Ghost of Tsushima

Ghost of Tsushima - dlaczego to nadal jeden z najpiękniejszych światów

Krzysztof Grabarczyk | 08.01.2023, 11:00

Po udanej serii iFamous, Sucker Punch uderzyli w zupełnie inne rejony. Ghost of Tsushima stanowi zachodnią wizję Japonii, toczonej wojną wyspy Cuszima. Sukces gry opiera się nie tylko na solidnej rozgrywce, lecz świecie przedstawionym. Galopując przez kolejne doliny, lasy, podziwiamy każdy detal wyspy, odtworzonej tutaj z baśniowym akcentem. Nawigatorem jest przyzywany przez gracza wiatr, co przywołuje garść wspomnień z cudownej The Legend of Zelda: the Wind Waker (2003, Nintendo). Sercem gry jest eksploracja, odkrywanie nowych, pięknych obszarów, które w obliczu mongolskiej inwazji, pozostaję jedynym symbolem wolności na wyspie.

Po zakończeniu prac nad InFamous: Second Son, oraz rozszerzeniu, o podtytule First Light, studio rozpoczęło dryfowanie w koncepcjach na kolejny projekt. Zespół zgodnie celował w otwartą strukturę świata. Co z settingiem? Był rok 2014, rozważano m.in. historię o piratach, szkockich banitach a nawet historię Trzech Muszkieterów. W ferworze poszukiwań, natrafiano na historyczne opisy mongolskiej inwazji, datowanej na 1274 rok. W 2020 roku na jaw wyszedł anulowany projekt Sucker Punch, Prophecy. Grę osadzono w steampunkowej oprawie, natomiast jej składowe elementy rozgrywki posłużyły do opracowania Ghost of Tsuhima. Resztę tej opowieści już dobrze znacie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ostatni Samuraj

undefined

Ghost of Tsushima w sferze fabularnej, czerpie inspiracje z filmoteki legendernego reżysera, Akiry Kurosawy. Prawy bohater, umieszczony w sercu bestialskiej inwazji, toczący nierówną walkę z najeźdżcami. Choć momentami, gra pachnie klasycznym westernem, gdzie ten dobry mierzy siły na zamiary z bandytami - Jin Sakai odgrywa rolę niemal ostatniego samuraja. Gracz poprzez działania oparte na prowokacyjnych starciach z kolejnymi grupkami Mongołów, obalaniu posterunków oraz niesionej pomocy, tworzy legendę Ducha Cuszimy. Twórcy umiejętnie wpletli rdzenny kodeks samurajów jako przedmiot niejednej wątpliwości na drodze Jina. W tej materii, Ghost of Tsushima prowadzi narrację w bardzo interesujący sposób. Kwestia skrytobójczej eliminacji, czyli technice wypartej przez samurajskie klany, czego uczył Jina jego wuj, pan Shimura - również pozostaje w sferze wyboru dla graczy, poza kilkoma wyjątkami. W trakcie odbijania Cuszimy, o wiele częściej stosowałem prowokację, czyli bezpośrednie pojedynki. Walka zasmakowała mi tutaj w stopniu równym serii Batman: Arkham od Rocksteady.

Oszczędzono również nadmiernej ikonizacji mapy, prawdziwej zmory ostatnich lat. Wszystko dzięki projektowi świata. To on jest głównym narratorem. W trakcie podróży, niezmiernie rzadko zaglądam do mapy, opieram się na dźwiękach otoczenia, gdzie czasem zaćwierka ptak, kierujący w stronę kolejnego haiku do spisania, bądź przywoła lis, przewodzący drodze do ołtarzyka Inari. Dzięki takim zabiegom, Ghost of Tsushima osiąga pełną immersję z graczem. W dobie często generycznych, otwartych światów, uznajmy to za techniczny oraz koncepcyjny sukces. Mijane po drodze bramy Tori, często prowadzą na drobne szczyty, skąd podziwiać możemy malowniczą okolicę. Wyspa Cuszima została oczywiście mocno ubarwiona, będąc czymś w rodzaju wyobrażenia twórców, niż faktycznym odbiciem jej prawdziwej wersji. Tytuł w chwili debiutu, okazał się ostatnim, samodzielnym projektem zmierzającym na PlayStation 4. Osiągnięcie takiej oprawy oraz rozgrywki w połowie trudnego, 2020 roku, okazało się nie lada wyczynem. Ostatni Samuraj w katalogu PS4 spisał się na medal.

Wersja reżyserska

undefined

Ghost of Tushima w wersji PlayStation 4/PlayStation 4 Pro nadal robi wrażenie, nawet w gorszej rozdzielczości. Szum drzew, krzewów, płynące rzeki, czy polany nocą. Często wspominam, że moje oczy przyzwyczają się do każdej oprawy. Ilekrość uruchamiam tytuł, wciąż galopuje dla samej przyjemności. To trochę syndrom Death Stranding, w którym samo chodzenie jest wielką przygodą. Kilka miesięcy po debiucie PS5, wydano pierwszą aktualizację do gry, by niebawem ogłosić Ghost of Tushima: Director's Cut - inicjatywę z taką zawartością szanuję. Cena trochę wysoka, lecz twórcy udostępnili możliwość pobrania nowej zawartości dla posiadaczy wersji PS4, również na PS5. Obecnie sięgnąłem po tytuł w wersji pudełkowej, bo choć dostępny jest w ramach PlayStation Plus Premium, tak należę do grona tradycjonalistów. Czeka mnie jeszcze pierwsza wyprawa na wyspę Iki, bo zaczynać od DLC nie bardzo lubię, pomimo że skompletowałem tę opowieść jeszcze na PS4.

Nie spoglądamy przez połowę czasu przebytej drogi na umieszczoną w rogu ekranu minimapę, tego nie uświadczymy. Szumiący w kierunku interesującej nas lokalizacji wiatr pozwala całkowicie skupić się na celu podróży. Wszelkie ścieżki to wskazówki dla odkrywania nieznanych miejsc na wyspie. Prócz głównego scenariusza, ten miraż ma w sobie mnóstwo ciekawostek, rzeczy ważnych i ważkich. Odkrywanie go na własną rękę to najmocniejszy aspekt całej gry. Zwierzęcy pierwiastek również pełni istotną rolę w trakcie przemierzania wyspy. Ufamy zwierzętom, więc obserwując aktywności związane z podążaniem choćby do każdej Lisiej Nory dochodzimy do wniosku, że Sucker Punch doskonale o tym wie. To kolejny nawigator w grze, który nie stanowi tylko ikonki do odhaczenia w dzienniku zadań. Jak na ironię, cały ten system odkrywania świata gry jest jednak pochodną wcześniejszych rozwiązań.

Ghost of Tsushima jest zbiorem wszystkiego co najlepsze w tego typu produkcjach. Obecność wrogich obozowisk, misji pobocznych (trochę pisanych jakby trzecim Wiedźminem) czy pytajników gdy zajrzymy na mapę - to wszystko już było. W grach nie zawsze chodzi o stosowanie nowatorskich rozwiązań, ponieważ wiele istotnych elementów stworzono już na początku tej branży. Wszystko rozbija sie w sposobie prezentacji i interpretacji. Magicy z Sucker Punch zdołali wpleść piękną, artystyczną wizję do realnego miejsca, o bogatej historii. I tę historię postanowili opowiedzieć na nowo. Jeśli nie mieliście okazji zagrać w ten ambitny tytuł, gorąco polecamy. Wersję reżyserską lub podstawową, gdyż obie zachwycają.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Ghost of Tsushima Director's Cut.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper