MAX

Zapowiedzi HBO Max mogą się podobać! Wygląda na to, że wytwórnia ma na siebie pomysł

Kajetan Węsierski | 19.04.2023, 21:30

W ostatnich miesiącach można było odnieść wrażenie, że HBO się gubi. Ich decyzje zaskakiwały, wybory produkcji do skasowania i tych, które zamierzali kontynuować, odbijały się kontrowersją, a usuwanie kolejnych produkcji ze swojego katalogu na HBO Max było po prostu czymś, co trudno było racjonalnie argumentować. Można było odnieść wrażenie, że niektóre decyzje są tam podejmowane niejako po omacku. 

Co więcej, pojawiało się coraz więcej doniesień, które pozwalały sądzić, iż już za jakiś czas więcej konsumentów wyłączy cykliczne rozliczanie abonamentu, niż je pozostawi. Dało się słyszeć głosy, iż pomimo tego, że konkurencja również podejmuje średnie decyzje, to HBO Max nie ma jeszcze tak mocnej pozycji, aby równie bezkarnie iść w tym kierunku. W końcu kilka głośnych marek jest niczym, gdy ich rozwój stoi pod znakiem zapytania i nie potrafi się z nich korzystać. 

Dalsza część tekstu pod wideo

To wszystko sprawiało, że nad HBO zbierały się ciemne chmury - przynajmniej w opinii publicznej. Jak się okazuje, może nie był to plan, ale najzwyczajniej w świecie korporacja miała grube zmiany na głowie. W ubiegłym tygodniu ogłosili bowiem, że szykują odświeżenie platformy oraz rebranding. I choć była to gruba informacja, to okazała się niczym w porównaniu do tego, jakie cuda zaczęto nam obiecywać. 

HBO Max [*]

Aby powiem przejść do sedna, trzeba zacząć od opakowania. A to ulegnie zmianie. Po stosunkowo niewielu latach istnienia HBO Max, możemy mu powiedzieć (najlepiej głosem Ezio Auditore) - requiescat in pace. Platforma przestanie bowiem funkcjonować pod tą nazwą i - co ciekawe - nie pozbędzie się drugiego członu, a pierwszego. Ta droga jest zaskakująca, acz intrygująca: HBO -> HBO Go -> HBO Max -> Max

W każdym razie dziś wiemy już, że od 26 maja na rynku (na ten moment wyłącznie amerykańskim) dostępna będzie usługa abonamentowa Max, która ma oferować nam filmy i seriale najwyższej jakości, a także produkcje i programy, które obecnie da się znaleźć na Discovery+. Choć, z całym szacunkiem, większość odbiorców odpali je pewnie raz, żeby pooglądać ładne widoki i mistrzowskie ujęcia. 

Dużo ciekawsza jest kwestia samej usługi oferowanej przez tę nieco bardziej fabularną część Max. Jak się bowiem okazuje, produkcji nie zabraknie, a my będziemy mogli liczyć tam między innymi na kontynuację produkcji, które już teraz cieszą się ogromną popularnością i miłością odbiorców na HBO. Wśród nich wymienić można takie tytuły jak „Ród Smoka”, „True Detective”, „Sukcesja”, czy przecież wciąż świeże „The Last of Us”. 

Tym samym wiele wskazuje na to, że nie musimy martwić się o przyszłość największych tytułów. HBO - przepraszam, MAX - zapewnia nas, że nie musimy się niczym przejmować. Najchętniej oglądane pozycje dalej będą rozwijane, a te czołowe… Cóż, w ich przypadku możemy liczyć nawet na rozwój i zgłębianie uniwersum poprzez zupełnie różne ścieżki. Ciekawie było? Nie - dopiero będzie. 

Moc zapowiedzi 

Tym bowiem, co w tym wszystkim najlepsze, są oczywiście liczne zapowiedzi. Całemu ogłoszeniu towarzyszyło ujawnienie bardzo mocnych planów, których potencjalny sukces może narobić sporo pozytywnego zamieszania w branży subskrypcyjnej. Co tu dużo mówić - Max nie szczędziło nam ogłoszeń. I to takich z wysokiej półki. A z perspektywy wielu osób, nawet tej najwyższej. 

Nie przedłużając - zacznijmy od tego, o którym mówiło się jeszcze kilka dni przed oficjalną zapowiedzią. Mowa o reboocie (tak, reboocie) Harry’ego Pottera. Według dotychczasowych informacji, mamy dostać serialową adaptację książek J.K. Rowling, gdzie jeden sezon będzie odpowiadał jednej książce. Brzmi jak coś na wzór skrojenia ekranizacji dokładniejszej, niż ta przy okazji pełnometrażowych filmów. 

Na tym jednak nie koniec. Są na sali fani „Gry o Tron”? Oczywiście, że są! To jeden z największych seriali w dziejach! Zapewne doskonale wiecie już, że powstaje kolejny prequel - „A Knight of the Selen Kingdoms: The Herge Knight”. Bardzo długi tytuł, ale serial ma bardzo duży potencjał, więc można rzec, że pasuje. Jeśli jesteśmy przy dużych markach - spin-off o Pingwinie z Batmana też może przyciągnąć przed odbiorniki masę fanów. 

To oczywiście nie koniec! Nowy film z Robertem Downeyem Jr., kolejny, po Młodym Sheldonie, spin-off „Teorii Wielkiego Podrywu”, anime z uniwersum „Ricka & Morty’ego”, a także animacja ze świata „Gremlinów’… No trudno narzekać i można odnieść wrażenie, że wytwórnia przygotowuje coś dosłownie dla każdej grupy odbiorców. Jest na co czekać, oj zdecydowanie jest… Pozostaje tylko nie zaliczyć wtopy. 

Max ma na siebie plan?

Z tego wszystkiego da się wywnioskować jedną, konkretną tezę - Max ma na siebie plan. I to naprawdę zakrojony. Kluczem więc będzie systematycznie go realizować, odhaczając kolejne elementy. Oczywiście pod uwagę należy wziąć, że wszystko może się jeszcze wywrócić na twarz, gdy kolejne spin-offy zaczną być produkowane najpierw dla pieniędzy, a potem dla fanów. Gdy nie idzie to w parze, to o sukcesie nie ma mowy. 

Muszę jednak szczerze przyznać, że jestem spokojny. Zaskakująco spokojny. Mam nieodparte wrażenie, że wszystko to zakończy się naprawdę dobrze, a my dostaniemy usługę, która spotka się z tak ciepłym odbiorem, jak Disney+. Czyżby tylko Netflix miał zostać w tyle? Jeśli nic się w ich kwestii nie ruszy, to może się to okazać nie tylko czarnym scenariuszem, ale brutalną przyszłością. Pożyjemy, zobaczymy. 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper