Koniecznie zapamiętajcie te twarze. O nich będzie bardzo głośno

Koniecznie zapamiętajcie te twarze. O nich będzie bardzo głośno

Jan_Piekutowski | Dzisiaj, 17:00

2025 jest wspaniałym rokiem dla kinematografii. Również dzięki debiutantom i aktorom, którzy zaliczyli swoje przełomowe role. W tym zestawieniu przygotowałem sześć nazwisk, jakie warto zapisać w głowie. Tu nie ma ludzi przypadkowych, ale artyści z potencjałem na zachwycanie nas przez lata.

Pod uwagę brałem wyłącznie tych aktorów i aktorki, którzy nie mieli dotąd bardzo istotnych ról na koncie. Z tego względu na liście nie znaleźli się między innymi Cooper Hoffman oraz Charlie Plummer. Ponadto zależało mi na wyróżnieniu młodego pokolenia, czyli artystów maksymalnie 25-letnich. Tym samym w przedbiegach odpadli Ben Wang, David Jonsson i obsada serialu “Obcy: Ziemia”.

Dalsza część tekstu pod wideo

Owen Cooper (“Dojrzewanie”)

Cooper już napisał historię. Na tegorocznej gali Emmy został najmłodszym zwycięzcą kategorii aktorskiej. 15-latek zdobył statuetkę za najlepszą rolę męską drugoplanową w miniserialu lub filmie. Wyprzedził tuzów pokroju Javiera Bardema oraz Billa Campa, robiąc to całkowicie zasłużenie. Wyróżnienie dla Coopera nie jest uzależnione od wieku aktora, ale to właśnie wiek wspomaga, że o jego roli w “Dojrzewaniu” jest tak głośno.

A kreacja to ze wszech miar wspaniała. Przez sporą część wygrana na prostych nutach, ale wszystko zmienia się wraz z odcinkiem, w którym dochodzi do pojedynku między Jamiem Millerem (Cooper) i psycholog Briony Ariston (Erin Doherty). Wtedy to widzimy nie tylko zagubionego chłopaka, wielokrotnie wywołującego współczucie, ale też postać niebezpieczną, straszną, stanowiącą imponujący przykład zasięgu aktorskiego nastolatka. Tak naturalne zaprezentowanie technik manipulacyjnych i całego brudu, jakim naprawdę nasiąkają młodzi, nie zdarza się często.

W najbliższym czasie Cooper wystąpi w rozerotyzowanej adaptacji “Wichrowych Wzgórz” autorstwa Emerald Fennell.

Cary Christopher (“Zniknięcia”)

Chociaż Christopher ma za sobą liczne epizody tasiemca “Dni naszego życia”, to nie ulega wątpliwości, że szerszej publiczności przedstawił się właśnie w “Zniknięciach”. Wciela się tam w rolę jednego z głównych bohaterów - wycofanego społecznie i skrywajacego potworną tajemnicę Alexa Lilly’ego. 

Z racji konstrukcji fabularnej i charakterologicznej postać ta nie jest tak złożona jak wspomniany wcześniej Miller, jednak to nie umniejsza pracy wykonanej przez zaledwie dziewięcioletniego (sic!) Christophera. Jego Alex to bohater przejmujący, w którego oczach widać wszystkie emocje, o jakie zabiegał reżyser Zach Cregger. Alex nie musi mówić, z resztą nie robi tego zbyt często, aby widzowie skutecznie wczuli się w jego opowieść. Aktorstwo Christophera nie jest jakkolwiek wysiłkowe, sztuczne, a to bardzo dobrze rokuje na przyszłość.

Już wiadomo, że dziewięciolatek pojawi się w serialu HBO “Latarnie”. To historia poświęcona członkom Korpusu Zielonych Latarnii, znanym świetnie z Uniwersum DC. Premierę zaplanowano na 2026 rok.

Benjamin Pajak (“Życie Chucka”)

Pajak został wyciągnięty niemal wprost z desek teatru, gdzie święcił triumfy w “The Music Man” czy “Oliverze!”. W filmie, przed przełomową rolą w “Życiu Chucka”, miał za sobą tylko krótkometrażowe “Where It's Beautiful When It Rains”. Nic więc dziwnego, że jego kreacja w dziele Mike’a Flanagana ma naleciałości teatralne. Jednocześnie jest to zabieg bardzo trafiony.

Krótka rola Pajaka koncentruje się na tańcu, wszak ten środek wyrazu dominuje w “Życiu Chucka”. Aby osiągnąć zamierzony efekt 14-latek przeszedł przyspieszony kurs, znaczenie miało też jego doświadczenie zdobyte na deskach innych scen. Wyszło, jako się rzekło, kapitalnie, a Pajak skradł show swoim bardziej uznanym kolegom.

Jeszcze w tym roku Amerykanin pojawi się w “Playdate” w reżyserii Luke’a Greenfielda. Ponadto aktora spotkamy w głównej roli w “Tiny Fugitives” autorstwa Michaela Lewena.

Sydney Agudong (“Lilo i Stitch”)

Przekonującą kreację aktorską łatwiej jest stworzyć w dramacie, kiedy operuje się na bardziej uznanych środkach wyrazu. Dlatego tym bardziej należy docenić występ Agudong, która znakomicie pokazała się nie dość, że w komedii, to jeszcze w live-action klasycznej animacji Disneya, na jaką nie czekał właściwie nikt. Jej Nani stanowi idealne uzupełnienie postaci znanej z oryginału, 24-latka znakomicie wykorzystała okazję płynącą ze scenariusza rozbudowującego postać siostry głównej bohaterki.

Obiecujący to start kariery, nawet jeśli późny. Do tej pory Agudong pojawiała się jedynie w serialach internetowych i produkcjach niskobudżetowych, a także próbowała rozwinąć karierę piosenkarki. Wydaje się jednak, że to aktorstwo przyniesie jej największe spełnienie. Hawajka idzie wszak za ciosem, znalazła się w obsadzie serialu “Ripple”.

Miles Caton (“Grzesznicy”)

Chociaż “Grzesznicy” unoszą się przede wszystkim na podwójnych barkach Michaela B. Jordana i wewnątrz filmu konkurować z nim może jedynie zjawiskowy Jack O’Connell, to kreacja Milesa Catona nie może przejść bez echa. Duża w tym zasługa Ryana Cooglera, który doskonale dopasował aktora do roli Sammiego Moore’a. Świadectwem zaś zachwycająca scena “I lied to you”. Zawiera ona wszystko, co ważne dla postaci z “Grzeszników”, ale też jest perfekcyjną wizytówką aktorską Catona.

Z jednej strony śpiew, w którym 20-latek siłą rzeczy odnajduje się świetnie. Z drugiej zaś to jest po prostu bardzo dobrze zagrana scena. Co więcej, Caton ten poziom utrzymuje przez cały film. Świetny to występ, tym bardziej, że przecież debiutancki dla młodego aktora. Szkoda jedynie, że na ten moment brakuje sprecyzowanych planów na jego dalszą karierę.

Chase Infiniti (“Jedna bitwa za drugą”)

Nie ulega jednak wątpliwości, że Caton nie powinien narzekać na brak propozycji. Jeszcze więcej zaś trafi na stół Infiniti. W “Jednej bitwie po drugiej” aktorka przedstawiła się szerszej publiczności tak genialnie, że z miejsca stała się kandydatką do walki o Oscara. Swoją grą potrafi skraść ekran, a przecież o uwagę widza rywalizuje z Benicio del Toro, Leonardo Di Caprio czy Seanem Pennem. Ich towarzystwo ją nie tylko nie peszy, ale też pozwala się rozwinąć. Zwłaszcza w scenach z Di Caprio, okazującym się bardzo wdzięcznym partnerem ekranowym, to Infiniti wychodzi na pierwszy plan i błyszczy.

Zachwyca często tu wspominaną naturalnością, ale trudno użyć innego przymiotnika, aby oddać to, jak pewnie 25-latka odnajduje się w karykaturalnym świecie stworzonym przez Paula Thomasa Andersona. Ma przy tym nie jeden, lecz kilka momentów wybitnych. Scena w kościele, scena na autostradzie, scena porwania - za każdym razem Infiniti trafia w punkt.

Źródło: Opracowanie własne
Jan_Piekutowski Strona autora
cropper