Richard Jewell – recenzja filmu. Ścigany

Richard Jewell – recenzja filmu. Ścigany

Jędrzej Dudkiewicz | 23.01.2020, 21:00

Co by nie mówić o Clincie Eastwoodzie, fakt, że w wieku osiemdziesięciu dziewięciu lat wciąż jest niesamowicie aktywnym twórcą musi budzić podziw. Tym bardziej, że kręcenie filmów nie jest przecież wcale takim prostym zadaniem. Pytanie tylko, czy udaje mu się utrzymać poziom, do którego przyzwyczaił widzów. Richard Jewell pokazuje, że nie zawsze.

Film oparty jest na prawdziwych wydarzeniach. W roku 1996 igrzyska olimpijskie rozgrywane były w Atlancie. W ich trakcie odbywały się też różne wydarzenia towarzyszące, na przykład koncerty. W trakcie jednego z nich ochroniarz Richard Jewell zauważył pozostawiony bez opieki plecak. Jak się okazało, była w nim bomba, a dzięki szybkiej reakcji udało się uratować wielu ludzi. Niedługo potem Richard stał się głównym podejrzanym w sprawie…

Dalsza część tekstu pod wideo

Richard Jewell – recenzja filmu. Ścigany

Richard Jewell – ta historia zasługiwała na ciekawszy film

Punkt wyjścia jest więc bardzo intrygujący, tym bardziej, że nie jest zmyślony. Richard Jewell był osobą, którą dość łatwo było podejrzewać, że rzeczywiście sam podłożył bombę, by następnie ją znaleźć i zostać bohaterem. Dziwak, samotnik, z wielką potrzebą bycia docenionym, co powodowało, że często robił rzeczy, które nie znajdowały się w zakresie jego obowiązków (na przykład jako strażnik na kampusie uczelni zatrzymywał na autostradzie samochody, by sprawdzać trzeźwość kierowców). Do tego podobna historia miała miejsce kilka lat wcześniej w innej części USA. Eastwood pokazuje więc, jak łatwo jest wpaść w schematyczne myślenie, zauważanie tylko najprostszych rozwiązań, z czego bardzo trudno jest się potem wycofać.

Richard Jewell jest jednak przede wszystkim opowieścią o tym, jak dwie władze – rząd USA oraz media – są w stanie zniszczyć życie człowieka. Przedstawiciele FBI marzą o szybkim rozwiązaniu sprawy, dlatego też nie tylko nie biorą pod uwagę tego, co świadczy na korzyść oskarżonego, ale wręcz starają się nielegalnymi metodami zdobyć dowody go obciążające. Zachowanie agentów jest naprawdę karygodne i obrzydliwe. Podobnie zresztą jak dziennikarki Kathy Scruggs, która opisuje całą sprawę, również bez weryfikacji wielu rzeczy i nie przejmując się tak naprawdę, co jest prawdą, co nie oraz jak wpłynie to na życie Richarda i jego rodziny. Na dobrą sprawę, zarówno agent Tom Shaw, jak i Kathy są bardzo podobni do Richarda – też bardzo chcą zostać docenieni i znaleźć się w centrum uwagi. I gotowi są zrobić naprawdę bardzo dużo, by to osiągnąć. Eastwood przy okazji mówi w swoim filmie, że owszem, prawo należy respektować (Richard bardzo podziwia wszelkich funkcjonariuszy i chce z nimi współpracować, co bynajmniej nie polepsza jego sytuacji), ale jeśli ludzie, którzy stoją na jego straży go nie przestrzegają i łamią podstawowe – w tym konstytucyjne – prawa obywatela, należy im się przeciwstawić.

Wszystko to brzmi bardzo ciekawie i aż szkoda, że nie zostało lepiej zrealizowane. Richard Jewell jest bowiem utrzymany w dość ślamazarnym tempie, bez większego napięcia, jak również emocji. Nie jestem zwolennikiem patosu, ale wydaje mi się, że przydałaby się jakaś jego odrobina, choćby po to, by móc stworzyć poruszającą scenę kulminacyjną, której tu po prostu nie ma. Naprawdę nie jest dobrze, kiedy po wyjściu z kina człowiek nie myśli o tym, co właśnie zobaczył, tylko ma ochotę wzruszyć ramionami i zacząć robić coś innego. Tym bardziej, kiedy w produkcji drzemał taki potencjał.

Richard Jewell – pierwszorzędne aktorstwo

Jednego (poza wspomnianą we wstępie energią) Eastwoodowi odmówić nie można – potrafi pracować z aktorami. Bardzo dobrym pomysłem było zatrudnienie do głównej roli Paula Waltera Hausera, a to z tego powodu chociażby, że można go pamiętać z filmu Jestem najlepsza. Ja, Tonya, w którym grał gościa przekonanego o własnej mądrości, doświadczeniu, opowiadającego niestworzone bajki o współpracy z najróżniejszymi agencjami wywiadowczymi. Głównie dzięki temu przez chwilę można zastanawiać się, czy Richard Jewell rzeczywiście nie jest jakoś zamieszany w całą sprawę. Aktor ten też dobrze pokazuje zmianę swojego bohatera, który w końcu zaczyna rozumieć, że nie wszyscy stróże prawa zasługują na jednakowy szacunek, słusznie przy okazji zauważając, że to, co go spotkało rodzi ogromny problem – następnym razem, gdy ochroniarz zobaczy porzucony plecak może po prostu uciec, zamiast to zgłosić, bo nie będzie chciał być kolejnym Richardem Jewellem. Bardzo dobre role tworzą tu też Sam Rockwell jako trochę cyniczny, ale w gruncie rzeczy bardzo porządny prawnik Watson Bryant, który pomaga Richardowi, Jom Hamm jako agent Shaw, Olivia Wilde jako Kathy Scruggs (chociaż wspomnieć należy, że droga, którą przechodzi ta postać jest całkowicie pozbawiona wiarygodności i nie da się w nią uwierzyć). Jeśli pojawiają się w widzu jakieś emocje, to dzieje się to głównie dzięki Kathy Bates, która wcieliła się w matkę Richarda. Widać po niej, jak bardzo przeżywa to, co spotkało jej syna i jak bardzo go kocha.

Nie zmienia to jednak faktu, że Richard Jewell był dla mnie sporym rozczarowaniem. Eastwood poniżej pewnego poziomu nie schodzi, ale zdecydowanie mógł to być film o wiele lepszy. To nie przypadek, że różne gremia doceniły nominacjami w zasadzie wyłącznie rolę Kathy Bates.

Atuty

  • Dużo ciekawych obserwacji…;
  • Znakomite aktorstwo

Wady

  • …Podanych w mało interesujący i pozbawiony emocji sposób;
  • Przemiana jednej postaci całkowicie pozbawiona wiarygodności;
  • Słabe tempo, film bywa męczący

Chociaż Clint Eastwood nie schodzi poniżej pewnego poziomu, Richard Jewell z pewnością nie należy do jego najbardziej udanych filmów.

6,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper