Proxima – recenzja filmu. Mama astronautka

Proxima – recenzja filmu. Mama astronautka

Jędrzej Dudkiewicz | 27.01.2020, 21:00

Styczeń (w polskich kinach) to niełatwy miesiąc dla nieco skromniejszych filmów, pozbawionych wielkiego marketingu. Na początku roku konkurować one muszą bowiem z produkcjami nominowanymi do Oscara. Warto czasem przyjrzeć się dziełu takiemu, jak Proxima w reżyserii Alice Winocour.

Sarah od zawsze marzyła, by zostać astronautką. Długo i ciężko pracowała, by osiągnąć ten cel, a obecnie została wybrana do zespołu, który uda się na wyprawę w kosmos. Oznacza to z jednej strony jeszcze bardziej wymagające treningi, z drugiej konieczność rozstania z ukochaną, 7-letnią córką, Stellą.

Dalsza część tekstu pod wideo

Proxima – recenzja filmu. Mama astronautka

Proxima – fabuła pełna ciekawych obserwacji nie zawsze jednak ciekawie zaprezentowanych

Od razu uprzedzę – Proxima w całości dzieje się na Ziemi. Jeśli ktoś więc liczy na zapierające dech w piersiach zdjęcia przestrzeni kosmicznej, to zalecam raz jeszcze obejrzeć Grawitację Alfonso Cuarona. Tym bardziej, że film Winocour można uznać za swoisty prequel tego dzieła, pokazujący z czym bohaterka grana przez Sandrę Bullock musiała się zmierzyć przed pozaziemskimi przygodami. W Proximie bardzo ciekawie pokazane jest, jak wygląda trening, który muszą przejść astronauci przed wyruszeniem na wyprawę. A jest to rzeczywiście coś niezwykle wymagającego, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Obserwujemy to wszystko poprzez zmagania Sarah, która musi zmierzyć się z mnóstwem dodatkowych przeciwności – od faktu, że mimo wszystko ma trochę mniej siły niż jej koledzy, aż po lekceważenie, z którym spotyka się ze względu na swoją płeć.

Proxima nie jest jednak nastawiona przede wszystkim na to, by pokazać, że kobieta – zwłaszcza w takim zawodzie – codziennie musi od nowa udowadniać wszystkim, że zasługuje, by tu być. To bardziej dramat psychologiczny o przełamywaniu własnych słabości, wspinaniu się na wyżyny determinacji oraz – przede wszystkim – trudzie podejmowanych decyzji. Sarah rozdarta jest między pragnieniem spełnienia marzeń i chęcią zostania z córką na Ziemi. Jest to tym bardziej skomplikowane, że im bliżej do startu, tym Stella coraz gorzej reaguje na tę sytuację i zaczyna mieć pretensje do mamy, która zdecydowaną większość czasu poświęca na ćwiczenia, szkolenia i przyswajanie wiedzy. W tym sensie Proxima jest odwrotnością Pierwszego człowieka Damiena Chazelle’a: tam grany przez Ryana Goslinga Neil Armstrong za wszelką cenę chciał lecieć na Księżyc, po to tylko, by przekonać się, że nawet tam nie będzie w stanie uciec od żałoby po śmierci córki, w Proximie Sarah stoi przed w zasadzie nierozwiązywalnym dylematem, bo każda decyzja będzie mieć również negatywne skutki. Dużo jest tu więc ciekawych obserwacji (dodać do tego można jeszcze na przykład te na temat trudów łączenia kariery z byciem mamą), jednak nie zawsze są one pokazane w interesujący sposób. Zdarzają się tu przestoje i momenty, w których chciałoby się, żeby akcja jednak posuwała się do przodu nieco szybciej.

Proxima – dobre aktorstwo

Proxima nie jest filmem efektownym (aczkolwiek fakt, iż był on kręcony w budynkach należących do Europejskiej Agencji Kosmicznej robi wrażenie), za to skupionym na bohaterach. Tym istotniejsze jest więc stojące na odpowiednim poziomie aktorstwo. W głównej roli błyszczy Eva Green, która bezbłędnie potrafi pokazać targające Sarah dylematy i to, że informacja o wyborze do zespołu lecącego w kosmos początkowo jest fantastyczna, ale zaraz okazuje się, że rodzi mnóstwo problemów. Green jest wiarygodna zarówno wtedy, gdy pokazuje siłę i determinację swojej bohaterki, jak i wtedy, gdy jest ona kompletnie bezradna i załamana. Dobrzy są też Matt Dillon oraz Sandra Huller, jednak Proxima to przede wszystkim film Evy Green.

Proxima nie jest z pewnością arcydziełem. To jeden z tych filmów, które są po prostu dobre i trochę trudno znaleźć jakieś wyraźne wady, a jednocześnie nie można wystawić wyższej noty. Tak czy siak z pewnością warto wybrać się na tę produkcję do kina: ot, chociażby po to, by zobaczyć szczegółowo odtworzone przygotowania do lotu w kosmos oraz przypomnienie, że czasem całym wszechświatem może być dla nas zaledwie jedna osoba.

Źródło: własne

Atuty

  • Dużo ciekawych i wnikliwych obserwacji;
  • Bardzo dobra Eva Green;
  • Szczegółowo odtworzone przygotowanie do lotu w kosmos

Wady

  • Jest trochę przestojów i nie zawsze wszystko jest aż tak interesujące, jakby mogło być

Proxima to dobry i skromny film o kosmicznych dylematach.

7,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper