Pokemon: Detektyw Pikachu - sprawdzamy zawartość oraz jakość wersji Blu-ray

Pokemon: Detektyw Pikachu - sprawdzamy zawartość oraz jakość wersji Blu-ray

Iza Łęcka | 25.11.2019, 11:19

Pokemony to hit na skalę światową. Niczym za dotknięciem magicznej różdżki, każda produkcja przyczynia się do zysków liczonych w milionach i zachwytu kolejnych konsumentów. Gdy więc przychodzi czas na pierwszy film z aktorami, trzeba szeroko rozłożyć ramiona na powitanie. „Pokemon: Detektyw Pikachu” otwiera nowy etap dla serii – czy udany? Po zagrzaniu miejsca na ekranach kin, przyszedł czas na sprawdzenie Pokemonów w domowym zaciszu. Jak wypadła wersja Blu-ray? Zapraszamy do recenzji.

„Pokemon: Detektyw Pikachu” wystartował na kinach w maju tego roku mając za zadanie konfrontację z wielkimi oczekiwaniami widzów – w 24 godziny po publikacji pierwszego zwiastuna wygenerowano oglądalność na poziomie 100 milionów wyświetleń, co potwierdzało jak wielu fanów uniwersum czeka na tę produkcję. Twórcy jednak nie stworzyli jej tylko dla sympatyków poszukiwaczy i trenerów stworków, celując również w rodziny z dziećmi o czym świadczyć może kategoria wiekowa produkcji. Prognozy wyników finansowych były całkiem pozytywne, ale po czasie zaniżone, gdyż po pierwszym weekendzie spodziewano się nawet 60 milionów dolarów zysku. Film uzyskał rekord otwarcia w kategorii filmów bazujących na grach wideo, w całym rozrachunku zgarniając ponad 431 milionów dolarów i plasując się tuż za filmem „Warcraft: Początek”. Taki rezultat stał się całkiem zadowalający porównując go z 150 milionami dolarów, które wyniosła produkcja,jednak szkoda, że zyski nie potroiły budżetu. Za dobrą jednak wiadomość można uznać ciepłe przyjęcie obrazu wśród widzów (na Rotten Tomatoes widzowie oceniają go nawet na 80%), ale konfrontują się one ze średnimi ocenami recenzentów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Stawiając na pierwszym miejscu jak najbardziej realistyczną prezentację stworków tuż obok aktorów, wykorzystano możliwości studiów, których efekty prac możemy śledzić chociażby w „Królu lwie” czy „Księdze dżungli”, a mówimy tutaj o: Moving Picture Company (MPC), Image Engine, Framestore, Rodeo FX oraz Instinctual VFX. Na stołku reżyserskim zasiadł całkiem doświadczony w animacjach i produkcjach familijnych Rob Letterman („Rybki z ferajny”, „Potwory kontra obcy”), a na czele obsady aktorskiej stanął Ryan Reynolds. Oprócz niego zobaczyć jeszcze możemy na ekranie takie gwiazdy jak: Kena Watanabe, Billa Nighy, Justice Smitha, Kathryn Newton.

Jędrzej – ocena 5/10:

„Film w reżyserii Roba Lettermana skierowany jest niestety wyłącznie do młodszej części widowni. Starsi wynudzą się podczas seansu, z kilku różnych powodów. Przede wszystkim jest tu kilka problemów ze scenariuszem. Pierwszy to taki, że cała historia nie ma za bardzo sensu, następujące po sobie wydarzenia nie wynikają ani z ciągu przyczynowo skutkowego, ani z działań bohaterów. Większość ma miejsce, bo musi zaprowadzić postacie do kolejnego etapu. Trudno zaangażować się w taką historię. Po drugie, nie ma tu choćby jednego ciekawego pomysłu, każdy zwrot fabularny jest oczywisty i przewidywalny z dużym wyprzedzeniem. Do tego dochodzą jeszcze często całkowicie informacyjne dialogi, które mają sprawić, że absolutnie nikt nie zgubi się w tym, co dzieje się na ekranie (nie wydaje mi się, by było to możliwe, ale kto wie). Film ma w sumie jeszcze jedną grupę docelową i są nią oczywiście fani Pokemonów. Szkoda tylko, że w zasadzie jedyne atrakcje, jakie przygotowali dla nich twórcy to możliwość ekscytowania się tym, że rozpoznaje się kolejne typy stworków. A skoro o nich mowa – zaskakująco często wyglądają one niesamowicie sztucznie, gryzą się z tym, co je otacza i wyraźnie widać, że zostały stworzone przy pomocy komputera.”

Iza – ocena 6/10:

"Przystępując do seansu z Pokemonami nie miałam większych złudzeń, od początku stawiając ten film na półce „dla fanów” oraz „dla dzieciaków” - i chociaż nad Pokemon Go i jedną odsłoną stworków spędziło się kilka godzin, znając też kilka sezonów i animacji z pokeballem w tle, tak film ani mnie nie zaskoczył, ani nie poruszył. Ale od początku... Tim Goodman po wiadomości o zaginięciu swego ojca rusza w podróż mającą rozwiązać ostatnie wspólne sprawy do Ryme City – miasta, którego funkcjonowanie udowadnia, że koabitacja ludzi i Pokemonów na równych prawach jest możliwa. Tak główny bohater spotyka partnera swojego ojca, którego ku swojemu zaskoczeniu jako jedyny człowiek rozumie. Detektyw Pikachu – bo o nim mowa – ma za główny cel odnaleźć swojego przyjaciela, a wraz z nim poszukiwania rozpoczyna Tim. Duet staje przed intrygą, która w gruncie rzeczy jest prosta jak konstrukcja cepa, jakby specjalnie przeznaczona dla dzieciaków. Zarysowana fabuła nie zaskakuje, jednak podobała mi się końcówka filmu – można było spodziewać się takiego zakończenia, ale bijące z niego ciepłe emocje i rozwiązanie konfliktu pobudzają tylko pozytywny (rzekłabym nawet familijny) wydźwięk obrazu.

Idylliczne miasto powstałe za sprawą inicjatywy bogacza Howarda Clifforda, zdumiewa swoją oprawą, przyciągając wzrok feerią barw i wesołych kolorów. W tej atmosferze obok ludzi tuptają Pokemony, które trzeba przyznać prezentują się całkiem przyzwoicie. Oczywiście można nieco przyczepić się do ich realizacji, ale ja rzekłabym, że nie jest ona zbyt sztuczna. Główny bohater – Pikachu – prezentuje się znakomicie, a jego żółte futerko jest niezwykle dopracowane. W tej roli Ryan Reynolds dźwiga na swych barkach praktycznie całą produkcję, bo Tim Goodman (Justice Smith) jest najzwyczajniej postacią nudną i nieco bez wyrazu. To właśnie jest główną bolączką filmu – nie można mu bowiem odmówić akcji, którą film jest przepełniony – tak historia, niespójna i nieco pourywana, wypełniona jest byle jakimi postaciami ludzkimi. Pikachu, jego poczucie humoru oraz aparycja, w połączeniu ze świetnym dubbingiem Reynoldsa ( w polskiej wersji nie mniej znakomity Maciej Stuhr, który o głowę bije resztę aktorów) po prostu tworzy ten film. Chciałoby się prosić o więcej atrakcji dla fanów gier oraz całego świata, jednak tego po prostu się nie dostaje. To czyni film „Pokemon: Detektyw Pikachu” produkcją na średnim poziomie, która jednak dołącza do rodziny kasowych produkcji spod szyldu stworków w pokeballach. A czy możemy liczyć na kolejne filmy? Tego jeszcze nie wiemy, chociaż „gdy wyzwanie rzuci los...” ;)"

Pełna recenzja filmu "Pokemon: Detektyw Pikachu"

Wersja Blu-ray recenzja

Jednym z głównych atutów wersji Blu- ray jest jakość obrazu. Nie można odmówić, że Ryme City, będące połączeniem Londynu i Tokio, prezentuje się na ekranie wybornie. Świetlne neony w przeróżnych barwach, różnorodność budynków oraz przyroda wysuwają się na pierwszy plan i cieszą oko widza. Klimat noir, z którym mamy do czynienia w pierwszej części filmu, również idealnie śledzi się na ekranie telewizora, szczególnie takiego zaopatrzonego w HDR. Efekty specjalne filmu musiały zostać dopracowane – w końcu to dzięki nim możemy podziwiać Pokemony. Twórcy postarali się: szczegóły sierści, piór, łusek czy spojrzeń stworków oraz to jak wkomponowane są w poszczególne sceny pojawiając się niemal na każdym kroku, po prostu cieszą oko. Ten świat przepełniony jest Pokemonami, co docenią ich sympatycy. Mając do tego obraz w rozdzielczości 1080p High Definition, stanowi to zadowalającą ucztę dla oka. Oczywiście, będąc świadkiem chociażby scen w laboratorium czy tych dynamicznych, nieco można się przyczepić do częściowej realizacji efektów specjalnych, lekkiego rozmycia, jednak jakość nadal pozostaje zachowana. Film, kolorowy i zrealizowany w różnych klimatach, ogląda się po prostu przyjemnie.

Edycja Blu- ray oferuje dźwięk w jakości Dolby Atmos oraz Dolby Digital 5.1 – i Ryme City jest jakby idealnie skrojone pod wszelkie doznania płynące ze ścieżki dźwiękowej. Przechadzając się po ulicach miasta, wszelkie jego dźwięki, reakcje Pokemonów i ich odgłosy, są idealnie słyszalne. Nowoczesna metropolia tętni życiem, czego można doświadczyć na własnej skórze.

Jednocześnie, w momentach gdzie na ekranie dużo się dzieje, a takich jest nieco, akcja dosięga nas z każdej strony. Dla dynamicznych epizodów, dźwięk staje się idealnym uzupełnieniem, wybuchy czy krzyk bohaterów oraz reakcje Pokemonów, wysuwają się na pierwszy plan, co jeszcze mocniej przenosi nas w sam środek najmocniejszych wrażeń. Dopracowanie dźwięku stanowi zaletę tej wersji, gdyż nie zostało potraktowane po macoszemu, a czystość pasm podbija wszelkie doznania. Jakość jest na wysokim poziomie.

Oprócz jednak samego filmu o znakomitej jakości obrazu i dźwięku, w wersji Blu-ray mamy bonusową zawartość, na której obejrzenie poświęcicie całkiem sporo czasu. W pakiecie materiałów dodatkowych otrzymujemy kilka produkcji, które na pewno mogą spodobać się fanom Pokemonów – nie brakuje bowiem filmików, które są przepełnione humorem i jeszcze mocniej podkreślą przyjemny wydźwięk filmu, ale są również smaczki, które docenią sympatycy uniwersum. Na szczególną uwagę zasługuje „Tryb detektywa”, który ponownie przeprowadzi nas przez film z niezwykle ciekawym komentarzem twórców – nie tylko reżysera czy aktorów, ale i części ekipy filmowej. Co jeszcze bardziej interesujące, na naszym ekranie będą wskazywane stworki, które zawitały w filmie z uwzględnieniem ich specyfikacji. Musicie bowiem wiedzieć, że co jak co, ale w „Pokemon: Detektyw Pikachu” Pokemonów nie brakuje. Nie brakuje również humoru, bo w ramach kolejnych dodatków możemy sprawdzić Mr.Mime'a w akcji (Audiokomentarz Mr. Mime'a) czy posłuchać Ryana Reynoldsa, który zdradza jak przygotowywał się do roli. Możemy również prześledzić teledysk do głównej piosenki filmu wykonanej przez Ritę Ora – ona również ma swoje kilka sekund w filmie. Do tego pokazanie alternatywnej sceny, które staje się standardem wśród dodatków na płytach Blu-ray, a jeżeli sami chcecie sobie przypomnieć jak Wasza przygoda z Pokemonami się zaczęła – można obejrzeć zwierzenia Justice'a Smitha, któremu osobiście również Pokemony nie są obce.

Pokemon: Detektyw Pikachu - sprawdzamy zawartość oraz jakość wersji Blu-ray

Wszystko to jednak... Daje całkiem poprawną zawartość. Może nieco więcej chciałoby się nie tyle materiałów z planu (to że aktorzy podczas kręcenia produkcji dobrze się bawili wydaje się być całkiem oczywiste), co przyjemności zaoferowanych graczom. Tak, sympatycy uniwersum oprócz trzech dodatków stricte czerpiących z gier, zbyt wiele przyjemności nie dostają. A ponieważ w gruncie rzeczy film ten można uznać za produkcję familijną, tak nawet pod sprawdzeniu wersji Blu-ray fan Pokemonów może czuć niedosyt, bo dodatki – poza Trybem Detektywa – są oklepane. Za to możecie to wszystko obejrzeć wspólnie z dziećmi i ich wkręcić w „złap je wszystkie”, bo dzieciakom, w ramach niedzielnego wspólnego oglądania filmów Pokemony mogą przypaść do gustu.

Ocena wersji Blu-ray: 6,5/10

Pokemon: Detektyw Pikachu - sprawdzamy zawartość oraz jakość wersji Blu-ray

Premiera: 16.10.2019
Wytwórnia: Warner Bros.
Gatunek: akcja, przygodowy
Kategoria filmu: dla dzieci
Czas trwania filmu: 104 min.
Wersja wydania: 1
Wersje językowe filmu: angielska, rosyjska, węgierska, turecka, rumuńska, czeska, portugalska, polski dubbing, słowacka, hindi, bułgarska
Dźwięk wersji oryginalnej filmu: Dolby Atmos TrueHD
Napisy: słoweńskie, rumuńskie, słowackie, angielskie, polskie, węgierskie, rosyjskie, arabskie, tureckie, bułgarskie, chorwackie, czeskie, portugalskie, hebrajskie, hindi

 

Reżyser: Rob Letterman
Scenariusz: Dan Hernandez, Benji Samit, Rob Letterman
Obsada: Ryan Reynolds, Kathryn Newton, Justice Smit
Producent wykonawczy: Mary Parent, Cale Boyter, Hidenaga Katakami, Don McGowan
Muzyka: Henry Jackman
Rok produkcji: 2019
Kraj produkcji: USA

Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper