Zbrodnie po sąsiedzku (2021)

Zbrodnie po sąsiedzku (2021) - recenzja, opinia po 8 odcinkach 3 sezonu serialu [Disney]. Śmierć w teatrze

Piotrek Kamiński | 04.08.2023, 21:00

Życia Charlesa, Olivera i Mabel ponownie zostaną wywrócone do góry nogami, kiedy jeden z aktorów sztuki przygotowywanej przez Olivera zostanie zamordowany na terenie ich budynku... Więcej niż jeden raz. Kto chciałby skrzywdzić celebrytę i dlaczego?

Niesamowite jak na przestrzeni ostatnich, plus minus, dziesięciu lat ewoluowały seriale. Dawniej gwiazdy chciały grać wyłącznie w filmach, uważając je za produkcje bardziej prestiżowe, z dobrymi scenariuszami, zdjęciami i tak dalej. Seriale to były te proste sitcomy na trzy kamery, kręcone w malutkim studiu, na szybko, z minimalną ilością powtórek, bo taśma droga. W ciągu ostatniej dekady sporo się jednak zmieniło, seriale stały się medium przez które można było opowiadać długie, skomplikowane, oparte na postaciach historie. Budżety i możliwości poszły w górę i dzisiaj nawet giganci branży filmowej mają własne seriale, jak Arnie i jego "FUBAR" czy Sly ze swoim "the Tulsa King". Podobnym przykładem jest też dzisiejszy serial. Jednym z pomysłodawców i przy okazji gwiazdą produkcji jest Steve Martin, który do tej pory w serialach pojawiał się co najwyżej gościnnie i w ogóle prawie przestał już grać. To bardzo dobra wiadomość, bo raz, że seriali typu murder mystery nigdy za wiele i dwa, że szkoda byłoby nie zobaczyć razem na ekranie takiej obsady.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zbrodnie po sąsiedzku (2021) - recenzja, opinia po 8 odcinkach 3 sezonu serialu [Disney]. Niby nowa zagadka, a wygląda znajomo

Paul Rudd is always a win

Oliver Putnam (Martin Short) wystawia nową sztukę! Będzie to oczywiście totalna kaszana, ale praca to praca. Cieszy się również Charles (Steve Martin), jako że wreszcie będzie miał okazję coś zagrać. To jest, jeśli dostanie rolę, ponieważ z Oliverem nigdy nic nie wiadomo, a podobno nawet Mathew Broderick byłby nią zainteresowany. W tym wszystkim nie potrafi się natomiast odnaleźć Mabel (Selena Gomez), która ze światem aktorstwa nie ma wiele wspólnego. Brak morderczych zagadek do rozwiązania to jedno, ale niemalże zupełny brak kontaktu z jedynymi prawdziwymi przyjaciółmi jakich ma, to już inna bestia. Na szczęście nie mija wiele czasu, a sztuka Putnama zamienia się w tragedię nie tylko gatunkowo, ale i całkiem dosłownie. Trio domorosłych detektywów może ponownie wyruszyć na poszukiwanie wskazówek i nagrać nowy podcast!

Najgorsze w takim udostępnianiu PRAWIE całego sezonu jest to, że zwyczajnie nie mam pojęcia, czy tych kilka godzin, które do tej pory poświęciłem na seans, okaże się być godnych uwagi, czy nie. Fabuła nieustannie meandruje, podrzuca nowe, fałszywe tropy, zmienia kierunek. Gdybym miał się do czegoś przyczepić, to – tak samo jak w przypadku poprzednich sezonów – zarzuciłbym serialowi zbyt powolne tempo. Niby mamy aż trójkę głównych bohaterów, a i śledztwo musi być odpowiednio rozległe aby odpowiedź nie była zbyt oczywista od samego początku, ale regularnie oglądając kolejne odcinki, odnosiłem wrażenie, że są one zbyt długie, że chciałbym aby się już kończyły, bo wiedziałem, że na zakończenie dostanę coś faktycznie istotnego dla głównej osi fabularnej. Niby trzydzieści sześć minut (średnio) to wcale nie tak dużo, a mimo to i tak miejscami nie miałem ochoty dalej oglądać. Może ma to związek z faktem, że tak naprawdę niewiele się tutaj zmienia. Bohaterowie ewoluują bardzo powoli, zdecydowanie wolniej niż w takim pierwszym sezonie, więc uwagę widza trzyma przede wszystkim sama zagadka. Do dodatkowych postaci też nie ma się co przyzwyczajać, jako że najpewniej znikną z końcem sezonu.

Zbrodnie po sąsiedzku (2021) - recenzja, opinia po 8 odcinkach 3 sezonu serialu [Disney]. Ciekawe nowości w obsadzie

Typowa dynamika w grupie

Zagadka jest tym razem o tyle ciekawa, że sztuka Olivera wypełniona jest prawdziwymi gwiazdami i to nie tylko fikcyjnymi, ale również tymi pochodzącymi z naszego świata. Tak więc w trzecim sezonie zobaczymy między innymi Meryl Streep w roli Loretty Durkin, wiekowej aktorki po przejściach, która szybko łapie dobry kontakt z reżyserem i Paula Rudda jako wielką (przede wszystkim w temacie własnego ego) gwiazdę, Bena Glenroya. Jego asystent Tobert (znany z „Detroit: Become Human” Jesse Williams) zakoleguje się z kolei z Mabel, a nad całą produkcją teatralną czuwać będzie para producencka matka-syn, w których wcielą się Linda Emond oraz Wesley Taylor i rany boskie, dawno już nie czułem się tak niekomfortowo oglądając relacje rodzinne na ekranie telewizora.

Ten ostatni duet jest świetnym przykładem typu poczucia humoru, z jakim spotkamy się w serialu. Raczej próżno szukać tu głośnych krzyków, robienia dziwnych min, czy pierdzenia – wiesz, stylu Adama Sandlera. Humor „Zbrodni po sąsiedzku” jest znacznie bardziej subtelny, oparty na odniesieniach do wcześniejszych sytuacji, stawiania bohaterów w mocno niekomfortowych pozycjach. Okazjonalnie ktoś po prostu powie coś zabawnego, nierzadko kosztem kogoś innego, lecz ostatecznie serial w przeważającej większości sytuacji należy do tych, które wymagają uwagi widza aby można je było należycie docenić. Wyjątkiem od tej reguły jest postać pani detektyw – obecna od pierwszego sezonu – która zawsze mówi to, co myśli i nie boi się używać przy tym raczej dosadnych słów. Dobrze jest tak sobie zdywersyfikować podejście do humoru aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Niezależnie od tonu, jedno pozostaje bez zmian – gagi są dobre, przemyślane.

Zostały mi do obejrzenia dwa odcinki i choć nie mam pojęcia kto jest mordercą (scenarzyści mocno pchają obecnie jedną opcję, więc należy się spodziewać, że to NIE będzie ta osoba), to z chęcią się o tym przekonam, kiedy finał ukaże się wreszcie na początku października. Przy trzecim już sezonie trudno nie odnieść wrażenia, że wciąż oglądamy z grubsza to samo, z pozmienianymi tylko detalami i nie pomaga na to ani gwiazdorska obsada ani po części nowy setting. Dobrze więc, że aktorzy wyraźnie bardzo dobrze bawili się ze sobą na planie, chemia między praktycznie całą obsadą jest nie do podrobienia, a dialogi (i monologi) wciąż potrafią zaimponować sprawnością, z jaką zostały napisane. Jeśli podobały Ci się pierwsze dwa sezony „Zbrodni po sąsiedzku”, to i sezon numer trzy zapewne Ci podejdzie. Wydaje mi się jednak, że formuła zaczyna się wyczerpywać, więc albo scenarzyści zaserwują nam jakąś srogą woltę albo przy okazji czwartego sezonu serial może przeskoczyć przysłowiowego rekina. Za mało się tu zmienia żeby tak to w kółko ciągnąć. 

Premiera pierwszych dwóch odcinków już ósmego sierpnia.

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper