Rift Apart

Ratchet and Clank: Rift Apart - pecetowej ekspansji Sony ciąg dalszy

Krzysztof Grabarczyk | 10.06.2023, 18:00

PlayStation coraz śmielej gości w społeczności komputerowej. Coś, co kilka lat temu wydawało się niedorzecznym marzeniem, lub najgorszą z wizji-dzisiaj powszednieje. Pojęcie konsolowej wyłączności przestaje mieć rację bytu. Czołowi producenci biorą pod lupę każdy rynek. Jednak to Sony pozostawało bardziej ortodoksyjnym przypadkiem. Japoński konglomerat niespecjalnie spieszył się z wydawnictwem gier od wewnętrznych studiów PlayStation na PC. God of War, The Last of Us, Horizon. Generację wstecz nie przypuszczano, że te flagowe serie pojawią się na innej platformie, do tego najbardziej otwartej. Do tego grona dołączy niebawem kultowy, kosmiczny duet.

Sprzyja ku temu również okazja. Ratchet and Clank rozbawiają nas od przeszło 20 lat. W 2003 roku otrzymaliśmy debiutancką odsłonę serii. PlayStation 2 już wcześniej otrzymała rewelacyjne Jak and Daxter autorstwa Naughty Dog. Insomniac Games postawiło na międzyplanetarne wojaż z humorystycznym zacięciem. Przez kolejne lata nie przesadzono z nadmierną ilością zmian. Dodawano nowe planety, bohaterów, wątki fabularne czy co bardziej odjechane w kosmos bronie. Rozgrywka utkwiła na stałe w jednym, sprawdzonym schemacie. Sytuacja trochę jak z grami od Nintendo. Ratchet and Clank: Rift Apart spełniło powierzone zadanie. Świetna reklama nowych możliwości PS5 oraz zapierająca dech oprawa. Po dziś dzień to jedna z najlepiej wyglądających gier aktualnej generacji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Międzywymiarowa impreza

undefined

Ratchet and Clank: Rift Apart promuje SSD, haptykę wibracji, ray tracing i wszystko, co najlepsze od lat. Szkoda, że na rynku jest wciąż niewiele takich produkcji. Wydawcy w dalszym ciągu wspierają starszą generację konsol, co negatywnie wpływa na przeskok jakości. Insomniac mierzyło się przed laty z podobnym wyzwaniem. Debiut Ratchet and Clank: Tools of Destruction zbiegł się z pierwszymi miesiącami egzystencji PS3. Deweloper sprawnie wykorzystał technikę wychyleń SixAxis oraz pojemność płyty Blu-Ray. Tego samego oczekiwano od Rift Apart, czyli takiej prawdziwej, nowogeneracyjnej wyrwy. Gra wciąż robi potężne wrażenie, choć od jej debiutu minęły już dwa lata. Teraz gra pojawi się na PC. To historyczny moment, choć przemknie błyskawicznie.

Dotychczas żadna inna gra z serii nie pojawiła się na komputerach osobistych. Sony kontynuuje strategię zainicjowaną jeszcze z czasów samodzielnego panowania PS4. Pierwszym krokiem w kierunku ekspansji PlayStation na nowy rynek stało się Horizon: Zero Dawn. Port ogólnie zachwalano. Jak będzie z Rift Apart? Odpowiedzialne za przeniesienie gry studio Nixxes Software obiecuje liczne dodatki. Niedostateczny port The Last of Us: Part I uznajmy za wypadek przy pracy. Dziwne, że dotychczas nie zaplanowano części drugiej dla PC. Praktyka zarzucania przez Sony autorskich brandów na rynek PC jest oczywiście adaptacją do taktyki od dawna stosowanej przez Microsoft. Gigant z Redmond uczynił z Xboxa nie pojedynczą platformę, lecz cały ekosystem. Czy Sony podąża identycznym tropem?

Wiele na to wskazuje. Gracze często drwią z cen sugerowanych przez producenta. Marvel's Spider-Man: Remastered czy wcześniej God of War kosztowały mniej więcej tyle, co w chwili konsolowej premiery. Sony się ceni, co wiemy nie od dzisiaj. Cena Rift Apart również pozytywnie nie zaskoczy. Zrekompensować może ją wyłącznie odpowiednia jakość.

Kto następny?

undefined

Ratchet and Clank: Rift Apart za kilka dni poszerzy bibliotekę komputerowych wersji hitów z PlayStation. Twórcy portu dostosują wyświetlanie rozgrywki do ultrapanoramicznych monitorów. Dla technicznych purystów to zapewne jakaś uciecha. Czy teraz każda nowa gra od Sony po dwóch latach doczeka się pecetowej konwersji? Już w tym roku pojawiło się Uncharted: Legacy of Thieves Collection, teraz nadlatują Ratchet and Clank. Czeka nas najważniejsza premiera dla Sony w tym roku, Marvel's Spider-Man 2. Kwestią czasu jest, gdy projekt zjawi się na komputerach osobistych. Obecnie żyjemy w czasach już tylko terminowej wyłączności. Pytanie brzmi, czy to jakiś problem?

Przełomowy moment nastąpiłby w momencie wejścia Nintendo w rynek PC. Wyobraźmy sobie komputerowe iteracje Super Mario Oddysey czy The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Kilka lat temu nie wierzyliśmy, że tytuły nieodzownie kojarzone z PlayStation pojawią się w ofertach Steam czy Epic Games Store. Po prawdzie, w gry Sony na PC mogliśmy zagrać od dawna, choć nie wszyscy mieli łatwy dostęp. Gdy ruszyła inicjatywa PlayStation Now. Dzięki tej usłudze mogliśmy strumieniować gry z PlayStation za pośrednictwem PC. W Polsce był z tym oczywiście potężny kłopot, lecz znaleźli się i tacy, którym się udało. Branża dynamicznie się zmienia. Co jeszcze kilka lat temu wydawało się mrzonką przyszłości, dziś jest częścią naszej codzienności. Kto następny w kolejce do PC? Może Demon's Souls? Tytuł startowy, który jako jedyny twardo stąpa po jednej platformie.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper