Dragon Ball

Smocze Kule w świecie gier wideo - wyłowimy te najlepsze

Krzysztof Grabarczyk | 17.03, 11:00

Odejście Akiry Toriyamy zasmuciło nas wszystkich. Artysta pozostawił jednak legendarne dziedzictwo. Dzisiaj z jeszcze większym sentymentem powracamy do lat szkolnych. Powroty z zajęć lekcyjnych i wyczekiwanie do 16.30, aby ujrzeć kolejny epizod Dragon Ball na rodzimej stacji, RTL7. Już w 1986 roku pojawiła się pierwsza gra wideo oparta na bogatym uniwersum Smoczych Kul. Dzisiaj mamy ich całe mnóstwo. Jedne lepsze, inne gorsze. Postanowiliśmy wyłowić dla Was najbardziej interesujące produkcje bazujące na popularnej licencji. Spektrum gier Dragon Ball nieustannie się poszerza, więc i wybór nie należał do łatwych.

Dragon Ball: Dragon Daihikyo wydano w 1986 roku. Minęło wiele lat, zanim pikselowe Smocze Kule zaczęły ukazywać się poza granicami Japonii. Rosnąca popularność mangi Toriyamy spowodowała, że zachodni gracze otrzymali możliwość rozgrywki ulubionymi bohaterami. Nie starczyłoby nam dnia, aby wymienić każdą grę opartą na twórczości Akiry Toriyamy. Różnorodność platform oraz podserii naprawdę imponuje. Oczywiście ilość niekoniecznie przekłada się na jakość. Z tym bywa różnie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Przez lata zmieniali się wydawcy. Obecnie prawa do produkcji gier posiada Bandai Namco. Nic nie wskazuje, aby miało się to zmienić w najbliższej przyszłości. Siądźmy teraz wygodnie i rozpocznijmy kolejną, niedzielną wyliczankę. Sięgniemy po tytuły z różnych epok, w które nadal chętnie grywamy. W końcu kto nie lubi Son Goku i reszty Sayanów? Kolejność listy jest tradycyjnie przypadkowa.

Dragon Ball Z: Burst Limits (2008)

Gra z 16-letnim rodowodem, choć wciąż porusza się świetnie. Wydaje się prosta do opanowania, lecz pozory mylą. Twórcy zaimplementowali liczne smaczki, a zamysł odtworzenia kluczowych pojedynków z Dragon Ball Z (prytwanie mojej ulubionej). Grę wyprodukowało Atar i niebywałe jak solidny produkt udało się dostarczyć fanom. Produkcja nadal świetnie się broni, choć jej cena na aukcjach mocno poszybowała ku górze. Cóź, jakoś mnie to nie dziwi.

Dragon Ball Z: Kakarot (2020)

Nieco świeższa propozycja. Kakarot łączy elementy gry RPG z bijatyką. W efekcie otrzymaliśmy jedną z najciekawszych gier o Smoczych Kulach. Twórcy złączyli cechy systemu walki z Xenoverse, oraz swobodną ekplorację świata przedstawionego. Akcja toczy się wzdłuż znanych z serialu wydarzeń, a ponadto dokłada własne, świetnie napisane zadania poboczne. W efekcie otrzymaliśmy jedną z najlepszych gier w historii Dragon Ball.

Dragon Ball: Raging Blast (2009)

Znów cofamy się wstecz. Tym razem otrzymaliśmy ciekawą grę akcji, pełną rozmaitych efektów oraz okraszoną przepięknym cellshadingiem. Raging Blast opierało się na systemowych fundamentach cyklu Tekaichi. Gra pod żadnym względem nie zrewolucjonizowała gier opartych na uniwersum. Oferuje natomiast bardzo solidne doświadczenie. Dla fanów jest natomiast pozycją obowiązkową z innego względu. Tylko tutaj możemy rozegrać starcie marzeń: Vegeta kontra Broly w wersjach Super Sayan 3!

Dragon Ball: Xenoverse 2 (2016)

Kamień milowy w całej historii. Produkcja godnie rozszerza założenia oryginału (Xenoverse). Dostajemy świetną rozgrywkę wzbogaconą o elementy RPG. Liczba graczy nie zmalała po niemal ośmiu latach od premiery. Wszystko dzięki bogatej kustomizacji postaci, zadaniach fabularnych nierzadko opierających się na alternatywnej wersji oryginalnego scenariusza. Xenoverse 2 testuje również wytrwałość. Zwycięstwo w każdej batalii i uzyskanie rangi Z to nie lada wyzwanie. Autorzy gry regularnie dostarczają nowy content i wszystko wskazuje na to, że Dragon Ball: Xenoverse 2 jeszcze długo z nami pozostanie.

Dragon Ball FighterZ (2018)

Studio Arc Systems, autorzy cenionej serii bijatyk, Guilty Gear, demonstrują jak powinno się robić wszelakie bralwery oparte na znanej licencji. Zwłaszcza tak znanej jak Smocze Kule. Gra prezentuje się spektakularnie w każdej klatce animacji. Studio łączy klasyczny wajb dwuwymiarowych bijatyk z materiałem źródłowym, co owocuje jedną z najlepszych gier opartych na serii Toriyamy. FighterZ nadaje się do samotnego trenowania postaci w spokoju oraz starć pełnych świetnych efektów oraz adrenaliny. Absolutne mistrzostwo.

Dragon Ball Z: Budokai 3 (2004)

Przez wielu uznawana za najlepszą grę o Smoczych Kulach w dziejach. Budokai 3 oferuje mnóstwo postaci oraz świetny tryb Story do samodzielnego ukończenia. Ponadto, losowy mechanizm papier-nożyce do tej pory się nie zestarzał a gra w żaden sposób nie sprawia wrażenie archaicznej. W tym roku produkcja obchodzi swoje 20-lecie. Mogliśmy nie tylko odtworzyć kultowe pojedynki, lecz ustanowić własne. No i gdzie indziej możecie transformować się w SSJ4?

Dragon Ball Z: Hyper Dimension (1996)

Perełka z ostatnich dni 16-bitowej ery. Wydana jeszcze na SNES ustanowiła koncepcyjny standard. Gra posiadała tylko dziesiątkę grywalnych postaci. Diabeł utkwił w szczegółach. Każda z nich była złożona i trudna do opanowania. Wypracowane w Hyper Dimension standardy stały się paliwem dla kolejnych gier z serii w przyszłości. Pikselowa oprawa nadal może się podobać, a sama gra jest naprawdę trudna i wciąż piekielnie grywalna. Takie retro cenimy najbardziej.

Dragon Ball Z: The Legend (1996)

Czas jeszcze na chwilkę nostalgii. Powrócimy do czasów popularyzacji sprite'ów w grach. Z tej niegdyś skutecznej techniki skorzystali deweloperzy ze studia Tose Software. W grze mamy dostępnych 30 zawodników z serii Z. Gra wprowadza taktyczny element w rozgrywce. Bierzemy udział w stariach drużynowych. Postacie choć są dwuwymiarowym wycinkiem, poruszają się w trójwymiarowym świecie. Ze wszystkich dostępnych wersji, najlepiej sprawdza się ta wydana na PlayStation. Wyznawcy Segi Saturn mogą potraktować port gry bardziej w ramach ciekawostki.

Źródło: ppe
Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper