Castle Rock, sezon 2 – recenzja serialu. Misery

Castle Rock, sezon 2 – recenzja serialu. Misery

Jędrzej Dudkiewicz | 15.12.2019, 21:17

Stephen King buduje chyba telewizyjno-kinowe imperium. Pod względem liczby produkcji, która związana jest z jego twórczością w ostatnich latach przewyższa chyba nawet Marvela. Kolejnym dowodem na to jest drugi sezon serialu Castle Rock, którego nowe dziesięć odcinków można obejrzeć w serwisie HBO GO.

Annie jest pielęgniarką, która musi zażywać specjalną kombinację leków, by w miarę normalnie funkcjonować i móc opiekować się córką, Joy. W tym celu obie podróżują po Stanach Zjednoczonych: Annie podejmuje pracę w kolejnych szpitalach, skąd kradnie medykamenty. W końcu trafiają do Castle Rock, miasteczka, w którym zaczynają dziać się coraz dziwniejsze rzeczy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Castle Rock, sezon 2 – recenzja serialu. Misery

Castle Rock – fabuła z wieloma problemami

Nowe dziesięć odcinków nie jest więc kontynuacją tego, co działo się w pierwszym sezonie, chociaż akcja rozgrywa się po tamtych wydarzeniach. Fabuła koncentruje się przede wszystkim na dwóch wątkach. Pierwszym jest odradzająca się po czterystu latach sekta, której członkowie przejmują ciała kolejnych osób w Castle Rock (to motyw znany z wielu produkcji, chociażby Inwazji porywaczy ciał, a ostatnio nawet z trzeciego sezonu Stranger Things). Niestety jest to wątek bardzo słaby, pozbawiony napięcia, ciekawych zwrotów akcji. W zasadzie każde zaproponowane przez twórców rozwiązanie jest możliwe do przewidzenia z dużym wyprzedzeniem, łącznie z końcową próbą małego połączenia tego wszystkiego z pierwszym sezonem serialu. No i nie udało się zbudować satysfakcjonującej kulminacji, która zajmuje w zasadzie pięć minut i nie wywołuje specjalnych emocji.

Jest jednak jeszcze drugi, znacznie ciekawszy wątek, związany z Annie. Jako że ma ona na nazwisko Wilkes, każdy kto chociaż trochę zna twórczość Stephena Kinga szybko zorientuje się, że to po prostu prequel jednej z najbardziej znanych powieści jego autorstwa, czyli Misery (po dziś dzień jest to też jedna z najlepszych ekranizacji jego książek). Rozwój bohaterki, dowiadywanie się, co sprawiło, że stała się ostatecznie tą osobą, którą znamy z kart książki oraz z filmu jest całkiem fascynujące. I tym bardziej zatem szkoda, że w pewnym momencie twórcy jakby tracą tym zainteresowanie, bo muszą skupić się na omówionym we wcześniejszym akapicie wątku. Przydałoby się poświęcić więcej czasu Annie, pokazać chociażby jej pracę w kolejnych szpitalach, jeszcze bardziej rozwinąć relację z Joy. Dzięki temu można być też mocniej rozwinąć postać niejakiej Rity, która wydaje się bardzo ważną osobą, a potem cały jej wątek zostaje błyskawicznie ucięty. Tak czy siak, nawet jeśli i tu różnych rzeczy można się bez trudu domyślić, to jednak historia Annie jest intrygująca i wciągająca.

Castle Rock – dobra obsada, choć z wyjątkami

Wątek Annie jest zdecydowanie najlepszy także dzięki temu, że w bohaterkę tę doskonale wciela się Lizzy Caplan. I nie chodzi tylko o mimikę, ale też sposób chodzenia, drobne gesty, intonację. Każdy z tych elementów jest perfekcyjny i składa się na naprawdę świetną kreację złożonej i niejednoznacznej postaci. Szkoda tylko, że grająca Joy Elsie Fisher przez większość czasu ma w zasadzie tylko jeden wyraz twarzy i jest dość nijaka. Bardzo dobrze radzą sobie za to Tim Robbins (tak, jak w pierwszym sezonie pojawiła się znana z roli Carrie Sissy Spacek, tak teraz na ekranie można podziwiać aktora, który zagrał w Skazanych na Shawshank) w również ciekawej roli trzęsącego Castle Rok Reginalda „Popa” Merrilla oraz Paul Sparks jako jego bratanek „Ace”. Ten drugi jest zresztą stworzony do takich ról – Ace niby jest spokojny, a jednak jest to postać szalenie niepokojąca i groźna.

Chociaż drugi sezon Castle Rock ogląda się całkiem nieźle, to jednak jest on dla mnie wyraźnie gorszy niż pierwsze dziesięć odcinków. Brakuje tu też epizodów, które wybijałyby się jakością i budziły wielkie emocje (a pierwszy sezon miał ich dwa). Liczę, że trzeci sezon będzie o wiele lepszy.

Atuty

  • Jeden bardzo ciekawy wątek, na który jednak powinno być przeznaczone więcej czasu;
  • Bardzo dobra obsada (z jednym wyjątkiem);
  • Mimo wszystko nie ma nudy i ogląda się to bardzo dobrze

Wady

  • Jeden zupełnie nieciekawy wątek;
  • Wszystkie rozwiązania są mocno przewidywalne;
  • Jest trochę absurdów;
  • Jedna słaba rola

Drugi sezon Castle Rock jest niestety wyraźnie słabszy od pierwszego, ale mimo wszystko wciąż warto go obejrzeć.

6,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper