Drukarka 3D

Wydrukuj sobie gadżety z gier - gracze pokochali drukarki 3D

Kajetan Węsierski | 27.12.2022, 13:00

Technologia cały czas idzie do przodu. Właściwie mam wrażenie, że z każdym kolejnym rokiem jej rozwój przyspiesza. Czasem w sposób, który możemy dostrzegać gołym okiem, a innym razem w formie czegoś pozornie niezauważalnego, ale mającego ogromny wpływ na wszystko, co w jakimś stopniu nas otacza. I obie te perspektywy są niezwykle piękne, a przy tym ekscytujące. W końcu trudno wróżyć, co czeka nas za kilka lat. 

Przykładów rozwoju w ostatnich latach jest bardzo wiele, a można w tym wszystkim odnieść wrażenie, że za każdym razem sam proces wygląda dość podobnie. Najpierw powstają różnego rodzaju pomysły i prototypy tych idei, następnie są one testowane w zamkniętym gronie, później dostępne dla tych najbardziej majętnych albo działających w konkretnej branży, a na sam koniec dochodzi do ich rozpowszechnienia i rozpropagowania. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Taki proces miał miejsce na dużą skalą ze smartfonami czy komputerami, a na tę bardziej sprecyzowaną - pozostając w naszej branży - na przykład ze sprzętami do wirtualnej rzeczywistości. Wiecie, gdzie jeszcze objawił się podobny proces? Przy okazji drukarek 3D. Pamiętam, gdy były nowinką dostępną tylko w pewnych punktach. Dziś są czymś powszechnym i dostępnym praktycznie dla każdego. 

Nowy wymiar kreatywności

Aby zacząć, warto pokrótce objaśnić, o czym mówimy. Jak przekazuje Wikipedia (pozwalam sobie zacytować rzeczoną encyklopedię, albowiem ich definicja jest zwyczajnie prosta i trafna), druk 3D to „proces wytwarzania trójwymiarowych, fizycznych obiektów na podstawie komputerowego modelu”. Projektujemy coś w wirtualnej przestrzeni (przy pomocy specjalnych przeznaczonych do tego programów), a następnie przenosimy do rzeczywistości przy pomocy specjalnych materiałów. 

I przyznam, że początkowo podchodziłem do tematu dość… Sceptycznie? Żeby nie powiedzieć, że byłem negatywnie nastawiony. Wydawało mi się to zaledwie ciekawostką i postrzegałem to jako użyteczne wyłącznie w tych wysokobudżetowych przedsięwzięciach (jak na przykład medycyna czy robotyka). Wydawało mi się, że albo mamy naprawdę sporo kasy w zapasie, albo możemy najwyżej wydrukować sobie sześcian wielkości kostki do gry. 

Jakież było moje zdziwienie, gdy na zakup drukarki skusił się wujek mojej narzeczonej. Początkowo jego „dzieła” rzeczywiście przypominały mi te z mojej wyobraźni na temat użytku domowego takiej technologii, ale nie minęło nawet kilka tygodni, a ja przy każdej wizycie u nich miałem konkretny opad szczęki. I to nawet nie ze względu na to, jak dużo tego ta się tworzyć, ale jak znakomitą ma to jakość. 

Różnego rodzaju maski? Żaden problem. Figurki z kreskówek dla swojego syna? Bez problemu. W pewnym momencie widziałem nawet proces tworzenia miecza świetlnego. I nie wyglądał on jak badziew za pięć złotych z Ali Express, uwierzcie mi na słowo. To mnie złamało. Nie jednak w negatywnym znaczeniu - bynajmniej! Bliżej prawdy będzie stwierdzenie, iż złamało to moje błędne postrzeganie druku 3D.

Czy warto? 

Dziś ani trochę nie zaskakuje mnie rosnąca popularność samego urządzenia wśród graczy. Umówmy się bowiem - jakkolwiek nie jest postrzegane to określenie, większość z nas jest w pewnym sensie geekami. Jaramy się popkulturą, a nasze zainteresowania bardzo często nie kończą się na grach wideo. Obejmują przecież filmy, seriale, kreskówki, książki i wiele, wiele więcej. Wymyślne światy nie są nam obce. 

A drukarki 3D pozwalają przenosić te uniwersa do rzeczywistości. Wspomniałem już o mieczu świetlnym, który przygotował dla swojego syna wujek mojej narzeczonej. To jest jednak kropla w morzu opcji i możliwości. Wystarczy wpisać odpowiednią frazę w Google, ale przekonać się, że tą techniką, w zaciszu domowym, powstawały już całe stroje bohaterów (jak na przykład Iron Man czy Stormtrooper). 

Mało Wam? Nie ma żadnego problemu, aby stworzyć sobie czekan Nathana Drake’a, medalion jednej z wiedźmińskich szkół, czy miecz Cloude’a z Final Fantasty. W pewnym sensie ogranicza nas w takim wypadku wyłącznie wyobraźnia i zapas odpowiednich materiałów. Jest to jednak fenomenalny sposób, aby upiększyć swój „pokój gracza”, a bycie fanem wznieść na zupełnie nowy poziom (ograniczając przy tym miejsce na półkach). 

Podsumowując! 

Jeśli tak samo jak ja, wykazaliście się swego rodzaju ignorancją (tak, przyznaję i biję się w pierś), to zdecydowanie powinniście dać szansę tej technologii. Nie musicie oczywiście od razu inwestować tysięcy złotych we własny sprzęt. Jestem przekonany, że ktoś w Waszym otoczeniu ma bliższą styczność z odpowiednim urządzeniem. A jeśli nie… Cóż, Internet dziś stoi otworem dla wszystkich i jest świetnym źródłem wiedzy. 

Polecam zerknąć sobie na różnego rodzaju listy i zestawienia gadżetów z gier, które można w ten sposób tworzyć (osobiście lubię wracać do tego tekstu - jest kilka perełek), albowiem da się zauroczyć. Ja się zauroczyłem i wiem, że gdy tylko zmienię lokum na nieco większe od obecnego, zacznę rozglądać się za poczynieniem pewnych kroków w kierunku zdobycia drukarki 3D dla siebie. 

I raz jeszcze, ale w nieco innym tonie - jeśli tak samo jak ja, jesteście fanami zbierania wszelkiego rodzaju figurek, gadżetów i przeróżnych mniejszych i większych fanów związanych z Waszymi ulubionymi dziełami popkultury, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że się zauroczycie. Nie bez przyczyny technologia ta robi taki szum w naszej branży i napędza się z każdym kolejnym miesiącem. Serdecznie polecam, bo to fenomenalna zabawa i niemal bezkres możliwości. 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper