Wiedźmin (2019)

Wiedźmin (2019) - recenzja, opinia po pierwszej części 3 sezonu serialu [Netflix]. Nadchodzi czas pogardy

Piotrek Kamiński | 29.06.2023, 09:09

Po wydarzeniach ostatniego sezonu, Geralt, Ciri i Yennefer starają się uciec przed zachłannym wzrokiem reszty świata. Tryby wielkiej machiny wojennej wystartowały i trzeba ustalić kto i w jakim celu wprawił je w ruch. Geralt i Jaskier szukają odpowiedzi, a Yennefer i Ciri schronienia. Dokąd zaprowadzą ich ścieżki losu i czy na końcu tej drogi czeka ich wytchnienie, czy jedynie dalsze niebezpieczeństwa?

Jeśli zdarzyło ci się przeczytać książki pana Sapkowskiego, to odpowiedź jest ci dobrze znana - tak samo zresztą, jeśli słuchałeś uważnie grając w gry CD Projekt RED. Z drugiej strony, pani Hisrich i jej scenarzyści udowodnili już w poprzednim sezonie, że dłubanie przy kanonie to dla nich żadne świętokradztwo, więc można pewne wątpliwości mieć tak, czy siak. Spieszę jednak donieść, że obecny sezon trzyma się książek - a dokładnie jednej, "Czasu Pogardy" - raczej blisko i choć pewne unowocześnienia i zmiany wynikające z tego jak potoczyła się fabuła poprzednich odcinków są obecne, to jest to raczej bliska adaptacja, podobna do tego, co otrzymaliśmy w pierwszym sezonie. Po przerwie czekają na nas jeszcze niby trzy odcinki, ale po tym co zobaczyłem, przyznam, że zastanawiam się dlaczego Henry postanowił zorganizować swój exodus akurat teraz. Na moje oko to ten sezon jest krokiem do przodu względem poprzednika.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wiedźmin (2019) - recenzja, opinia po pierwszej części 3 sezonu serialu [Netflix]. Wielowątkowa, całkiem spójna z książkami fabuła, choć odstępstw też nie brakuje

Elfy tracą cierpliwość

Po kilkunastominutowym wstępie, podczas którego pionki układają się na właściwych miejscach szachownicy, rozpoczyna się akcja właściwa sezonu. Na przestrzeni tych pięciu odcinków obserwujemy ją z kilku perspektyw. Po pierwsze, mamy Geralta (Henry Cavill), próbującego ustalić na czyje zlecenie działa polujący na Ciri (Freya Allan) mag Rience (Sam Wolfe), w czym pomaga mu przyjaciel, trubadur Jaskier (Joey Batey), dorabiający przy okazji jako szpieg na rzecz swojego rodzinnego królestwa. Nie on jeden zresztą. Cały kontynent przepełniony jest szpiegami, podwójnymi agentami i innymi wtykami, z których spora część pracuje dla Dijkstry (Graham McTavish), szefa wywiadu Redanii.

Po drugie Yennefer (Anya Chalotra) i Ciri (Freya Allan), których relacja musi zostać naprawiana po tym, co wydarzyło się w drugim sezonie, a o czym lepiej nie wspominać - niezła paralela do uczuć towarzyszących fanom literackiego oryginału. Obserwujemy w tych odcinkach wcale dobrze zarysowaną transformację, zaczynającą się od absolutnej niechęci, przez wzajemny podziw i chęć zrozumienia, na rodzicielskim przywiązaniu kończąc. Bliżej końca wesołe i niewinne nastawienie Ciri do Yen staje się czymś jak najbardziej naturalnym, spodziewanym wręcz, czemu dowodzi zabawnie przygotowana scena, w której Jaskier i królewna Cintry przedrzeźniają z ukrycia Geralta i Yen, ale w taki uroczy, pełen miłości sposób. I choć jest to nowa scena, w dodatku bardziej pasująca do jakiejś komedii romantycznej, a nie poważnego fantasy, to tutaj odniosłem wrażenie, że taktownie wmieszano ją w książkowe wydarzenia, dobrze podkreślając przy tym względną niewinność Ciri na tym etapie opowieści.

Trzeci i czwarty punkt widzenia należą odpowiednio do Cahira (Eamon Farren) oraz wspomnianego już redańskiego wywiadu. I choć ten pierwszy wciąż ewoluuje raczej powoli w postać, którą na dobre zapoznamy zapewne dopiero w kolejnym sezonie, to jego droga jest przynajmniej sensownie rozpisana, dając nam wgląd w jego psychikę i kierujące nim motywy. Nieustannie jednak mam problem z faktem, że serial tak szybko wyjawił widzom prawdziwą tożsamość cesarza Nilfgardu. Rozumiem, że na ekranie schowanie go nie byłoby tak proste, jak w przypadku książki, lecz na pewno dało się to zrobić, zostawiając sobie niesamowity zwrot akcji na sam koniec opowieści. Dlaczego postanowili przerzucić go już na drugi sezon serialu? Trudno powiedzieć, choć kilka odrobinę złośliwych pomysłów przychodzi człowiekowi do głowy...

Wiedźmin (2019) - recenzja, opinia po pierwszej części 3 sezonu serialu [Netflix]. Nie wszystko złoto, co się świeci 

Fatality!

Po stronie redańskiej mamy natomiast rozsławionego już na długo przed premierą sezonu księcia Radovida (Hugh Skinner), którego wątek całkiem mocno odbiega od książek pod tym względem, że na papierze go po prostu nie było. W tamtym momencie Radovid nie był jeszcze graczem w grę o tron, a już na pewno nie robił słodkich oczu do Jaskra. I owszem, mogę już potwierdzić, że nie były to jedynie plotki, chłopaki faktycznie mają się ku sobie. Przyznam, że nie przeszkadza mi to samo w sobie - Jaskier, jako znany rozpustnik, który wychędożył już zapewne z połowę kobiet królestw północy, może być i biseksualny, spoko. W świecie gwiazd muzyki nic nadzwyczajnego, również w naszym świecie. Przeszkadza mi natomiast trochę fakt, że poeta zdaje się myśleć o redańskim księciu bardziej na poważnie, a nie tylko na zasadzie "było miło, do zobaczenia nigdy". Jakoś nie wpisuje się to w moje wyobrażenie o Jaskrze (podobnie jak ta jego obecna fryzura). Trzeba jednak oddać Radovidowi, że jego delikatna uroda i słabość do bardów są jedynie zmyłkami, bo w rzeczywistości książę jest tak samo sprytny i przebiegły, jak przyzwyczaiły nas do tego gry. Przyznam, że jestem ciekaw jak dalej zostanie pociągnięty jego wątek. Na pewno bardziej niż wątek jego ojca (w tej wersji brata), króla Vizimira, z którego postanowiono zrobić postać... Komediową. Oczywiście poprzez zrobienie z niego pajaca. Eh, aż nie mogę się doczekać ciągu dalszego jego wątku.

To chyba mój największy problem z całym tym sezonem. Od czasu do czasu twórcy serialu czują potrzebę dać widzom scenę jak żywo wyciągniętą z jakiegoś sitcomu, czy innej komedii romantycznej i tak jak raz na jakiś czas można się z tych sytuacji gdzieś tam, pod nosem lekko zaśmiać (ale raczej bez przekonania), tak pasują one do klimatu "Wiedźmina", jak pięść do nosa. I, niestety, kilka ich w tym sezonie dostaniemy, w znacznej mierze opartych o postać Jaskra. 

Czysto technicznie jest tak, jak można się było tego spodziewać. Stroje robią pozytywne wrażenie (mimo słusznych obaw po tym, jak Netflix wypuścił jakiś czas temu fotosy z nadchodzących odcinków), walki reżysersko i choreograficznie są dobre, ale kompozycja elementów prawdziwych i CGI potrafi miejscami kuleć - czyli dokładnie tak samo jak w poprzednich sezonach. No i same walki są też raczej krótkie, nie pozwalając docenić trudu, który bohaterowie muszą w nie wnieść aby zwyciężyć. Eliksirów Geralt używa bodajże tylko raz, a i wtedy walka kończy się zanim zdążyła się dobrze rozkręcić. Miło mi za to donieść, że Triss (Anna Shaffer) zrobiła się jakby bardziej płomiennowłosa, zbroje Nilfgardu są... Lepsze (chociaż do dobrych jeszcze kawałek), a fabuła poszczególnych odcinków nie gwałci ustalonego lata temu kanonu.

Trzeci sezon "Wiedźmina" zapowiada się całkiem przyjemnie, naprawiając wiele błędów popełnionych przy produkcji drugiego. Twórcy całkiem sprawnie bawią się formą, czego przykładem może być całość piątego odcinka, potrafią zbudować zagadkę i napięcie wokół niej - nawet mimo tego, że wiem dokąd to wszystko zmierza. I aż szkoda mi trochę, że wiele osób już postawiło na serialu krzyżyk, a ci, którzy jeszcze tego nie zrobili, mogą opuścić statek razem z Cavillem. Jasne, efekty wciąż mogłyby być lepsze, aktorstwo miejscami bardziej przekonujące - do ciebie piję, Myszowór - a konstrukcja świata bardziej przejrzysta, lecz i tak po obejrzeniu tych pięciu odcinków czuję, że mam ochotę na więcej. Mile to uczucie, które przy premierze drugiego sezonu gdzieś się zupełnie rozpłynęło. Czekam na dokończenie, zwłaszcza jedną taką walkę, którą jak nic dostaniemy już wkrótce. Sugeruję przemóc się i sprawdzić ze dwa odcinki. To nie jest ten sam Wiedźmin, co w książkach (ale to już wiemy od dawna), lecz może Netflix jeszcze sympatycznie cię zaskoczy. Przynajmniej dopóki nie pokażą nam "tego drugiego Hemswortha" z białą czupryną!

P.S. Przed nami jeszcze trzy odcinki, więc na razie wstrzymam się przed wystawianiem oceny końcowej.

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper