GTA 6 przełożone. Pomimo nerwów graczy, to bardziej dobra niż zła decyzja

GTA 6 przełożone. Pomimo nerwów graczy, to bardziej dobra niż zła decyzja

Mateusz Wróbel | Wczoraj, 20:45

Kiedyś, gdy Rockstar Games wypuszczało nową grę, świat na moment stawał w miejscu. Każda premiera była wydarzeniem - nie tylko w branży gier, ale w całej popkulturze. Studio miało niezwykły rytm pracy: co dwa, góra trzy lata dostarczali kolejny hit.

W pierwszej dekadzie XXI wieku ukazały się takie tytuły jak GTA III, Vice City, San Andreas, Bully, GTA IV czy pierwsze Red Dead Redemption. To był okres, w którym Rockstar Games kojarzyło się z regularnością, odwagą i kreatywnością. Gry może nie były perfekcyjne technicznie, ale miały duszę i pazur.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Na GTA V czekaliśmy pięć lat od premiery GTA IV. Potem przyszło Red Dead Redemption 2, które pojawiło się dopiero po kolejnych pięciu latach. Teraz, od premiery GTA V, minęła już niemal dekada, a gracze wciąż czekają na GTA VI. W międzyczasie świat gier zmienił się nie do poznania. Produkcja tytułów klasy AAA to już nie dzieło kilkuset osób, lecz wieloletni projekt angażujący tysiące specjalistów z całego świata.

Dzisiejsze gry przypominają ogromne filmowe superprodukcje. Potrzebują nie tylko ogromnych budżetów, ale też zaawansowanych technologii, realistycznych animacji, systemów sztucznej inteligencji i dopracowanej fizyki. W każdej sekundzie rozgrywki musi zadziałać milion drobnych elementów, a błędy są nieuniknione. Dlatego gdy Rockstar ogłasza, że potrzebuje więcej czasu na dopracowanie swojego dzieła, trudno się temu dziwić.

GTA 6 dopiero w listopadzie 2026 roku

GTA 6
resize icon

gta 6
resize icon

Rockstar Games zawsze dążyło do perfekcji. Dla nich dobra gra to za mało. Ta ekipa chce tworzyć gry, o których będzie się mówić przez dziesięć lat. Red Dead Redemption 2 jest najlepszym tego przykładem. Gra ustawiła poprzeczkę tak wysoko, że do dziś niewielu potrafi się do niej zbliżyć. Jej poziom detali, realizmu i immersji sprawił, że wielu twórców próbowało potem stworzyć coś "na tym samym poziomie", lecz jak możemy to zauważyć, najczęściej bezskutecznie.

Nie ma więc wątpliwości, że GTA VI ma być kolejnym kamieniem milowym w historii gier. Tak jak Red Dead Redemption 2 stało się punktem odniesienia dla obecnej generacji konsol, tak GTA VI ma wyznaczyć standardy dla przyszłej, czyli PlayStation 6, nowego Xboxa i wszystkiego, co nadejdzie po nich. Można śmiało założyć, że przez kolejne lata deweloperzy będą próbować dorównać Rockstarowi pod względem jakości, głębi świata i immersji.

I właśnie dlatego decyzja o przesunięciu premiery nie powinna być odbierana negatywnie. To nie sygnał słabości, ale odpowiedzialności. Lepiej, by twórcy dopracowali każdy szczegół, niż by gracze musieli miesiącami czekać na łatki naprawiające błędy. Wszyscy pamiętamy przecież, jak wyglądała premiera Cyberpunka 2077 - gra, która miała być rewolucją, stała się przestrogą dla całej branży. CD Projekt RED potrzebował ponad roku, by doprowadzić tytuł do stanu, w jakim powinien być już w dniu premiery.

W przypadku GTA VI sytuacja jest zapewne podobna do tej, jaką Rockstar miał przy RDR2. Główne elementy - fabuła, mechaniki, świat - są prawdopodobnie ukończone. Teraz trwa żmudne dopracowywanie detali: animacji, zachowania NPC-ów, fizyki, detekcji obiektów czy reakcji świata na działania gracza. To właśnie te drobiazgi decydują o tym, czy gra będzie arcydziełem, czy tylko kolejną dużą produkcją.

Obsesyjne podejście do jakości

GTA 6
resize icon

Rockstar od lat słynie z obsesyjnego podejścia do jakości. W Red Dead Redemption 2 koń reagował realistycznie na pogodę (książkowy przykład to powiększanie się genitaliów, co nawet stało się pozytywnym memem wśród społeczności), ubranie bohatera wpływało na jego kondycję, a każdy mieszkaniec miasteczka miał swoje zajęcia, rozmowy i codzienną rutynę. Takiego poziomu szczegółowości nie osiąga się w pośpiechu. Jeśli twórcy potrzebują dodatkowych miesięcy, by doprowadzić GTA VI do perfekcji, powinni mieć na to pełne przyzwolenie.

W świecie, gdzie wiele gier wychodzi na pół gwizdka z myślą, że błędy zostaną naprawione po premierze, Rockstar wciąż trzyma się dawnej, klasycznej filozofii tworzenia gier: lepiej zrobić coś raz, ale porządnie. Lepiej poczekać dłużej i dostać produkt kompletny niż uczestniczyć w naprawianiu gry za własne pieniądze.

Jednocześnie nie ma sensu ukrywać - fani są rozczarowani, w tym poniekąd ja. Po tylu latach oczekiwania każdy chce wreszcie zagrać. Ale czy naprawdę warto ryzykować powtórkę z Cyberpunka, tylko po to, by zagrać kilka miesięcy wcześniej? Zdecydowanie nie. Jeśli Rockstar potrzebuje pół roku więcej, by wszystko dopiąć na ostatni guzik, to niech to zrobi.

Historia pokazuje, że gdy Rockstar dostaje czas, zawsze dowozi. GTA III, San Andreas, GTA IV, RDR2 - każda z tych gier była nie tylko sukcesem komercyjnym, ale także kulturowym. Ich produkcje zmieniały sposób, w jaki myślimy o grach.  Dlatego przesunięcie GTA VI nie jest tragedią. To raczej zapowiedź, że Rockstar wciąż chce robić gry po swojemu: dopracowane, przemyślane i kompletne. I w świecie, gdzie presja czasu często wygrywa z jakością, taka decyzja zasługuje na szacunek.

Cierpliwość, w tym przypadku, naprawdę się opłaci.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper