NES

Najlepsze rzeczy z czasów Pegasusa - wspominki

Krzysztof Grabarczyk | 04.03.2023, 18:00

Zanim polskie granice przekroczyłe takie małe, jasnoszare pudełko, które zrewolucjonizowało świat, podziękowania nie należą się Japonii, lecz....Tajwanowi, i oczywiście naszym kilku rodakom oraz zmianie ustroju po roku 1990. Powiedzmy, że to trzy głównie czynniki sprzyjające inicjacji ogromnej popularności Pegasusa w naszym pięknym kraju. Czy wcześniej ktokolwiek słyszał o czymś takim jak Nintendo oraz ich NES i SNES? PlayStation przyczyniło się do popularności konsol w Polsce, lecz prawdziwy chrzest przeszliśmy za czasów Pegasusa. Oto maszynka, która zdefiniowała niejedno dzieciństwo, stworzyła pasję wśród wielu z nas. Nie była produktem nowatorskim, lecz kopią japońskich rozwiązań. Tylko, kogo to wówczas interesowało? Były to piękne, złote czasy, gdy liczyła się czysta rozgrywka, bez podziałów, bez oceny jakości. Granie było po prostu graniem.

To bardzo interesująca sytuacja z historycznej perspektywy. Nintendo, firma założona w 1889 roku przez Fusajiro Yamauchiego. Rodzinne przedsiębiorstwo w ciągu pierwszych lat działalności zajmowało się m.in. produkcją kart do gry. Minęło sto lat i firma była już wiodącym producentem gier oraz konsol na świecie. NES bił rekordy popularności, natomiast w naszych skromnych progach raczej niewielu słyszało o japońskim fenomenie. Marek Jutkiewicz podczas jednego ze służbowych wyjazdów do Tajwanu natknął się na egzemplarz klona japońskiego Famicoma. W Polsce sprzyjał akurat czas ustrojowej transformacji, zatem możliwym było zakładanie własnych przedsiębiorstw. Jednym z nich stało się Bobmark International. Dariusz Wojdyga, Marek Jutkiewicz, Jacek Boberek oraz Jerzy Sulich - złota czwórka założycieli. Firma zrodziła się w 1991 roku.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pierwsza krew

undefined

Tak, Pegasus bez wątpienia stanowi pierwszą konsolę, z jaką styczność miały rzesze Polaków. Import rozpoczęto niemal natychmiast. Właściciele Bobmarku musieli jednak uniknąć płacenia podaktów, zatem do gry włączył się jeszcze pewien duńczyk, Peter Horlyck. Pegasus rozpoczął bujną karierę na naszym podwórku. Slogan "Family Video Game" atakował z bijącego dzisiaj retrowajbem kartonu. Konsolę sprzedawano z obowiązkowym kartridżem "168 in 1". Mój komunijny egzemplarz był w kolorze niebieskim, zaś naklejkę (jeszcze krzywo przyklejoną) będącą imitacją okładki zdobiły wizerunki Mario czy panów z kultowej Contry. Bezcenne wspomnienia. Aha, zdarza się Wam pić od czasu do czaso Hoop Colę? Nie byłoby jej bez Pegasusa. Bobmark w 1995 roku nie zarabiał już na Pegasusie jak kilka lat wcześniej. W 1994 roku weszła ustawa o prawach autorskich, w Polsce zawitało również Nintendo. Panowie rozglądali się za nowymi biznesami i inwestowali m.in. w firmę Hoop, producenta rzeczonej Hoop Coli, którą nadal można spotkać na sklepowych półkach. Po drodze, Bobmark zaliczył również romans z Segą by zająć się krajową dystrybucją konsoli Segi Saturn.

Choć Pegasusa zastępowały z czasem inne podróbki NESa, jego wkład w rozwój polskiej sceny gier oraz konsol pozostaje nieoceniony. Dla mnie, był to w ogóle pierwszy kontakt z interaktywnym światem. Pierwsza komunia przyniosła obowiązkowy rower i Pegasusa, konkretniej był to model IQ-502, z "okrągłymi" joystickami oraz pistoletem. Niezliczone sesje w Contrę wspominam ciepło. W zasadzie, była to pierwsza uruchomiona przez mnie produkcja z listy. Kartridż "168 in 1" w rzeczywistości posiadał listę kikunastu popularnych tytułów (legendarne Super Mario Bros., Ice Climber, Kung-Fu, Duck Hunt). Resztę listy stanowiły ROM-hacki. Jednym z takich było kultowe Tank 1991. Pięknym zbiorem wspomnień jest wydanie niedawno Pegasus Extreme, z ramienia wydawnictwa Idea Ahead oraz redaktorów PSX Extreme. Myślę, że każdy/każda z nas mogłaby napisać własną książkę wypełnioną nostalgią. Pegasus towarzyszył mi przez wiele wieczorów, a popalonych zasilaczy nie idzie dzisiaj już zliczyć.

Kanapowy raj

undefined

Tak, wraz z Pegasusem wracają obrazy wspólnie spędzonych sesji w Contrze czy równie legendarnemu Chip and Dale. Po prawdzie, był to chyba mój pierwszy platformer, którego tak namiętnie katowałem. Kluczem do sukcesu była współpraca a gra smakowała najlepiej z kimś. Po latach, Capcom wydało świetny pakiet "Disney Afternoon Collection" tak ku uciesze retromaniakom. Jednym z moich faworytów do samotnej rozgrywki okazała się gra Darkwing Duck. Wydana w 1992 roku na podstawie serialu animowanego cieszyła oko oprawą oraz satysfakcjonowała rozgrywką. Większość gier z jakimi miałem styczność szło ukończyć w jedno popołudnie. Zresztą, nie istniało pojęcie zapisu, chyba że mówimy o słynnych "passwordach", które uruchamiały grę od poziomu, w którym skończyliśmy rozgrywkę. Najczęściej pojawiały się po napisach Game Over. W tym miejscu hołd oddać muszę jednej z moich ulubionych gier dzieciństwa, Castlevania II: Simon's Quest.

Jak na NESowe stantardy, uważałem ten tytuł za względnie rozbudowany. Imponował podział na dzień oraz noc, gdzie przeciwnicy zyskywali dodatkowe HP, byli też agresywniejsi. Gra oferowała względną swobodę w poruszaniu się. Trochę taka imitacja otwartego świata, z podziałem na kilka mieścin oraz zamków, w których gromadziliśmy części ciała samego księcia nocy, Draculi. Kolejnym oczkiem w głowie było Double Dragon III, nie część druga, jak powszechnie się przyjęło. Gra stała wyższym poziomem trudności oraz nowymi, grywalnymi bohaterami. Pegasus wbrew pozorom fundował wiele gier stojących wyzwaniem. I je wszystkie udało mi się ukończyć. Ninja Gaiden, Super Robin Hood (gość specjalny "Złotej Czwórki") czy Robocop III to tylko kilka przykładów. Jako fan kreskówek szczególnie zapamiętałem również Tiny Toon Adventure. Taką wyliczankę można snuć niemal bez końca, ponieważ gier mamy tutaj multum. Oddaję zatem głos Waszym wspomnieniom. Jak pamiętacie Pegasusa i którą wersję posiadaliście?

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper