Capcom Home Arcade - test gigantycznej retrokonsoli Capcomu

Capcom Home Arcade - test gigantycznej retrokonsoli Capcomu

Roger Żochowski | 07.12.2019, 18:00

Retrokonsolki mają to do siebie, że zazwyczaj stylizowane są na miniaturowe wersje znanych nam doskonale systemów. Capcom poszedł jednak w drugą stronę - dostarczył fanom prawdziwego giganta.

Wydawało się, że po średnio udanym debiucie PlayStation Classic moda na wskrzeszanie starszych sprzętów nieco przystopuje, ale nic z tych rzeczy. Swoje trzy grosze dorzuca bowiem Capcom. Zapytacie - ale jak to, przecież oni nie stworzyli żadnej konsoli? Konsoli może nie, ale klasycznych gier mają tyle, że spokojnie starczyłoby na to, by zapełnić bibliotekę kilku retrokonsolek. A skoro nie ma się sprzętu, na którym można się wzorować tworząc taką konstrukcję, trzeba improwizować!  

Dalsza część tekstu pod wideo

Salon arcade w domu

Capcom Home Arcade - test gigantycznej retrokonsoli Capcomu

I ta improwizacja, zwłaszcza jeśli chodzi o wygląd, wypadła znakomicie. Dostaliśmy swoisty arcade stick wyglądający jak jedno wielkie logo Capcomu. Wielkie, bo sprzęt przypomina keyboardy, waży aż 4 kilogramy i ma 74cm długości! Z miejsca przypominają się lata 90. i odwiedziny w salonach arcade. Całe urządzenie wyprofilowano tak, by przypominało wspomniane dwukolorowe logo japońskiego developera. Święcący plastik na obudowie i wysokiej klasy tworzywo przypominające gumę okalające sprzęt dają jasno do zrozumienia, że mamy do czynienia z gadżetem z wyższej półki. Tutaj nie ma mowy o tanich kompromisach - na obudowie znalazło się miejsce na wysokiej klasy komponenty rodem z automatów wliczając w to dwa arcade sticki Sanwa JLF-TP-8YT - renomowanej japońskiej firmy. Podobnie jest z przyciskami typu OBSF, które wydaja charakterystyczne kliknięcie i są bardzo miłe w dotyku. Tym samym Capcom Home Arcade sprawia bardzo pozytywne wrażenie i gra się na nim zaskakująco dobrze.

Sprzęt można bez problemu trzymać na kolanach jak i postawić na stole, bowiem gumowata powłoka zapobiega jego ślizganiu. Co ważne - konstrukcja została stworzona tak, by grać mogły na niej dwie osoby. Każdy ma swój arcade stick i przyciski. W takim przypadku trzeba jednak usiąść blisko siebie, co nieco ogranicza ruchy zwłaszcza, gdy zaczną działać emocje. A tych na pewno nie zabraknie, bo w tej zjawiskowej obudowie czeka na nas 16 klasycznych automatowych produkcji. Tak, patrząc na inne retrokonsolki to żadne osiągnięcie i na pewno nie obraziłbym się gdyby było ich więcej. W dodatku dobór tytułów też jest dyskusyjny i z pewnością znajdą się tacy, którzy braku takiego Cadillacs & Dinosaurs nie będą w stanie wybaczyć. Mamy jednak kultowe Final Fight, rewelacyjne Alien vs Predator (z tego co wiem gra nigdy nie wyszła poza automaty), scrollowaną strzelaninę 1944 czy platformowe Strider czy Ghouls ‘n Ghosts. Jest oczywiście drugi Street Fighter (choć nie w tej najlepszej wersji) i Mega Man: The Power Battle, a pakiet uzupełniają też takie tytuły jak logiczne Super Puzzle Fighter II Turbo czy sportowe Capcom Sports Club. 

Lista gier:

  • 1944: The Loop Master
  • Alien Vs. Predator
  • Armored Warriors
  • Capcom Sports Club
  • Captain Commando
  • Cyberbots: Fullmetal Madness
  • Darkstalkers: The Night Warriors
  • Eco Fighters
  • Final Fight
  • Ghouls 'N Ghosts
  • Giga Wing
  • Mega Man: The Power Battle
  • Progear 
  • Street Fighter II: Hyper Fighting
  • Strider
  • Super Puzzle Fighter II Turbo

Emulacja jak malina

Capcom Home Arcade - test gigantycznej retrokonsoli Capcomu

Konsolkę podłączymy do zasilania przez kabel USB (w zestawie znalazł się nawet zasilacz), a z telewizorem łączy się za pomocą HDMI. Oba kable o długości 2,5 m. Nie mam niestety dostępu do automatowych wersji gier z kolekcji, ale wydaje się, że emulacja jest na naprawdę wysokim poziomie. Pojawiły się wprawdzie okazyjne problemy z odtwarzaniem dźwięku w niektórych grach, ale to marginalne przypadki. Nic się nie zawiesza, nic nie przycina, gdy chodzą jak malina a automatowy klimat wprost wylewa się z ekranu. I co najważniejsze - wielu z tych produkcji udało się przetrwać próbę czasu i nawet dziś nie odstraszają. Gry działają w 1080p, można też odpalić je zarówno w formacie 4:3 jak i rozciągniętym - 16:9. Trochę uciążliwy jest fakt, że za każdym razem gdy wychodzimy z gry konsola włącza się od nowa i musi upłynąć kilkadziesiąt sekund zanim wrócimy do menu. A samo menu jest dość spartańskie i trudno tu szukać wielu opcji. Poza filtrem wygładzania nie ma nakładek na ekran imitujących odbiorniki CRT, nie ma opcji zapisywania stanów gry, cofania czasu, obniżania poziomu trudności i innych znanych z konkurencyjnych retrokonsolek rozwiązań.

Capcom stawia na odtworzenie wrażeń płynących z salonów i ma to sens. Zwłaszcza, że konsola pozwala połączyć się z internetem nie tylko w cele aktualizacji oprogramowania, ale również wgrania swoich wyników na światowy rankingi i porównania się z innymi graczami. To również po części przypomina czasy, gdy próbowaliśmy wbić się ze swoją ksywą na najwyższe miejsca w osiedlowym salonie. Niestety łączenie się z siecią póki co działa w kratkę i ciężko powiedzieć co jest tego przyczyną. Fakt, że w konsoli wbudowanych jest zaledwie 16 gier aż prosi się o prosty cyfrowy sklepik, w którym z czasem moglibyśmy dokupować nowe produkcje. Najlepiej takie, które na konsolach nigdy się wcześniej nie pojawiły. 

Capcom Home Arcade to konsolka, która zachwyca wykonaniem z materiałów najwyższej jakości, oferuje 16 kultowych gier z automatów a sama emulacja przebiega bez większych problemów. Problemem jest za to cena - nie każdy będzie miał ochotę wydawać na taki sprzęt blisko tysiąc złotych. Ale jak mówi stare przysłowie - kto bogatemu zabroni! 

Plusy:

  • wykonanie z komponentów wysokiej klasy
  • wrażenia jak z salonu
  • świetna emulacja
  • możliwość gry we dwie osoby
  • ładowarka w zestawie
  • Alien vs. Predator

Minusy:

  • cena
  • problemy z łączeniem się z siecią
  • tylko 16 gier
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper