Anthem

Nie wszystko złoto… Te gry miały świetny pomysł, ale wykonanie nie dowiozło

Kajetan Węsierski | Wczoraj, 21:30

Czasem wystarczy jeden świetny pomysł, by rozgrzać oczekiwania graczy do czerwoności. Oryginalna mechanika, nietypowe uniwersum, śmiałe podejście do rozgrywki - wszystko to potrafi przyciągnąć uwagę jak magnes. Ale sama koncepcja to dopiero początek. Bo w tej branży liczy się też coś znacznie trudniejszego: konsekwentne i solidne wykonanie.

W niniejszym tekście przyjrzymy się właśnie tym tytułom, które miały potencjał, by wywrócić stolik - ale ostatecznie potknęły się o własne ambicje. Nie chodzi o gry totalnie złe, tylko o te, które rozbudziły wyobraźnię, by potem boleśnie rozczarować. Każda z nich miała na siebie pomysł - i właśnie dlatego aż tak szkoda, że wyszło inaczej.

Dalsza część tekstu pod wideo

Anthem

Od samego początku zapowiadało się na grę, która miała połączyć widowiskową walkę z lotem w pancerzu niczym Iron Man. BioWare obiecywało żyjący świat, kooperacyjną rozgrywkę i system lootu, który będzie trzymał przy ekranie tygodniami. W praktyce dostaliśmy produkt niedopracowany, z wyraźnym pośpiechem w designie, pustką w endgamie i historią, która szybko schodziła na dalszy plan.

Watch Dogs

Haker jako główny bohater gry akcji? Brzmi jak złoto. Ubisoft promował pierwsze Watch Dogs jako tytuł nowej generacji z mnóstwem interaktywnych elementów. Niestety, premierowa wersja nie wyglądała tak dobrze jak pokazano w zapowiedziach, a sama rozgrywka nie wykorzystała w pełni potencjału hakowania. Zamiast rewolucji, dostaliśmy typową grę Ubisoftu w przebraniu, z kilkoma świeżymi mechanikami i masą zmarnowanego potencjału.

Avowed

Obsidian Entertainment miało ogromną szansę stworzyć nowe fantasy z ambicjami, by konkurować z Elder Scrolls. Zapowiedź wyglądała obiecująco: mroczny świat Eora znany z serii Pillars of Eternity, widok z perspektywy pierwszej osoby, czary rzucane gestami dłoni i obietnica głębokiego RPG. A jednak wiele osób zaczęło dostrzegać, że gra może być zbyt uproszczona, a zamiast rywalizować z gigantami, celuje raczej w bezpieczne kompromisy. I tak też się stało.

The Order: 1886

Sony wypuściło ten tytuł jako jeden z pierwszych pokazów siły PlayStation 4. Gra wyglądała obłędnie, a pomysł na steampunkowy Londyn z wilkołakami w tle był niezwykle klimatyczny. Problem? Fabuła kończyła się po kilku godzinach, gameplay był powtarzalny, a samo doświadczenie przypominało bardziej interaktywny film niż pełnoprawną grę. Potencjał był - ale całość wydawała się raczej demem technologicznym niż początkiem wielkiej serii.

Marvel’s Avengers

Zarządzanie drużyną superbohaterów z uniwersum Marvela w grze live service brzmiało jak murowany hit. Niestety, system rozwoju postaci, grind, powtarzalność misji i brak sensownego endgame’u skutecznie zniechęciły nawet najbardziej wyrozumiałych fanów. Mimo że gameplay niektórymi postaciami potrafił sprawić frajdę, całość wyglądała jak nieudany eksperyment z gatunku “gra jako usługa”.

Spore

Kiedy Will Wright - twórca The Sims - zapowiadał Spore, oczekiwania sięgnęły sufitu. Gra miała pozwolić graczowi przeprowadzić cywilizację od etapu komórki do podboju kosmosu. Brzmi świetnie? Oczywiście. Problem w tym, że każdy z segmentów był spłycony, a żaden nie oferował głębi na dłużej. Efekt? Produkt, który bardziej imponował konceptem niż samą rozgrywką.

Evolve

Asymetryczny multiplayer w klimacie polowania na potwora miał szansę na zrewolucjonizowanie rozgrywek online. Niestety, gra szybko straciła graczy przez kontrowersje związane z DLC, brak różnorodności i słabe wsparcie po premierze. Mimo świetnego pomysłu, nie udało się stworzyć czegoś, co przyciągnęłoby na dłużej.

Dragon Ball: The Breakers

Kolejny przedstawiciel asymetrycznej zabawy - tym razem z licencją Dragon Balla. W końcu uciekanie przed Cell’em czy Friezą brzmi jak niezły przepis na zabawę w kotka i myszkę. Problem w tym, że rozgrywka szybko okazała się nużąca, balans leżał, a oprawa graficzna i system progresji nie dawały satysfakcji. Fani uniwersum liczyli na coś więcej niż tylko skórkę nałożoną na bardzo przeciętny tytuł multiplayerowy.

Źródło: Własne
Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper