Laptop gamingowy

Jak zmieniała się historia laptopów dla graczy - jak wyglądały kiedyś, a jakie są teraz?

Maciej Zabłocki | 28.04.2023, 10:09

Laptopy gamingowe, celem zdobycia obecnej pozycji i wydajności, przeszły bardzo długą drogę przez ostatnie kilka lat. Przełom nastąpił w momencie, gdy pojawiły się mobilne układy z rodziny GeForce RTX, ale zanim do nich przejdziemy, spójrzmy też w nieco bardziej odległe czasy, do momentu, gdy tego typu jednostki były jedynie drobną namiastką wydajności ówczesnych komputerów stacjonarnych. 

Materiał powstał we współpracy z firmą NVIDIA.

Dalsza część tekstu pod wideo

Naszą przygodę po krainie laptopów gamingowych rozpoczniemy w roku 2005, kiedy to na rynek wskoczył pierwszy przedstawiciel tej dumnej serii, czyli model Sting 917X2 firmy WidowPC. Jego przeznaczenie i nieco bardziej "agresywny" wygląd miało podkreślić grafitowo-szare malowanie, a także wizerunek olbrzymiego pająka na wierzchniej części obudowy. Pod wieloma względami było to urządzenie zachwycające swoich odbiorców. Po raz pierwszy w jednostkach mobilnych znalazł się dwurdzeniowy procesor - w tym przypadku była to jednostka AMD 64 X2 Dual Core 4800+, a za renderowanie grafiki odpowiadała bardzo mocna wówczas karta NVIDIA GeForce GTX 7800 z 256 MB pamięci VRAM na pokładzie. Do kompletu wstawiono również 2 GB pamięci RAM, co jak na tamte czasy było ilością absolutnie wystarczającą. Wszystkie komponenty zamknięto w niezwykle grubej i dużej, bo aż 17,3" obudowie z matrycą wyświetlającą oszałamiającą wtedy rozdzielczość 1900x1200 pikseli. Jeszcze 18 lat temu taki sprzęt był z pewnością na szczycie listy marzeń niejednego gracza, lecz dziś wzbudza co najwyżej uśmiech politowania. Ogromny, ciężki i dyskusyjnie wyglądający laptop rozpoczął jednak długą i niezwykle owocną przygodę gamingowych komputerów przenośnych. 

Laptopy dla graczy odchudzane były z każdym kolejnym rokiem, by ostatecznie przybrać format niezwykle cienkich i bardzo wydajnych

laptop

Jeszcze w 2007 roku swoje laptopy gamingowe zaprezentowała firma ASUS. Nie były tak przerażająco grube, jak model od WidowPC, a dodatkowo występowały już pod donośnie brzmiącym szyldem "Republic of Gamers". Pierwszym urządzeniem tego typu był model ASUS ROG G2P, wyposażony w dobrze rozpoznawalny wtedy i bardzo wydajny procesor Intel Core 2 Duo T7600. Po dwóch latach ASUS postanowił dokonać sporych rewolucji w designie swoich jednostek, wzorując je rzekomo na myśliwcach F-117. Te urządzenia w znacznie większym stopniu przypominały dzisiejsze odpowiedniki, lecz dalej były bardzo grube i ciężkie. Rozwój technologii mobilnych, mimo że dalej pędził jak szalony, nie pozwalał na zauważalne odchudzenie obudowy i rewolucyjne metody odprowadzania ciepła z układu, dlatego niemal przez kolejną dekadę nie doczekaliśmy się spektakularnych i rewolucyjnych sprzętów. Musicie przyznać, że samo przenoszenie urządzeń ważących blisko 5 kg i grubych na ponad 5 cm nie należało do łatwych i przyjemnych, a dodatkowo takie laptopy musiały być nieprzerwanie podłączone do źródła zasilania. Ich wydajność również dalece odbiegała od komputerów stacjonarnych, do dyskwalifikowało taki zakup w oczach "poważnych" graczy. Aż do roku 2017, kiedy to nadeszła przełomowa era urządzeń spod szyldu "Max-Q". Dopiero rozwiązanie zaproponowane przez firmę NVIDIA pozwoliło przenieść mobilne granie na kompletnie inny, znacznie wyższy poziom. 

Technologia NVIDIA Max-Q jest dzisiaj bardzo rozpoznawalna i faktycznie w znaczny sposób przyczyniła się do zmiany obrazu typowego laptopa gamingowego, ale blisko sześć lat temu niewielu wierzyło, że można "upchnąć" tak potężne podzespoły w cienkich, bo zaledwie 18 mm obudowach. Prawdziwej rewolucji pod tym względem dokonała architektura Pascal znajdująca się w GPU z serii GTX 10, czyli modelach GeForce GTX 1050, 1060, 1070 i 1080. Inicjatywa "Max-Q" zaproponowana przez NVIDIA wymusiła na partnerach i dostawcach firmy absolutnie kompleksowe podejście w zakresie projektowania gamingowych urządzeń mobilnych, uwzględniając przy tym zaprojektowane na nowo rozwiązania termiczne i elektroniczne. Owocem tych zmian były smukłe i cienkie obudowy mieszczące wewnątrz energooszczędne odmiany kart graficznych GeForce z rodziny Pascal, które i tak oferowały blisko trzykrotnie wyższą wydajność od swoich poprzedników. To tutaj właśnie dokonała się prawdziwa rewolucja w mobilnym świecie, bo nagle okazało się, że granie na laptopie faktycznie ma sens i może sprawiać wiele frajdy. 

NVIDIA przygotowała wówczas szereg wytycznych, z jakimi musieli zmagać się producenci takich laptopów. Nie mogły one przekraczać określonego poboru mocy, musiały też mieścić się w zakresie generowanego hałasu (do 40 dBA). Przez ostatnie sześć lat, od momentu debiutu pierwszych urządzeń z rodziny Max-Q, na rynek trafiły już niezwykle potężne, mobilne karty graficzne z rodziny Turing (seria RTX 20), Ampere (seria RTX 30) oraz Ada Lovelace (seria RTX 40). Dziś na laptopach gamingowych możemy bez większych przeszkód uruchomić najnowsze, najbardziej wymagające gry komputerowe, ustawiając w nich najwyższe możliwe ustawienia jakości obrazu i rozdzielczości sięgające nawet 4K. Duża w tym zasługa najnowszych rozwiązań i technik zaproponowanych przez firmę NVIDIA takich jak DLSS 3 oraz generator klatek, obsługiwany przez karty graficzne GeForce RTX 40. To właśnie dzięki nim możliwe jest granie przykładowo w Cyberpunk 2077 w rozdzielczości 1440p z włączonym trybem RT Overdrive (albo inaczej - path-tracingiem) w liczbie klatek przekraczającej 80 na sekundę. To wartości absolutnie wystarczające do w pełni komfortowej zabawy, a przy tym oszałamiających doznaniach wizualnych. 

Uruchomienie techniki NVIDIA DLSS 3 w połączeniu z generatorem klatek momentalnie podbija liczbę klatek na sekundę o kilkadziesiąt, lub niekiedy nawet kilkaset procent. W przypadku Spider-Man Remastered mówimy o różnicach przekraczających 300%, ale podobne zależności możemy zauważyć także w innych grach. Wykorzystywanie tej techniki staje się powoli absolutną podstawą przy zmianach ustawień graficznych. Granie na laptopie nie było dla mnie wcześniej aż tak komfortowe jak teraz, a urządzenia wyposażone w układy graficzne z rodziny GeForce RTX 40 mogą dostarczyć wydajność porównywalną z topowymi desktopami, co nigdy wcześniej nie było możliwe. Osobiście jestem przekonany, że to jedna z metod skalowania obrazu, która doskonale sprawdzi się przy najnowszych tytułach, gwarantując absolutną swobodę przy uruchamianiu wymagających tytułów zbudowanych z wykorzystaniem silników graficznych Unreal Engine 5 czy Unity.

NVIDIA DLSS 3 to technika, która trafiła już teraz do ponad 30 gier. Jej adaptacja przebiega blisko siedmiokrotnie szybciej, niż DLSS 2, którą znajdziemy już w ponad 290 tytułach. To oznacza, że powoli możemy już mówić o tworzącym się właśnie standardzie, gdzie tego typu metoda skalowania obrazu, pozwalająca uzyskać większą liczbę klatek na sekundę, stanie się powoli nieodłącznym elementem codzienności gracza PCtowego. Nie ma w tym jednak niczego złego, bowiem zastosowanie NVIDIA DLSS 3, uwzględniając generator klatek, nie powoduje znaczących wzrostów opóźnień czy pogorszenia jakości obrazu, a gwarantuje przy tym absolutny spokój, jeśli chodzi o płynność i wydajność. W zupełności wystarczy do swobodnej zabawy dla większości graczy, którzy dzięki temu będą mogli włączyć jeszcze wyższe detale jakości obrazu i osiągnąć tym samym dużo wyższy komfort i przyjemność z rozgrywki. NVIDIA przez sześć lat dokonała znaczącego przeskoku wydajnościowego w graniu mobilnym, a to dopiero początek ekscytujących technologii, jakie zmierzają na nasz rynek. Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko oddać się rozgrywce, niezależnie od tego, czy wolimy gaming na komputerze stacjonarnym czy przenośnym. 

Źródło: Materiał sponsorowany
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper