Źle się dzieje w El Royale – recenzja filmu. Coś innego

Źle się dzieje w El Royale – recenzja filmu. Coś innego

Jędrzej Dudkiewicz | 11.10.2018, 20:43

Odkąd zobaczyłem znakomity, wymykający się ogranym schematom Dom w głębi lasu wiedziałem, że będę czekać na kolejny film w reżyserii Drew Goddarda. Nie wszystkim musi się podobać jego igranie z przyzwyczajeniami widza, dla mnie było to jednak sporym powiewem świeżości. Podobnie jest z jego najnowszą produkcją, czyli Źle się dzieje w El Royale.

El Royale to obskurny hotel, który lata swojej świetności ma już dawno za sobą. Jego cechą charakterystyczną jest to, że przez środek biegnie granica między dwoma stanami, Kalifornią i Nevadą, co ma odbicie chociażby w różnicy cenowej pokoi po jednej i drugiej stronie. Spotka się tu grono nieznajomych. Szybko okaże się, że każdy z gości nie do końca jest tym, za kogo się podaje.

Dalsza część tekstu pod wideo

Źle się dzieje w recenzja

Źle się dzieje w recenzja

To właśnie bohaterowie są jednym z największych atutów Źle się dzieje w El Royale. Każdy z nich skrywa jakąś tajemnicę, każdy ma swoje motywacje i potrafi zachować się nieprzewidywalnie. Goddard opowiada ich historie przy pomocy nielinearnej narracji, co chwila urywając wątki i pokazując daną scenę z perspektywy innej osoby. Poznajemy w ten sposób przeszłość postaci, a także cele, do których dążą. Im dalej, tym bardziej wszystko to staje się intrygujące. W tle zaś przewija się komentarz społeczny związany a to z wojną w Wietnamie, a to zbieraniem haków na znane osobistości przez nieznanych zleceniodawców (chociaż rzecz dzieje się za prezydentury Richarda Nixona, więc można mieć pewne podejrzenia, co do ich tożsamości). Tym bardziej szkoda, że film dość długo się rozkręca, początkowo niezbyt mnie to wszystko wciągnęło, kilka scen było wyraźnie przeciągniętych bez powodu. Odnosiłem wrażenie, że całość może okazać się być mocno przegadana. I to nie w ten fajny, tarantinowski sposób. Skojarzenie to zresztą nie jest błędne, bo widać tu trochę inspiracji Pulp Fiction. Tym niemniej z czasem robi się coraz ciekawiej, a końcówka jest już znakomita, trzymająca w napięciu i wywołująca sporo różnorakich emocji.

Wynika to właśnie z tego, że znamy już całkiem nieźle bohaterów, dobrze skonstruowanych i równie dobrze zagranych. Trochę trudno o nich pisać, bo nie chcę zdradzać ich tajemnic. Mogę więc tylko powiedzieć, że Jeff Bridges jest znakomity jako sympatyczny ksiądz mający coraz większe problemy z pamięcią. Cynthia Erivo sprawdza się doskonale jako piosenkarka, która ma już dość tego, że wszyscy próbują mieć wpływ na jej życie i karierę. Prawdziwy popis daje jednak Chris Hemsworth, który po raz kolejny udowadnia, że potrafi zagrać coś więcej niż boga piorunów. Jako Billy Lee, przywódca lokalnej sekty, ma w sobie coś fascynującego i niepokojącego. Hemsworth świetnie bawi się swoją rolą, widać, że jest wyluzowany i doskonale łapie klimat opowieści. A na drugim planie są tu jeszcze Jon Hamm i Nick Offerman.

Źle się dzieje w recenzja

Jakby tego było mało całość jest nakręcona bardzo stylowo. Widać, że Drew Goodard ma wizję nie tylko historii, którą chce opowiedzieć, ale też tego, w jaki sposób to zrobić. Źle się dzieje w El Royale wygląda fantastycznie: zdjęcia, kolorystyka, scenografia stoją na najwyższym poziomie i wspólnie pracują na bardzo specyficzną atmosferę całości. A dodać należy do tego znakomitą ścieżkę dźwiękową, pełną mniej i bardziej znanych piosenek, które też idealnie pasują do tego, co dzieje się na ekranie. Trochę zatem szkoda, że nie udało się z tego wydobyć czegoś jeszcze lepszego. Po seansie miałem wrażenie, że film nie w pełni wykorzystuje swój potencjał, że obiecuje trochę więcej niż ostatecznie daje. Nie zmienia to jednak faktu, że Źle się dzieje w El Royale to pozycja rzeczywiście inna od tego, co zwykle można znaleźć w kinach, a tym samym zdecydowanie warto się z nią zapoznać.

Atuty

  • Fajna, nielinearna narracja;
  • Ciekawi bohaterowie;
  • Aktorstwo;
  • Zdjęcia;
  • Soundtrack

Wady

  • Trochę za wolno się rozkręca, początkowo niezbyt wciąga, kilka scen jest zdecydowanie przeciągniętych;
  • Nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału

Drew Goodard potwierdził, że jest bardzo ciekawym twórcą, niebojącym się mówić własnym głosem. Źle się dzieje w El Royale to stylowa, intrygująca rozrywka.

8,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper