solid snake

Metal Gear Solid - Bluepoint, dawać już ten remake

Krzysztof Grabarczyk | 03.12.2022, 10:00

Metal Gear Solid określam jako kuriozum sprzeczności, zderzenie dwóch światów - zachodniego ze wschodnim. Zdziwieni? Spieszę zatem z wyjaśnieniami. Zamiłowanie do amerykańskiego kina akcji połączone z potężnymi mechami, cybernetycznymi ninja, pewnym otaku czy lewitującym typem w masce gazowej. Wszystko spięte miliatariami, teoriami spiskowymi oraz terrorystycznymi ambicjami, w stylu Wuja Sama. A przecież zostaje jeszcze techniczna kontrukcja legendarnego projektu. A to wszystko pojawiło się już w 1998 roku, złotej erze PlayStation, wielkim sukcesie wschodniego gamedevu, gdy studia za oceanem dopiero się uczyły tworzyć takie perełki. Legendy często wymagają nowego przekładu, a tak się składa, że na rynku mamy pewnych mistrzów renowacji. Remake czas zacząć, Bluepoint Games.

Czas na fakty. Metal Gear Solid debiutuje w 1998 roku, by z miejsca zyskać miano jednej z najlepszych gier w dziejach. Dotychczas, żaden producent nie opracował tak zaawansowanej gry, opartej na infiltracji wrogiej bazy, w tym przypadku, ulokowanej na wyspie Shadow Moses. Historyczny zaszczyt pierwszej gry opartej na tzw. "stealth" przypada produkcji o skromnej nazwie 005 (1981, Sega). To projekt bardzo starej, wręcz przedwiecznej daty w kulturze grania, lecz to moment, gdy taki koncept znalazł się w grze, na moment przed wielkich krachem. Ponownie sięgnę po stwierdzenie, że większość koncepcji w tym przemyśle wynaleziono niemal na starcie. Resztę dyktuje ewolucja. Metal Gear Solid wyniosło narrację na filmowy poziom. Bez CGI, co samo w sobie okazało się potężnym osiągnięciem.

Dalsza część tekstu pod wideo

This is Snake

undefined

Pierwsza kwestia otwierająca kultową, samotną misję na archipelagu Shadow Moses. Widzieliśmy już liczne, fanowskie propozycje zrodzone z silnika Unreal. Efekty zawsze robią wrażenie. Na nieodżałowaną bazę powróciliśmy już w 2008 roku, gdy na świat przyszedł trudny finał cyklu, Metal Gear Solid: Guns of the Patriots. Więcej rzec nie mogę, gdyż to brutalny spojler, a tych staram się tradycyjnie uniknąć. Nie była to żadna retrospekcja, raczej powrót w przeszłość. Historię na nowo opowiedzieli wirtuozi z Silicon Knights, zawierając chyba jakiś cyrograf z Nintendo, ponieważ Metal Gear Solid: the Twin Snakes do tej pory nie wykroczyło poza od dawna zamknięte granice Nintendo GameCube. Remasterem nikt raczej nie pożałuje, lecz kwestie licencyjne prawdopodobnie tworzą nazbyt skomplikowany proces, by gra doczekała się odświeżenia.

Zabawne, że sam David Hayter usłyszał niegdyś o renowacji Metal Gear Solid. Oczywiście jego komentarz odniósł się do oczywistej sprawy. Słyszał od insajdera, że taki projekt ujrzy światło dzienne. W sumie my wszyscy o tym wiemy, a najwidocznie aktor dzięki temu widzi możliwość ponownego rozbłysku w świetle fleszy. Choć znamy dokonania Haytera, jego gwiazda nieco przygasła. Dzisiaj zajmuje się głównie pisaniem scenariuszy do filmów, więc gdzieś tam mógł nam się przewinąć w trakcie napisów końcowych. Wedle ostatnich informacji, udział Konami ogranicza się do licencjonowania wybranego studia. Gdyby to mnie postawiono chociażby na pięć minut by wybrać - wybór byłby oczywisty, prawda?

Niezależnie od plotek, Metal Gear Solid: Remake jest od kilku lat przedmiotem zainteresowania większości branżowych obserwatorów. Raz, że cykl od czasu Phantom Pain praktycznie nie istnieje - nie licząc faworyzowanych przez wydawcę salonów pachinko i nieszczęsnego Metal Gear Survive. Dwa - przyszłość marki bez Kojima Productions jest mocno dyskusyjna. Powodem coraz większego hajpu na remake jest sterylność the Twin Snakes, który pojawił się tylko i wyłącznie na GameCube. Nie posiadam niestety orientacji co do umów licencyjnych zawartych pomiędzy Konami, Silicon Knights oraz Nintendo prawie dwie dekady temu, gdy zrodził się pomysł na grę. Do dziś zachowałem swój egzemplarz. Na wskrzeszenie tej perełki raczej nie zanosi. Cała nadzieja leży w Bluepoint Games. Studio niestety nie podaje żadnych, konkretnych informacji, natomiast z większości donosów wynika, że zespół opracowuje autorski projekt.

Prawda czy fałsz?

undefined

Metal Gear Solid otrzymało remake, po sześciu latach od pojawienia się oryginalnego wydania. Tę analogię obserwujemy również przy Resident Evil, gdzie renowacja pojawiła się sześć lat dalej. Czym nadal wyróżnia się historia FOXHOUND, oraz samotnej krucjaty Solid Snake'a prosto w militarno-mistyczną paszczę Shadow Moses? Przede wszystkim w sposobie nawigacji emocjami gracza. Wszystko bowiem czego doświadczyliśmy w grze stanowiło fundament całości scenariusza. Każdy z pokonanych członków oddziału pomagał bohaterowi wraz z ostatnim tchnieniem. Początkowo odbiorca uważa, że strona zła w ostatniej chwili przechodzi na drogę odkupienia. Nic z tych rzeczy. Tak miało być, to był plan antagonisty. Warstwa fabularna jednak prezentuje owe sytuacje w sposób dramatyczny i wzruszający. Scenariusz Metal Gear Solid to emocjonalny rollercoaster, często bez trzymanki.

Jeśli projekt renowacji dojdzie kiedykolwiek do skutku to czego możemy się spodziewać? Czy ekipa Bluepoint wykorzysta nagrane przed laty sekwencje dialogowe i przekonwertuje w lepszej jakości dźwięku? Ciężko powiedzieć. O wykonanie i model rozgrywki raczej nie powinniśmy się martwić. Przeniesiony w skali 1:1 przy nowogeneracyjnej oprawie zrobi swoje. Choć tutaj na moment się zatrzymajmy. Przy Demon's Souls zachowano niemal identyczną spójność animacji, co wynika z gatunku, skupiającego się przede wszystkim na walce i eksploracji. W starciu z taką legendą, zmiany techniczne muszą iść o krok dalej. Slicon Knights na potrzeby The Twin Snakes skorzystało z silnika Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty. Pamiętajmy, że potencjalny wydawca nadal dysponuje technologią Fox Engine. Bluepoint Games często przy tworzeniu remake bada opinie społeczności, wykonuje przepotężny research sprawdzając wpływ danej gry na ówczesną publikę. Widać to skrupulatne podejście choćby w Shadow of the Colossuss (2018). Metal Gear Solid to wyzwanie większego kalibru. Liczymy, że firma któregoś dnia rzuci Konami rękawicę. Plotka czasem zamienia się w prawdę.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper