Nintendo Switch 2

Czy naprawdę potrzebujemy już Nintendo Switch 2? Tak!

Kajetan Węsierski | 22.11.2023, 21:30

Kawa na ławę - jestem ogromnym fanem Nintendo Switch. Uważam, że w dniu premiery był to sprzęt niemal idealny. Jakby bowiem nie spojrzeć, odpowiadał na zapotrzebowanie rynku i idealnie wypełnił dziurę po takich sprzętach jak PlayStation Portable, PlayStation Vita, czy nawet poprzedzającym “Pstryka” Nintendo 3DS. Faktem jest, że rynek handheldów nie miał się najlepiej. 

A japońscy giganci branży rozrywkowej poszli przecież nawet krok naprzód! Przygotowali dla nas urządzenie, które nie tylko świetnie sprawdza się w wersji przenośnej, ale także w bardzo wygodny sposób (poprzez stację dokującą), może zostać przeniesione na większy ekran i traktowane jako pełnoprawna konsola (choć oczywiście z odpowiednio ograniczonymi bebechami). 

Dalsza część tekstu pod wideo

Trudno było narzekać i - choć może zabrzmi to kontrowersyjnie - trudno jest mi narzekać nawet dziś. Wciąż bawię się tam dobrze w wielu pozycjach, a niektóre z zapowiedzianych dalej robią na mnie spore wrażenie i sprawiają, że nie mogę się ich doczekać. Ale nie mogę pozbyć się wrażenie, że już czas na większą ewolucję. A kto wie… Może nawet rewolucję? Najwyższa pora na Nintendo Switch 2. 

Switch w 2023 

W momencie pisania tych słów, a więc w listopadzie 2023 roku, “Pstryk” jest już na rynku od ponad 6 lat. Cóż, właściwie minęło już ponad 6.5 roku! I nie jest żadną tajemnicą, że jest to odpowiedni czas, by w końcu wykonać krok naprzód. Nie jest jednak również tak, że Nintendo przez ten cały czas siedziało cicho i rzucało nam zwyczajnie kolejne odsłony Mario i przygód Linka. 

Joy-Con

W międzyczasie dostaliśmy dwie nowe iteracje sprzętu, choć daleko było im do przełomów. W 2019 roku, a więc przed czterema laty, dostaliśmy Nintendo Switch Lite. Tańszą wersję konsoli, która oferowała po prostu mniej, niż pełnoprawna wersja. Nie było mowy o trybie gry w doku, odłączanych joy-conach i korzystaniu z kontrolerów ruchowych. Co więcej, mniejszy był także sam wyświetlacz. Niemniej, odbiorcy się znaleźli. 

Minęły kolejne dwa lata i Nintendo ponownie dało o sobie znać - tym razem za sprawą Nintendo Switch OLED, który wzbudził nieco więcej emocji wśród fanów, niż wspomniany Lite. Tym razem dostaliśmy kilka przyjemnych usprawnień, na czele których była przesiadka z 6,2-calowego ekranu LED na 7-calowy OLED. I trzeba przyznać, że przeskok okazał się bardzo korzystny. 

Ba - pokuszę się o stwierdzenie, że w pewnym sensie wydłużył żywot tej generacji konsoli od Nintendo. Gry rzeczywiście wyglądają lepiej w trybie przenośnym, na konsoli bawi się znacznie przyjemniej, a sam sprzęt sprawia wrażenie czegoś odpowiadającego dzisiejszym czasom. Niestety czasem zmiana papierka, gdy cukierek jest ten sam, może okazać się niewystarczająca. 

Nintendo Switch OLED - Super. Smash Bros

Nowa generacja 

I w pewnym sensie z taką sytuacją mamy do czynienia w tym momencie. Albo, będąc bliżej prawdy, wszystko zaczęło się od premiery nowej generacji konsol Sony i Microsoftu. Nintendo Switch przestał robić tak dobre wrażenie, a ta perspektywa tylko pogłebia się z każdym kolejnym rokiem. Bo, jakby nie spojrzeć, trudno przerzucić się graficznie z Horizon: Forbidden West na najnowszą Zeldą (z całym dla niej szacunkiem i uwielbieniem do rozgrywki).

Mało tego - zewnętrzni wydawcy zaczynają stawiać na swoje własne konsole przenośne! ASUS Rog Ally cieszy się ogromną popularnością, a Steam Deck znika w mgnieniu oka, gdy tylko wpada do sprzedaży (a teraz dostaliśmy przecież dodatkowo wersję z wyświetlaczem OLED). Co ważne, oba te sprzęty nie mierzą się z takimi ograniczeniami, jak Switch. Zakres gier do odpalenia jest znacznie szerszy. 

Nawet więc pomimo tego, iż wspomniałem we wstępie, że uwielbiam ten sprzęt i nadal spędzamy w domu przy nim długie godziny w skali tygodnia, nie potrafię przymykać oczu na pozostawanie w tyle. Sytuacja zmieniła się dość mocno. Z perspektywy, że jest to konsola z wieloma zaletami, a także świetnymi grami na wyłączność, zmieniła się na… Wyłącznie sprzęt ze świetnymi grami na wyłączność. Reszta zalet jakby wyparowała na tle nowości.

Switch 2

Tak, to fakt - gry od Nintendo prawdopodobnie jeszcze przez lata broniłyby się znakomitymi mechanikami, bezprecedensową kreatywnością twórców i niesamowitymi wizjami artystycznymi, ale by podbić serca rekordowo dużych grup ludzi, jest to niewystarczająco. A jestem przekonany, że gdyby podrasować podzespoły, nawet pozycje z katalogu Nintendo mogłyby wyłącznie na tym zyskać. 

Podsumowując… 

W przyszłym roku minie oczywiście siedem lat od debiutu Nintendo Switch, a to oznacza, że w gruncie rzeczy zaliczymy pełny cykl życia konsoli. Od jakiegoś czasu czytamy, że gdzieś tam nowa, pełnoprawna iteracja powstaje, ale na ten moment wciąż nie ma mowy o żadnych oficjalnych wiadomościach z Japonii. Pozostaje więc czekać i liczyć, że ponownie nas zaskoczą. 

Dobrą informacją jest, że tu nawet nie trzeba za wiele kombinować. Złą, że niestety tempo rozwoju handheldów sprawiło, że Switch przestaje być tak wyjątkowy. Więc może będzie trzeba zrobić coś “ekstra”? Przekonamy się prawdopodobnie w przeciągu kilkunastu kolejnych miesięcy. Jedno jest pewne - pomimo fenomenu samych gier first-party, potrzeba czegoś więcej. Czegoś nowego. Czegoś jak Nintendo Switch 2.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper