Glassbreakers Champions of Moss

gamescom 2023: Graliśmy w Glassbreakers: Champions of Moss, planszową strategię na VR od Polyarc

Piotrek Kamiński | 07.09.2023, 22:30

Technologia VR potrzebuje więcej takich studiów jak Polyarc. Nie wyrobników, którzy potrafią klepnąć rail shooter i niewiele więcej, bo to najbardziej oczywiste rozwiązanie, ale kogoś kto przyjdzie i zastanowi się jak może zaproponować coś świeżego, lub chociaż odświeżyć znany już koncept. Na przykład wziąć koncepcję opartej na heksagonach gry planszowej i dodać do niej mechaniki kojarzone z MOBAmi.

Zabawę w "Glassbreakers" zaczynamy za pięknie rzeźbionym, dębowym stołem, na którym znajdziemy "figury" służące do gry, buteleczki z barwnikami, dzięki którym możemy nadać naszym czempionom - i własnemu awatarowi - bardziej unikalny wygląd, no i oczywiście dostosować parametry rozgrywki. Podobnie jak w oryginalnym "Moss", bohaterami zabawy są myszy i podobne gryzonie. Wybieramy więc z dostępnych figurek te, które najbardziej nas interesują (różnią się wytrzymałością, rodzajem ataku, siłą - klasyka) i przechodzimy do zabawy właściwej.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wybierz swojego czempiona

Znajdujemy się w ładnie zaprojektowanym pomieszczeniu, którego kształt i wystrój będzie zmieniał się wraz ze zmianą sezonów rozgrywki. Tuż przed nami stoi stół do gry - nieregularny kształt, dwie bazy na krańcach (każdej strzegą dwie wieżyczki), dające buffy kryształki po bokach, dziura, którą należy obejść po środku i losowo generowane "wzmacniacze", rozlokowane na różnych polach całej planszy. Aby aktywować te ostatnie, musimy zaprowadzić do nich jednego z naszych czempionów i poczekać aż naładuje się odpowiedni pasek. Otrzymany w ten sposób przedmiot (na przykład zwiększający całkowitą ilość HP) możemy przydzielić dowolnemu myszonowi.

Zabawa polega na wskazywaniu czempionów i kierowania ich na odpowiednie pola. Naszym zadaniem jest zniszczenie bazy przeciwnika - którego, co ciekawe, również zawsze widzimy, jest częścią świata gry, dzięki czemu zawsze widzimy co kombinuje i możemy starać się odpowiednio wyprzedzić jego ruchy. Oczywiście w dziele zniszczenia przeszkadzać nam będą walczące dla przeciwnej drużyny myszy i wieżyczki obronne, walące do nas czarami zupełnie automatycznie, zawsze kiedy znajdziemy się w ich zasięgu. Mogą jednak atakować tylko jedną z naszych myszek naraz i zawsze będzie to ta, która pierwsza weszła w ich zasięg, co również można wykorzystać jako element strategii, puszczając przodem czempiona z największym zapasem punktów życia. Pokonani wrogowie nie znikają oczywiście na stałe - odrodzą się po kilkunastu sekundach w wyznaczonym przez nas miejscu na naszej połowie stołu. To kolejny element designu, który możemy przekuć w strategię - jeśli wybierzemy na miejsce odrodzenia heks, na którym stoi obecnie jeden z czempionów przeciwnika (na przykład atakujący naszą bazę), odradzając się zmusimy go do przesunięcia się, a jeśli nie zauważy tego przeciwnik, jego postać będzie stała bezczynnie i czekała aż ją zamordujemy.

Moss

Zabawa jest naprawdę sympatyczna, żwawa i wyczerpująca. Nie mam pojęcia gdzie uciekło tych 30 minut, które spędziłem z przedstawicielami studia. Nie poszło mi oczywiście najlepiej, ale sympatyczny pan projektant był na tyle miły, że pozwolił mi wygrać (zakładam). Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to że gdy najpierw chłopaki opowiadali mi jak wygląda zabawa, wyobrażałem sobie, że stół będzie bardziej jak diorama - pełna drzew, gór, traw, ścieżek. Tymczasem stół, na którym toczy się rozgrywka, jest dokładnie tym - stołem. Niby dzięki temu rozgrywka jest bardziej przejrzysta, ale mam nadzieję, że jeszcze nad tym pomyślą i ostatecznie wprowadzą kilka różnych jego wariacji. W każdej chwili możemy złapać za brzegi i przesunąć sobie stół tak, aby uzyskać wygodniejszy dostęp do dalszych pól, więc majtanie pełnym detali światem byłoby zapewne trudniejsze dla procesora - zwłaszcza gdyby był tak piękny i pełen detali jak postacie naszych myszonów - więc jestem w stanie to zrozumieć, ale wciąż liczę na to, że coś jeszcze uda się w tej materii zdziałać. 

Gra w pierwszej kolejności wskoczy na platformę Meta (wiesz, Facebook), a później również na PlayStation 5 i PC. Jeśli lubisz gry figurkowe i posiadasz Quest VR, to warto dodać sobie "Glassbreakers" do listy życzeń. 

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper