Sandra

"Ta gra sprawiła, że moje życie jest wyjątkowe" - rozmowa z Sandrą Kubus o The Last of Us

redakcja | 29.12.2022, 19:00

Przez lata chodził za mną tatuaż związany z grami wideo. Wymarzyłem sobie dość skomplikowany, geometryczny wzór z Metal Gear Solid i liczba artystów, którzy podołaliby temu wyzwaniu, jest niewielka. Jest jednak w branży osoba, która ma w oczach poziomicę, w rękach linijkę i precyzję godną neurochirurga. Artystka, prawdziwy nerd, designerka oraz wieloletnia cosplayerka. Widziałem jej wspaniałe prace i szybko stałem się fanem. Sandra „Kubusowa” Kubus!

Bartek K: Witaj i dziękuję za tę rozmowę, wiem, że masz grafik napięty jak struna. Przybliż proszę czytelnikom swoją osobę.

Dalsza część tekstu pod wideo

Sandra K: Hej wszystkim! Sandra Kubus czyli Yumi Cosplay oraz Kubusowa! 30-sto latka, która przygodę z grami zaczęła w późnych latach 90’ na Amidze, PS czy PC- obecnie siedzi na samych konsolach i to samych PlayStation. Przez kilka lat zajmowałam się cosplayem oraz wykonywaniem rekwizytów. Obecnie od dwóch lat zawodowo zajmuje się tatuażem.

BK: Zarówno cosplay i tatuowanie są mocno sprecyzowanymi i wymagającymi zajęciami. Opowiedz nam proszę jak wyglądała Twoja droga, jak zdobyłaś wiedzę i umiejętności?

SK: Prawda jest taka, że w jednym i drugim temacie jestem samoukiem. Cosplay narodził się w mojej głowie po Pyrkonie. Obiecałam sobie „za rok też będę tutaj w stroju” i tak się stało! Pierwszym moim cosplayem był strój Katniss z filmu Kosogłos. Miałam wtedy nawet prawdziwy łuk! Potem przyszedł czas na rekwizyty dla fotografów czy elementy na zamówienie. Jestem perfekcjonistką, co z perspektywy czasu uważam zarówno za zaletę, jak i wadę, ale starałam się by każda następna rzecz była coraz lepsza.

Podobnie jest z tatuażem. Rzucając poprzednią pracę po ponad 10 latach nie sądziłam jeszcze, że będę się zawodowo tym zajmować, choć sama ozdabiam swoje ciało od wielu lat i temat zawsze był mi bliski. Bardzo szybko trafiłam do studia gdzie pozwolono mi uczyć się fachu od bardziej doświadczonych tatuatorów oraz poznać podstawy. Pomagałam również kumpeli przy otwieraniu własnego studia, gdzie pracowałam. Dziś pracuję w studiu swoich marzeń i nie widzę lepszego miejsca na rozwój. Atmosfera, cudowne dziewczyny- bo w studio pracują same dziewczyn- i psiaki (śmiech).

Diablo

BK: Wyjaśnij nam proszę co łączy pracę nad kostiumem z tworzeniem tatuażu. Jak to wygląda od zaplecza, od pomysłu do skończonego projektu?

SK: Mają ze sobą wiele wspólnego, w końcu jedno i drugie ma cieszyć oko.  Chodzi o natchnienie! Ułamek sekundy i zalewa Cię fala, z którą Cię niesie. Na przykład grasz w grę, widzisz super zbroję, miecze, więc wpada myśl „zróbmy cosplay”! Ta sama sytuacja z tatuażem. Jeśli chodzi o stroje, to zaczynam od szukania inspiracji, odniesień i impresji. Następnie informacji o samych materiałach, robię stop klatki w filmie/grze i analizuję prezencję stroju, z jakich materiałów się składa, jak się układają poszczególne elementy itp. Następnie kombinowanie. Kartka, ołówek i do dzieła! Trzeba wyrysować szkic, zaznaczyć łączenia, przelać na papier wszystkie myśli i pomysły jak i zrobić listę zakupów.  Serio, w sklepie budowlanym bywałam częściej niż w spożywczym! Wprawdzie każdy strój wymaga innych materiałów, to każdy wymaga niekonwencjonalnego myślenia i kreatywności. Rurka hydrauliczna i kilka kolanek? Robimy z tego podstawę wymyślnego miecza, a jak dodamy w środku gwint… to jeszcze będzie nam łatwiej go rozkładać i przewozić! Stare skórzane torebki? Będą doskonałym uzupełnieniem stroju postapo. Kleimy pianki, robimy wykroje, szyjemy, szlifujemy. Nadchodzi w końcu moment, kiedy stoję przed lustrem ubrana w strój i …. szukam niedociągnięć, źle układających się elementów! Jednym słowem wszystkich „bad sectorów” (śmiech).

Z tatuażem sytuacja wygląda bardzo podobnie, przy czym zaczynamy od samego klienta. To on określa temat, chyba że robię wzory do wzięcia, lub trafiam na osobę, która mówi „oto moja ręka/noga, wyżyj się artystycznie” (śmiech) wtedy to już kwestia tego, gdzie poniesie mnie fantazja. Ważne jest dobranie odpowiedniego artysty do tego, co chcemy osiągnąć oraz stylu. W dzisiejszych czasach, tatuatorzy mają możliwość być specjalistami od danego stylu lub opracować własny i to jest wspaniałe!

Następnie zaczynamy dyskusję i zabawę w kompromisy. Omawiamy jak tatuaż ma wyglądać, w jakim miejscu na ciele ma się znajdować. Pomocne jest też wysłanie jakiś poglądowych zdjęć i wszystkiego co pomoże nam zrozumieć zamysł klienta. Najczęściej projekty robię w domu, wertuje Internet w poszukiwaniu wiedzy na temat tego, czego dotyczy projekt i dużo rysuję. Często projekt, który widzą moi klienci poprzedza sporo nieudanych wersji i kilka godzin zmian, dopasowywania i kombinowania jak najlepiej kompozycyjnie ugryźć dany temat. Finalnie nadal mam stres czy moja praca nie pójdzie na marne i klientowi spodoba się zrobiony przeze mnie wzór i muszę przyznać, że bardzo często nie nanosimy nawet poprawek! Dlatego, moi drodzy, tak ważne jest wybranie odpowiedniego artysty i przejrzenie jego portfolio (śmiech).

BK: Jak na obecną chwilę Twoim zdaniem wygląda scena cosplayowa w Polsce?

SK: Cosplay często opiera się na zdjęciach, pokazaniu klimatu poprzez otoczenie, barwy czy obrobienie i dodanie elementów jak łuny czy ogień. Dlatego też zdjęcia często oprócz tego, że pokazują kunszt to opowiadają również historie związane z postacią lub charakterystyczną dla niej scenę. Sama miałam przyjemność jechać jako Ellie do Warszawy, by wraz z fotografką zrobić sesję w Twierdzy Modlin. Kilkadziesiąt cudownych zdjęć opowiadających właśnie historie TLOU Part 2. Pojawiły się mosty, kanały, wspinaczka, czołganie pod autem jak i nawet pościg mojego psa! Często nagrywane są wideo, czy całe teledyski związane z daną serią. Zbierają się grupy ludzi posiadających cosplaye z tego samego uniwersum na wspólne zdjęcia czy nagrania.  Prócz wspaniałych materiałów to też zapadająca w pamięć przygoda, a często tez nowe znajomości. Jeżeli nasz strój jest naprawdę dopracowany, możemy liczyć na współpracę np. podczas konwentów promując dane marki czy stoiska. Miałam okazję zobaczyć jak to wygląda od środka, stojąc na stanowisku CDP i promując tym samym wydanie Diablo 3 na Switcha. To było cudowne! Osobny boks okalany był grafikami z gry, rozstawione zostały konsole do testów, a w końcu na „czerwonym dywanie” stałam ja, w stroju Johanny! Nie zapomnę tego nigdy!

A jak już mowa o konwentach, to możemy na nich zgłosić się do konkursu cosplay! Często pierwsza tura odbywa się „za kurtyną”, prezentuje się wtedy strój przed jury, które ma możliwość dojrzeć detale oraz zadać pytania- opowiadamy o zastosowanych technikach, materiałach, często przydatne są też zdjęcia z tworzenia stroju. Następnie strój prezentowany jest na scenie przed uczestnikami konwentu. Tutaj dopiero jest show! Cosplayerzy odgrywają sceny z filmów czy gier, śpiewają piosenki wykonywane przez postacie, sami tworzą humorystyczne scenki. Jeżeli będziecie kiedyś na takim konwencie, koniecznie musicie to zobaczyć!

The Lat of Us

BK: Brzmi absolutnie fantastycznie! A jak wyglądają konwenty tatuażu?

SK: Podobnie, ale ze znaczącymi różnicami. W tatuażu to zdjęcia wieńczą skończoną pracę i mają za zadanie jak najlepiej ją przedstawić. Stawiamy na neutralne tło, bo to tatuaż ma być tutaj na pierwszym miejscu. Detale, szczegóły czy technika- przy niektórych pracach bardzo ciężko jest to pokazać. To dość obszerny temat, ale osobiście stawiam na naturalność dlatego moje fotki praktycznie nie poddaje obróbce. Często kręcone są też krótkie filmiki (najczęściej w formie reelsów) mające na celu pokazać w przystępny sposób proces tworzenia dziary jak i efekt końcowy. Moim zdaniem są szczególnie przydatne w momencie gdy tatuaż, z racji miejsca bądź wielkości, jest trudny lub niemożliwy do pokazania na zdjęciu. Prezentacja tatuaży na konkursach z kolei przebiega w zależności od kategorii oraz stylu. Wygojone bądź świeże, bo w końcu na każdym stoisku ktoś tatuuje na żywo! Jury ocenia technikę, pomysłowość czy dopasowanie do anatomii. Tatuaż prezentowany jest na scenie przed publicznością, więc bierze w tym udział nie tylko artysta, ale i osoba tatuowana.

BK: Jak oceniasz podejście do cosplayerów i tatuaży w Polsce?

SK: Na szczęście zmienia się na lepsze podejście do obu i to w bardzo szybkim tempie! Walka z każdymi stereotypami i uprzedzeniami jest długa oraz żmudna, ale przynosi efekty i nie inaczej jest w tym przypadku. W końcu kiedyś nas pasjonatów gier przedstawiano jako odludków lub nawet potencjalnych przestępców! Tak samo jeśli mówimy o tatuażach, czasy gdzie na dźwięk tego słowa, przed oczami stawał pan z wąsem, w skórzanej kamizelce, dziarający w ciemnym pomieszczeniu, dawno odeszły w niepamięć. Gdy ktoś mówi nam, że zrobił sobie tatuaż również nie kojarzymy tego z więzienną łezką pod okiem. Podejście do cosplayerów zaszła w Polsce błyskawicznie, głównie dzięki oficjalnym sponsorom i konwentom. Stroje coraz częściej wyglądają jak żywcem wyciągnięte z filmów i gier.

Praca nad strojami i tatuażami wymagały bardzo dużego poświecenia, ale nie tylko ode mnie. Od wielu lat pomaga mi w tym mój narzeczony i myślę, że gdyby nie on, mogłabym już się poddać tak w jednym jak i w drugim temacie. To on poił mnie kawą gdy dzień przed Pyrkonem siedziałam całą noc by skończyć strój, opatrywał rękę po akcjach z opalarka czy „kropelka”, podstawił się pod igłę bym mogła zrobić wtedy ogromny dla mnie tatuaż, a w chwilach zwątpienia dopinguje. Pamiętajcie, że wasze poświecenia dla sztuki, nie są tylko wasze, ale zarówno waszych najbliższych!

BK: Bardzo krzepiąca i niosąca pozytywne nastawienie odpowiedź! Porozmawiajmy zatem o grach. The Last of Us, gra dla Ciebie bardzo ważna. Jak wyglądało Twoje zetknięcie się z tytułem i jakie masz wspomnienia?

SK: No to się otworzyła studnia bez dna, do której wpływa temat rzeka! (śmiech)  Zacznę od tego, że w życiu jestem strasznym „szczególarzem”, w grach cenię sobie historię i imersję. Często wybieram właśnie takie tytuły, które zapewniają jedno i drugie. Zapadają mi najbardziej w pamięć takie, które skłaniając do przemyśleń i refleksji, zarówno po ich skończeniu jak i w trakcie grania. Takie było TLOU. Oczarowała mnie i zjadła w całości, by następnie wypluć, wyzutą z emocji. Bardzo długo w tamtym czasie nie trafiłam na grę, która tak by mną pozamiatała.

Sandra

BK: Rozumiem. Jak sądzisz, czy grałaś w nią w wyjątkowym momencie swojego życia i to wpłynęło na Twoją ocenę?

SK: Absolutnie nie był to wyjątkowy moment. To ta gra zmieniła ten czas w wyjątkowy! Zupełnie inaczej było jednak przy TLOU 2. To był dla mnie dziwny czas, borykałam się z powikłaniami po wypadku samochodowym, przyszła pierwsza fala covida, jednocześnie skończyłam 30 lat i doszłam do wniosku, że ponad dekada pracy w jednym miejscu to zdecydowanie za długo. Rzuciłam pracę, ale bez pomysłu na to, co ze sobą zrobić. Wtedy wkracza Ellie z całą swoją zaciętością, brutalnością i walką o przetrwanie. Znowu dostaję emocjonalnego kopa w brzuch, uderza mnie piękno tego, co zrobiło Naughty Dog. W tamtym momencie ten tytuł był dla mnie czymś czego bardzo potrzebowałam. Chyba jak wielu artystów odnajduję się w smutku, w historii tak okrutnej i bezlitosnej, ze aż dobrej, kojącej i pokazującej sytuacje z różnych perspektyw. Motyw bólu i cierpienia wyostrza zmysły, przynajmniej u mnie. Często na mojej playliście pojawiają się wybrane utwory Gustavo Santaolalla z TLOU. Muzyka, której słucham bardzo odzwierciedla mój aktualny nastrój lub pomaga mi wykonywać pewne czynności, więc nie słucham tych płyt w kółko, ale lubię do nich wracać. Soundtrack do tej gry, wywołuje we mnie melancholię, której czasem potrzebuję.

BK: Jesteś w stanie powiedzieć ile razy przeszłaś te gry?

SK: Ciężko mi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie (śmiech). Jest to tytuł, do którego często wracam, niczym do starego znajomego. Najczęściej rozgrywam konkretne ulubione fragmenty/ rozdziały, tak w jednej jak i drugiej części, ale całe gry przeszłam myślę ok. 8 razy pierwszą i z 4 razy drugą. Jeżeli zaś chodzi o online, to nie jestem fanką, wolę przeżywać gry w singlach i bardzo rzadko gram z kimś w multi. Kiedyś zdarzało mi się to częściej, ale i człowiek miał na to więcej czasu. 

BK: Co lubisz w tych grach najbardziej?

SK: Chyba nie ma konkretnej rzeczy. Będzie to raczej składowa wspomnianej już historii, osobowości i nakreślenia konkretnych postaci, gameplay no i dopieszczenia każdego szczegółu. W tym oczywiście grafiki, nie ma co owijać w bawełnę, że jest to coś na co zwracam szczególną uwagę, przy czym nie umniejszam jej udziału w sukcesie produkcji. Nigdy nie pomijam cutscenek, za każdym razem przeżywając te chwile jakbym widziała je pierwszy raz. Czasami staję w danej lokacji i obserwuję trawę, budynki. Bo czy wiedziałeś, że w dwójce można wejść do opuszczonego salonu tatuażu? Albo przyglądałeś się kiedyś jak wygląda tatuaż Ellie? Wypukłości linii, które powstały na bliźnie, kolor tuszu, niedoskonałość dziary, która nie miała warunków do tego, by taką zostać. Wiesz, że każdy sejf w grze możesz otworzyć „na słuch”? To jest niesamowite! Ogrom pracy jaką Naughty Dog wsadziło w tę grę do tej pory nie przestaje mnie zadziwiać.

BK: Nie miałem pojęcia… i teraz mam ochotę znów w nią zagrać! Może to pragnienie zaspokoi zbliżający się serial HBO?

SK: Jeżeli chodzi o serial to mam do niego bardzo luźne podejście i traktuję go bardziej jako adaptację na podstawie gry niż jako „rzetelne jej odzwierciedlenie na wielkim ekranie”. Tego się nie da zrobić, więc oczekuję czegoś nowego. Oczywiście mocno trzymam kciuki, nie miej co do tego wątpliwości!

BK: Jest jakaś scena z gry, którą chciałabyś zobaczyć w produkcji? Lub scena, której boisz się zobaczyć, choćby ze względu na ładunek emocjonalny?

SK: Dobór obsady lekko, zaznaczam lekko, mnie niepokoi. Boję się głównie o mimikę Ellie, która była bardzo charakterystyczna i trochę nie widzę tego w wykonaniu Bell, ale dajmy jej oraz charakteryzatorom szansę! Kunsztu aktorskiego jej nie brakuje i póki co, wszystkie materiały z serialu wyglądają bardzo obiecująco! Te klikacze, ah!

własne

BK: Cieszy mnie mocno Twoje podejście. Serial ma potencjał redefiniować jak patrzymy na te postacie, a takie nazwiska na pewno wniosą dużo świeżości w znane już kreacje. Mówiąc o Ellie- to niezaprzeczalnie jedna z najważniejszych postaci w historii gier- czy czujesz, że jest ona Ci bliska? Czy jest to czysta fascynacja estetyką?

SK: Oj zdecydowanie to coś więcej niż estetyka. Myślę, że jesteśmy do siebie bardzo podobne ze względu na charakter, chęć walki czy zawziętość. Uważam, że działamy podobnie. Dogadałabym się z nią!  Ale w przeciwieństwie do niej, mimo prób, nie nauczyłam się grać na gitarze (śmiech). Mój stosunek do Ellie jest mocno emocjonalny- nie jest idealna ani w wyglądzie, ani w swoich wyborach. Ciężkie okoliczności zmusiły ją do brutalności, która po czasie wchodzi jej w krew. Ciągłe cierpienie, ale i stawanie czoła konsekwencjom swoich czynów… bo w moim odczuciu, walki w tej grze są bardziej formą przenośni, niż czystej, fizycznej przemocy, przy czym nie da się ukryć, że potrafią być równie szokujące, smutne i ciągnąć za sobą straszne konsekwencje.

BK: Ciekawe spostrzeżenie, nie patrzyłem na to z tej strony, ale na pewno mogę się zgodzić. Wspomniałaś o tatuażu Ellie, czy są jakieś charakterystyczne tatuaże, ale które noszą postacie z gier? I jak często spotykasz klientów proszących o wzory związane z grami?

SK: Myślę, że mimo wszystko, w Polsce na tą chwilę, nie jest to najpopularniejszy temat jeżeli chodzi o tatuaż. Choć trend jest zauważalny.  Sama posiadam tatuaż pada od „szaraczka” czy paprotkę, która jest nawiązaniem do Ellie! Oczywiście bardzo chętnie przeniosę postacie z gier na skórę, tak tylko wspomnę! (śmiech)

Mówiąc o tatuażach postaci z gier, przychodzą mi na myśl tatuaż Ellie oraz, dzięki Tobie, tatuaże postaci z Metal Gear Solid. Ale to tatuaż Kratosa jest wręcz ikoniczny. Mówiąc o GOW, Baldur i jego tatuaże są ciekawe, bo powiązane z mitologią, jednak jeśli nie znamy tej symboliki, to nie wnoszą nic dla nas, jako graczy, a co za tym idzie, dla Kratosa. A znaczenie jego tatuażu mieliśmy przedstawione! Bardzo ciekawy pomysł na kontrast między postaciami i subtelny storytelling. Jest jeszcze jeden rodzaj tatuaży w grach. Postacie z takich gier jak Cyberpunk2077 czy AC Valhalla też zapadają w pamięć, choć tutaj jest to bardziej charakter wizualny, kosmetyczny niż znaczeniowy, sentymentalny.

BK: W jakie jeszcze gry grasz lub jakie skradły Ci w serce?

SK: Jest kilka tytułów, do których chętnie wracam lub zapadły mi w pamięć. Zdecydowanie jest to Beyond Two Souls przez swoją nieszablonową historię i Elliota. Mam słabość do Dante’s Inferno za chory wykreowany wygląd piekła czy Hellblade za przedstawienie świata osoby chorej na schizofrenie i współpracę z lekarzami przy tworzeniu gry. Ze starszych produkcji, mocno pamiętam moje podrygi na PC z Croc, Neverhood, później Lary, Ace Ventura czy GTA! Za to na Amidze był to Super Frog, ta gra wzbudza ciepłe wspomnienia. Pamiętam jak byłam wpatrzona w ekran, gdy razem z mamą szukałyśmy kolorowych kluczy!

BK: Czy jest jakaś legenda tatuażu, którą chciałabyś spotkać, porozmawiać z nią lub nawet pracować?

SK: Była taka jedna osoba… ale obecnie pracuję wraz z nią!  W jej salonie! Więc czuję się na chwilę obecną spełniona na tym polu! Czerpię inspiracje od wielu osób i raczej nie jestem skupiona na jednej tylko z nich. Za to chętnie wymienię się kiedyś doświadczeniem i chcę porozmawiać z Aston Reynolds oraz Lauren Ansbro. Obserwuje ich poczynania na IG i przyznaję, że jestem oczarowana tym co robią.

własne

BK: Co byś chciała powiedzieć początkującym artystom lub gdybyś miała okazję, sobie samej sprzed lat?

SK: Coraz trudniejsze te pytania! Powiedziałabym: nie bój się próbować, działać, zmieniać. Bardzo oklepane, ale prawdziwe! Jak to mówią „dobry moment na działanie to ten, w którym o tym pomyśleliście”. Gońcie za marzeniami i spełniajcie je tak, by nie zarzucić sobie kiedyś braku próby. Oczywiście nie jest to gwarancją sukcesu, ale jeżeli jest wystarczająco dużo samozaparcia i wiary w siebie, to jestem pewna, że wszystko jest możliwe. Na pewno potrzebujecie też cierpliwości, bo będzie coraz trudniej. Dlaczego? Ponieważ to wspinaczka. Każdy mój strój/tatuaż daje mi doświadczenie i jest coraz bardziej stromo. Nie da się tego przeskoczyć. Każdy z nas musi popełnić błędy czy podjąć próby, by ostatecznie coś zmienić. Nie da się od razu wskoczyć na szczyt. Osobiście chyba nigdy nie pozbędę się uczucia, że kiedyś robiłam coś źle i poczucia, że mogłam coś zrobić lepiej, inaczej. Moja mentorka powiedziała mi kiedyś coś, co ciągle siedzi mi w takich momentach w głowie. „Zrobiłaś to najlepiej jak potrafiłaś na tamten moment, wsadziłaś w to całe serce i drugi raz zrobiłabyś pewnie to samo. Ważne by wyciągnąć wnioski na przyszłość jeżeli widzisz, że możesz zrobić coś lepiej i iść do przodu.”

BK: Powiedz nam, gdzie możemy zobaczyć Twoje prace i czym teraz się zajmujesz?

SK: Zapraszam zainteresowanych do sprawdzenia mojego IG Kubusowa_tattoo. Jeżeli chodzi o cosplay znajdziecie mnie jako Yumi_Cosplay_Pl, a wszystkich co chcą się wydziarać, zapraszam do odwiedzenia mnie w salonie Ładne Rzeczy Tattoo & Piercing w Łodzi. Jestem pewna, że przegadamy o grach całą sesję! A jak już nas odwiedzicie, będzie szansa na pomoc pieskom i kotkom z fundacji Azyl, jako salon wspieramy te wspaniałe osoby od lat.

BK: Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas i za arcyciekawą rozmowę! No i za tatuaż, spełniłaś moje wieloletnie marzenie!

SK: Bartku dziękuję bardzo za możliwość udzielenia wywiadu! Jest to dla mnie niesamowity zaszczyt i wyróżnienie. PS: Widzimy się na następnych dziarkach!

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Last of Us Part I.

redakcja Strona autora
Wszechstronny autor – a to przygotuje materiał sponsorowany, a to komunikat redakcyjny. Znajdziecie go w każdym zakątku portalu jak to na szefa wszystkich szefów przystało. Nie tylko pisze, ale coś naprawi i wysłucha - piszcie na [email protected].
cropper