
Ghost of Yotei nadchodzi wielkimi krokami. A ja już ostrzę moją katanę
Są takie gry, które jeszcze przed premierą budują aurę czegoś naprawdę wyjątkowego. Zwiastuny, pierwsze materiały i sam pomysł na świat sprawiają, że trudno przejść obok nich obojętnie. I właśnie do tego grona zalicza się Ghost of Yotei - tytuł, który już w nazwie niesie ze sobą obietnicę wielkiej przygody, pojedynków na śmierć i życie oraz klimatu dawnych Japonii, jakiego dawno w grach nie widzieliśmy.
Dla jednych to może być kolejna gra akcji, dla innych naturalny duchowy następca hitów pokroju Ghost of Tsushima. Dla mnie to natomiast zapowiedź czegoś, co z miejsca każe wyciągnąć katany z pochwy i szykować się na historię, w której honor, zemsta i sztuka walki odegrają główne role.
Za co pokochałem Ghost of Tsushima?




Od pierwszych chwil w Ghost of Tsushima wiedziałem, że to nie jest zwykła i przewidywalna gra akcji. Cuszima została przedstawiona w sposób, który urzekał detalem i rozmachem, a każdy zakątek mapy wydawał się wart odkrycia. Ten świat oddychał - od szumiących traw po majestatyczne świątynie i wioski pełne życia. To właśnie ta malarska sceneria sprawiła, że zakochałem się w nim bez reszty.
Ważny był oczywiście także sam system walki, który zachwycał swoją prostotą i głębią jednocześnie. Starcia na katany, zmiany pozycji i pojedynek z przeciwnikiem twarzą w twarz były kwintesencją klimatu samurajskiego. To gra, która nagradzała precyzję i cierpliwość, a każde zwycięstwo smakowało tak, jakby rzeczywiście zdobywało się przewagę w walce o honor i wolność.
Do tego dochodziła historia Jina Sakaia, bohatera rozdzieranego pomiędzy tradycją a koniecznością dostosowania się do brutalnej rzeczywistości. To opowieść, która nie tylko wciągała, ale też stawiała pytania o granice lojalności i moralności. Właśnie ta emocjonalna głębia, w połączeniu z fenomenalnym tempem narracji, sprawiała, że trudno było oderwać się od konsoli.
Nie mogę też nie wspomnieć o poczuciu wolności, jakie zaoferowali twórcy. Odkrywanie nowych miejsc, pomaganie mieszkańcom, poszukiwanie sekretów - wszystko to sprawiało, że nawet po skończeniu głównej fabuły nadal chciało się wracać. I tak też zrobiłem przy okazji świetnego DLC, które rozwijało znane nam wątki. A teraz czas na prawdziwe drugie danie!
Dlaczego czekam na Ghost of Yotei?
Na Ghost of Yotei czekam przede wszystkim dlatego, że widzę w nim szansę na powtórzenie magii, jaką odczuwałem przy Ghost of Tsushima. Japonia feudalna, ze swoimi mitami, obyczajami i legendami, to tło, które zawsze mnie fascynowało. Tutaj twórcy obiecują jeszcze więcej - bardziej dzikie tereny, mniej znane rejony i świeże spojrzenie na samurajski etos. Już sam pomysł wystarcza, żeby wywołać we mnie ekscytację.
Drugim powodem jest obietnica walki, która ma być równie satysfakcjonująca, ale z kilkoma świeżymi rozwiązaniami. Katana w dłoni nigdy się nie nudzi, zwłaszcza gdy system starć daje poczucie wagi każdego ciosu. Jeśli Ghost of Yotei dorzuci nowe style walki, nowe mechaniki czy choćby większe pole do manewru w podejściu do przeciwnika (a zrobi to, czemu dowodzą dotychczasowe materiały), to czuję, że czekają mnie godziny prawdziwej uczty.
Nie mogę też przejść obojętnie obok samej atmosfery, jaką twórcy próbują oddać. Krajobrazy inspirowane podnóżem góry Yotei mają być pełne kontrastów - od spokojnych wiosek po mroczne, owiane tajemnicą zakątki. Już wiem, że eksploracja tego świata będzie doświadczeniem samym w sobie, a każda podróż konno czy pieszo może przerodzić się w małą opowieść.
Wreszcie - czekam, bo to gra, która ma potencjał, by być czymś więcej niż tylko kolejną produkcją akcji. Jeśli twórcom uda się wpleść w fabułę odpowiednią dawkę emocji, moralnych dylematów i relacji, Ghost of Yotei może stać się jednym z tych tytułów, które zostają z nami na długo. A ja jestem gotów zanurzyć się w tej historii i sprawdzić, czy rzeczywiście uda się powtórzyć sukces tamtego pamiętnego samurajskiego doświadczenia. Czekam!
Podsumujmy!
Ghost of Yotei jeszcze nie trafiło w nasze ręce, a już budzi ogromne emocje i oczekiwania. Dla mnie to zapowiedź gry, która może podtrzymać samurajski klimat, a jednocześnie rozwinąć go o świeże pomysły i nowe perspektywy. Jeśli rzeczywiście dostaniemy połączenie pięknego świata, dynamicznych starć i angażującej fabuły, to przed nami produkcja, o której będzie się mówiło przez lata.
Dlatego właśnie ostrzę swoją wirtualną katanę i szykuję się na kolejną wielką przygodę. W końcu niewiele jest takich momentów, kiedy jeszcze przed premierą czujemy, że obcujemy z czymś wyjątkowym. A Ghost of Yotei ma w sobie ten potencjał - i już teraz trudno mi się doczekać, by sprawdzić, czy spełni wszystkie obietnice. Odliczam dni!
Przeczytaj również






Komentarze (12)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych