Prince Persia

Graliśmy w Prince of Persia: The Lost Crown. To wcale nie jest złe! Wręcz przeciwnie, wciąga i nie puszcza

Maciej Zabłocki | 13.12.2023, 18:00

Dzięki uprzejmości Ubisoftu mogłem sprawdzić w akcji Prince of Persia: The Lost Crown i muszę przyznać, że gra jest dużo lepsza niż początkowo myślałem. Twórcy poprzednich, udanych Raymanów w 2D nie zawiedli i tym razem również dostarczą pozycję, która urzeknie wszystkich fanów gatunku. Mnóstwo tu ciekawych rozwiązań, wymagających starć z przeciwnikami i epickich akcji, a to wszystko podlane sosem Księcia Persji. Tym razem jednak nieco bardziej współczesnego, niż wcześniej. 

Omawiane dzisiaj "The Lost Crown" to pierwsza, "duża" odsłona serii od 2010 roku, gdy zadebiutowała część "Zapomniane Piaski". To bardzo ważny powrót dla wszystkich fanów księcia, bo jasno sugeruje, że Ubisoft być może wreszcie przypomniał sobie o tej znakomitej marce. Co prawda, "The Lost Crown" nie jest z pewnością tym, czego oczekiwali milośnicy Księcia Persji, bo chyba każdy liczył na pełnoprawną część w 3D. Omawiana dziś odsłona to nieco mniejszy projekt, ale równie intrygujący i pod wieloma względami można się tutaj poczuć, jak w domu. Pozycja zadebiutuje 18 stycznia 2024 roku na wszystkich dostępnych platformach - od PC, przez Nintendo Switch, przez PS4, XOne, kończąc na PS5 oraz XSX/S. W roli głównej występuje czarnoskóry bohater imieniem "Sargon", będący kompletnie nową postacią w całej serii. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Młody Sargon jest ambitnym członkiem legendarnego klanu wojowników zwanego "The Immortals" z którym będziemy mieć styczność od samego początku. Głównym celem naszego przyjaciela jest daleka wyprawa do miasta na szczycie góry "Qaf", by ocalić porwanego księcia Ghassana. O rozwoju wydarzeń przekonujemy się bardzo szybko, a pierwsze 30 minut pozwala nam przejść przez szybki samouczek omawiający najważniejsze kwestie i mechaniki rozgrywki. Od początku widać, że za prace odpowiedzialny jest Ubisoft Montpellier, czyli autorzy Rayman: Legends i Origins. Rzucają się w oczy zbliżone animacje, pewne smaczki graficzne czy sposób budowania narracji. Miłośnicy tych przygodówek poczują się tu jak w domu, a osobiście uważam to za wielki atut. Raymany były znakomite, więc od pierwszych minut wiedziałem, że w "The Lost Crown" będzie się grało co najmniej bardzo dobrze. 

Prince of Persia: The Lost Crown powstaje od 3,5 roku, a to bardzo długo, jak na platformówkę 2,5D

Pierwszą wiadomością, która mocno mnie zaskoczyła, był czas produkcji poświęcony na stworzenie tego tytułu. W końcu 3,5 roku to wystarczająco dużo, by wrzucić na rynek zaawansowaną produkcję w 3D. Pomyślałem sobie - "jak długie będzie to The Lost Crown?". Twórcy szybko odpowiedzieli na to pytanie sugerując, że ukończenie przygody może zająć nawet do 25h. Obawiam się, czy to trochę nie za długo i czy formuła to przetrwa, szczególnie na dalszych etapach. Nasz młody książe już od samego początku wykonuje szereg imponujących sztuczek, ale trzymam kciuki, by deweloperzy zdołali utrzymać uwagę graczy przez tak długi czas, stale zaskakując nas czymś nowym. 

W "The Lost Crown" zapoznamy się z mitologią perską, a reżyser gry - Mounir Radi - dodał, że całemu zespołowi zależało, by gracze mogli ją lepiej poznać i zrozumieć. Gra nie jest ani prequelem, ani sequelem. Nie odwołuje się w żaden sposób do innych części serii. To osobna pozycja, niezależna i zupełnie niezwiązana z pozostałymi, co może rozczarować zagorzałych fanów. Co prawda do gry trafiły niektóre z mocy napotkanych w poprzednich odsłonach, to jednak są one wykorzystywane zwykle przez przeciwników głównego bohatera. Młodzieniec jest bardzo żywy, energiczny i ambitny. Nacechowany wielką odwagą i poczuciem wzięcia odpowiedzialności za sprawę, ale często także lekkomyślnością. Wśród wojowników swojego klanu nie wypada może zbyt imponująco pod względem postury, ale przynajmniej zachwyca zwinnością. Z czasem zyskuje też moce, których nie powstydziłby się sam Albus Dumbledore.

Prince of Persia The Lost Crown_1

Rozgrywka wygląda dość podobnie do Raymanów. Biegniemy w prawo lub w lewo, skaczemy po platformach, a nawet możemy okazjonalnie gdzieś polecieć. Po drodze musimy uważać na wyskakujące kolce, zastawione pułapki czy chowające się mosty. Do naszej dyspozycji oddano umiejętność odbijania się od ścian i gzymsów, opadania na poniższe platformy czy wykonywania imponujących salt, celem przeskoczenia na nieco dalej położony obiekt. Książe Persji potrafi jednym zwinnym ruchem zadać obrażenia nadchodzącym przeciwnikom, ale walka z nimi wymaga wielkiego zaangażowania. Na początkowych etapach nasz bohater nie należy do wyjątkowo silnych (oczywiście, z czasem rozwija swoje atuty i możliwości). Powalić go może byle łajdak, szczególnie, że zwykle chodzą oni w grupach po kilka jednostek. Kluczowe jest zatem przeskakiwanie nad nimi lub ślizganie się między nogami. Wykonujemy bloki i uniki (ale przycisk należy nacisnąć w odpowiednim momencie, nie wolno go trzymać, bo nie zadziała), odskoki i akrobacje. Czasem nie trzeba wcale walczyć, by popchnąć akcję naprzód. Są momenty, gdy swobodnie biegłem przed siebie, przeskakując nad przeciwnikami. Twórcy umieścili też po drodze wiele różnych zagadek. Czasem musimy przełączyć jakąś wajchę, innym razem doskoczyć na miejsce w odpowiednim momencie, albo sprawnie wykorzystać płynącą rzeczkę czy zapadnie. Wrogów możemy ciachać nie tylko stojąc obok nich, ale także od spodu, co pozwoli na szybkie pozbycie się przeszkody. Po prostu zrzucimy gościa z jakiejś kładki. 

Lokacje mają pewne miejsca, do których w pierwszej chwili nie zdołamy się dostać. Można je samodzielnie oznaczyć za sprawą zdjęcia, by potem do nich wrócić, gdy zdobędziemy już właściwą moc. Takich powrotów do odwiedzonych wcześniej miejscówek będzie pewnie całkiem sporo (tym bardziej, że mamy dość szczegółową mapę świata). Nie brakuje, co jasne, rozbudowanych walk z bossami, z których każdy jest bardzo wymagający. Mają określone umiejętności, które możemy albo zablokować (oznaczone na żółto), albo musimy unikać (na czerwono). Życie kończy nam się bardzo szybko, a zwykle w pogotowiu jest ograniczony zasób mikstur zdrowia. Z czasem książe nauczy się kompletnie nowych sztuczek, takich jak obsluga łuku i różnorodnych strzał, wielokrotny wyskok, szybkie przemierzanie kilku metrów naprzód czy natychmiastowy odskok. A to dopiero drobny fragment jego możliwości. Na pochwalę zasługuje też zróżnicowanie wrogów. Od prostych kościotrupów, przez takie odziane w zbroje, aż po latające, przerośnięte osy, potwory z piekła rodem czy potężnych, konnych jeźdźców. Są nawet ukryte lokacje za cienką warstwą muru, gdzie trafimy choćby na wygłodniałego tygrysa. Walka z nim dostarcza adrenaliny. Czasem do walki włączą się również nasi towarzysze z klanu "The Immortals", co znacznie przyspieszy przejście do kolejnego etapu, szczególnie gdy po drodze wszystko się wali. Oj znajdzie się tu sporo epickich momentów.

Jak się w to gra? Ogólnie zaskakująco przyjemnie. Grafika jest komiksowa, ale bardzo ładna, wykonana w trzech wymiarach (dlatego to platformówka 2,5D). Dobrze animowana i przyjemna w odbiorze, co zresztą możecie zobaczyć na powyższym trailerze. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie imponujące, często monumentalne tła. Niekiedy są dodatkowo animowane, mocno zróżnicowane i budują klimat odwiedzanych miejscówek. Wiele kolejnych wydarzeń zapowiadają świetnie zrealizowane, dynamiczne scenki przerywnikowe. Prince of Persia: The Lost Crown będzie, jak dla mnie, kolejną bardzo udaną produkcją w portfolio Ubisoft Montpellier. Może i postać głównego bohatera nie jest szczególnie charyzmatyczna (trochę gada, ale nie za dużo), to sama rozgrywka nie pozwala na nudę. Miłośnicy wyzwań z pewnością będą mieli czego tu szukać. Trzymam kciuki, by wraz z rozwojem gry w znaczny sposób zmieniły się także lokacje i możliwości. Jeśli przez 25h otrzymamy wystarczająco różnorodne środowisko, będzie to jedna z najciekawszych gier w swoim gatunku. Do zobaczenia 18 stycznia! 

Źródło: Opracowanie własne
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper