
7 momentów w grach, które rozwaliły mnie emocjonalnie
Czasem nie potrzeba łzawych filmów, patetycznej muzyki czy epickich przemówień. Wystarczy kontroler w ręku, ekran przed oczami i nagle - coś w nas pęka. Gry potrafią uderzyć w emocje z siłą, jakiej trudno się spodziewać. Nie ostrzegają. Nie pytają o zgodę. Po prostu trafiają tam, gdzie boli najbardziej - i zostają z nami na długo po tym, jak napisy końcowe dawno już przeminęły.
W tym tekście zebrałem siedem takich momentów. Sceny, które zatrzymały mnie na chwilę. Które sprawiły, że odłożyłem pada i musiałem po prostu... Pobyć. Czy to przez śmierć ukochanej postaci, moralny dylemat, czy absolutną bezsilność - każda z tych chwil zostawiła we mnie ślad. I choć czasem chciałbym o nich zapomnieć, wiem, że właśnie one sprawiają, że gry są czymś więcej niż tylko rozrywką.
UWAGA NA SPOILERY




Wybór w The Walking Dead: Season One
Lee i Clementine. Jeśli przeżyłeś z nimi tę podróż, wiesz, co znaczy „nie jestem gotowy”. Ostatnie minuty pierwszego sezonu to mistrzostwo narracji emocjonalnej. Zmuszenie gracza do podjęcia decyzji w chwili, w której każda opcja boli - to coś, co zostaje na lata. Długo po tym dochodziłem do siebie.
Śmierć Sary - The Last of Us
To nie koniec gry. To jej początek. A jednak ten moment łamie jak mało który. Krzyk Joela, bezsilność i chaos - w zaledwie kilka minut Naughty Dog pokazuje, że to nie będzie kolejna opowieść o ratowaniu świata, tylko coś znacznie cięższego. I bardziej osobistego. Jeden z najmocniejszych prologów.
Joel i Tommy - The Last of Us Part II
Ta scena jest prosta, ale niesamowicie ciężka. Rozmowa dwóch braci, którzy zostali z niczym. W ich oczach nie ma już ognia - tylko wypalenie. Dla fanów serii to moment cichszego, ale głębszego rozbicia emocjonalnego niż niejedna scena akcji.
Zakończenie Brothers: A Tale of Two Sons
To gra, w której sterujesz dwoma braćmi - dosłownie. A potem zostaje tylko jeden. I wtedy przychodzi moment, w którym musisz użyć przycisku przypisanego zmarłemu bohaterowi, by ruszyć dalej. Proste, ale rozdzierające. Nawet pad wydaje się wtedy cięższy. Drobnostka, która sprawiła, że musiałem odetchnąć, serio.
Nico i Roman - Grand Theft Auto IV
W grze, która udaje twardą i cyniczną, ten moment uderza jeszcze mocniej. Spokój. Radość. A potem - telefon. Jeden strzał zmienia wszystko. I choć GTA IV nie mówi tego wprost, właśnie wtedy Nico naprawdę traci wszystko, co miało dla niego sens. I ten krótki komunikat o synu, który zostaje z nami na długo... Bolesna prawda, która łamała nawet największych twardzieli.
Finałowa scena - Ghost of Tsushima
Pojedynek. Nie tylko z przeciwnikiem, ale z historią, honorem i własnym sercem. Jin stoi naprzeciwko osoby, która była mu najbliższa - i wie, że jakiej decyzji by nie podjął, coś w nim umrze. Niewiele gier każe ci zadać cios z taką świadomością konsekwencji - czasem jednak trzeba zrobić ten krok.
Zakończenie Life is Strange
Nie każda gra daje ci wybór, który zostaje w pamięci na zawsze. Ta zdecydowanie daje. I nie chodzi nawet o to, która decyzja jest „lepsza”. Chodzi o to, że każda z nich boli. A potem przychodzi muzyka… I nagle jesteś nie tylko graczem, ale też kimś, kto musi poradzić sobie z odpowiedzialnością.
Przeczytaj również






Komentarze (62)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych