
Nintendo Switch 2 przegiął z Game-Key Cards? Wszyscy narzekają, a i tak je kupią
W erze, gdy premiery konsol przypominają spektakularne widowiska z armią blockbusterów na czele, Nintendo Switch 2 wślizgnął się na rynek niemal po cichu, a jednak z hukiem pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy, ustawiając nowy rekord i pobijając pod tym względem swojego poprzednika.
Bez fanfar i lawiny ekskluzywnych hitów, hybrydowa nowinka Nintendo rozeszła się w ponad 3,5 miliona egzemplarzy w zaledwie cztery dni od debiutu 5 czerwca 2025 roku, deklasując poprzednika i rywali. Oficjalna strona Nintendo podaje, że szczęśliwych (a może nie?) nabywców już pod koniec czerwca było prawie aż 6 milionów, choć obecnie zapewne jest ich już znacznie więcej.
Jak to możliwe, że konsola bez ogromnych zapowiedzi gier AAA od zewnętrznych deweloperów i samego Nintendo bije rekordy sprzedaży? Wszystko tkwi w sile marki, która nie potrzebuje krzykliwych obietnic, aby przyciągnąć miliony - wystarczy zaufanie graczy i sprawdzona formuła zabawy w dowolnym miejscu.





Liczby mówią same za siebie
Do końca czerwca Switch 2 znalazł ponad 5,82 miliona nabywców na całym świecie, a po siedmiu tygodniach sprzedaż przekroczyła 6 milionów jednostek, czyniąc go najszybciej sprzedającą się konsolą w historii. W Stanach Zjednoczonych w czerwcu rozeszło się 1,6 miliona sztuk, bijąc rekord PlayStation 4 z 2013 roku, a w Europie i Japonii odpowiednio około milion i 1,2 miliona. To nie tylko statystyki - to dowód na to, że Nintendo nie musi walczyć mocą obliczeniową i potężną specyfikacją techniczną, aby powoli zacząć górować nad konkurencją na rynku gier i konsol.
Gracze kupują konsolę od Big N dla wygody hybrydowego grania, wstecznej kompatybilności i tej nieuchwytnej magii, która sprawia, że przy Mario czy Zeldzie czujemy się jak starzy przyjaciele, jak gdybyśmy znali się od lat. Firma umiejętnie umie wdrażać innowacje do sprawdzonych już marek, których co prawda jest mniej, ale nadal oferują miodną rozgrywkę, którą ciężko jest dostrzec na innych platformach. Prostota gier i ich klimat wystarczy, aby przekonać do siebie nie tylko najmłodszych, ale i dorosłych, tudzież prawdziwych weteranów w świecie gamingu.

To po prostu działa, ale jest mały problem z Game-Key Cardami
Popyt przewyższył podaż, zmuszając Nintendo do zwiększenia produkcji, a eksperci prognozują, że do końca roku konsola osiągnie 13 milionów sprzedanych sztuk (o ile nie więcej). W świecie, gdzie konsole walczą o uwagę, Switch 2 po prostu... działa, przyciągając rodziny, casuali i hardkorowców bez zbędnego hałasu. Choć trzeba uczciwie przyznać, że brakuje mocnych pozycji, a ostatni Nintendo Direct (poza kilkoma wyjątkami) był zwyczajnie kiepski.
A jednak, patrząc na linię startową, mogłoby się wydawać, że Nintendo popełniło “faux pas”. Brakowało tych epickich exclusive'ów, które definiują generacje - żadnego Breath of the Wild 2 czy kontynuacji Super Mario Odyssey na dzień dobry. Tak, wiem że od tych samych twórców dostaliśmy świetnego Donkey Kong Bananza, ale to nie ratuje sytuacji z dość kiepską (jak na razie) listą zapowiedzianych gier - a te, które zostały ogłoszone lub są już dostępne będą w większości na Game-Key Cardach, które nie cieszą się zbytnią popularnością wśród graczy, co widać po słabszej niż zakładano sprzedaży. Kto wie, może Nintendo jeszcze zdołała wycofać się z tego pomysłu, a deweloperzy pójdą po rozum do głowy wydając pełne wersje na kartridżach.
Sprawdzone marki i odgrzewane kotlety
Głównym magnesem był i system sellerem było oczywiście Mario Kart World, solidny racer z 5,63 miliona sprzedanych kopii i 97% pozytywnych opinii, ale to nie rewolucja, a ewolucja znanej formuły, którą tworzono przez osiem lat. Tyle czasu powinno wystarczyć, aby dopieścić grę na maksa, a brakuje jej polotu, jest dużo wolnej przestrzeni i mimo że to wciąż świetna gra, nie pokazuje prawdziwej mocy, jaka drzemie w tej już nie takiej małej konsoli (boli sam fakt wykorzystania AMD FSR, aniżeli autorskiego rozwiązania od NVIDIA DLSS).
Reszta to mieszanka portów jak Street Fighter 6, Cyberpunk 2077: Ultimate Edition czy remastery typu RAIDOU Remastered. Krytycy narzekają: "Tylko jeden solidny tytuł, reszta to odgrzewane kotlety", a zapowiedziany Donkey Kong Bananza dołączył dopiero w lipcu. Porównując to do premier PS5 czy Xbox Series X, z ich armią AAA, Switch 2 wygląda dość skromnie.
Ale może w tym też tkwi siła - konsola nie zerwała z przeszłością, a dodatkowo ulepszyła znane i sprawdzone rozwiązania. Biblioteka tytułów z oryginalnego Switcha jest olbrzymia, a gry działają płynniej, z wyższą rozdzielczością i stabilniejszym frameratem, co sprawia, że stare hity jak Kirby and the Forgotten Land czy Final Fantasy Tactics wyglądają znacznie lepiej. Gracze nie czekają na nowości? Czekają, ale i wracają do ulubieńców, a nowa maszynka staje się mostem między generacjami, nie przepaścią.
Nadchodzą wielkie produkcje
Biblioteka rośnie jednak systematycznie, a to, co już dostępne, buduje solidne fundamenty przyszłość. Wsteczna kompatybilność i gry z Nintendo Switch Online otwierają drzwi do klasyków z GameCube'a, jak The Legend of Zelda: Wind Waker, Fire Emblem: Path of Radiance czy F-Zero GX, warte setki złotych na aukcjach są dostępne za relatywnie niewielkie pieniądze w ramach subskrypcji, która wciąż jest najtańszą opcją na rynku.
Dostępne na specjalnym evencie demo Pokémon Legends Z-A w edycji na Switcha 2, chwalone jest za lepszy rendering niż w Scarlet/Violet, a indyki pokroju Mina The Hollower (premiera 31 października), rozpalają wyobraźnię. Już niedługo zagramy także w Borderlands 4, Star Wars Outlaws, Kirby Air Riders, SpongeBob SquarePants: Titans of The Tide, Virtua Fighter 5 R.E.V.O. World Stage (niestety opóźniono premierę na Switcha 2) kolejnego Splatoona oraz Metroid Prime 4. Szkoda jednak, że zabraknie Call of Duty: Black Ops 7 mimo umowy z Microsoftem.

Liczy się tylko dobra zabawa
Granie w stare gry w lepszej wersji to plus, ale wsteczna kompatybilność nie rozwiąże wszystkich problemów. Obecnie nie jesteśmy zasypywani mocnymi i ekskluzywnymi tytułami AAA, ale Nintendo będzie starało dostarczać gry powoli, idealnie wpasowując się do mobilnego stylu - pojawią się więc tytuły, które będą nas bawić czy to w pociągu, na kanapie i w podróży.
Wydawałoby się, że ten skromny start nie jest słabością, a strategicznym majstersztykiem, który wróży długoterminowy sukces. Nintendo nie gra w wojnę o teraflopy, a stawia na unikalność i ekosystem, gdzie lojalni fani kupują konsole dla Mario, Pokémonów i Zeldy. Prognozy mówią o 13 milionach w 2025 i ponad 100 milionach do 2030, a rosnąca liczba graczy z pewnością przyciągnie deweloperów third-party, jak THQ Nordic z SpongeBobem czy Gearbox z Borderlands.
Osiągnięty już sukces mimo braku COD-a na starcie pokazuje, że Nintendo nie zależy na żadnym trendzie. W erze, gdzie konsole walczą o uwagę streamerów i e-sportu, Switch 2 wygrywa prostotą - jest dla wszystkich, nie tylko dla hardkorowców. Sceptycy prorokowali flop, ale rzeczywistość udowadnia, że Nintendo buduje imperium na zabawie, nie na hypie - i to fundament pod dekadę dominacji.
Podsumowanie
Podsumowując, Nintendo Switch 2 dowodzi, że prawdziwy sukces nie wymaga głośnych premier, lecz solidnej bazy i wizji skupionej na graczach. Z rekordową sprzedażą mimo ubogiego startu, konsola zmierza ku ikonicznemu statusowi. Zapowiedziane perły jak Pokemon Legends Z-A, czy inne tytuły (choćby sportowe od EA z nowym silnikiem i grafiką) obiecują bogaty rok, a strategia ewolucji zamiast rewolucji wróży miliardy i uśmiechy milionów graczy na całym świecie - nie zapominajmy o wrześniowym Nintendo Direct, który na pewno przyniesie jeszcze kilka świetnych zapowiedzi. Switch 2 nie musi krzyczeć, by zwyciężyć - on po prostu gra dalej, lepiej niż kiedykolwiek.
Przeczytaj również






Komentarze (48)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych