Medal of Honor - dlaczego ta seria zgasła?

Medal of Honor - dlaczego ta seria zgasła?

Krzysztof Grabarczyk | 11.05, 11:00

Medialna klęska Medal of Honor stała się symbolem błędnej kalkulacji i nieumiejętnego odczytywania potrzeb graczy. Seria ta debiutowała dzięki interwencji sławnego reżysera, Stevena Spielberga. Pewnego dnia zerknął na syna, Sawyera (obecnie aktora) pogrywającego w kultowe GoldenEye 007 na konsoli Nintendo 64 i pomyślał, że sam stworzy coś podobnego w objęciach II Wojny Światowej. Słynny filmowec pasjonował się dziejami największego konfliktu zbrojnego w historii świata. Pomysł na grę wykiełkował dzięki zdjęciom do "Szeregowca Ryana" (1997). Obawiano się, że ludzie uznają tematykę gry za dość przestarzałą, w końcu gatunek wówczas opierał się na wszystkim co futyrystyczne i laserowe. 

Peter Hirschmann, producent klasycznego Medal of Honor wspominał o obawach zarządu, bo sam w pomysł Spielberga i jego implementację do świata gry nie zwątpił nigdy. Steven Spielberg w 1995 roku założył firmę Dreamworks Interactive celem zwiększania spektrum działań nie tylko w kinematografii, również w popkulturze. Spielberg prawie anulował tę grę, gdy Paul Bucha, jeden z kongresmenów skrytykował DreamWorks za użycie tak wartościowego symbolu (Medalu Honoru) jako przedmiotu rozgrywki. W parze z premierą gry zbiegła się również masakra w jednej z kolumbijskich szkół, w trakcie ktrej zginęło kilkunastu uczniów po tym jak do placówki wtargnęli dwaj uzbrojeni napastnicy. Hirschman zaprezentował jednak demo i gra ostatecznie przypadła politykom do gustu

Dalsza część tekstu pod wideo

Medal of Honor pojawiło się na PlayStation i należy do grona strzelanin FPP, w których gracz operował d-padem. Z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się to niedorzeczne, lecz kiedyś tak właśnie graliśmy. Zanim pojawiło się klasyczne Halo: Combat Evolved i nim twórcy Alien Resurrection próbowali sił z analogowym sterowaniem - Medal of Honor stanowiło kwintesencję gatunku. Nikt nie miał pojęcia, że za kilka pojawi się realna konkurencja, Call of Duty. Dzięki staraniom zespołu z DreamWorks udało się ustanowić nowy/stary trend. Motywy II WŚ pojawiły się już w epokowej grze, Wolfenstein 3D. Medal of Honor nie uznałbym za pioniera, lecz za inicjatora mody na strzelaniny 3D osadzone w realiach II Wojny Światowej. Świetne oceny zebrał bezpośredni sequel, Medal of Honor: Underground, gdzie wcielaliśmy się w rolę partyzantki, Manon i była to jedna z pierwszych gier FPP od dawna, w której graliśmy kobietą (wcześniej pamiętam jedynie Perfect Dark od studia Rare). 

Wojenna narracja 

undefined

Kamieniem milowym w historii całej serii było jednak Medal of Honor: Allied Assault skomponowane dla komputerów osobistych. Wówczas to ujawnił się reżyserski talent Jasona Westa i Vincce'a Zampelli, którzy przewodzili nowo założonej grupe, 2015 Inc. Grę opracowały tylko 22 osoby i została ona medialnie doceniona za filmowość i próbę implementacji realnych starć, choć więcej w produkcji widać inspiracji Szeregowcem Ryanem, od którego przecież cała ta marka się rozpoczęła. West i Zampella opuścili studio i dołączyli do Infinity Ward, gdzie narodziło się Call of Duty. Obaj jednaj przyznali, że inspirowali się Allied Assault, bo ta gra była po prostu tak dobra. Do dzisiaj uznawana za najważniejszą odsłonę w całej historii franczyzy. Medal of Honor: Allied Assault była również pierwszą grą sprzedawaną w pudełkach DVD - jak na konsolach a standard ten zatwierdziła powołana kilka lat wcześniej organizacja IDSA.

Electronic Arts kontynuowało serię, bo w kolejnych latach pojawiły się Medal of Honor: Frontline, Rising Sun, Pacific Assault, czy Vanguard. Zaistniał problem z utrzymaniem odpowiedniej jakości i przede wszystkim pomysłami na dobre kampanie fabularne, które pozostawały filarem cyklu. Słabszą narrację dostrzegliśmy już w MOH: Rising Sun. Kolejnym problemem serii była niska dosadność, choć to była decyzja Spielberga, gdyż z oryginalnej gry usunięto takie motywy jak tańczący naziści przy poległych żołnierzach sił alianckich. Na tym polu lepsza okazała się seria Activision. EA jednak nie odpuszczało, choć w studiu położonym w Los Angeles, gdzie wyprodukowano większość gier spod znaku Medal of Honor coraz głośniej dyskutowano o potrzebie zmiany frontu. Po 2007 roku świat graczy oszalał na punkcie Call of Duty 4: Modern Warfare, a dwa lata później wydano przecież sequel, który przyniósł wydawcy rekordowe zyski. EA wezwało na ratunek ekipę ze studia Danger Close. 

Nowoczesna, choć krótka wojna

undefined

"Gracze chcą przede wszystkim autentyczności" - Krisstofer Berqvist, weteran ze szwedziego studia DICE. Przybył do Danger Close, aby zachować balans nad nowo powstającą grą, Medal of Honor. Różnica tkwiła w obranym settingu. Koniec z II Wojną Światową, bo temat przejadł się graczom na kilka lat. Danger Close ściśle współpracowało z DICE. Pierwsza ekipa tworzyła kampanię dla jednego gracza, natomiast Szwedzi wykorzystali silnik Frostbite do opracowania trybu sieciowego. Zapowiedzi produkcji podsycały atmosferę i wierzono, że reboot serii ma szansę zagrozić hegemonii Call of Duty. W odróżnieniu od cyklu Infinity Ward stawiającego na czystą, nieskrępowanę frajdę ze strzelania, Medal of Honor miał cechować realizm. Twórcy przeprowadzili dziesiątki rozmów z członkami amerykańskich jednostek specjalnych. Akcję fabuły osadzono więc na Bliskim Wschodzie, a gracze mieli brać udział w niejawnych działaniach grupy Tier 1. Medal of Honor było jak dwie gry w jednym opakowaniu -  za kampanię i multiplayer odpowiadały dwie inne ekipy, i gra hulała de facto na dwóch silnikach graficznych. 

Gra odniosła sukces, choć nie o konkurencyjnej skali. Inwestorzy poczuli lekki zawód, lecz szefostwo EA użyło ciekawej argumentacji. Medal of Honor zostało napisane od nowa, a rebrand nie jest biegiem na podium lecz maratonem, a ten przecież trwa dłużej. Niestety, debiut wydanej w dwa lata później Medal of Honor: Warfighter przypieczętował nieuniknione. Gra okazała się słabą powtórką z rozrywki, bez znaczących zmian w rozgrywce, z mizernie napisanymi postaciami i w zasadzie opowieści z cyklu "Wszyscy za jednego" - bo chodziło o odbicie garstki żołnierzy z rąk przeważających sił wroga. Recenzenci mieli również nieodparte wrażenie, że produkcja używa wszystkich znanych motywów z konkurencji (misje stealth, zadania snajperskie, desant i epickie starcia w stylu Rambo). Do tego grę nafaszerowano błędami. Nie twierdzę, że była całkowitą porażką, lecz nie udało się jej potwórzyć sukces gry z 2010 roku. Wkrótce pojawił się Peter Moore oświadczając, że Medal of Honor nie będzie rozwijane z uwagi na drastyczny spadek zainteresowania. Jedynie studio Respawn wydało przed pięcioma laty Medal of Honor: Above and Beyond na Oculusa, co jednak samo w sobie oznaczało mniejszą grupę odbiorców. Podstawowym błędem przy tworzeniu serii było zamknięcie studia 2015 Inc. i odejście Vince'a oraz Zampelli. Mieli oni pomysł na tę markę. Później jedynie klepano starte klisze, które nie potrafiły już zaskoczyć graczy. 

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper