Steam

W 2022 roku na Steam pojawiło się 13 tysięcy gier. Ta platforma naprawdę zmienia się w śmietnik

Igor Chrzanowski | 05.02.2023, 12:00

Branża gier wideo rośnie z dnia na dzień, a co za tym idzie pojawia się coraz więcej studiów deweloperskich i powstaje coraz więcej gier. Ale czy to aby na pewno dobry pomysł, aby dopuszczać do sprzedaży absolutnie każdą produkcję?

Temat na dzisiejszy artykuł wpadł mi do głowy w momencie, gdy w Sieci zaczęło pojawiać się coraz więcej doniesień o kolejnych wpadkach platformy Valve, takich jak chociażby brak limitów cenowych czy też dopuszczanie do sprzedaży tak oczywistych przekrętów jak fałszywa wersja Escape from Tarkov. Wtedy też rozpocząłem dyskusję na temat kontroli jakości Steam, a raczej jej braku, ze znajomymi i naprawdę zamarłem - prawie każdy popierał całkowity brak jakichkolwiek kontroli, bo przecież "trzeba być idiotą, aby kupić taki scam jak ten Tarkov". No może i trochę w tym racji jest, ale nie każdy gracz jest tak obeznany z branżą jak my i to naprawdę duży problem, że nikt tej kontroli jakości na Steam nie pilnuje.

Dalsza część tekstu pod wideo

Steam ma więcej gier niż wszystkie generacje PlayStation, Xbox i Nintendo razem wzięte

Zacznijmy sobie od początku. Steam powstał po to, aby zapewnić graczom łatwiejszy dostęp do gier - taki bez potrzeby wychodzenia do sklepu po pudełko i płytę, tylko aby każda fajna gierka była na parę kliknięć myszki i to w dobrej cenie. Twórcom miało to zaś zapewnić lepsze zabezpieczenia i być może lepszą rozpoznawalność ich produkcji w gronie osób, które na przykład niekoniecznie czytują branżowe pisemka czy portale. Idea ta była szczytna, bardzo słuszna i na dobre zrewolucjonizowała nasze growe poletko.

Dziś jednak z dawnej szlachetnej misji Steama nic już nie pozostało, a sam sklep Valve zaczyna robić się zbiorczym śmietnikiem, z którego ciężko jest wyciągnąć coś świeżego i zjadliwego. O ile przez pierwsze lata swojej działalności cyfrowe półki największego dziś cyfrowego marketu na PC zapełniały się dość sensownie i powoli, tak dziś ta lawina nowości wymknęła się Gabenowi spod kontroli i to nie jest żadne "hejterskie" gadanie, tylko zwyczajny fakt. W latach 2006-2013, czyli okresie generacji PS3, Xbox 360 i Nintendo Wii, na Steamie pojawiło się łącznie 2119 gier, czyli mniej więcej tyle samo ile na każdej z tych konsol z osobna - oczywiście uśredniając, bo liczby te wahały się od 1700 do 2500 tytułów. W 2022 roku na sklepie Valve wylądowało 12940 gier. To więcej niż na PS4, PS5, Xbox One oraz Xbox Series X|S razem wziętych przez ponad 9 lat!

Dlaczego to bardzo zła oznaka? Doskonałym przykładem jest ten scam z Escape from Tarkov, czyli jedną z tych gier, które świadomie omijają Steama, a na którą z kolei miłośnicy tejże platformy czekają już od dawna. Sam fakt tego, że taki "produkt" pojawił się na sklepie świadczy o tym, że absolutnie nikt, nawet żaden bot, nie sprawdza jakości i zawartości plików wysyłanych na platformę. Gdyby jednak ktoś to sprawdzał, oszuści od razu zostaliby przyłapani, a ich aplikacja nigdy nie pojawiłaby się na cyfrowej półce. Przypomina mi to bardzo sytuację, w której w Big Cheese Studio ekipa pracowała nad wydaniem Cooking Simulatora - gra jeszcze oficjalnie nie wyszła, do premiery zostało dobre kilka miesięcy, a na Google Play na Androidzie już można było ściągnąć coś, co miało w sobie screeny z gry i nazwę Cooking Simulator. Jakim cudem było to możliwe? Bo na sklepie Google nikt ani nic nie sprawdza tych gier i aplikacji.

Kontrola jakości to ochrona graczy i ich pieniędzy

Gdy w 2018 roku na rynku wystartowało Epic Games Store, śmieszkom nie było końca - a bo po co komu rywal dla Steama, a bo że sklep ma 5 gier na krzyż, a bo Lord Gaben to najlepszy z najlepszych i Sweeney niech idzie do kąta. Te nieco ponad 4 lata później sklep Epica ma łącznie 1899 gier i aplikacji, czyli średnio rocznie pojawia się tak około 450-500 tytułów. Klienci EGS-a mają zatem pewność, że gdy wchodzą na ten sklep i zaczynają szukać jakiejś świeżej gierki do zakupienia i ogrania, na 100% nie natrafią na żadną aplikację oszustwo, nie natrafią na niegrywalnego crapa czy na klasycznego "asset flipa", czyli jakiś zrobiony na kolanie badziew, który nigdy nie powinien się tam znaleźć.

Dzięki temu, że każda gra kandydująca do pojawienia się na Epic Games Store jest dokładnie sprawdzana i weryfikowana, lista dostępnych dla graczy produkcji jest w miarę czysta i pomimo paru gorzej ocenianych gierek, każdy znajdzie dla siebie coś naprawdę fajnego. Tak samo jest na naszym rodzimym GOG.com, gdzie od początków istnienia sklepu, czyli od 2008 roku, pojawiło się zaledwie 4989 gier. W ciągu 15 lat daje to nam średnio 333 tytuły rocznie, mniej niż 1 dziennie. Dzięki temu gdy sam ostatnio przejrzałem dosłownie cały asortyment GOG-a, znalazłem dla siebie naprawdę sporo bardzo fajnych klasyków, indyków i innych produkcji, które ominęły mnie przez całą karierę grania tylko na konsolach. 

Co w tym wszystkim ważne, przejrzenie całego GOG-a i całego EGS-a jest zwyczajnie możliwe, jeśli ma się tylko na to troszkę czasu. Przejrzenie całego Steama jest zaś absolutnie niemożliwe - zwłaszcza teraz, gdy gry ładują się w formie nieskończonej listy, a nie stron do przeklikania. Ba, nawet przejrzenie listy gier jakie wyszły tylko w 2022 roku to absolutnie karkołomne zadanie, bo jeśli chciałoby się wyłowić z tego kosza coś naprawdę małego, aczkolwiek interesującego, zajęłoby to dobre kilka tygodni. 

Steam zmierza w kierunku takich śmietników aplikacji jak Google Play i App Store

To, że na Steam pojawia się niekontrolowana liczba gier jest zjawiskiem złym nie tylko dla graczy, ale również dla deweloperów. Dlaczego? Teoretycznie taka wolność pozwala na to, aby na największym cyfrowym sklepie w branży mógł zadebiutować i wybić się każdy kto tylko tego chce i ma pomysł na fajną grę. Niestety to tak w dzisiejszym świecie nie działa. Dziś nie wystarczy już zrobić dobrą grę, aby ta się sprzedała. Nie wystarczy nawet wydać dużej kasy na marketing, aby odnieść sukces. Dobrym przykładem jest chociażby taka malutka gierka jak Felix The Reaper - prosta, ładnie wyglądająca gra logiczna, w którą deweloperzy włożyli sporo pracy i serca. Tytuł miał porządnego wydawcę, jakiś tam budżet na marketing, pochlebne opinie na Twitterach i innych YouTube'ach. A skończyło się na tym, że kilka tygodni po premierze twórcy musieli wrzucić grę na promocję -90%, żeby ktokolwiek w ogóle był w stanie ją zauważyć i żeby studio nie poszło z torbami.

Dziś, ponad 3 lata po premierze Felix ma marne 166 ocen od graczy, czyli żałośnie mało, biorąc pod uwagę ile na Steam jest zarejestrowanych i aktywnych kont. Z drugiej zaś strony stoi taka "gra" jak My Friend Stalin, która ma 245 ocen od graczy i osiągnęła większy sukces. Mamy więc prawdziwych deweloperów, którzy rzucają wszystko na jedną kartę, zakładają studio i pracują ciężko by wyżywić rodziny oraz spełnić marzenia, kontra jakiegoś internetowego śmieszka, który zrobił "grę dla beki". On się obłowił, zarobił sobie tam na oko 18 tysięcy złotych, a Kong Orange ledwo co przeżyło i ledwo uzbierało na kolejny projekt. A takich historii jest zapewne dużo więcej i nawet o nich nie wiemy, bo nie jesteśmy w stanie się o nich dowiedzieć. Każdego dnia na Steamie ląduje średnio 25-30 gier. Niech z tego grona 1 będzie warta uwagi. Kolejnego dnia zostanie już zakopana przez 30 następnych gier, a kolejnego dnia będzie to samo - i tak w nieskończoność. 

Oczywiście na Steamie bywają takie typowe historie, że ktoś tam odkrył nieznaną perełkę i ta nagle się wybiła jak Among Us. Ale na 1 odkryty Among Us, przypada z kilkadziesiąt jak nie kilkaset Feliksów. 

Steam naprawdę potrzebuje poważnych zmian! 

Od 2006 roku do dziś na Steamie wyszło 70 887 gier, czyli w 17 lat na platformie pojawiło się więcej tytułów niż na wszystkich konsolach PlayStation, Xbox, Nintendo, Sega oraz na Epic Games Store i GOG.com razem wziętych! To jest po prostu chore. Oczywiście nie oznacza to, że wszyscy ci mniejsi twórcy są nic nie warci i powinni przestać robić gry. Powinni je robić i niech robią je dalej, ale niech wrzucają je w inne miejsce. Od wrzucania takich mikro gierek robionych przez jednego uczącego się game-devu studenta czy kogokolwiek innego, jest takie miejsce jak Itch.io, czyli cyfrowy sklepik dla pasjonatów sektora niezależnego, gdzie absolutnie każdy bez żadnych opłat może dodać wszystko co mu się żywnie podoba - od autorskiego klona Ponga, aż po indie-perełki, które potem wykopują łowcy talentów.

Tam właśnie znajdziecie ponad 703 tysiące gier i aplikacji, które są albo darmowe albo ich twórcy proszą o symboliczną dotację od 1 dolca w górę. To idealne miejsce dla początkujących - wiem, bo wielu moich studentów jak robi swoje małe projekty do portfolio i mi je prezentuje, wrzuca je właśnie w to miejsce. Każdy zainteresowany dostaje link, może wesprzeć kolegę czy tam jakiegoś ambitnego twórcę za taką kwotę jaką chce i tyle.

Ostatnio na PPE pisaliśmy o najdroższej grze na Steam, która kosztowała w dniu premiery 2,1 miliona złotych. Ta produkcja wygląda no mniej więcej tak jak typowe dzieło studenciaka zrobione z kursów obsługi Unity za 30 złotych. To kolejny przykład tego, że Steam pozwala na bzdurne nakładanie cen na swoje gry oraz na to, że miejsce takich malutkich produkcji jest jednak gdzie indziej. Pomimo późniejszej przeceny gry na normalne 3-4 złote i tak prawie nikt jej nie kupił, bo przez 3 lata zebrała marne 40 ocen graczy. Twórca na bank z tego nie wyżył, a zabrał jednak jakiś ułamek uwagi tym tytułom, które naprawdę zasługują na to, aby zostać zauważonym.

Jeśli Steam nie zmieni swojego podejścia, stanie się wkrótce takim śmietnikiem jak Google Play czy App Store, gdzie gier jest tak dużo, że nie da się tego po prostu policzyć - aktualne "szacunki" wskazują na to, że na sklepie Apple wylądowało już 984,000 gier, zaś na Androidzie 442,000 produkcji. Sami chyba doskonale wiecie, jak ciężko jest tam znaleźć coś fajnego i to nie dlatego, że nie chce się komuś tego szukać, a dlatego, że to niewykonalne. Same algorytmy obu sklepów sugerują nam tylko te "topowe" gierki i na Steamie zaczyna się dziać tak samo. W co bym nie zagrał, co bym nie przeglądał, zawsze w sugerowanych jest to samo - jakiś losowy tytuł z topowego 1k najświeższych tytułów, które i tak mają już spory ruch. 

Życzę zatem zarówno sobie jak i Wam, aby Steam przeszedł zmiany i żeby znów był sklepem, gdzie swoje talenty mogą pokazać rzeczywiście ci, którzy je mają i żeby nie pojawiało się tam więcej takich oszust jak Escape from Tarkov, crapowatych asset flipów, czy żenujących "gier" jak cuda pokroju My Friend Stalin czy też Sex with Hitler, bo to naprawdę jest żenujące. A nigdy nie wiemy, czy pod płaszczykiem tych wszystkich gniotów, nie skrywa się kolejna gierka pokroju genialnego Hi-Fi Rush, która na bank bez wsparcia takiego wydawcy jak Microsoft, odeszłaby w zapomnienie.

Garść statystyk na zakończenie:

  • Epic Games Store - 1899 gier
  • GOG.com - 4989 gier
  • PS4 Store - 5890 gier
  • PS5 Store - 1646 gier
  • PS Store (cały) - 6647 gier
  • Nintendo Switch eShop - 14398 gier
  • Xbox Store - 2740 gier
  • Xbox PC Store - 444 gry
  • Microsoft Xbox Store (cały) - 3184 gry
  • Microsoft Windows 10/11 Store - 1,764 gier
  • Steam (2006-2013) - 2119 gier
  • Steam (2022) - 12940 gier
  • Steam (cały) - 70 887 gier
  • itch.io (cały) - 703,708 gier
Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.

Moim zdaniem lepszy model to...

Pełna wolność i interwencja po czasie jak na Steam
316%
Kontrola jakości przed wpuszczeniem na sklep jak Epic Games Store lub GOG.com
316%
Pokaż wyniki Głosów: 316
cropper