The Last of Us

The Last of Us (HBO Max) - czy ten serial ma jakieś wady?

Krzysztof Grabarczyk | 26.02.2023, 11:00

W ostatnich latach bardzo trudno wywołać do tablicy solidną gradaptację. Od czasów Mortal Kombat (1995) sukcesy w tej materii wyliczyłbym na palcach jednej dłoni. Historia przedstawiona w The Last of Us to materiał na mocne show. Opowieści pokroju The Walking Dead pokazują, że da się zrealizować wyborny serial, który ma swoje lepsze i słabsze strony. Opracowany przez HBO serial również nie jest zerojedynkowy. Niektóre epizody stawiają wyłącznie na zapis relacji międzyludzkich, bywają również kontrowersyjne. Na tym jednak polega siła uniwersum. The Last of Us miesza odważne tematy z brutalnymi realiami postapokalipsy.

We dwoje raźniej

Dalsza część tekstu pod wideo

undefined

Sporo namieszał epizod z udziałem Billa oraz Franka. Reżyser w ciekawy sposób rozwija wątki, których nie widziano również w grze. Wprawdzie gra podejmuje na moment historię Franka, serial znacznie rozszerza tę koncepcję. Jednocześnie udało się stworzyć epizod pozbawiony hurtowej ilości krwi czy zarażonych. The Last of Us zresztą opiera się na eksploracji i świetnie napisanych dialogach. Choć w pewnym momencie zadbano o intensywną akcję (epizod z udziałem Sama i Henry'ego), tempo akcji nie przesłania bogactwa treści. Dlatego uważam, że seriale czy filmy bazujące na popularnych grach powinni kreować twórcy danego uniwersum. Wówczas po prostu to działa. The Last of Us przyciąga nowych odbiorców oraz zaskakuje weteranów, w większości bardzo pozytywnie.

Sporo mówi się o kiepskim doborze aktorki wcielającej się w rolę Ellie Williams. Bella Ramsey może się nie podobać, lecz w kolejnych epizodach zyskuje na wartości. Dla tych najbardziej złośliwych mam jednak względnie dobrą wiadomość. Jeżeli twórcy show idą śladem gry - co za tym idzie - sezon drugi oparty będzie na drugiej części gry, Ramsey zostanie zastąpiona - z uwagi na wiek bohaterki. Natura potrafi czynić prawdziwe koszmary. Istnienie kordycepsu jest niepodważalne. Pasożytniczy grzyb przejmujący kontrolę nad funkcjami motorycznymi nosiciela. Tak powstaje autentyczny "zombie-owad". The Last of Us nie tylko demonstruje jak współczesne otoczenie przegrywa z czasem w obliczu rychłego niknięcia ludzkości. Napisany arcyciekawą historią projekt ujmujący wpływ Kordycepsu na czynnik ludzki. Serial bardzo ciekawie tłumaczy tę przypadłość.

Cena do góry?

undefined

Przez sukces serialu autorstwa HBO podskoczyły również ceny gier. Nie tylko The Last of Us: Part I, ciut zdrożało również The Last of Us: Remastered. Tendencja zapewne utrzyma się co najmnie do końca emisji pierwszego sezonu. Myślę, że zdecydowana większość z nas chętnie postanowiła sięgnąć po tytuł - w oryginalnej lub przebudowanej formie. Cieszy również mocny udział aktorów podkładających głosy postaciom z gry. The Last of Us demonstruje, że wkład twórców oryginalnej wizji bardzo pozytywnie wpływa na całokształt tak ważnych przedsięwzięć. Niech to będzie drogowskaz dla pozostałych zespołów. W pierwszej kolejności mam tutaj na myśli autorów mizernego Resident Evil: Remedium. Nic dziwnego, że Netflix anulował ten godny pożałowania projekt.

Serial bije rekordy popularności. W większości zadbano o pełną zgodność z materiałem źródłowym. Pedro Pascal ora Bella Ramsey tworzą udany duet. Jeśli kolejny sezon będzie utrzymany w podobnym tonie, możemy być spokojni. Udało się zgrabnie przerzucić emocjonalny rollercoaster do serialowej ramy. Przy tak złożonej i nabitej emocjami opowieści to ogromny sukces. Jak Wam podoba się serial?

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper