
Założę się, że nie zrozumiałeś tego filmu. Chora interpretacja rozwala mózg
Wyruszamy w psychodeliczną podróż, więc łapcie dzieło, które wciąga w labirynt umysłu Jacoba Singera – Drabina Jakubowa (1990, reż. Adrian Lyne). Ale uważajcie! Zawirowania będą znacznie gęstsze niż głowa po LSD.
Jacob budzi się na nowojorskim peronie metra i zamiast codziennej rutyny trafia w paszczę surrealnego horroru. Widziałeś kiedyś, jak twarze drżą i deformują się przez kilka klatek? Gdy Jacob się kiwa, pręży – czasowy efekt „low‑fps” robi robotę . Zwykły poranek zamienia się w początek zbiorowego kataklizmu - a to kosmici, a to demony spod ziemi – i NIGDY nie wiesz, co się zaraz wydarzy.





Wpadka na cztery łapy – jabłko nie spadło daleko od wojskowej psychodelii
Jacob wrócił z Wietnamu. Trauma nie poszła z nim do domu – ona go dopadła. W szpitalach psychiatrycznych, nocnych wizjach, u boku Jezebel – demonów jest co niemiara. A to wina domniemanych eksperymentów wojskowych – koktajl LSD/BZ, rzekomo testowany na żołnierzach.
Tak, rząd sypał żołnierzami jak kostką lodu do drinków – w filmie padło nawet nazwisko chemika Michaela Newmana. Czy to tylko wytwór chorego umysłu, czy jakiś milczący projekt typu MK‑Ultra? Reżyser nie rozstrzyga – zostawia miejsce na twoje wariacje myślowe.

Demony czy anioły – satanizm z twistem duchowym
To najbardziej chora interpretacja – że to nie są demony, ale oczyszczające anioły. Cytat z ciekawskiego „TrueFilm”:
“If you’re frightened of dying and… you’re holding on, you’ll see devils tearing your life away. But if you’ve made your peace, then the devils are really angels, freeing you from the earth”.
Chiropraktyk Louis ujawnia, że cierpienie bohatera nie jest karą, lecz rytuałem odpuszczenia. To jest moment: jeśli grasz wątpiącego, to nie wygrasz – film cię rozpracował. Bularz cierpienia staje się ścieżką ku odkupieniu, a te wszystkie wykręcone twarze – to tylko drogowskazy… ku górze.

Drabina do nieba czy do piekła?
Tytuł to wieloznaczna pułapka. Biblijna drabina, którą w filmie Jacob zbudował odwrotnie – prowadzi w dół, w osobisty podziemny girland. W Biblii – łącznik z niebem. Tutaj? Każdy schodek to kolejny krąg piekieł w jego głowie – walka między pamięcią a ukojeniem. Narracja jest chaotyczna, pełna wizualnych glitchy, ale… czujesz, że ten chaos to dopiero zamysł autora . Bo chore suspensy nie są przypadkowe – one filtrują twój mózg.
Finał... światło, koniec, przystanek
Po trudach – jasne światło, dźwięk Chopina – Jacob prowadzi syna Gabe’a w górę schodów. Znaczy, pogodził się, odpuścił ból i lęk. Jego śmierć w Vietnamie okazuje się wygraną, ale to nie ucieczka, to odrodzenie. Umierając, uwolnił się od koszmarów. A my – cholera jasna – zostajemy z jednym pytaniem - czy on naprawdę umarł?

Chopin, psychoza, body horror
Są momenty, gdy Jacob wręcz ciska się jak na narkotykowym tripie – scena w wannie, szpitale pełne oszalałych pacjentów, twarze zdeformowane – wszystko „in-camera”, bez CGI, inspirowane Francisem Baconem . Słuchasz Marvin Gaye’a („What’s Going On”) na domówce złej Jezebel – i wiesz, że to psychoza, która zlewa się wojną i winą.
- Bo film nie podaje rzeczy „na tacy” – bawi się twoim mózgiem.
- Bo to żaden jump‑scare horror, tylko psychodeliczna medytacja – i albo to czujesz, albo gubisz sens.
- Bo może nie ogarnąłeś myśli Louisa – że demony to… anioły, które pomagają ci umrzeć – i wtedy wymknął ci się istotny punkt.

Podsumowując...
Drabina Jakubowa to nie misz‑masz z demonami, wojną i spiskami – to intensywny rytuał śmierci, jazda bez hamulców przez umysł na skraju świtu. Jeśli myślisz, że to tylko film o wojnie i halucynacjach, to… gratuluję - nie zrozumiałeś. Ta chora interpretacja naprawdę rozwala mózg. Ale to moja interpretacja… Zapraszam na seans, ale tym razem – wejdź na górę.
Przeczytaj również






Komentarze (10)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych