Brexit – recenzja filmu. Tak się robi politykę

Uwielbiam filmy o polityce i prawdziwych wydarzeniach. Sporo z nich można znaleźć w zasobach HBO GO – między innymi Decydujący głos i Zmiana w grze. Tym razem trafiła tam – współprodukowana przez BBC – produkcja Brexit.

Każdy chyba wie, czego dotyczy fabuła tego dzieła. Twórcy pokazują jednak nie polityków z pierwszych stron gazet (chociaż i ci pojawiają się na ekranie), ale przede wszystkim przyglądają się sztabom obu kampanii, nawołujących do głosowania za wyjściem z UE i za pozostaniem w niej. Głównym bohaterem jest Dominic Cummings, głównodowodzący opcji „leave”.

Film Brexit - fabuła, aktorzy

Całość została oparta na różnego rodzaju dokumentach i wywiadach z uczestnikami wydarzeń. Oczywiście tu i ówdzie, na potrzeby filmu, zostało coś podkręcone dramaturgicznie, jednak Brexit jest bardzo wiarygodnym filmem. Przy czym tak naprawdę nie do końca jest on o samym dylemacie, który pojawił się w Wielkiej Brytanii. Twórcy na przykładzie tego konkretnego wydarzenia (przygotowań do słynnego referendum) pokazują raczej, jak w dzisiejszych czasach robi się politykę. Widz ma możliwość zobaczyć, kto i na jakiej podstawie przygotowuje hasła, które mają dotrzeć do emocji wyborców. Tak, emocji, bo na nich polega obecnie polityka, fakty nie mają w zasadzie żadnego znaczenia. Kto nie wierzy, niech znajdzie wywiad z jednym z najważniejszych polityków partii republikańskiej w USA, Newtem Gingrichem, który wprost powiedział dziennikarce, że może ona mieć swoje fakty, ale ludzie czują, że jest inaczej i on jako polityk będzie się tym właśnie kierować przy podejmowaniu decyzji. Sporo jest też w Brexicie i o mediach społecznościowych i o nowoczesnych technologiach, które potrafią nie tylko sprofilować przekaz pod konkretnego odbiorcę, ale też dotrzeć do osób, które nigdy nie głosowały. Oglądanie, jak doskonale radzi sobie Cummings, ile widzi i ile rozumie, przy jednoczesnym podkreśleniu, że druga strona wyraźnie nie zdaje sobie sprawy, co się dzieje (ewentualnie zauważa to za późno), jest jednocześnie fascynujące i przerażające. Film pokazuje, że w zasadzie wszystko, co słyszymy, czy czytamy jest zrobione w taki sposób, że prawie nie da się nie poddać manipulacji. Nawet, jeśli jest się bardzo wykształconą osobą.

Postać grana przez Benedicta Cumberbatcha

Bardzo intrygujący jest również sam Cummings, zagrany świetnie przez Benedicta Cumberbatcha. To człowiek straszliwie tajemniczy (nawet w Wielkiej Brytanii mało kto go kojarzy) i tak naprawdę bardzo trudny w ocenie. Nie do końca jasne są bowiem jego motywacje, aczkolwiek wydaje się, że Brexit sam w sobie nie był jego celem, tylko środkiem. Chodziło mu bowiem o wywołanie rewolucji, zmianę całego systemu politycznego, która wszak nie nastąpiła. Cummings pod koniec, mimo wygranego referendum, jawi się jako postać tak samo przegrana, jak szef kampanii optującej za pozostaniem w Unii Europejskiej, Craig Oliver. Wciela się w niego – równie dobrze – Rory Kinnear. Poruszająca jest scena, w której w końcu orientuje się on, że po pierwsze, jest już za późno i sprawa jest przegrana, po drugie, że to wynik dekad zaniedbań i odwracania wzroku przez elity od problemów trapiących ludzi, którzy byli tak długo lekceważeni, że – jak zostało już wspomniane – nie interesują ich fakty. Znakomita jest również scena, w której Cummings i Oliver idą na piwo i rozmawiają o wszystkim, co się wydarzyło.

Trailer

I tylko szkoda, że Brexit jest taki krótki, bo mam wrażenie, że niektóre wątki spokojnie dałoby się rozwinąć, a także dodać trochę informacji (na przykład, czy i jaki udział w tym wszystkim miała Rosja). Nie zmienia to jednak faktu, że jest to film zdecydowanie godny polecenia, utrzymany w bardzo dobrym tempie nikogo nie powinien wynudzić.

PS Film można zobaczyć w serwisie HBO GO.

Film Brexit - podsumowanie recenzji