The Ark (2023)

The Ark (2023) – rozmawialiśmy z twórcą i obsadą nowego serialu SYFY!

Piotrek Kamiński | 23.04.2023, 14:00

Dean Devlin zaczął swoją karierę scenarzysty od hitów takich jak „Uniwersalny Żołnierz”, „Gwiezdne Wrota”, „Dzień Niepodległości” oraz, tak... „Godzilla” (ta z Matthew Broderickiem). Pomijając ten ostatni tytuł, który moim zdaniem padł ofiarą oczekiwań fanów japońskiego oryginału, ale sam w sobie, zwłaszcza po latach, broni się całkiem nieźle, jawi się nam obraz osoby, która o kinie Science-Fiction to i owo wie. Tak więc, kiedy usłyszałem, że ten sam Dean Devlin pracuje dla SYFY nad nowym serialem o wielkim statku kosmicznym, którego pasażerowie zostają wybudzeni z kriostazy cały rok przed terminem, uwięzieni w kosmosie, bez zapasów, za to z mordercą sprytnie kryjącym się gdzieś wśród załogi lub pasażerów, lewa brew uniosła mi się wyżej, niż zwykle. 

Serial jest dostępny na kanale SCI FI w środy o 23:00

Dalsza część tekstu pod wideo

Dzięki uprzejmości dystrybutora, miałem okazję najpierw sprawdzić większą część pierwszego sezonu (u nas dostępnego na Canal+ i Polsat Box Go), a następnie wziąć udział w specjalnym spotkaniu online z główną obsadą serialu i jego twórcą. Recenzję całego sezonu będzie można przeczytać, kiedy wyemitowany zostanie ostatni z dwunastu odcinków, ale już teraz zapraszam do poczytania co o nowej propozycji Devlina mieli do powiedzenia Christie Burke, Richard Fleeshman, Shalini Peiris, Christina Wolfe, Tiana Upcheva i, oczywiście, sam Dead Devlin.

The Ark (2023) – rozmawialiśmy z twórcą i obsadą nowego serialu SYFY! 

„Chcieliśmy wrzucić widza w sam środek akcji”

Część załogi statku

Serial opowiada o losach statku kosmicznego ARK-1, pierwszego z wielu tego typu statków, które miały pomóc ludzkości przetrwać w obliczu powolnej śmierci naszej planety. Jego pasażerowie mieli spędzić praktycznie całą postać w komorach hibernacyjnych, lecz ze względu na niespodziewaną katastrofę, której świadkami jesteśmy w pierwszych minutach pierwszego odcinka, dobra połowa załogi ginie, a pozostali zostają wybudzeni ze snu, bez możliwości ponownej hibernacji. „Żaden z pozostałych przy życiu pasażerów nie jest członkiem załogi dowodzącej statkiem – nie są przywódcami, nauczycielami, głównymi technikami. Całe dowództwo statku ginie w tej otwierającej scenie”, tłumaczy Dean Devlin. Jeśli zamierzają przeżyć, każde z nich będzie musiało w ekspresowym tempie stać się najlepszą możliwą wersją siebie. „Chcieliśmy wrzucić widza w sam środek akcji”, dodaje twórca serialu. Wiele produkcji zaczyna się delikatnie, powoli przedstawiając bohaterów, kreśląc konflikt. W „The Ark” twórcy postanowili pozwolić widzom poczuć ten sam chaos i panikę, którą czuje załoga statku. Rzecz nie dzieje się w bardzo odległej przyszłości (około stu lat do przodu), więc podróże w kosmos nie są ugruntowanym sposobem przemieszczania się – nie ma systemów, kadr, standardów. Warunki dyktują bogaci i wpływowi – pomysł tyleż przerażający, co bliski obecnym czasom, a przy tym pozwalający podnieść dramaturgię wielu sytuacji.

Devlin i jego ekipa wiele czasu spędzili na planowaniu samej logistyki związanej z podróżą na inną planetę, zakładaniem kolonii. „Ten statek nie został zaprojektowany do eksploracji – to transportowiec. Plan był taki, że wszelkie niezbędne narzędzia znajdować się miały w różnych miejscach statku, który następnie 'rozleci się', zrzucając wszystkie te przyrządy na kolonizowaną planetę. Nie był to więc statek, który miał być nie wiadomo jak wytrzymały – dosłownie miał się w pewnym momencie rozpaść na części”, tłumaczy Devlin. Tak więc przebywanie na nim poza komorą hibernacyjną nie jest zbyt bezpieczne. Wynika z tego, że „The Ark” jest serialem o tym jak radzić sobie w kryzysowych sytuacjach, o tym jak niezgodne ze sobą ideologie mogą potencjalnie prowadzić do wielkich problemów, o walce z samym sobą. „Mam nadzieję, że uda nam się kilka razy zaskoczyć widzów tym kim naprawdę jest dana postać, co nią kieruje i jakie są jej prawdziwe zamiary”, kwituje Dean.

The Ark (2023) – rozmawialiśmy z twórcą i obsadą nowego serialu SYFY! 

„W mojej postaci podoba mi się to, że jest unikalna na skalę całego serialu, ponieważ nie ma absolutnie żadnego doświadczenia, potrzebnego do przetrwania w tej sytuacji”

Te nieszczęsne hełmy

Sytuacja, w której znajdują się bohaterowie serialu jest dosyć niesamowita, choć, pod pewnymi względami, dosyć podobna do tego, co obsada przeżyła na planie. „Dostałam tę rolę na ostatnią chwilę. Poleciałam do Serbii i już trzy dni później rozpoczęliśmy zdjęcia, tak więc czułam się z początku niemal dokładnie tak, jak Garnet. Ale bycie tam razem na miejscu i codzienna, wspólna walka sprawiła, że szybko zżyliśmy się ze sobą jako obsada”, opowiada o swoich początkach z serialem wcielająca się w główną bohaterkę, pełniącą obowiązki kapitana porucznik Sharon Garnet, Christie Burke. Na pewno pomogło też wspólne mieszkanie w jednym hotelu przez cały okres zdjęciowy, co całkiem nieźle imitowało życie na ARK-1. „No i żadne z nas, poza Tianą (Upchevą - dop. red.), nigdy wcześniej nie było w Serbii tak długo – albo wręcz wcale, więc właściwie musieliśmy stworzyć tę małą, ciasną grupę przyjaciół i trzymać się razem w tym nowym, obcym miejscu”, dodaje Richard Fleeshman, czyli serialowy James Brice. 

Zapytani o to, co sprawiało im największą radość z grania swoich postaci, każdy z aktorów mógł pochwalić się inną, dużo mówiącą o nim samym odpowiedzią. Shalini Peiris, która w serialu gra doktor Sanjivni Kabir, lubi fakt, że mimo iż jej postać jest kochającym swoją pracę naukowcem z Azji, scenariusz nie traktuje jej stereotypowo, co pozwoliło jej podejść do tematu na swój własny, oryginalny sposób. „W mojej postaci podoba mi się to, że jest unikalna na skalę całego serialu, ponieważ nie ma absolutnie żadnego doświadczenia, potrzebnego do przetrwania w tej sytuacji”, dodaje wcielająca się w Cat Brandice Chritina Wolfe. Jej bohaterka miała być po prostu twarzą całego projektu, influencerką robiącą słodkie minki do kamery, a ostatecznie zostaje terapeutką załogi – zadanie, na które absolutnie nie jest gotowa. „No i jest najzabawniejszą postacią w serialu!”, dodaje na koniec Christina. Z kolei Tiana Upcheva docenia fakt, że jej bohaterka ma w sobie ten męski pierwiastek – jest wiecznie zalatana, czymś ubrudzona, zaradna – wiecznie coś naprawia. Najciekawszej odpowiedzi udziela jednak Christie: „Nie za bardzo wolno mi odpowiedzieć na to pytanie”. Tak właśnie jednym ruchem zdobywa się zainteresowanie widowni! „Z tego, co mogę powiedzieć, myślę że najbardziej lubię jej determinację i opanowanie, bo ja zdecydowanie taka nie jestem”, dodaje. Fleeshmanowi natomiast podoba się dualizm jego postaci – kiedy poznajemy Brice'a, jest przesadnie pewny siebie, chamski wręcz, ale z czasem pokazuje też swoją wrażliwszą stronę i okazuje się, że całkiem sympatyczny z niego koleś.

The Ark (2023) – rozmawialiśmy z twórcą i obsadą nowego serialu SYFY! 

"(...) w produkcji science-fiction możemy przedstawić te tematy w sposób bardziej metaforyczny i w ten sposób znaleźć wspólny język, rozwiązanie danego problemu” 

Jak ryba wyciągnięta z wody

Pewnym problemem przy budowaniu serialu był budżet. Dean Devlin miał wiele pomysłów i koncepcji, które bardzo chciał przełożyć na ekrany telewizorów widzów, lecz mocno ograniczone fundusze skutecznie go hamowały. „Musieliśmy (z Jonathanem Glassnerem - przyp. red.) wykorzystać każdą znaną nam sztuczkę, aby zrobić 'więcej, za mniej', co było zarówno sporym wyzwaniem, jak i kupą zabawy”. Podkreśla jednak, że ostatecznie „The Ark” nie jest o efektach specjalnych, nie ma tu laserów, kosmitów, pojedynków – istotni są bohaterowie i to, co przeżywają. Dla niego najtrudniejszą sceną do nakręcenia w całym serialu, było wspominane już otwarcie. Trzeba było nakręcić stan nieważkości, rozpadające się elementy statku – i do kompletu obsada jeszcze się wtedy właściwie nie znała. „Odciągałem aktorów na bok, tłumaczyłem im różne sekrety związane z ich postaciami. Działo się”. Każdy aktor miał też, oczywiście, swoją własną, najtrudniejszą do nakręcenia scenę. Dla Shalini był to moment około połowy sezonu, kiedy jej postać zaczyna uginać się pod nadmiarem pracy i odpowiedzialności. Zagranie targających nią emocji było prawdziwym wyzwaniem. „Hełmy”, krótko stwierdza Tiana. „A poza nimi sekwencja 'podróżowania szybciej, niż z prędkością światła' i tylko tyle mogę powiedzieć”. Najbardziej rozbawiła mnie jednak odpowiedź Chritie, dla której problemem nie były fizykalia, a... poczucie humoru Richarda Fleeshmana. „Nie mogłam przestać się śmiać, kiedy (Richard - dop. red.) rzucił jakimś żartem, a mieliśmy napięty grafik i nie było czasu na takie wygłupy”. Sam Richard natomiast najmniej ciepło wspomina dni zdjęciowe, które wymagały od niego ciągłego noszenia dusznego skafandra w gorącym studiu, w środku serbskiego lata. Nietrudno wyobrazić sobie dlaczego.

Zapytany o to, co pociąga go tak w produkcjach sci-fi, Dean Devlin odpowiada, że gatunek ten był z nim od najmłodszych lat. Jego mama pojawiła się w jednym odcinku oryginalnego „Star Treka” i to właśnie ten serial go ukształtował. „To był serial o wojnie w Wietnamie, choć nigdy nie powiedział tego wprost. Był o rasizmie, choć nigdy nie powiedział tego wprost. Dzisiaj również mamy wiele ważnych tematów, o których trudno nam rozmawiać wprost, ale w produkcji science-fiction możemy przedstawić te tematy w sposób bardziej metaforyczny i w ten sposób znaleźć wspólny język, rozwiązanie danego problemu”. 

Twórcy serialu przyznają, że zaskakująco mała jego część powstawała przy użyciu CGI. „Staraliśmy się stworzyć te przestrzenie tak, aby aktorzy mogli czuć się odpowiednio klaustrofobicznie, kiedy wymaga tego sytuacja”, rzuca Devlin. „Niedorzecznie byłoby stwierdzić, że nasz serial powstawał bez CGI, lecz jak na produkcję S-F naprawdę nie było też aż tak dużo”, dodaje Upcheva. Ekipa produkcyjna zbudowała niesamowitą makietę statku, więc twórcy starali się wykorzystać ją w pełni, choć oczywiście pewnych scen i sekwencji nie dało się nakręcić inaczej.

A dlaczego warto sprawdzić „The Ark”? Shalini: „Bo to dobrze napisany dramat, oparty na postaciach”. Christina: „Jest ekscytujący”. Christina: „Bo to kawał dobrej zabawy”. Tiana: „Czuć to napięcie”. Richard: „Bo napawa optymizmem i nadzieją”. Dean: „Bo to zwariowana przejażdżka rollercoasterem”. Od siebie dodam aby nie zniechęcać się po pierwszym odcinku. Kiedy na jaw zaczynają wychodzić kolejne sekrety, a na statku pojawiają się zwłoki, robi się naprawdę ciekawie. Pierwsze dwa odcinki są już dostępne do obejrzenia online, a kolejne będą ukazywały się co środę.

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper