Gdy odkryjesz ten szczegół, już nigdy nie spojrzysz tak samo na gry

Gdy odkryjesz ten szczegół, już nigdy nie spojrzysz tak samo na gry

Łukasz Musialik | Dzisiaj, 16:00

Pamiętasz ten moment? Siedziłeś przed ekranem, zadowolony z ukończenia kolejnej misji w ulubionym tytule, gdy nagle – jak piorun z jasnego nieba – uderzyła Cię prawda. Ten jeden, pozornie niewinny szczegół, który przegapiliśmy przez dziesiątki godzin rozgrywki, nagle wszystko zmienił. Świat gry, który znaliśmy na pamięć, okazał się być zupełnie inny niż myśleliśmy.

Dziś zabierzemy się za The Stanley Parable – grę, która z pozoru wydaje się prostą historią o nudnym pracowniku biurowym, ale kryje w sobie jeden z najgenialniejszych komentarzy na temat natury gier komputerowych, jakie kiedykolwiek stworzono. Ten szczegół, który większość graczy przegapia za pierwszym razem, całkowicie redefiniuje nasze rozumienie tego, czym naprawdę jest ta gra.

Dalsza część tekstu pod wideo

The Stanley Parable
resize icon

Surface Level: Nudna historia o nudnym człowieku

Na pierwszy rzut oka The Stanley Parable to dziwaczka – interaktywna opowieść o Stanleyu, pracowniku który pewnego dnia odkrywa, że wszyscy jego koledzy zniknęli z biura. Narrator prowadzi nas przez kolejne pokoje, dając nam "wybór" który musimy za każdym razem podejmować. Idziemy korytarzem, otwieramy drzwi, podążamy za instrukcjami głosu zza kadru.

Większość graczy przy pierwszym przejściu skupia się na fabule – co się stało z kolegami Stanleya? Dokąd prowadzą te wszystkie tajemnicze korytarze? Co oznaczają dziwne pomieszczenia pełne monitorów? To naturalne – w końcu gra prezentuje się jako "historia", więc szukamy w niej tradycyjnej narracji z początkiem, środkiem i końcem. I tu tkwi pułapka, w którą wpada większość z nas.

The Stanley Parable
resize icon

Przegapiony szczegół: To nie jest gra O Stanleyu

Oto prawda, która zmienia wszystko: Stanley nie istnieje. Nie w tym sensie, że jest fikcyjną postacią – oczywiście, że jest. Chodzi o coś znacznie głębszego: Stanley to tylko pretekst, maska, za którą kryje się prawdziwy protagonista tej historii. Tym protagonistą jesteś Ty – gracz siedzący przed komputerem.

The Stanley Parable to nie opowieść o pracowniku biura. To meta-komentarz na temat relacji między graczem a grą, między człowiekiem a narracją, między wolną wolą a deterministycznym systemem reguł. Stanley to tylko awatar, przez który gra prowadzi z Tobą “rozmowę”.

Kiedy Narrator mówi "Stanley wszedł przez lewe drzwi", a Ty idziesz przez prawe, to nie Stanley łamie reguły narracji – to Ty testujesz granice systemu. Kiedy Narrator irytuje się Twoim nieposłuszeństwem, to nie rozmawia ze Stanley'em – rozmawia z Tobą.

The Stanley Parable
resize icon

Zrozumienie...

To odkrycie całkowicie zmienia sposób, w jaki postrzegasz każdy element gry. Narrator przestaje być po prostu głosem opowiadającym historię. Staje się reprezentantem wszystkich twórców gier, którzy próbują prowadzić gracza przez zaprojektowane przez siebie doświadczenie. Jego frustracja, gdy nie słuchasz instrukcji, to frustracja każdego game designera, który widzi, jak gracze "odgrywają źle" jego grę.

Wybory w grze przestają być elementami fabuły, a stają się meta-komentarzem na temat iluzji wyboru w grach. Czy naprawdę masz wolną wolę, jeśli wszystkie opcje zostały zaprogramowane przez kogoś innego? Czy "wybór" między lewymi a prawymi drzwiami to prawdziwa wolność, skoro oba korytarze zostały zaprojektowane przez twórcę gry?

Końcówki przestają być po prostu różnymi zakończeniami historii Stanleya. Każda z nich to różny sposób, w jaki gra może się zakończyć w zależności od tego, jak zachowuje się gracz. To eksperyment nad Tobą – co zrobisz, gdy Narrator Cię oszuka? Co zrobisz, gdy da Ci nudne zadanie? Co zrobisz, gdy pozwoli Ci "wygrać"?

The Stanley Parable
resize icon

Gra jako zwierciadło

Nagle wszystko nabiera sensu. Te dziwne pomieszczenia pełne monitorów? To metafora dla tego, jak gra "obserwuje" Twoje zachowanie. Te absurdalne korytarze prowadzące donikąd? To reprezentacja linearnych ścieżek, które twórcy gier wyznaczają graczom. Ten dziwny ton Narratora, balansujący między życzliwością a sarkazmem? To odzwierciedlenie skomplikowanej relacji między twórcą a odbiorcą jego dzieła.

The Stanley Parable staje się grą o graniu w gry. O tym, dlaczego słuchamy instrukcji w samouczkach. O tym, dlaczego podążamy za questami zamiast po prostu eksplorować świat. O tym, dlaczego akceptujemy sztuczne ograniczenia nakładane przez mechaniki gry.

To odkrycie nie kończy się na samej grze. Kiedy już zrozumiesz, że The Stanley Parable to rozmowa z Tobą jako graczem, zaczniesz inaczej patrzeć na wszystkie inne gry. Czy quest "idź tu, zabij dziesięć szczurów, wróć" w każdym RPG to naprawdę ciekawa przygoda, czy może po prostu test Twojej gotowości do wykonywania bezmyślnych poleceń? Czy gdy GTA pozwala Ci robić wszystko, ale karze za odstępstwo od misji (kiedy się jej podejmiemy), to naprawdę daje Ci wolność, czy tylko jej iluzję?

Dlaczego to przegapiliśmy? Lekcja dla wszystkich

Przegapiamy ten szczegół, bo przyzwyczailiśmy się do traktowania gier jako okien na inne światy, a nie jako medium komunikacji. Oczekujemy, że gra opowie nam historię o kimś innym, w innym miejscu, w innym czasie. Nie spodziewamy się, że gra będzie próbowała “rozmawiać” z nami bezpośrednio. The Stanley Parable łamie tę konwencję w tak subtelny sposób, że łatwo tego nie zauważyć. Udaje tradycyjną grę narracyjną na tyle długo, żeby uśpić naszą czujność, a potem stopniowo odkrywa swoje prawdziwe intencje.

Odkrycie prawdziwej natury The Stanley Parable to lekcja pokory dla każdego gracza. Przypomina nam, że w świecie interaktywnej rozrywki rzeczy rzadko są tym, czym się wydają na pierwszy rzut oka. Warto zatrzymać się, zastanowić i zapytać: "Co ta gra naprawdę próbuje mi powiedzieć?" Może ten nudny pracownik biura wcale nie jest bohaterem tej historii. Może jesteś nim Ty.

I może właśnie w tym tkwi cała magia gamingu – w tych momentach, gdy odkrywamy, że przegapiliśmy coś ważnego, co zmienia nasze rozumienie medium, które kochamy. Te odkrycia przypominają nam, dlaczego gry to nie tylko rozrywka, ale jedna z najbardziej zaawansowanych form sztuki współczesnego świata.

Bo tylko w grach możesz być jednocześnie odbiorcą dzieła i jego współtwórcą. Tylko w grach artysta może prowadzić z Tobą prawdziwą rozmowę, sprawdzając, jak zareagujesz na jego prowokacje. I tylko w grach przegapienie jednego szczegółu może zmienić praktycnie wszystko.

Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper