

2,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper