Tokyo Vice

Tokio Vice - wszystko co wiemy o drugim sezonie serialu HBO MAX

Dawid Ilnicki | 27.01, 13:00

Jednym z najciekawszych seriali 2022 roku był bez wątpienia pierwszy sezon “Tokyo Vice”. Produkcji łączącej niezwykle popularny gatunek neo-noir’owego kryminału z interesującą historią, zainspirowaną realną postacią Jake’a Adelsteina. Młodego Amerykanina, który przyjechał do Japonii, by tam stać się dziennikarzem jednego z najbardziej poczytnych, lokalnych dzienników, a ostatecznie również rzucić wyzwanie słynnej yakuzie. 

Wielkiego hitu HBO w tym kształcie nie byłoby z pewnością bez dwóch niezwykle ciekawych postaci. Pierwszą jest rzecz jasna Jake Adelstein. Ambitny Amerykanin, który w wieku dziewiętnastu lat przeprowadził się do Japonii. Tam studiował lokalną kulturę i język, stawiając sobie za cel opanowanie ich do takiego stopnia, by być praktycznie nierozróżnialnym od najbardziej znanych dziennikarzy, z którymi w końcu przyszło mu pracować. Swą walkę o status, w tym niezwykle zhierarchizowanym społeczeństwie, przejawiającym naturalną niechęć do obcokrajowców, ze szczególnym wyróżnieniem obywateli USA, opisał w “Tokyo Vice: An American Reporter on the Police Beat in Japan”. Książce napisanej w formie pamiętnika, w wielu miejscach niezwykle ciekawej, w innej irytującej, zwłaszcza kiedy autor rezygnuje z opisów na rzecz swoistego braggadocio.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pospolite przechwałki, jakimi od czasu do czasu częstuje czytelnika Adelstein, potrafią być oczywiście nieznośne, ale z drugiej strony również nie mogą dziwić. W końcu mówimy tu o człowieku wywodzącym się z kultury anglosaskiej, który zdołał przeniknąć do świata zupełnie sobie obcego. Zjednał wielu ludzi, którzy w pewnym momencie wręcz zaczęli go traktować jako “swojego”, ale też stał się niewygodny dla innych. Sam bowiem napisał w 2013 roku, że choć jego książka została przetłumaczona na język japoński, wciąż nie znalazła się firma, która zdecydowałaby się ją wydać. Jego zdaniem dlatego, że wielu wpływowym osobom mogłoby się bardzo nie spodobać to, co się w niej ostatecznie znalazło.

Jako osoba zgrabnie poruszająca się pomiędzy światem realnym a tym mocno wyolbrzymionym, Adelstein był wręcz idealnym bohaterem nowego kryminalnego serialu. Mocno korzystającego ze sporego zainteresowania wciąż nieprzeniknionym światem japońskiej mafii, yakuzy. To właśnie z jego przedstawicielami zetknął się sam dziennikarz, podczas swej długiej pracy w japońskim dzienniku “Yomiuri Shimbun”, stając się świadkiem różnego rodzaju działań, tej osławionej organizacji przestępczej, wpływających na codzienne życie zwykłych mieszkańców japońskiej stolicy. Ponad dekadę po premierze wspomnianej książki jej adaptacją zainteresował się nowojorski dramaturg J.T. Rogers, który z czasem uzyskał wsparcie wielkiego reżysera, idealnie pasującego do tej gatunkowej produkcji.

Z Miami do Tokio

Elgort

Zanim jednak serial zaczął nabierać realnych kształtów przez moment wydawało się, że książka Adelsteina posłuży jako materiał do pełnometrażowej produkcji. Głównego bohatera miał już zagrać Daniel Radcliffe, a obraz zrealizowałby Anthony Mandler. Twórca znany wcześniej wyłącznie z realizacji teledysków, który jako pełnometrażowy reżyser zadebiutował w 2018 roku, za sprawą “Monster”. Ostatecznie jednak z tych planów nic nie wyszło i dopiero w okolicach 2019 roku projekt ten powrócił, ale już nie jako film, a serial. Scenariusz do niego miał tworzyć wspomniany już Rogers, a jednym z producentów został Ansel Elgort. Aktor kojarzony w tym czasie głównie z roli w “Baby Driver”, który ostatecznie wcielił się również w głównego bohatera.

Najważniejszym ruchem kadrowym okazało się jednak zakontraktowanie Michaela Manna, który został nie tylko producentem serii, ale także wyreżyserował jej pierwszy odcinek. Mann, autor takich filmowych klasyków jak “Gorączka” czy “Informator”, jest oczywiście powszechnie znany również ze swojej twórczości telewizyjnej. Już sam tytuł nowej produkcji nawiązuje do jednego z jego największych hitów, czyli “Policjantów z Miami” (“Miami Vice”). Serii, która doczekała się pięciu sezonów i była w swym czasie przełomowa, łącząc klasyczną policyjną dramę z szybkością i barwnością rodem z MTV, czyniąc z Dona Johnsona i Philipa Michaela Thomasa gwiazdy swoich czasów. Innym znaczącym telewizyjnym tytułem, realizowanym przez Manna, było oczywiście “Crime Story”, tradycyjna gangsterska opowieść, w której porucznik Mike Torello próbował dopaść bezwzględnego przestępcę, Raya Lucę.

Twórca niedawno pokazywanego na polskich ekranach “Ferrari” rzeczywiście zrealizował pierwszy odcinek serii, a wśród reżyserów pojawiła się inna, ciekawa - tym razem z naszej perspektywy - postać. To Josef Kubota Wladyka, pracujący głównie przy pojedynczych odcinkach seriali filmowiec, o japońsko-polskich korzeniach, który ma już na swoim koncie kilka pełnometrażowych produkcji, a trzy lata temu gościł na Warsaw Film Festival. Wyreżyserował on łącznie dokładnie połowę z ośmiu odcinków pierwszego sezonu, mającego premierę w kwietniu 2021 roku. Spotkał się on z gorącym przyjęciem widowni, czego dowodem jest błyskawiczna decyzja o przedłużeniu produkcji jeszcze o jeden sezon, który pojawi się już niedługo.

Co wiadomo o drugim sezonie?

Tokyo Vice 2

Pierwszy odcinek drugiej odsłony serialu “Tokyo Vice” ma trafić na HBO MAX już ósmego lutego. Do swych ról powrócą rzecz jasna Ansel Elgort, Ken Watanabe, wcielający się w tokijskiego policjanta i głównego sprzymierzeńca Adelsteina, Hiroto Katagiri; pamiętana wcześniej głównie z “Legiona” Rachel Keller, która tu gra Samanthę, Amerykankę marząca o otworzeniu własnego klubu, a także Rinko Kikuchi (Eimi, redaktor naczelna dziennika, w którym pracuje bohater) i Ayumi Ito. W drugim sezonie mają się pojawić nowi bohaterowie: detektyw, będąca zaprzysięgłym wrogiem yakuzy i preferująca dużo aktywniejsze podejście niż Hiroto, Shoko Nagata (Miki Maya), a także groźny przestępca Naoki Hayama, grany przez pamiętanego głównie z “Milczenia” Martina Scorsese, Yosuke Kubozukę. 

Pierwszy sezon serialu zakończył się kilkoma dramatycznymi cliffhangerami, o czym wspominał w wywiadach sam twórca J.T. Rogers. Chwaląc odwagę włodarzy MAX, ale przy okazji również wyrażając wdzięczność, że w odróżnieniu od wielu innych serii ta jednak może być kontynuowana. “Scenariusz do drugiego sezonu pisałem w momencie, gdy kręcone były odcinki do pierwszego, dlatego będziemy mieli w nim do czynienia z bezpośrednią kontynuacją tej samej historii. Wszystkie wątki niezakończone w pierwszej odsłonie serialu znajdą swój finał w drugiej, jeśli nawet nie od razu to po pewnym czasie.” - dodał scenarzysta. Fani "Tokyo Vice" mogą się zatem nastawiać na więcej dokładnie tego samego co już widzieli, a formuła produkcji - tylko luźno opartej na wspominanym literackim dziele Adelsteina - pozwala na dużą dowolność w kreowaniu fabuły kolejnych odcinków. 

W trakcie realizowania materiału do drugiego sezonu twórcy nie musieli się już przejmować surowymi obostrzeniami covidowymi, jakie panowały na planie pierwszej odsłony. Dodatkowo spora popularność serii w Japonii miała pozwolić ekipie na wejście w inne, wcześniej niespenetrowane miejsca. „Miasto dosłownie otworzyło się przed nami, jeśli chodzi o realizację zdjęć. Dzięki dobrym relacjom z policją udało nam się osiągnąć znacznie większe postępy niż poprzednio. Członkowie naszej ekipy, zajmujący się wyborem lokalizacji, byli w stanie uzyskać pozwolenie na zamknięcie ulic tam, gdzie wcześniej nikt nie był w stanie tego zrobić. W tym sezonie na ulicach Tokio postawiliśmy o wiele więcej dużych scenografii, co było dla nas naprawdę ekscytujące” - powiedział w jednym z wywiadów reżyser Alan Poul i wypada tylko czekać na efekty, które poznamy już niedługo. 

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper